
To jedynie niewielkie kawałki, ale jeśli przyjrzeć się im bliżej i uważniej, odsłaniają nam niejedną tajemnicę. O fragmentach glinianych naczyń w Muzeum Zachodniokaszubskim w Bytowie opowiadał dr Paweł Szczepanik.
24.08. spotkał się z uczestnikami warsztatów „Bytowskie gary. Od prahistorii do dnia wczorajszego”. Bytowski archeolog przyniósł ze sobą fragmenty ceramiki, którą odkopano w Bytowie i okolicy. To efekt prowadzonych przez niego badań wykopaliskowych. - Zaczynając opowiadać o tego typu naczyniach, trzeba powiedzieć, że już sama ich nazwa nosi w sobie element magiczny. Nie widać tego w pochodzącym z greki słowie ceramika, którego używamy, ale jest już obecne w naszym, słowiańskim - naczynie. „Naczyniać”, czyli uczynić, a w zasadzie wyczarować. O ile to słowo już nie istnieje w języku polskim, to wciąż funkcjonuje „odczyniać”, a to już odnosi nas do uroków, zaklęć - mówił Paweł Szczepanik. Ceramikę można podzielić na tę kuchenną i stołową. - W ramach tej pierwszej przygotowywano bądź przechowywano jedzenie, a z tej drugiej potrawy spożywano. Osobną kategorią jest ceramika funeralna, przeznaczona na spalone szczątki zmarłych. Ale trzeba zaznaczyć, że nie dla każdego okresu w dziejach naczynia te były czymś odrębnym. Bywało, że tego samego typu ceramika, co używana w kuchni, służyła i do pochówku - mówił P. Szczepanik.
Jednocześnie, poruszając temat najstarszych zabytków ceramicznych, mówił o ich dnie. Dziś trudno bowiem sobie nam wyobrazić, że nie miały płaskiego zakończenia, a ostre lub kuliste. - Nie stawiano ich na ziemi, a wbijano w nią lub zawieszano na sznurkach - wyjaśniał P. Szczepanik, dodając: - Na zachowanych fragmentach naczyń możemy zobaczyć magiczne zdobienia. Umieszczane po to, by krótko mówiąc, coś się udało. Jest też druga hipoteza mówiąca o tym, że to też oznaczenie, by samo naczynie się udało.
Po krótkim wykładzie uczestnicy podchodzili i oglądali przyniesioną przez archeologa ceramikę. Zadawali także pytania. Jedno z nich dotyczyło rekonstrukcji ceramiki. - Dokonujemy jej wtedy, kiedy mamy fragmenty dna i wierzchu naczynia. Jedynie wówczas jesteśmy w stanie prawidłowo określić wielkość przedmiotu - wyjaśniał archeolog. Trudno odtworzyć naczynia, których używano na co dzień. - Powód jest prosty. Nikt całego garnka nie wyrzucał, a jedynie ten potłuczony. Tu rodzi się pytanie, czy w całości trafiał w jedno miejsce, a może poszczególne części dzielą metry. Dużo prościej jest z wielkimi pojemnikami zasobowymi, które wkopane były w ziemię. One, choć we fragmentach, znajdują się w jednym miejscu - wyjaśniał P. Szczepanik.
Uwagę uczestników spotkania zwróciły niewielkie gliniane naczynia wypełnione piaskiem. Zastanawiano się, dlaczego go nie usunięto. - Wpierw muszą zostać prześwietlone, by zobaczyć, czy przypadkiem nie ma w środku innych przedmiotów. Dla badaczy ważne jest nie tylko co, ale także w jakiej kolejności do niego wkładano. To możemy określić jedynie prześwietlając je - tłumaczył P. Szczepanik, dodając: - Na naszym terenie mamy do czynienia z piaskiem o odczynie zasadowym, który rozkłada wszelką materię organiczną. Jeśli nawet znajdziemy grób i wiemy, gdzie zmarły miał głowę, gdzie nogi, to nie znajdziemy tam żadnych pozostałości po kościach, nie mówiąc już o tkankach miękkich.
Jedno z pytań dotyczyło tego, czy dziś można ustalić, co było przechowywane w odnalezionych fragmentach ceramiki. - Możemy to określić po kształcie, ale częściej udaje się to stwierdzić po nagarach. To coś, co się przypaliło w trakcie gotowania i nie zostało w całości wyczyszczone. Pobierając próbki i oddając je do badań, udaje się stwierdzić, czy to białko roślinne czy zwierzęce. Czy mamy do czynienia z roślinami strączkowymi czy zbożem. Problem jest jednak taki, że takie badania są bardzo drogie. Jedna próbka to kilka tysięcy złotych, a na stanowisku mamy kilkaset fragmentów ceramiki z nagarami - mówił P. Szczepanik.
Podczas spotkania padło również pytanie o dalsze losy ceramicznych przedmiotów znalezionych podczas wykopalisk w Bytowie i okolicy. - Właścicielem wszystkich zabytków jest Skarb Państwa. Jego przedstawicielem na dany teren jest wojewódzki konserwator zabytków i to on podejmuje ostateczną decyzję dotyczącą przechowywania w tym przypadku ceramiki. Oczywiście najlepiej jest, jeśli to możliwie, blisko miejsca odkrycia - odpowiadał P. Szczepanik.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie