Reklama

Pożegnaliśmy Mayę Gielniak

03/07/2025 14:53

Odeszła Maya Gielniak ze Zdrojów (gmina Lipusz), osoba niezwykła. Kochała ludzi, las, zwierzęta. Przez lata współpracowała z naszą redakcją w „Kurierze Bytowskim".

No tak, ale jej pogrzeb odbył się 24 czerwca. Była przecież wieloletnią współpracowniczką „Kuriera Bytowskiego”, a przez tyle dni na stronie gazety zupełna cisza? Tak się nie godzi. I gdyby to miałaby być po prostu notka redakcyjna o zmarłej współpracowniczce i prawdziwej przyjaciółce gazety, to dawno już by się ukazała. Ale nie. Powiedzieli: - Jacek, ty napisz. I poczułem brzemię odpowiedzialności. Czy zrobię to na tyle dobrze, na ile Majka zasłużyła? To może wezmę się za to jutro? I jakoś tak zeszło.

Czy ja ją znałem? Okej - spotykaliśmy się na nartach, na spływach kajakowych. Zawsze uśmiechnięta, nigdy nie marudziła, że coś jest nie tak. Pamiętam, jak w górach zrobiłem coś, czego generalnie bardzo nie lubiła. Nie znosiła, gdy ktoś, słysząc jej imię, odnosił je do obrazu Goi „Maja naga”. Majka była wtedy parę miesięcy po pokonaniu nowotworu i już szalała na nartach po czarnych trasach, co wzbudzało szczery podziw u uczestników wyjazdu. A że codziennie prowadziła swój pamiętnik, to zrobiłem jej wpis „Od dziś są na świecie trzy Maje: Maja naga, pszczółka Maja i Maya na czarnym stoku”. Zaaprobowała :-)

W ostatnich latach współpracowaliśmy przy książkach Majki. Drukaraia Kurier wydała „Portrety leśnych ludzi” i dwie części „Moich koni”. Mógłby kto pomyśleć, że byłem ich redaktorem. Ale nie. Nie miałem zamiaru ingerować w niepowtarzalny styl Mai. Ja tylko robiłem, jak umiałem, korektę językową – czytaj: wywaliłem dwie tony przecinków. Jezu! Mam wrażenie, że gdy Majka się urodziła, dobry Bóg rozpruł nad nią dwa worki. Jeden z talentami - pisarka, dziennikarka, malarka, przewodniczka, amazonka i nauczycielka jeździectwa, tropicielka dobrych stron rzeczywistości i po prostu dobry człowiek. A drugi to worek z przecinkami. Mógłby kto pomyśleć, że miałem to szczęście być jednym z pierwszych czytelników jej książek. Byłem, i co z tego? Czytanie redakcyjne różni się, niestety, od zwykłego czytania. W przypadku

„Portretów leśnych ludzi” było jeszcze w miarę łatwo. Tu Majka była reporterem dokumentującym życie leśników i ludzi związanych życiem z lasem. Ale „Moje konie” to już gorsza sprawa. Nie wyobrażacie sobie, jak trudno było czytać te książki, skupiając się jedynie na gramatyce, słownictwie, interpunkcji (oj, interpunkcji!) i nie dać się ponieść opowieści. A te opowieści szły prosto z serca i naprawdę trudno było się przed nimi obronić. I co chwila - Jacek, stop! Znowu czytasz. Wracaj trzy zdania do tyłu! Dobrze, że przynajmniej sama autorka nie waliła kłód pod nogi (mówiła: - Jacek, zrób z tym tekstem, co uważasz za słuszne, a będzie dobrze!) Zapewne niewielu wie, że była w planach czwarta książka - o psach, które też towarzyszyły Majce przez całe dorosłe życie. Ale cóż, chyba już nie zdążyła jej napisać. Szkoda.

We wtorek 24 czerwca odprowadziliśmy Majkę w ostatnią drogę. Jak można się było spodziewać, ludzi był niemały tłum. I muszę przyznać, że trochę dałem ciała. Może to wynika z mojej zawyżonej samooceny, ale myślę sobie, że powinienem zaśpiewać Majce moją pożegnalną pieśń, bo się jej po prostu należała. Z drugiej strony, nie jestem z tych, co nieproszeni na pogrzebie biorą mikrofon i mówią do wszystkich: - Słuchajcie, teraz zaśpiewamy Majce pożegnanie. Ale jeśli teraz siedzicie sobie wygodnie przed kompem czy komórką, to zanućcie Jej pod nosem, czy choćby w myślach. To też się będzie liczyło. Melodia „Syćka se Wom zycom”, no i udajemy, że śpiewamy po góralsku:

Syćkie płacom na Twoim pogrzebie

Syćkie płacom na Twoim pogrzebie

A Ty się radujes, a Ty się radujes

Boś juz w niebie

HEJ!

A Ty się radujes, a Ty się radujes

Boś juz w niebie


Poziros w oblice Nowyzsego

Poziros w oblice Nowyzsego

Wymódlze nom łaski, wymódlze nom łaski

Dziś u Niego

HEJ!

Wymódlze nom łaski, wymódlze nom łaski

Dziś u Niego


Kie i my przekrocym śmierzci bramy

Kie i my przekrocym śmierzci bramy

To się w domu Ojca, to się w domu Ojca

Znów spotkomy

HEJ!

To się w domu Ojca, to się w domu Ojca

Znów spotkomy


Do widzenia, Maya

*  *  *

Maya Gielniak zmarła 18 czerwca 2025 r. w wieku 69 lat. Jej pogrzeb odbył się 24 czerwca w Lipuszu. Spoczęła na miejscowym cmentarzu.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do