Reklama

Lampy od Magdaleny Fornal bytowskiej projektantki wnętrz

16/01/2022 17:20

- Mam hopla na punkcie lamp, dlatego propozycja stworzenia własnej kolekcji dla dużej, znanej marki z oświetleniem była spełnieniem moich marzeń - przyznaje Magdalena Fornal jedna z najdłużej działających na bytowskim rynku projektantek wnętrz.

Projektowanie fascynowało ją od dawna. Pewnie dlatego na studia wybrała się na wzornictwo przemysłowe, które ukończyła z wyróżnieniem na Politechnice Koszalińskiej. Jednak nim profesjonalnie zaprojektowała lampy, zajmowała się projektowaniem graficznym, a także aranżacją wnętrz. Zresztą to ostatnie jest jej głównym zajęciem. - Marzyłam, aby otworzyć własne biuro. Zdecydowałam się na to ponad 10 lat temu. Wówczas był nieco inny rynek niż teraz. Obecnie to popularny zawód, natomiast wtedy było inaczej. Pamiętam, że mama martwiła się, że rzucam posadę na „bezpiecznym etacie”. Bała się, że nie znajdę klientów. Ale ja się tego nie obawiałam, wiedziałam, że sobie poradzę - mówi Magda Fornal. W tamtym czasie była jedynym na naszym terenie projektantem wnętrz. Klienci rzeczywiście szybko się pojawili. - Pierwszymi byli znajomi. Kolejni zgłaszali się z polecenia, reklamowałam się też na jednym z budynków, ale szybko billboard okazał się niepotrzebny. Później, kiedy internet stał się bardzo popularny, pojawili się klienci spoza Bytowa. Tych mam obecnie najwięcej, głównie z Warszawy. Miejscowi stanowią ledwie 10 procent - mówi M. Fornal.

RZUT, POMYSŁ I WIZUALIZACJA

Kontakt z M. Fornal klienci nawiązują głównie mailowo i telefonicznie, czasem przez media społecznościowe. - Najczęściej zgłaszają się jeszcze przed rozpoczęciem budowy domu. I to jest najlepszy czas. Wtedy mamy możliwość dokonania zmian bez konsekwencji, np. przestawienia ścianek. Najgorzej, kiedy ktoś dzwoni i prosi o projekt, mówiąc, że tynki są położone, a elektryk i hydraulik wykonali już swoją pracę. Wtedy jest za późno. Nie mam terminów z miesiąca na miesiąc - mówi M. Fornal, dodając: - Po tych kilkunastu latach tak naprawdę mogę wybierać wnętrza, które chcę zaprojektować. Lubię przestrzenie duże, ciekawe - to mnie pociąga.

Przyjmując zlecenie, najpierw M. Fornal prosi klienta o rzut domu. - Na jego podstawie, po wyliczeniu metrów, robię wycenę, mówię o terminach. Tłumaczę, na czym polega współpraca z projektantem. Jeśli ktoś decyduje się na nią, podpisujemy umowę - mówi M. Fornal. Aby stworzyć projekt dopasowany do inwestora, projektantka musi go dobrze poznać. Zadaje mu więc pytania o jego styl, oczekiwania, marzenia. - Padają też pytania bardzo praktyczne, zwaszcza jeżeli chodzi o kuchnie, czyli m.in. jakie sprzęty agd wchodzą w grę, zlew jedno- czy dwukomorowy, jakiej szerokości lodówka, jak otwierana, czy okap ma być ukryty, z jakiego materiału blaty wchodzą w grę, wyspa czy stół itp. - wylicza M. Fornal.

Na rzutach z góry projektantka z inwestorem ustalają, co w którym miejscu wnętrza ma się znajdować, tworzy się projekt funkcjonalny. - Jeżeli rzuty zostają zatwierdzone, przechodzimy do rozrysowania ścian na płasko. To taki projekt 2D. Z niego już można naprawdę dużo wyczytać, bo tu rozrysowane są meble, okładziny ścian, detale. Kolejny etap to wizualizacja 3D. Kiedy inwestor po jej otrzymaniu nie chce już nic poprawiać - a zazwyczaj nie chce - tworzę na końcu projekt wykonawczy - mówi M. Fornal. Opisuje w nim wszystkie szczegły dotyczące projektu. Zaznacza, jak ciąć płytki, jakie mają być fugi, na jakiej wysokości ma zostać zawieszona bateria, gdzie co kupić. Są tu nazwy próbek blatów, tkanin, w przypadku mebli zleconych u stolarza na zamówienie wymiaruje je, opisuje. Każda rzecz jest dokładnie wyspecyfikowana. - Orka - śmieje się M. Fornal, dodając: - To część, którą lubię najmniej. Najtrudniejsza, ale z drugiej strony dająca dużą satysfakcję. Tylko dzięki temu projekt może powstać taki, jaki widzimy na wizualizacji.

Najbardziej lubi najwcześniejsze etapy pracy z klientem. - Fascynują mnie również od strony psychologicznej. Wnętrze bardzo dużo mówi o człowieku. Najwięcej radości daje pierwsze tworzenie, ta kreatywna strona projektowania, to, co kłębi się w mojej głowie, dochodzenie do ideału - tego, czego oczekuje klient - przyznaje M. Fornal.

TO JUŻ NIE FANABERIA

M. Fornal zauważa, że sporo zmieniło się w tym zawodzie w przeciągu kilkunastu lat. - Przede wszystkim nastąpiła ogromna zmiana mentalna. Kiedyś zatrudnienie architekta wnętrz uznawano za fanaberię. Natomiast obecnie już wiadomo, że kiedy ktoś planuje dużą inwestycję, to bez projektanta czy z projektantem wyda tyle samo pieniędzy, a może i bez jego usług więcej, bo po prostu popełni błędy. Oferta wyposażenia wnętrz na rynku jest przeogromna i samemu niełatwo przekopać się przez to, co oferują sklepy. Trzeba wiedzieć, jakie trendy panują, co nie znaczy, żeby ślepo podążać za modą. Należy jednak orientować się, co w trawie piszczy. Projektant też wie, co może, a czego nie da rady zrobić fachowiec. Wzięcie projektanta to więc nie tylko oszczędność czasu, ale myślę, że też pieniędzy - twierdzi.

Duży postęp w postrzeganiu projektantów nastąpił również przez media społecznościowe. M. Fornal jest aktywna zarówno na Facebooku, jak i Instagramie. - Na tym drugim serwisie szczególnie - mówi M. Fornal, którą na możemy na nim znaleźć pod „magdafornal”.

Kolejna zmiana to poziom zamożności Polaków. - Jako naród po prostu się wzbogaciliśmy, co daje szansę na realizację tych projektów, które jeszcze kilkanaście lat temu wydawały się przeznaczone dla „wybrańców”. Stopa życiowa znacznie się podniosła, a co za tym idzie poszukujemy piękna, estetyki. Nie bazujemy tylko na tym, że wnętrze ma być funkcjonalne, ale też ma być piękne, wyjątkowe - mówi M. Fornal.

W ciągu kilkunastu lat znacznie poprawiło się również w kwestii dostępności materiałów. - Kiedy zaczynałam, brakowało płytek wielkoformatowych, spieków, wielu artykułów wyposażenia wnętrz. Rynek w Polsce naprawdę rozwinął się pod tym względem. Przyjemniej robi się projekty, kiedy niemal wszystko jest dostępne. Teraz to jedynie kwestia zasobności portfela, a nie zdobycia produktu. Fachowcy też się doszkolili, mają lepszy sprzęt, kwalifikacje - to pomaga - zaznacza projektantka.

Na co obecnie klienci zwracają największą uwagę? - Najczęściej dążą do wnętrza eleganckiego, z efektem „wow”, ale jednocześnie przytulnego, ciepłego, przyjaznego. Liczy się dla nich oświetlenie, dekoracje. Cieszę się, że zwracają uwagę na sztukę, choć jeszcze na tym polu niekiedy trudno przekonać kogoś, że obraz olejny za 6 tys. zł nie jestem dużym wydatkiem, szczególnie w porównaniu z wielkim telewizorem, który wiele osób kupuje. Projektuję głównie wnętrza premium, w których klient zwraca uwagę na dobre, wysokiej jakości materiały - wymienia M. Fornal.

GODZENIE SKŁÓCONEGO MAŁŻEŃSTWA

Projektantka czuje, że ma szczęście do ludzi. - Po tylu latach pracy wiem też, jak z nimi rozmawiać, jak do inwestora podejść. Umiejętności interpersonalne są bardzo ważne - mówi M. Fornal. Nieraz w kontaktach z klientami występowała w roli... mediatora. - Bywało tak, kiedy żona z mężem nie mogli się porozumieć. Trzeba było szukać kompromisu. Znalazłam już jednak na to sposób. W takiej sytuacji proszę o wyznaczenie jednej osoby do kontaktu ze mną. I to ona przekazuje mi to, co wcześniej razem ustalili - mówi M. Fornal.

Wspomina zlecenie od pewnej znanej modelki. - Korzystne, bo chodziło o ok. 600-metrowy dom. Jednak kiedy przeczytałam pierwszego maila od niej, wiedziałam, że żadne pieniądze nie są tego warte. Wypisywała jakieś swoje warunki, wymogi, zastrzeżenia. Kiedy jej odmówiłam, wpadła w gniew, czemu dała upust w następnej wiadomości do mnie. To tylko utwierdziło mnie w tym, że dobrze zrobiłam, nie podejmując się tej współpracy. Spokój, wzajemne zaufanie i dobra atmosfera pracy z klientem to dla mnie podstawy działania - opowiada.

M. Fornal biuro dzieli ze swoim mężem w domu. - Mam doświadczenie i w pracy u kogoś, i we własnym biurze w Bytowie, i w domu. Ta ostatnia opcja zdecydowanie najbardziej mi odpowiada. Potrafię też wyznaczyć sobie granice - np. weekend w ogóle nie odpalam komputera. Nie pracuję również w wakacje. Robię to dla higieny psychicznej, żeby się nie wypalić, aby cały czas mieć z pracy radość - tłumaczy. Chwali sobie też towarzystwo męża obok, który również pracuje zdalnie i jest projektantem. - To mój dobry kolega zza biurka - mówi z uśmiechem.

WŁASNA SERIA LAMP

Ok. rok temu M. Fornal otrzymała propozycję od jednej z największych w Polsce firm sprzedających lampy, Cosmo Light. - Okazało się, że pierwszy mail od jej przedstawicieli przepadł gdzieś w spamie! Odezwali się jednak do mnie na Instagramie i jeszcze raz przesłali propozycję na maila. Zaoferowano mi współpracę, w ramach której miałam zaprojektować dwie serie lamp. Ogromne zaskoczenie - mówi M. Fornal. Okazało się, że w jej własnych projektach często pojawiały się produkty tej firmy. Do tego przyznaje, że lampy to jej konik i ulubiony element wystroju. - Uważam, że to jak biżuteria dla wnętrza, wisienka na torcie. Nie tylko świeci, ale jest obiektem, który „wykańcza” pomieszczenie. Wnętrze może być najpiękniejsze, a jeśli powiesisz nieciekawą lampę, zniszczysz cały efekt. I na odwrót - prostemu pomieszczeniu dobrej jakości lampa może dodać sznytu. Uwielbiam je i zawsze bardzo skupiam się na ich wyborze. Potrafię cały dzień spędzić na przeszukiwaniu idealnej lampy. Do tego zawsze była we mnie chęć zaprojektowania swojej własnej linii - przyznaje M. Fornal. Nic więc dziwnego, że przystała na propozycję.

Firma dała jej wolną rękę. - Właściwie jedyna wytyczna to wpasowanie się w DNA marki. Nie było to jednak trudne. Znałam ją bardzo dobrze - mówi. Swoje pomysły najpierw szkicowała w zeszycie. - Pierwsza seria powstała bardzo szybko. Po prostu wiedziałam, czego na rynku brakuje, kiedy szukałam lamp dla klientów. Tą kolekcją chciałam wypełnić lukę - wyjaśnia M. Fornal. Okazała się jednak trudna w produkcji, trzeba w niej dokonać kilku niewielkich zmian technicznych. Dlatego mimo że powstała jako pierwsza, na rynek wejdzie w drugiej kolejności. Wymyślenie drugiej linii trwało nieco dłużej. - Czekałam na wenę. Nie siedziałam cały czas nad szkicem, odłożyłam zeszyt na dłuższy czas. Wiedziałam, że pomysł przyjdzie sam do głowy. I tak też się stało. Nagle pojawiła się myśl, którą od razu naniosłam na kartkę. To było to - opowiada M. Fornal. Mowa o linii BOW. Opiera się na motywie kokardki, która stanowi element dekoracyjny, a przy kinkietach dodatkowo mocowanie. Seria składa się z 4-ramiennego żyrandola, pojedynczej lampy wiszącej, kinkietu, lampy stołowej i podłogowej. Produkty występują w dwóch wariantach kolorystycznych: złoto oraz czerń ze złotem. Wykonane są m.in. z mosiądzu i marmuru. - Bardzo się z tą linią utożsamiam, to sto procent mnie. Powstała z mojej fascynacji pracami amerykańskich projektantek, takich jak Kate Spade, Aerin Lauder czy Barbara Berry. Wygląd opraw oświetleniowych nawiązuje do minionych lat, ale we współczesnym wydaniu: jest lekki i elegancki jednocześnie. To projekt „zaangażowany emocjonalnie” - ma wzbudzać uczucia poprzez swój design. Zależało mi na tym, aby produkt dobrze odnajdował się we wnętrzach, które projektuję w swoim studio, a które są indywidualne, wysublimowane i ponadczasowe. Trafiłam też w gust firmy. Jest bardzo zadowolona, nic w nich nie zmieniała - mówi M. Fornal. Pierwsze modele ukażą się w lutym. - Miały być gotowe na targi Warsaw Home w stolicy w październiku. Niestety, proces produkcyjny się przedłużył i nie dotarły - tłumaczy M. Fornal. Mimo to na targach stały się... hitem. - Odzew okazał się niesamowity, sklepy zamawiały je m.in. na podstawie katalogów. Spore zainteresowanie lampami widać też w internecie i wśród znajomych. To bardzo miłe  - cieszy się projektantka, dodając: - Czuję dużą satysfakcję i jestem dumna z tych projektów. Myślę, że to fajny początek jakiejś większej przygody z lampami...

Projektantka mijający rok pod względem zawodowym ocenia jako najlepszy w życiu. - Zrealizowałam swoje plany co do projektów wnętrz, zaczęłam dwumiesięczne wakacje bez poślizgu oraz spełniło się moje największe jak dotąd marzenie, czyli zaprojektowanie własnej linii lamp. Myślę, że kolejny rok okaże się jeszcze ciekawszy, tak się przynajmniej zapowiada - przyznaje.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do