
„Robaki na torebce? Fuj, niech pani to zdejmie” - słyszała na Jarmarku Dominikańskim 8 lat temu Marta Hapka z Bytowa. Jednak nie zrezygnowała z tego wzoru. Kilka lat później stał się hitem. Podobnie jak „zwierzonerki”, torebki/plecaki i inne wyroby, w których wykorzystuje haft komputerowy.
„ROBACZYWE” NERKI
Artystyczna przygoda Marty Hapki z Bytowa zaczęła się na zajęciach plastycznych w Miejskim Domu Kultury (dzisiejszym Bytowskim Centrum Kultury), które prowadził Wacław Pomorski. - Uwielbiałam rysować, malować. Po bytowskim ogólniaku poszłam na wzornictwo na Politechnikę Koszalińską. Kiedy poznałam haft komputerowy, zakochałam się w nim. Wykorzystałam go w swojej pracy dyplomowej - mówi M. Hapka.
Wspomniany haft wyszywany jest za pomocą specjalnej maszyny hafciarskiej sterowanej komputerem, w którym tworzy się projekt. Zamiłowanie do niego M. Hapka postanowiła wykorzystać również później. - To bardzo fajny nośnik grafiki, jest elegancki i taki szlachetny - mówi. Uszyła na próbę z filcu 20 nerek, czyli saszetek noszonych przy pasie, dla siebie i znajomych. Choć było to niemal 8 lat temu, ich wzór nadal ma w ofercie. - Były to trójkąty, potem zrobiłam kilka w kropki, następnie w robaki. Zależało mi, aby były ponadczasowe. Nie sezonowe flamingi czy monstery, ale takie, dzięki którym torebka posłuży długo i łatwo ją będzie dobrać do większości ubrań. Są przeznaczone zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn - tłumaczy M. Hapka.
Kiedy pierwsze sztuki zostały przetestowane przez nią i bliskich, stworzyła ich więcej i pokazała na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. - Wynajęłam powierzchnię metr na metr. Codziennie przychodziłam z drabiną, na której prezentowałam nerki. Na te z naszytymi robakami ludzie reagowali różnie. Niektórzy mówili nawet: „Fuj, to przerażające, niech pani to ściągnie!”. Pomyślałam, że nic z tego nie będzie i chyba muszę szukać innej drogi dla siebie. W końcu jednak zostałam przy tych wzorach, szyłam dalej - opowiada M. Hapka. Przełom nastąpił dwa lata później. - Wówczas projektant mody Maciej Zień wypuścił kolekcję ubrań m.in. z wyszytym żukiem. Od tego czasu moje nerki stały się hitem! - mówi.
„ZWIERZONERKI” DLA MAŁYCH I DUŻYCH
Firmę, którą nazwała Hapka, założyła w 2016 r. Choć od lat mieszka w Gdańsku, zarejestrowała ją w Bytowie. Dzięki dofinansowaniu kupiła niezbędny sprzęt i otworzyła sklep internetowy. Na pracownię przeznaczyła pokój w mieszkaniu. Nadal korzysta ze swojej pierwszej maszyny - hafciarki jednogłowicowej - ale obecnie jedynie do sprawdzania prototypów. - Kiedy haft spełni oczekiwania, udaję się z zamówieniem do zaprzyjaźnionej hafciarni w Gdańsku - tłumaczy M. Hapka. Pierwsze sztuki również szyła samodzielnie, jednak aby nadążyć z produkcją, nawiązała współpracę z krawcową. Filc zaś odstawiła na rzecz trwalszych materiałów tapicerskich. - Ich poszukiwanie to długi proces. Zależy mi, aby były ciekawe, miłe dla oka i dobre jakościowo - mówi.
Do nerek dla dorosłych po kilku latach dołączyły „zwierzonerki”, czyli mniejsza wersja saszetek z doszytymi np. uszami zwierzaka, dla dzieci. - Znajomy poprosił mnie o taką, bo chciał ją sprezentować siostrzeńcowi. Długo nie mogłam się do tego zabrać, ale w końcu stworzyłam pierwsze modele. Świetnie się przyjęły - mówi M. Hapka. Jako pierwsze wyszły spod jej rąk w 2020 r. torebeczki z misiem, świnką, kotkiem i wielorybem, rok później doszło kolejnych 7 zwierzątek, m.in. owieczka, jaszczurka, pies i lama. - W planach mam kolejne. Ludzie pytają, czy zrobię szopa, nietoperza. Zrobię - zapowiada z uśmiechem. Okazuje się, że „zwierzonerki” pokochali również dorośli. - Stworzyłam więc opcję i dla nich. W moim sklepie można kupić dodatkowy pasek, który daje możliwość noszenia ich również przez nich. Mocuje się go za pomocą karabińczyka. Dodatkowo nerkę można nosić na ramieniu, wystarczy jedynie przekręcić pasek - tłumaczy M. Hapka.
Praktyczne rozwiązanie zastosowała również w innym produkcie. Chodzi o torebkę, która w razie potrzeby zmienia się w plecak. - Kiedy np. po pracy wejdziemy do sklepu i kupimy mąkę czy cukier, można je włożyć do tej torebki i dzięki specjalnie wszytym paskom zarzucić ten ciężar na plecy. Albo jadąc do pracy na rowerze, zastosować jako plecak, a przed wejściem do firmy założyć na ramię jako torebkę. Wielu paniom podoba się takie rozwiązanie - mówi M. Hapka.
Często właśnie klienci podsuwają pomysły. - Dlatego też lubię sprzedawać na żywo, bo wtedy słyszę, co mówią, widzę też reakcję na dane produkty - mówi M. Hapka. Nową rzecz wypuszcza w mniejszej liczbie, aby zobaczyć, jak jest odbierana przez klientów. - Jeśli okaże się, że cieszy się zainteresowaniem, produkuję więcej. Jednak produkty, które powstają w mojej pracowni, muszą się podobać również mnie. Nie wypuszczę czegoś tylko dlatego, że np. jest modne, a mnie się nie widzi. Tak więc produkuję to, co sama chciałabym nosić, a potem szukam dla tego klientów - wyjaśnia.
Zrezygnowała m.in. z dużych toreb, które początkowo miała w ofercie. - Nie czułam się w tym. Wolę mniejsze formaty. Mam sentyment m.in. do torebek, na których wyhaftowane są część dłoni z palcami. To zabawny wzór, ale nie każdy się w nim czuje - mówi.
Od ub.r. tworzy też przypinki. - Do ich tworzenia inspiruje mnie to, co dzieje się na świecie. To projekty sytuacyjne - mówi autorka m.in. broszek w kształcie piorunów, biustu czy tęczy. Produkuje również kosmetyczki, portfele i maseczki.
W PRACOWNI BUDZI SIĘ JEJ WEWNĘTRZNE DZIECKO
Jej produkty można znaleźć nie tylko w jej sklepie internetowym www.hapka.eu, ale i na innych platformach dla artystów, również za granicą. Znajdują się też na stronie popularnej blogerki „Mamy Ginekolog”, czyli Nicole Sochacki-Wójcickiej. - Wysłałam jej raz moje „zwierzonerki”. Zachwyciła się nimi i zaprosiła do współpracy - mówi M. Hapka, która pojawia się również na jarmarkach i festiwalach. - Kiedy po wybuchu pandemii zostały odwołane, szukałam innej możliwości sprzedaży stacjonarnej. Pomogła mi koleżanka, która projektuje nadruki na bluzy. Połączyłyśmy siły i prowadzimy w sezonie sklep w Jastarni - mówi M. Hapka. W ub.r. odezwała się do niej m.in. prezenterka telewizyjna Urszula Chincz, która obecnie prowadzi stronę Ula Pedantula. - Zapytała, czy przyślę jej kilka produktów, o których ona opowie na swoim kanale na YouTube. Ukazały się w filmie promującym prezenty na święta - mówi M. Hapka o wideo, które ma ponad 150 tys. wyświetleń.
Praca jest dla niej również zabawą. - Zamykam się w pracowni, czasem na długie godziny, i zaczynam się tym bawić. Spełniam oczekiwania swojego wewnętrznego dziecka. Podoba mi się to, że mam wolną rękę. Lubię kolory, uwielbiam z nimi pracować, inspirują mnie - dodaje.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!