Reklama

Zabytki z Gdańska hitlerowcy przewieźli do Bytowa. Co się stało wyposażeniem kościoła pw. Bożego Ciała?

16/12/2023 17:20

Co stało się z zabytkowym wyposażeniem kościoła pw. Bożego Ciała w Gdańsku? Wiadomo, że w czasie wojny trafił do Bytowa, jednak jego dalsze losy są nieznane.

O tym, że podczas II wojny światowej zabytkowe wyposażenie z kościoła wyjechało samochodami, by uchronić je przed zniszczeniem, wiadomo było od dawna. Między innymi w tym roku jedna z gazet regionalnych, opisując gdańską świątynię, zamieściła informację, że organy wywieziono w 1945 r. w kierunku Bytowa i ślad po nich zaginął. W rzeczywistości wywieziono je wcześniej, wiemy też, dokąd początkowo trafiły. - Na te informacje natknąłem przypadkiem - mówi historyk dr Maciej Bakun, ciągnąc dalej: - Zajmuję się dziejami Gdańska i lotnictwem. Podczas II wojny światowej w ramach obrony przeciwlotniczej z Gdańska wywożono cenne przedmioty, by je uchronić przed bombardowaniami. Szukając dokumentów na ten temat, historyk trafił do Berlina, konkretnie do Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz. To właśnie tam znalazł informacje i zdjęcia dotyczące akcji wywożenia dóbr kultury, m.in. organów z gdańskich kościołów. Trafiały głównie na Kaszuby i Kociewie, ale też na Powiśle oraz Żuławy.

Na miejsce, gdzie dobra kultury miały przeczekać wojenną zawieruchę, wybrano również Bytów, choć wymagało to specjalnej zgody. Nasze miasto w przeciwieństwie do większości Kaszub nie znajdowało się w obrębie prowincji Gdańsk - Prusy Zachodnie, ale w prowincji Pomorze. W pierwszej kolejności do Bytowa przewieziono organy z kościoła Bożego Ciała. Ten transport, podobnie jaki inne, zapewniła firma Hagemann z Gdańska Wrzeszcza (jej auto oraz pracowników uwieczniono na zdjęciach). Odbył się na początku 1944 r. Już w lutym tego samego roku dowieziono z tej samej świątyni zabytkowe meble - m.in. kilka renesansowych krzeseł oraz stołów w stylu rokoko. Jak wynika ze zdjęć, zdeponowano je najpewniej w Domu Zakonnym, skrzydle dziś zajmowanym przez Muzeum Zachodniokaszubskie. Nie były to jedyne zabytki, które w tym czasie w Bytowie czekały na zakończenie wojny.

Całkiem bogaty zbiór, obejmujący m.in. artefakty archeologiczne, sprzęty ludowego rzemiosła, ale też zabytki sakralne czy zbiory związane z działającymi w mieście cechami (np. dębowe lady cechowe), zebrał do 1939 r. poprzednik dzisiejszego zamkowego muzeum Kreisheimatmuseum für den Kreis Bütow (Powiatowe Muzeum Lokalne Powiatu Bytowskiego). Jak pisze dr Ignacy Skrzypek, placówka powstała w 1929 r., a swoją siedzibę miała na zamku. Zajmowała kilka pomieszczeń w skrzydle bramnym (w tzw. Domu Wdów), w sumie 120 m2. W tym czasie, zwłaszcza od 1935 r., bytowska warownia była odbudowywana po kilkusetletnim okresie zaniedbań, rozpoczętym szwedzkimi zniszczeniami w połowie XVII w. Przed wojną zaczęto też remont pomieszczeń zamkowego muzeum. Z tego powodu jego zbiory przeniesiono gdzie indziej, najpewniej poza zamek (wskazuje się dzisiejszą Szkołę Podstawową nr 1 lub jedną z kamienic przy ul. Sikorskiego). Na czas wojny roboty budowlane przerwano, ale niemal gotowy był już Dom Zakonny, odbudowano też Wieżę Prochową (to ta najmasywniejsza, czworokątna). Było więc sporo miejsca na składowanie skrzyń, które w 1944 r. dotarły do Bytowa z Gdańska.

Wszystkie te zbiory prawdopodobnie bez większego uszczerbku przetrwały do momentu wkroczenia do miasta czerwonoarmistów. Ci na wzgórzu zamkowym urządzili sobie siedzibę. Budynek sądu zamienili na kwaterę sztabu, a z zamku zrobili więzienie oraz magazyn grabionego w Bytowie i okolicy rozmaitego dobra. Co ciekawe, gdańskich organów nie wywieźli, podobnie jak zbiorów, a przynajmniej ich części, z bytowskiego muzeum. Z dokumentów przebadanych przez dr. I. Skrzypka wynika, że jeszcze w 1942 r. tymi ostatnimi interesował się Otto Kunkel, dyrektor Muzeum Pomorskich Starożytności w Szczecinie. „(...) Wydaje się, że z jednej strony była to troska o los tych zabytków przed złymi warunkami przechowywania, ale również segregacja co cenniejszych zbiorów i przygotowanie ich do wywiezienia w głąb Rzeszy, z racji rozwijających się działań wojennych (...)” - pisze I. Skrzypek.  

W 1946 r. na potrzeby Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie (Ziemia Bytowska byłą wtedy częścią woj. szczecińskiego) przygotowano w Bytowie spisy obiektów dawnego muzeum powiatowego. Niestety, lista szczegółowa nie zachowała się. Wiemy jednak, że obejmowała ona 1142 obiekty. By uchronić je przed licznymi w tym czasie szabrownikami, przechowywano je w starostwie w referacie kultury i sztuki. Ale sytuacja nie jest do końca jasna. Jeden z pracowników tego wydziału, Tadeusz Szewczyk, miał w swoim sprawozdaniu za okres od 20.05.1945 do 15.04.1946 r. napisać bowiem, że zgromadzone w starostwie zabytki pochodzą z muzeum prywatnego w Bytowie. Co więcej, że zabytki muzeum państwowego znajdujące się na zamku Niemcy wywieźli jeszcze przed wkroczeniem Rosjan. Trudno się w tym połapać, bo gdy w maju 1946 r. sporządzono rejestr zabytkowych obiektów przechowywanych w starostwie, na zamku i w bytowskich kościołach okazało się, że w pokrzyżackiej warowni ciągle znajdują się... rzeźby i organy pochodzące z kościoła Bożego Ciała w Gdańsku!

Trzy miesiące później Bytów zwrócił się do Szczecina z prośbą o zabranie eksponatów ze starostwa. Bytowskim urzędnikom było ciasno, potrzebowali biur zajmowanych przez zabytki. Zbiory spakowano. Miało je przyjąć Muzeum Miejskie w Szczecinie. Pojechały w październiku 1947 r. Nie wiadomo jednak czy wszystkie. - To zagadkowa sprawa - mówi Maciej Kwaśkiewicz, kustosz Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie, który w 2004 r. udał się do Szczecina w poszukiwaniu starych bytowskich zabytków. - Poszukiwaliśmy eksponatów na wystawę dotyczącą historii miasta, którą mieliśmy otworzyć w wieży dawnego kościoła św. Katarzyny. W Szczecinie znalazłem jedynie artefakty archeologiczne. Były też inne związane z Bytowem, ale przekazane tam jeszcze przed wojną. Jak np. miecz katowski, który wypożyczyliśmy i dziś możemy oglądać na zamku - kontynuuje bytowski muzealnik.

M. Kwaśkiewicz nie wyklucza, że część poniemieckich zabytków wcale nie wywieziono do Szczecina, tylko trafiły gdzie indziej. - Swego czasu Jerzy Kalicki, który pracował w Ministerstwie Kultury w Warszawie, a potem został dyrektorem Muzeum w Koszalinie, powiedział mi, że widział w Malborku kartę stołu z Bytowa. Nie był pewny, czy dotyczyło to mebla renesansowego, czy gotyckiego. Jednak kiedy później odwiedziłem Malbork, nikt tam nie słyszał o takim meblu - mówi muzealnik. Jaki los zatem spotkał gdańskie organy i kościelne meble? Być może instrument zainstalowano w jakimś kościele na Pomorzu, bo na pewno nie wrócił do Gdańska, do świątyni z której został wywieziony w 1944 r. Co do kościelnych mebli, też nic nie wiadomo. Te, które dziś oglądamy w zamkowych komnatach, zakupiono już za czasów Muzeum Zachodniokaszubskiego. Na przykład szafę gdańską pozyskano w 1972 r. z pałacu w Gostkowie, najpierw była użytkowana przez kierownika „Prasa-Książka-Ruch”, a do placówki przekazało ją Państwowe Gospodarstwo Rolne w Bytowie. Z kolei intarsjowana szafa „elbląska” pozyskana została w 1973 r. Mebel muzeum kupiło od Stefanii Wróbel z Ugoszczy.

No cóż, być może ktoś w końcu trafi na ślad starych organów czy mebli z Gdańska. Dobrze by było, by przy okazji dowiedział się, gdzie znajdują się zabytki z dawnego muzeum powiatowego, bo one dla bytowiaków znaczą dużo więcej...

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do