
- Będziemy szybciej reagowali na zgłoszenia dotyczące kłusownictwa na naszych wodach - zapewnia Jan Prądzyński, komendant powiatowy Społecznej Straży Rybackiej. Właśnie otrzymali nowy sprzęt. To bat na kłusowników.
20.07. przy stanicy wędkarskiej na jeziorze Jeleń uroczyście przekazano nową łódź Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Bytowskiego. - Przede wszystkim jest większa niż ta, którą dysponowaliśmy dotychczas. Stara pomieścić mogła tylko dwie osoby. W przypadku gdy ważyły nieco więcej, wyporność znacznie malała. Teraz na pokładzie znajdować się mogą 4 osoby i nie ma znaczenia, jakiej są postury - mówi J. Prądzyński. Wykonana z aluminium łódź wyposażona jest w dwa silniki: elektryczny oraz spalinowy, wiosła oraz akumulator żelowy. - Nowy nabytek usprawni pracę strażników. Z racji, że jest większa, łatwiej będzie nam ściągać z jezior np. sieci, tzw. pupy do łapania węgorzy, czy inne sprzęty używane przez kłusowników. Silnik elektryczny jest przede wszystkim cichy, możemy poruszać się niemal bezgłośnie, nie płosząc łamiących prawo. Z kolei spalinowy posiada dużą moc, co pozwala szybko się przemieścić np. do podejrzanych na drugim brzegu zbiornika - tłumaczy komendant powiatowy SSR. Łódź posiada też przyczepkę do jej transportu. - Tablice mamy już przykręcone, więc strażnicy od razu mogą zacząć jej używać - zapewnia Piotr Kluk, prezes PZW Bytów. Taka sama łódź trafiła w ub. tygodniu do SSR działającej przy PZW „Karaś” Miastko.
W naszym powiecie w SSR działa ok. 70 osób. - W ciągu roku kontroli jest sporo. Nie posiadamy służbowych samochodów, więc jeździmy prywatnymi. Paliwo nie jest tanie. Zwrot kosztów dojazdów otrzymujemy ze słupskiego okręgu PZW - mówi komendant powiatowy SSR. - Jeśli podczas prywatnych wyjazdów, mijam któryś ze znajdujących się pod naszą opieką zbiorników, to sprawdzam, czy nic złego się na nim nie dzieje - dodaje P. Kluk. W całym powiecie strażnicy mają ok. 40 jezior pod nadzorem. - Na prośbę starostwa kontrolujemy wody należące do Skarbu Państwa. Na Ziemi Bytowskiej zaglądamy m.in. na zbiorniki w okolicach Soszycy. Z kolei w Rekowie nie tylko patrolujemy Jeziora Wiejskie i Boruja Mała, ale też pomagamy w zarybieniach - wymienia J. Prądzyński. Jak obaj twierdzą, ta społeczna praca nie należy do najbezpieczniejszych. - Po otrzymaniu telefonu musimy reagować szybko. Trzeba dotrzeć na miejsce i złapać kłusowników na gorącym uczynku. Nie wiemy, z kim mamy do czynienia, jak się zachowa podczas kontroli. Podobnie podczas tych rutynowych, gdy sprawdzamy, czy wędkarze posiadają kartę wędkarską, potrzebne zezwolenia oraz czy przestrzegają limitów dobowych połowów. A z tym bywa różnie. Ostatnio mieliśmy pana, który nie dość, że złowił 11 linów [można jedynie 3 sztuki - przyp. red.], to wszystkie niewymiarowe. Był też pan próbujący obejść system. 2 karpie złowił rano, wrócił do domu i po południu wrócił, by zabrać ze sobą kolejne dwa. Niektórzy wędkarze nie przebierają w słowach. A jeśli nie mają nic do ukrycia, to tylko formalność. W przypadku drobnych, nieszkodliwych naruszeń przeprowadzamy z wędkarzem rozmowę, edukujemy - tłumaczy komendant powiatowy SSR. W przypadku złapania kłusowników sprawa jest kierowana na policję bądź do Państwowej Straży Rybackiej. - W tym roku takich wniosków z naszej strony o ukaranie były cztery. W tym dotyczący nielegalnego połowu na jeziorze Sierżenko - dodaje J. Prądzyński. Konsekwencje, choć nie tak dotkliwe, jak w przypadku stróżów prawa, może też wyciągnąć koło PZW. - Zwołujemy sąd koleżeński, podczas którego osoba wezwana ma szansę zabrać głos, wytłumaczyć się. Możemy go m.in. ukarać dyscyplinarnie czy zawiesić w prawach członkowskich. Największą moc sprawczą ma jednak normalny sąd, który może zasądzić kilkuletni, a nawet dożywotni zakaz połowu - tłumaczy P. Kluk.
Zakup, zarówno miasteckiej, jak i bytowskiej łodzi, był możliwy dzięki wsparciu Rybackiej Lokalnej Grupy Działania „Pojezierze Bytowskie” na działania związane z ochroną przyrody i przeciwdziałaniu kłusownictwu wodnemu. Wartość obu łodzi z wyposażeniem to 65 tys. zł, w tym 85% zostało sfinansowane z dotacji pochodzącej z Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego wdrażanego w ramach Lokalnych Strategii Rozwoju „Po ryby 2020-2024”. Wnioskodawcą był powiat bytowski. - Dziękujemy Tomaszowi Krauze, który od początku był osobą nadzorującą cały projekt. Wziął na siebie wszystkie sprawy związane ze złożeniem dokumentów, jeździł do Urzędu Marszałkowskiego podpisywać umowy itp. Składamy wielki ukłon w jego kierunku i życzymy sobie dalszej owocnej współpracy. Jesteśmy też wdzięczni władzom powiatu i gminy za pomoc - mówi J. Prądzyński.
Nowa łódź znalazła już swoje miejsce. Dzięki wsparciu finansowym gm. Bytów, słupskiego okręgu PZW oraz koła PZW Bytów zakupiono hangar, który stanął koło stanicy wędkarskiej. - Jest tak duży, że pomieści obie łodzie. Nie traktujemy jednak tego, jako miejsce składowania. Już podczas szkółki wędkarskiej część zajęć przeprowadziliśmy właśnie w hangarze, bo jesteśmy w stanie pomieścić tam więcej osób. Dzięki temu planujemy w następnym roku przyjąć na nią 50 dzieci - mówi prezes PZW Bytów. Z kolei we wrześniu zaplanowano kolejny projekt, na który SSR otrzymała 10 tys. zł z powiatu. - Oprócz tego, że doposażymy strażników, to zaprosimy młodzież na zajęcia o charakterze proekologicznym - mówi J. Prądzyński.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!