Reklama

Procesowali się o kościelne dzwony

10/06/2024 07:30

Ten spór toczył się przez wiele lat. Dotyczył dzwonów z Dąbrówki. Udało się go załagodzić, dopiero po namowach oraz... wódce i piwie wypitym w karczmie.

O szczegółach procesu dowiadujemy się ze wspomnień pastora z Niezabyszewa Johannesa Alberta Hoheisela, które nagrał dla swojej rodziny. Na polski przetłumaczył je i opracował Josef von Rymon-Lipinski. Część jego wspomnień dotyczy sporu o dzwony z Dąbrówki, należące dawniej do kościoła, o którym pisaliśmy przed tygodniem. Świątynię rozebrano w połowie XIX w., pozostała jednak dzwonnica. „Zwyczajem było, że dzwoniły w soboty wieczorem, w niedziele, a ponadto w porach modlitewnych, tzn. w południe i wieczorem, tak by ludzie, którzy nie mieli zegarka, mogli się według nich orientować...” - czytamy we wspomnieniach pastora. Kiedy wybuchła I wojna światowa, pruskie władze wydały nakaz zgłoszenia dzwonów, jako przedmiotów wykonanych z metali potrzebnych wojennej gospodarce. Co ciekawe, zgłoszenia dokonały gmina wiejska, parafia katolicka oraz parafia ewangelicka. Wtedy wybuchł spór, czyją własnością są dzwony. Kiedy pastor Hoheisel przybył do Niezabyszewa w 1931 r., proces w tej sprawie jeszcze się nie zakończył.

A że duchownemu podlegała też Dąbrówka, siłą rzeczy został wmieszany w całą sprawę. O tym, jak udało mu się zakończyć spór, wspominał: „W pierwszej instancji wygrał wprawdzie kościół katolicki, ewangelicy jednak się odwołali, a rozstrzygnięcia drugiej instancji jeszcze nie było. Pewnego dnia spotkałem mojego katolickiego brata [niezabyszewskiego proboszcza ks. Franciszka Szynkowskiego - przyp. red.] i ten powiedział: Czy nie mógłby Pan, Panie pastorze, wpaść kiedyś do mnie. Pokaże panu wówczas całą dokumentację. Niech pan się temu przyjrzy, a potem musimy spróbować, jakoś ten spór zakończyć. Nie dość, że kosztuje on pieniądze, które są niepotrzebnie wyrzucane w błoto, to wnosi jeszcze niesnaski do naszych parafii. A kiedyś tę sprawę i tak trzeba będzie jakoś zakończyć.

Tak więc wybrałem się do księdza Szynkowskiego. Była to moja pierwsza wizyta u niego. Usiedliśmy wygodnie, pijąc bardzo porządne czerwone wino. Potem rozłożył przede mną wszystkie kroniki kościelne, decyzje sądowe i jeszcze wiele innych papierów. Gdy to wszystko przeczytałem, stało się dla mnie jasne: dzwony należą do kościoła katolickiego [...] I tak zaczęła się walka z mieszkańcami Dąbrówki. Była to sprawa trudna, przede wszystkim ze względu na tamtejszego sołtysa [...] Był on głównym przeciwnikiem w tej całej sprawie i naprawdę trudnym osobnikiem [...] Pewnego razu usiadłem z tamtejszymi chłopami w karczmie, wypiłem z nimi kilka kieliszków wódki, kilka piw. Porozmawialiśmy i powoli udało mi się przeciągnąć ich na moją stronę […]” Pastor powiedział, by ewangelicy z Dąbrówki stare dzwony zostawili katolikom, a on postara się w ciągu roku o nowe. Ewangelicy zgodzili się na takie rozwiązanie sprawy. Jak zaznacza pastor, od tego czasu między nim a dziekanem Szynkowskim zapanowały bardzo przyjazne stosunki.


 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 17/06/2024 13:39
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do