
Do niedawna porządne wesele na Kaszubach nie mogło obyć się bez węgorza lub sielawy. Czy teraz zastąpi je równie smaczny jesiotr? Prehistoryczna ryba, która przeżyła dinozaury, a mimo to potrafi się tak zestresować, że przez kilka dni pływa na grzbiecie, hodowana jest w Nożynku.
Gospodarstwo Rybackie Bytów to jedna z firm na Ziemi Bytowskiej, która od wielu lat zajmuje się hodowlą pstrąga. Jej roczna produkcja to ponad 1 tys. t ryby. Jeden z trzech ich ośrodków hodowlanych mieści się w Nożynku w gminie Czarna Dąbrówka. - Można powiedzieć, że tu wszystko się zaczęło. Ośrodek hodowlany w Nożynku nad rzeką Skotawą ma najdłuższą tradycję. To tu swoją wiedzę zdobywali prawie wszyscy guru pstrągarstwa na Ziemi Bytowskiej. Przed wojną pracował w tym miejscu młyn. Hodowlę rozpoczęto po wojnie. Środki były ograniczone, dlatego w latach 50. prowadzono różne eksperymenty. Aby nakarmić ryby, pracownicy ręcznie zbierali dżdżownice lub nad stawem na siatce zawieszano zdechłe kury, z których larwy spadały do wody - opowiada Grzegorz Dziewański, prezes Gospodarstwa Rybackiego Bytów sp. z o.o., który pracę rozpoczął, gdy firma była własnością państwową. Zarządza dziś trzema obiektami hodowlanymi. - Ośrodek w Nożynku był pierwszym należącym do Państwowego Gospodarstwa Rybackiego Bytów. Teraz jest najmniejszy. Obecnie najwięcej pstrąga produkujemy na Skotawie w Jamrzynie w gm. Dębnica Kaszubska. Do nas należy też ośrodek w Kamieńcu w gm. Borzytuchom, który niedawno przeszedł gruntowną modernizację. Praktycznie całą starą infrastrukturę wyburzyliśmy i zbudowaliśmy od nowa. Teraz to nasz najnowocześniejszy obiekt. Wykorzystujemy tam różne systemy oszczędzające wodę np. poprzez jej zawracanie i ponowne spożytkowanie. W Kamieńcu mamy też swoją siedzibę i sklep. Oferujemy również karpia hodowanego przez nas na dzierżawionych stawach. Wciąż się rozwijamy. Zatrudniamy ponad 30 osób. Sprzedajemy głównie pstrąga. Nasza roczna produkcja to ponad 1 tys. t, dlatego naszymi klientami są też przetwórnie - mówi G. Dziewański.
W Nożynku pozostały jeszcze, nieużytkowane dziś, resztki infrastruktury pochodzące z lat 50. Kiedyś ryby hodowano tam w nurcie rzeki, korzystając z przegród piętrzących wodę. Ze względu na ochronę środowiska z czasem zrezygnowano z takich praktyk. Nowe pozwolenia wodno-prawne przewidują budowę betonowych stawów obok koryta rzeki. Zasilane są dzięki jazom piętrzącym wodę powyżej ośrodka hodowlanego. Woda grawitacyjnie za pośrednictwem sieci kanałów i rur spływa do betonowych basenów. - Klimat się zmienia. Woda robi się coraz cieplejsza, co nie sprzyja hodowli pstrąga. Przy wystarczającej ilości tlenu optymalna temperatura wody dla pstrąga to 17oC. W przypadku jesiotra woda może mieć ok. 21oC. Ze wszystkich trzech naszych ośrodków woda jest najcieplejsza właśnie w Nożynku. Zdarzały się okresy, kiedy miała tu nawet 28oC. Literatura fachowa mówi, że już 20oC to dla pstrąga temperatura zaniepokojenia. W wyższej teoretycznie nie powinien przeżyć. Nam nawet w takich warunkach udawało się prowadzić hodowlę. Wynikało to z tego, że w Nożynku mieliśmy stado tarlaków, które z pokolenia na pokolenie wyrabiały w sobie tolerancję na cieplejszą wodę i dostosowywały się do tego środowiska - wyjaśnia G. Dziewański. Właśnie z powodu specyficznych warunków zakiełkowała myśl, aby w Nożynku rozpocząć hodowlę ryby, która toleruje cieplejszą wodę. Wybór padł na jesiotra. - Co ciekawe, żyły w naszych rzekach jeszcze pół wieku temu. W Wiśle ostatniego dzikiego jesiotra złapano po II wojnie światowej - mówi G. Dziewański. Jednak ich historia jest znacznie dłuższa. Można powiedzieć, że to żywe skamieniałości sprzed blisko 200 mln lat. Pływały w wodach, kiedy na Ziemi królowały dinozaury. Świadczy o tym m.in. ich budowa. To ryby, które zamiast łusek posiadają płytki kostne i grubą twardą skórę. Co ciekawe, jesiotry dojrzałość płciową osiągają dopiero po kilkunastu latach. - Niektóre gatunki żyją w słonej w wodzie, a do rzek wpływają tylko na rozród. My hodujemy ryby, którym do życia wystarczy słodka woda. Najlepiej przyjęły się jesiotry rosyjskie i syberyjskie. Klienci woleli te drugie, dlatego ostatecznie zrezygnowaliśmy z rosyjskiego - mówi G. Dziewański.
Pierwszą próbę hodowli jesiotra w Nożynku podjęto już ponad 20 lat temu. - Wtedy nie wyszło, bo nie było zainteresowania na rynku taką rybą, a opłacalność hodowli gwarantuje dopiero większa skala - mówi ichtiolog. W ostatnich latach upodobania kulinarne Polaków się zmieniły, wzrosła też zasobność ich portfeli, dlatego do hodowli jesiotra w Nożynku wrócono. - Niespełna trzy lata temu udało nam się częściowo przebudować ośrodek. Powstał drugi segment przystosowany specjalnie pod jesiotra - mówi G. Dziewański. Jego hodowla różni się od pstrąga. - Pstrągi potrzebują dużej objętości zbiornika. Poruszają się i żerują w całym słupie wody. Jesiotr w zasadzie pobiera pokarm z dna. W jego hodowli nie liczy się głębokość, a powierzchnia. Ta ryba wymaga też nieco mniej tlenu - wyjaśnia G. Dziewański. O tej porze roku jesiotry pomału wychodzą z cyklu zimowego. - Woda robi się cieplejsza i ryby zaczynają intensywniej żerować. Niestety, bardzo łatwo je zestresować. Zdarza się, że po sortowaniu, czyli wybieraniu większych sztuk, które osiągnęły wielkość handlową, obrażają się i przez kilka dni nie jedzą. Śmiejemy się, że strzelają focha. Bywa, że przez kilka dni pływają do góry brzuchami i się opalają. Potem wracają do siebie i zaczynają znowu żerować. To jednak wpływa na przyrost wagi, dlatego staramy się nie stresować naszych jesiotrów. Tym bardziej że w roku mamy jedynie ok. 150 dni hodowlanych, czyli takich, w których ryby żerują i przybierają na wadze. W pozostałym okresie woda jest za zimna, jest jej za mało z powodu suszy lub za dużo. Wtedy rzeką płynie błoto i na skrzelach osiada muł. Podobnie w przypadku pstrąga - mówi G. Dziewański. Hodowla jesiotra w naszych rzekach ma też swoje zalety. - Te ryby w zasadzie nie chorują. To obcy gatunek, dlatego w naszych wodach nie ma patogenów, bakterii czy wirusów, które by tym rybom zagrażały - mówi G. Dziewański.
Ryby trafiają do sprzedaży, gdy osiągną wagę ponad 2,5 kg. - Od aury zależy, po jakim czasie to nastąpi. Jeżeli zima jest łagodna, urośnie szybciej. Gdy przychodzą mrozy, ryby przestają jeść i chudną. Jedne rosną szybciej, inne wolniej. Średnio przyrost do wielkości handlowej zajmuje im dwa lata od narybku długości ok. 10 cm i wagi 15 g - mówi szef Gospodarstwa Rybackiego Bytów. Chociaż najpopularniejszymi gatunkami w Polsce są jesiotry rosyjskie i syberyjskie, to wojna w Ukrainie nie komplikuje hodowli. - Narybek kupujemy od wyspecjalizowanych ośrodków w Polsce. Produkcja tej ryby, a także ikry z niej, w naszym kraju systematycznie rośnie. Amatorów jesiotra przybywa, chociaż wciąż są osoby, które nigdy go nie spróbowały. Z reguły jest jednak tak, że kiedy ktoś spróbuje, to potem się rozsmakowuje. Kiedyś każde kaszubskie wesele nie mogło się obyć bez węgorza. W tej chwili często zastępuje go jesiotr. Ma podobny smak, tłuste i delikatne mięso, a do tego wygląda wyjątkowo ciekawie na stole. Można go wędzić, smażyć i przyrządzać na wiele różnych sposobów - mówi G. Dziewański. Jedyna wada to cena. - Można powiedzieć, że jesiotr kosztuje dwa razy więcej niż pstrąg. Wpływają na to m.in. warunki, jakie musimy mu zapewnić. Nie może być hodowany w takim zagęszczeniu jak pstrąg. W jednym stawie możemy trzymać blisko 20 t pstrąga, a jesiotra zaledwie ok. 8 t - mówi G. Dziewański.
Jesiotry z Nożyna trafiają nie tylko na polskie stoły. - Latem sprzedajemy je m.in. do punktów gastronomicznych nad morzem. Są też oferowane w menu restauracji obok innych ryb morskich. Mamy również klientów za granicą. Transport trafił już do Czech, a przez pośredników m.in. do Niemiec i Austrii. Nasze ryby uwędzone są dostępne w sieciach Carrefour - mówi G. Dziewański.
Tymczasem nasze strony pozostają liderem w kraju, jeśli chodzi o produkcję pstrąga. - Pracuję w tej branży od wielu lat i wiem, gdzie funkcjonuje większość istotnych ośrodków hodowlanych. Kiedyś zadałem sobie trud i na mapie Polski wbijałem szpileczki w te miejsca. Wyszło mi, że pękiem świata w tej branży, czyli miejscem gdzie jest największe zagęszczenie ośrodków hodowlanych, jest nasz rejon. Nieskromnie powiem, że to nie tylko efekt wyjątkowych warunków, czyli rzek z czystą i chłodną wodą, ale również wybitnych specjalistów hodowlanych pracujących na naszym terenie - mówi G. Dziewański.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!