
Zaledwie pół roku po modernizacji drogi mieszkaniec Wierszyna domaga się rozebrania ponad 100-metrowego fragmentu asfaltu przebiegającego przez wieś. Jego zdaniem inwestycję wykonano niezgodnie ze sztuką budowlaną, bo woda spływająca z gminnej drogi zalewa mu dom.
800-metrowy fragment gminnej drogi w kierunku Wierszynka nową nawierzchnię zyskał pod koniec ub.r. Przebudowa pochłonęła blisko 750 tys. zł. Cześć środków pochodziła z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. Od skrzyżowania z drogą powiatową przecinającą wieś po obu stronach jezdni ułożono krawężniki, a zjazdy do prywatnych posesji utwardzono kostką betonową. Na pozostałym fragmencie pobocza wzmocniono kruszywem. Wykonano też spowalniacze i odwodnienie. I ten ostatni element sprawił, że jeden z mieszkańców wsi, zamiast cieszyć się z nowej drogi, zgłasza problem. - W Wierszynie się urodziłem, dlatego wiem, jak tu było za Niemca i w PRL-u. Mój dom stoi obok drogi, którą przebudowano. Zawsze bokiem przebiegało kamienne koryto, które odprowadzało nadmiar wody. Wszystko było starannie wybrukowane z krawężnikiem z kamienia. Ciek był dostatecznie głęboki, aby odprowadzić nadmiar wody dopływającej tu aż z drogi w kierunku Darżkowa. Po przebudowie nie dość, że podnieśli jezdnię o ponad 30 cm, to jeszcze spłycili odwodnienie na skraju asfaltu. Teraz woda zamiast, tak jak do tej pory, płynąć wzdłuż drogi, przelewa się przez nowe betonowe odwodnienie, zalewając podwórko i dom - skarży się Zenon Rohatyński z Wierszyna.
Przedsiębiorca zajmujący się m.in. transportem drewna przekonuje, że błąd popełniono już na etapie projektowania. - Gdy zjawił się geodeta, zwracałem uwagę, żeby uwzględnił poziom mojego domu. Obraził się, że go pouczam. Jak tylko prace się rozpoczęły, wiedziałem, że będą problemy. Stary bruk zasypano warstwą tłucznia i zalano asfaltem. Droga automatycznie podniosła się o kilkadziesiąt centymetrów. Zamiast wzdłuż jezdni zrobić porządne odwodnienie, wykonano płytkie korytko z betonowych elementów, które nie są w stanie odprowadzić dużej ilości wody, która pojawia się w tym miejscu przy każdych mocniejszych opadach - mówi Z. Rohatyński. Przekonuje, że popełniono błąd, nie uwzględniając specyficznych warunków i zróżnicowania wysokości terenów. - Nie można budować nowych rzeczy, nie uwzględniając tego, jak coś funkcjonowało wcześniej. Tym bardziej że mój dom i podwórko położone są u podnóża wysokiej skarpy, z której też spływa woda. W czasie opadów zbiera się jej bardzo dużo. W styczniu, gdy kończyli budowę, do kanalizacji wpadła im ziemia i zapchała rurę. Ścieki dopływające grawitacyjnie do pobliskiej studzienki od strony Darżkowa wybiły w takiej ilości, że zalało mi odchodami całą posesję. Ukształtowanie terenu sprawia, że spływającej wody jest bardzo dużo. Ci, którzy projektowali i budowali tę drogę, w żaden sposób nie przygotowali jej na te warunki - przekonuje Z. Rohatyński. Jego zdaniem jedynym sposobem naprawy jest przebudowanie nowego odcinka asfaltu od skrzyżowania z powiatówką do zalewanej posesji. - Droga na tym fragmencie musi być obniżona tak, aby woda nie spływała z niej na moją działkę. Gmina zaproponowała, że zrobi przepust, który odprowadzi wodę z jezdni, ale to nie rozwiąże zalewania mojego podwórka przez ciek w naturalny sposób spływający przez moją posesję ze skarpy. Kolejnym pomysłem było nasypanie piasku na podwórku, aby podnieść teren. Jednak nie można zasypywać ścian budynku powyżej izolacji przeciwwilgociowej na fundamentach. Doprowadziłoby to do zniszczenia domu - przekonuje Z. Rohatyński. Po zgłaszanych uwagach mieszkańca już dwa razy przebudowano wjazdy na jego posesję. - Mimo tego, że płacę podatki od prowadzonej działalności, zrobiono mi wjazdy tak jak na osobówkę. Samochodem ciężarowym nie mogłem się zmieścić. Trzeba było je poszerzyć. Potem okazało się, że wpływa nimi woda na podwórko, więc je podniesiono - mówi Z. Rohatyński.
Wójt wyklucza przebudowę drogi, jednak zapewnia, że chce zaradzić kłopotom z wodą. - Ktoś zaprojektował drogę i tak musi ona wyglądać. Na wniosek Z. Rohatyńskiego przebudowywaliśmy już zjazd na posesję. Jeżeli trzeba będzie, w ramach prac gwarancyjnych, przeprowadzimy korektę odwodnienia. Jednak woda spływająca z drogi to tylko część problemu. Deszczówka napływa też od strony prywatnej posesji, a zgodnie z przepisami, każdy we własnym zakresie musi ją zagospodarować. Szukamy rozwiązania, które zadziała w okresie intensywnych opadów. Wykonaliśmy już pewne prace wzdłuż drogi do Darżkowa. Widać, że przyniosło to efekt. Podwórko mieszkańca Wierszyna jest zalewane tylko podczas wyjątkowo obfitych opadów. Miejsc, gdzie mamy problem z odprowadzeniem wody, jest więcej, a w Wierszynie usytuowanie terenu jest specyficzne. Problemu nie uda się całkowicie rozwiązać. Można jedynie go zminimalizować. Postaramy się jednak, aby woda z drogi nie napływała na działkę Rohatyńskich - obiecuje Artur Kalinowski, wójt Kołczygłów. Tymczasem mieszkaniec Wierszyna zamierza złożyć kolejne pismo do władz gminy, żądając przebudowy drogi. Tym razem z podpisami mieszkańców wsi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!