
- Ulicą Mierosławskiego nie da się przejść suchą nogą. Trudno nie wdepnąć w psie odchody, których na chodniku jest pełno – zaalarmował nas mieszkający w pobliżu pan Roman.
Problem zwierzęcych odchodów, głównie psich, nie jest niczym nowym w miastach. Kłopot polega na tym, że temat ten wraca jak bumerang, a rozwiązania nie widać. W czwartek 30 stycznia zgłosił się do nas pan Roman, alarmując, że ul. Mierosławskiego wręcz tonie w psich kupach. - Chodniki całe są oblepione kupami. Gdzie nie nadepniesz, możesz wpaść na minę – mówi pan Roman.
Pojechaliśmy na miejsce i potwierdziło się, że chodnik przy ul. Mierosławskiego cały jest usłany psimi odchodami. Nasz czytelnik nie kryje oburzenia. - Z chodnika korzystają piesi, rowerzyści, ludzie chodzą tamtędy na spacery, niektórzy uprawiają jogging. Nic przyjemnego wdepnąć w taką pułapkę – mówi nasz czytelnik.
Dopiero stopnienie śniegu, który długo zalegał na naszych drogach i chodnikach po niedawnej śnieżycy, uwidoczniło, jak dużo nagromadziło się psich odchodów w tym miejscu, a zapewne też na innych bytowskich chodnikach. To pokazuje, że właściciele czworonogów nadal nie dbają o to, gdzie ich zwierzęta załatwiają swoje potrzeby.
Tymczasem to do mieszkańców posiadających zwierzęta należy obowiązek uprzątnięcia psiej kupy. Określa to uchwała Rady Miejskiej w sprawie szczegółowych zasad utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Bytów. W rozdziale piątym znajdujemy zapis, że „właściciele utrzymujący zwierzęta domowe zobowiązani są do „sprzątania zwierzęcych odchodów z terenów przeznaczonych do wspólnego użytku". - Widać, że nadal nie wszyscy właściciele psów postępują zgodnie z tymi zasadami. Szkoda, że inni muszą przez to cierpieć – mówi pan Roman.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie