
Dawna polsko-niemiecka granica wreszcie doczekała się własnej monografii. Jej redaktorem jest bytowiak prof. Cezary Obracht-Prondzyński.
„Granica polsko-niemiecka na Pomorzu (1920-1939): historia, pamięć, ślady w przestrzeni” jeszcze pachnie drukarską farbą. Ponad 400-stronicowe wydawnictwo, które ukazało się za sprawą Instytutu Kaszubskiego i Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej, stara się przypomnieć dawną granicę od różnych stron. Obok treści teoretycznych znajdziemy przede wszystkim wiele informacji dotyczących naszych dziejów. Autorem rozdziału o genezie granicy oraz jej funkcjonowaniu - i to po obu stronach - jest znany słupski historyk prof. Wojciech Skóra. Opisuje czas od odradzania się Rzeczpospolitej i Traktatu Wersalskiego po II wojnę światową, m.in.: „To właśnie funkcjonariusze Gestapo przy granicy otrzymali latem 1939 r. rozkaz wysiedlenia Polaków z pasa granicznego i aresztować aktywistów polskiego ruchu narodowego - obywateli niemieckich. Z mieszkania Wojaków w Bytowie został aresztowany 18 sierpnia 1939 r. Emil Kaczmarczyk, kierownik Polskiej Kasy. W przeddzień wojny zatrzymano Piotra Gostomskiego ze Studzienic. Po rozpoczęciu wojny aresztowania były już liczne i objęły Jana Styp-Rekowskiego, Franciszka Cysewskiego i innych. Na znacznie większą skalę Gestapo aresztowało działaczy polskich w powiecie złotowskim. 25 sierpnia 1939 r. zatrzymano prawie wszystkich nauczycieli szkół polskich i aktywistów, takich jak Antoni Dorsz, Józef Horst, Jan Kocik, Józef Mozolewski i wielu innych. Niektóre zatrzymania były brutalne. Jana Kulasa gestapowcy przywiązali liną do samochodu i zmusi do biegu szosą z Rabacina do Bytowa”.
O procesach wywołanych ustanowieniem granicy, zwłaszcza efektach widocznych w przestrzeni, pisze Bartosz Macikowski. „Granica zmieniła uwarunkowania społeczne i narodowościowe, ale przede wszystkim status gospodarczo-ekonomiczny. Ludność miejscowa przemieszczała się w obrębie Pomorza. Dotyczyło to tych, którzy czuli się Niemcami lub wybrali Niemcy jako swój kraj (optanci) i przeprowadzili się do wsi i miast niemieckiego pogranicza albo emigrowali dalej na Zachód, szukając życiowej szansy w dobie ogólnoświatowego osłabienia gospodarczego. Na polskim Pomorzu wobec procesu wyludniania się próbowano prowadzić akcję osadniczą dla ludzi z południa Polski. Po 1925 r. (ustawa o reformie rolnej) zachęcano do migracji na tereny przygraniczne, motywując to niską ceną ziemi na Kaszubach. Osadnicy byli jednak pozostawiani sami sobie, a władze nie dawały im wystarczającego wsparcia. Trudno mówić o powodzeniu akcji, niemniej materialne ślady tej działalności można dziś spotkać np. w powiecie krokowskim w postaci dawnych „poniatówek” (typowych domów, których nazwa pochodzi od ministra rolnictwa Juliusza Poniatowskiego). Proces wyludniania się miast silnie dotknął też Bytów i powiat bytowski, który znalazł się po niemieckiej stronie (optanci na tamtym terenie w nikłym stopniu rekompensowali straty), choć generalnie po niemieckiej stronie miał miejsce napływ ludności, co skutkowało głodem mieszkaniowym” - czytamy.
Autor opisuje także tzw. domy celne, z których wiele zachowało się do dziś również w naszych stronach, np.: „Za wyjątkowy należy uznać budynek straży granicznej w Chośnicy przy drodze Jasień - Sulęczyno. Obiekt ten powstał najpóźniej spośród polskich obiektów i wykazuje cechy modernistycznej awangardy architektonicznej doby funkcjonalizmu. Takie cechy jak prosta kubiczna bryła o asymetrycznym układzie, poziome okna, betonowy uskokowy portal wejściowy czy pionowe okno klatki schodowej (tzw. okno termometr), charakterystyczne dla gdyńskich kamienic, a także detale wykończenia wnętrza w postaci lastrykowych posadzek, prostych balustrad to zupełnie nowy trend dotyczący tożsamości architektonicznej. Ten obiekt może wskazywać na nowy sposób komunikowaniu tożsamości polskiej. Funkcjonalistyczny język awangardowej architektury może być już kojarzony z symbolem nowoczesności Polski i polskości konotowanej z sukcesem gospodarczym i wizerunkowym Gdyni”.
Sporo miejsca poświęcono wspomnieniom. Dwa rozdziały na nich oparte przygotowała Karolina Ciechorska-Kulesza. Autorka cytuje relacje, opowieści pochodzące również z Ziemi Bytowskiej, starając się pokazać nie tylko to, co zachowało się w pamięci ludzi, ale też specyfikę niemiecko-kaszubsko-polskiego pogranicza. W monografii znalazły się też rozdziały poświęcone pamięci o granicy prezentowanej w pomorskich muzeach, a także w internecie czy na tablicach, obeliskach i innych śladach rozsianych w terenie.
Książkę polecam wszystkim, którzy interesują się dziejami Ziemi Bytowskiej i Kaszub. 27.11. w Płotowie (Zagroda Styp-Rekowskich) odbędzie się promocja wydawnictwa, która będzie okazją nie tylko do jego otrzymania, ale też spotkania z autorami. Początek godz. 17.30.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie