Reklama

Ta ceramika ma kilka tysięcy lat. Jej tajemnice odkrywa archeolog Paweł Szczepanik

09/09/2023 17:20

To jedynie niewielkie kawałki, ale jeśli przyjrzeć się im bliżej i uważniej, odsłaniają nam niejedną tajemnicę. O fragmentach glinianych naczyń w Muzeum Zachodniokaszubskim w Bytowie opowiadał dr Paweł Szczepanik.

24.08. spotkał się z uczestnikami warsztatów „Bytowskie gary. Od prahistorii do dnia wczorajszego”. Bytowski archeolog przyniósł ze sobą fragmenty ceramiki, którą odkopano w Bytowie i okolicy. To efekt prowadzonych przez niego badań wykopaliskowych. - Zaczynając opowiadać o tego typu naczyniach, trzeba powiedzieć, że już sama ich nazwa nosi w sobie element magiczny. Nie widać tego w pochodzącym z greki słowie ceramika, którego używamy, ale jest już obecne w naszym, słowiańskim - naczynie. „Naczyniać”, czyli uczynić, a w zasadzie wyczarować. O ile to słowo już nie istnieje w języku polskim, to wciąż funkcjonuje „odczyniać”, a to już odnosi nas do uroków, zaklęć - mówił Paweł Szczepanik. Ceramikę można podzielić na tę kuchenną i stołową. - W ramach tej pierwszej przygotowywano bądź przechowywano jedzenie, a z tej drugiej potrawy spożywano. Osobną kategorią jest ceramika funeralna, przeznaczona na spalone szczątki zmarłych. Ale trzeba zaznaczyć, że nie dla każdego okresu w dziejach naczynia te były czymś odrębnym. Bywało, że tego samego typu ceramika, co używana w kuchni, służyła i do pochówku - mówił P. Szczepanik.

Jednocześnie, poruszając temat najstarszych zabytków ceramicznych, mówił o ich dnie. Dziś trudno bowiem sobie nam wyobrazić, że nie miały płaskiego zakończenia, a ostre lub kuliste. - Nie stawiano ich na ziemi, a wbijano w nią lub zawieszano na sznurkach - wyjaśniał P. Szczepanik, dodając: - Na zachowanych fragmentach naczyń możemy zobaczyć magiczne zdobienia. Umieszczane po to, by krótko mówiąc, coś się udało. Jest też druga hipoteza mówiąca o tym, że to też oznaczenie, by samo naczynie się udało.

Po krótkim wykładzie uczestnicy podchodzili i oglądali przyniesioną przez archeologa ceramikę. Zadawali także pytania. Jedno z nich dotyczyło rekonstrukcji ceramiki. - Dokonujemy jej wtedy, kiedy mamy fragmenty dna i wierzchu naczynia. Jedynie wówczas jesteśmy w stanie prawidłowo określić wielkość przedmiotu - wyjaśniał archeolog. Trudno odtworzyć naczynia, których używano na co dzień. - Powód jest prosty. Nikt całego garnka nie wyrzucał, a jedynie ten potłuczony. Tu rodzi się pytanie, czy w całości trafiał w jedno miejsce, a może poszczególne części dzielą metry. Dużo prościej jest z wielkimi pojemnikami zasobowymi, które wkopane były w ziemię. One, choć we fragmentach, znajdują się w jednym miejscu - wyjaśniał P. Szczepanik.

Uwagę uczestników spotkania zwróciły niewielkie gliniane naczynia wypełnione piaskiem. Zastanawiano się, dlaczego go nie usunięto. - Wpierw muszą zostać prześwietlone, by zobaczyć, czy przypadkiem nie ma w środku innych przedmiotów. Dla badaczy ważne jest nie tylko co, ale także w jakiej kolejności do niego wkładano. To możemy określić jedynie prześwietlając je - tłumaczył P. Szczepanik, dodając: - Na naszym terenie mamy do czynienia z piaskiem o odczynie zasadowym, który rozkłada wszelką materię organiczną. Jeśli nawet znajdziemy grób i wiemy, gdzie zmarły miał głowę, gdzie nogi, to nie znajdziemy tam żadnych pozostałości po kościach, nie mówiąc już o tkankach miękkich.

Jedno z pytań dotyczyło tego, czy dziś można ustalić, co było przechowywane w odnalezionych fragmentach ceramiki. - Możemy to określić po kształcie, ale częściej udaje się to stwierdzić po nagarach. To coś, co się przypaliło w trakcie gotowania i nie zostało w całości wyczyszczone. Pobierając próbki i oddając je do badań, udaje się stwierdzić, czy to białko roślinne czy zwierzęce. Czy mamy do czynienia z roślinami strączkowymi czy zbożem. Problem jest jednak taki, że takie badania są bardzo drogie. Jedna próbka to kilka tysięcy złotych, a na stanowisku mamy kilkaset fragmentów ceramiki z nagarami - mówił P. Szczepanik.

Podczas spotkania padło również pytanie o dalsze losy ceramicznych przedmiotów znalezionych podczas wykopalisk w Bytowie i okolicy. - Właścicielem wszystkich zabytków jest Skarb Państwa. Jego przedstawicielem na dany teren jest wojewódzki konserwator zabytków i to on podejmuje ostateczną decyzję dotyczącą przechowywania w tym przypadku ceramiki. Oczywiście najlepiej jest, jeśli to możliwie, blisko miejsca odkrycia - odpowiadał P. Szczepanik.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do