
Stare budynki wyróżnia nie tylko nieosiągalna dzisiaj trwałość i jakość wykonania. Jest to też zdolność do zaskakiwania nawet wieloletnich użytkowników. Często słyszy się o „skarbach” odkrytych pod podłogą, w piecu kaflowym czy za krokwią na strychu. Nie jest to opowieść o nich.
Pomijając techniczne aspekty dawnego budownictwa, trudno oprzeć się wrażeniu, że rozwiązania najprostsze z reguły okazywały się najlepsze. Tak też było w przypadku materiałów izolacyjnych. Zwykły papier okazał się mieć odpowiednie właściwości, zaś jego powszechną dostępność zapewniały gazety, będące na pocz. XX w. i w okresie dwudziestolecia międzywojennego najważniejszym środkiem masowego przekazu. Wykorzystywane do izolacji pod szalunek, do wypełnienia futryn drzwi, do uszczelnienia okien, przetrwały nieraz prawie 120 lat w zadziwiająco dobrym stanie. I to o nich jest ta opowieść.
W PIWNICY DAWNEJ POCZTY
Na jedno z takich zaskakujących znalezisk można trafić w Nożynie (gm. Czarna Dąbrówka). W domu należącym do Państwa Leżuchów gazety wykorzystane zostały jako izolacja pod szalunek stropu piwnicy. Była to metoda ułatwiająca usunięcie deskowania, gdyż gazety powodowały, że drewno nie wiązało się z zaprawą. Dzisiaj stan zachowania wykorzystanych w tym celu czasopism jest nadzwyczajny. Z łatwością można odczytać ich treść. Jednak prawdziwą wartość stanowi to, że są to przykłady dzienników i innych periodyków, które trudno znaleźć w kolekcjach bibliotecznych.
Większość tytułów pochodzi z 1903 r., co też wskazuje na datę powstania budynku. Z relacji gospodarzy wynika, że przed II wojną światową mieścił się tam urząd pocztowy. Z takim przeznaczeniem wzniesiono zapewne ten budynek, o czym świadczyć może układ pomieszczeń i charakterystyczne okienka zapamiętane przez gospodynię z dzieciństwa (jej rodzina wprowadziła się do domu pod koniec lat 40. XX w., po wysiedleniu miejscowych Niemców). Poczta w Nożynie powstała na fali inwestycji podejmowanych jeszcze w końcu XIX w. z inicjatywy ministra poczty Heinricha von Stephana, wybitnego słupszczanina, nazywanego „ojcem światowej poczty”. Jej istnienie poświadczone jest w 1892 r. (Pommersches Güter-Adressbuch, 1892), ale początkowo urząd mieścił się przypuszczalnie w wynajmowanych pomieszczeniach od prywatnych właścicieli. Dopiero z pocz. XX w. zapadła decyzja o budowie obiektu przeznaczonego na potrzeby poczty. Warto wspomnieć, że nożyńska poczta posiadała już telegraf, co było efektem reform ministra von Stephana. Poczta znajdowała się w ówczesnym centrum wsi, nieopodal rzeki Skotawy, na lekkim wzniesieniu. Przed wojną w jej bliskim sąsiedztwie powstała wiejska rzeźnia prowadzona przez Wilhelma Teifke (jej fundamenty oraz studnia dobrze są jeszcze widoczne).
Mimo że samo otoczenie budynku dawnej poczty, jak twierdzą gospodarze, kryje jeszcze niejedną tajemnicę, to jednak tym, co przyciąga uwagę, jest strop piwnicy. Jedną z najciekawszych uwidocznionych tam gazet jest wydawany w Bytowie od 1862 r. „Bütower Anzeiger”, zachowany w dwóch egzemplarzach z czerwca 1903 r. Ich unikatowość polega na tym, że te dwa konkretne numery nie występują w żadnych bazach danych bibliotecznych (największą kolekcję „Bütower Anzeiger” posiada Staatsbibliothek w Berlinie, obejmuje ona w sumie 840 numerów z lat 1889-92, 1916 i 1918 - kompletny jest tylko ten ostatni rocznik). Gazeta ukazywała się trzy razy w tygodniu (wtorki, czwartki i soboty). Jako organ urzędowy władz miejskich Bytowa miała lokalny dodatek: „Bütower Zeitung” (taki podtytuł mają zachowane w Nożynie 2 numery). Drukowana w nakładzie ponad 4 tys. egzemplarzy swym zasięgiem obejmowała także sąsiednie powiaty: słupski i lęborski (Nożyno należało wówczas do powiatu słupskiego - Kreis Stolp).
Inną lokalną gazetą odkrytą na ścianie piwnicy jest wychodzący od 1870 r. słupski dziennik „Zeitung für Hinterpommern”, który oprócz doniesień z kraju i ze świata dostarczał także czytelnikom powiatowych wiadomości, obwieszczał zarządzenia władz, reklamował lokalnych przedsiębiorców.
Przykładem branżowego periodyku wykorzystanego jako izolacja pod szalunek w Nożynie jest „Post Blatt”. To gazeta pocztowa potwierdzająca wcześniejsze ustalenia dot. przeznaczenia budynku. Numer z 1901 r. wydany w Berlinie porusza kwestie transportu przesyłek, obowiązujących taryf za usługi pocztowe i telegraficzne oraz regulacji prawnych w tym zakresie. Berlińskiej proweniencji jest jeszcze jeden z zachowanych tytułów. W tym przypadku nie jest jednak widoczna pełna nazwa gazety: może to być jeden z popularnych dzienników, takich jak „Berliner Morgenpost” (wyd. 1898-1933) lub popołudniówka „Berliner Abendpost” (wyd. 1889-1921).
Na nieopatrzonych nagłówkami stronach można odnaleźć informacje o zbliżających się wyborach do Reichstagu (16.06.1903 r.), przejęciu władzy w Serbii przez dynastię Karadziordziewiciów, powiastkę humorystyczną o kłusowniku czy też reklamy, z których szczególną uwagę przyciąga lokomobila i młockarnia parowa z zakładów Lanza w Mannheim, promowane jako maszyny pracujące w należącym do Bismarcka majątku w Warcinie i zastępujące pracę 50 koni.
Ta osobliwa wystawa gazet z pocz. XX w. ma niezaprzeczalną wartość historyczną. Na szczęście gospodarze nie zamierzają jej w żaden sposób zmieniać.
W OKIENNYCH FRAMUGACH
Imponującą kolekcję gazet, czasopism i innych periodyków odkryli państwo Stenclowie z Czarnej Dąbrówki podczas wymiany okien w swoim domu. Większość z nich pochodzi z lat 1933-35, co jak we wcześniej wspomnianym przypadku poczty w Nożynie, sugeruje datę powstania budynku. Zbudowany jako jednorodzinny dom prywatny zapisał się w biografiach wielu okolicznych mieszkańców (po wojnie, od końca lat 40. do 1 poł. lat 70. XX w. mieściła się tam porodówka).
Z rozmowy z p. Zdzisławem Stenclem wynika, że gospodarze przedwojenną właścicielkę budynku podejrzewają o krawieckie zamiłowania. Świadczyć mają o tym wykorzystane do uszczelnienia okien liczne numery (11) periodyku „Vobachs Familienhilfe”. Ten dwutygodnik wydawany w Berlinie i Lipsku w latach 1924-40 reklamował się jako „praktyczny magazyn o modzie i rodzinie oferujący ubezpieczenia od wypadków i śmierci”. Wszystkie zachowane egzemplarze pochodzą z lat 1933-34. Poruszana w nich tematyka obejmuje zagadnienia począwszy od mody damskiej i fryzur, wychowania dzieci i praktycznych porad dot. prowadzenia domu, kończąc na powiastkach historycznych o niemieckich bohaterach narodowych, sprawozdaniach z egzotycznych podróży, zachętach do kultywowania tężyzny fizycznej i peanach nad folklorem, jako istotą zdrowej tkanki narodu. Wraz z umacnianiem się reżimu hitlerowskiego w 1934 r. zaczęły pojawiać się treści rasistowskie, np. poradnik, jak odróżnić głowę prawdziwej niemieckiej kobiety (nr 17, 1934). Do każdego numeru dołączane były krawieckie wykroje, stąd przypuszczenia obecnych mieszkańców, że w domu mieszkała krawcowa. W przypadku profesji może to być prawdą, ale jeśli chodzi o płeć już niekoniecznie. Spis powszechny z 1941 r. wymienia w Czarnej Dąbrówce dwóch krawców: Willego Kaniessa i H. Schielke, nie podając pełnego imienia tego ostatniego. Użyte zostało jednak określenie „die Schneider” - krawcy, co suponuje, że byli to przedstawiciele płci męskich. Prawdopodobnie któryś z nich prowadził zakład mieszczący się przy obecnej ul. Lęborskiej i był prenumeratorem zachowanych czasopism.
Podobny profil miały zachowane dwa kolejne numery „Modenzeitung fürs deutsche Haus” z 13 i 27 maja 1933 r. (jeden z nich opatrzony został odręcznymi notatkami właściciela). Pismo to adresowane było do osób zainteresowanych modą. Zawierało przykłady kolekcji mody damskiej, męskiej, dziewczęcej, chłopięcej, sportowej oraz dodatków. W zakładzie krawieckim było więc jak najbardziej na miejscu.
Pismem o zbliżonej konwencji do wspomnianego wyżej „Vobachs Familienhilfe” był tygodnik „Für Dich”, którego w Czarnej Dąbrówce przetrwały dwa egzemplarze z lat 1933-34. Było to pismo skierowane przede wszystkim do gospodyń domowych z poradami dot. wychowania dzieci i modą dziecięcą. Sporo miejsca poświęcono na drukowane w odcinkach powieści, nie brakowało także tekstów popularyzatorskich z zakresu historii, obyczajów, tradycji i niemieckiego folkloru.
Pochodzące z lat 1934-35 cztery egzemplarze tygodnika „Europa Stunde” zawierały przede wszystkim program radiowy większości niemieckich stacji. W jednym z nich (nr 49, 1934) zwraca uwagę artykuł „Polnischer Rundfunk”, gdzie w pozytywnym świetle przedstawiono osiągnięcia polskiego radia, sylwetkę jego dyrektora Zygmunta Chamca, gwiazdy anteny, oraz zaawansowanie technologiczne (na przykładzie zbudowanego w 1931 r. najwyższego masztu radiowego na świecie w Raszynie). Taki wydźwięk tekstu może budzić zdziwienie, ale pamiętać należy, że rok 1934 to czas zbliżenia w stosunkach między hitlerowskimi Niemcami a II Rzeczpospolitą - zawarto wówczas „Deklarację o niestosowaniu przemocy”, co skutkowało mniej „polakożerczym” przekazem goebbelsowskiej propagandy.
O technicznych zainteresowaniach dawnych mieszkańców domu przy ul. Lęborskiej w Czarnej Dąbrówce świadczą dwa magazyny: motoryzacyjny „BMW Blätter” i lotniczy „Deutsche Flugillustrierte”. W tym drugim, wydanym w 1934 r., znalazł się reportaż o nawiązaniu połączeń lotniczych między PLL Lot a Lufthansą, prezentujący polskie konstrukcje samolotowe i widoki Warszawy z lotu ptaka. Potwierdza to wyrażoną wcześniej tezę o zmianie retoryki wobec Polski w tamtym okresie.
Sporo o poglądach dawnych mieszkańców domu przy ul. Lęborskiej w Czarnej Dąbrówce można wywnioskować na podstawie obecności w ich lekturze miesięcznika „Neues Volk”. Pismo to ukazywało się w latach 1933-44 jako organ Urzędu Polityki Rasowej NSDAP, osiągając nakład 300 tys. egzemplarzy. Treści w nim prezentowane jeżą włos na głowie. Mitem założycielskim była teza o wyższości Niemców („twórców kultury”) nad Słowianami („nosicielami kultury”) i nade wszystko nad Żydami („niszczycielami kultury”). Współgrało to z wątkami ekonomicznymi, gdzie Żydów przedstawiano jako bezwzględnych wyzyskiwaczy bogacących się na pracy uczciwych Niemców. Sporo miejsca pismo poświęcało promowaniu sterylizacji eugenicznej mającej zapobiegać rozmnażaniu się osób o niepożądanych cechach (kalek, osób z wadami genetycznymi lub chorych umysłowo). W zachowanym w Czarnej Dąbrówce numerze z kwietnia 1934 r. znalazł się np. artykuł „Rodziny dziedzicznie zdrowe i dziedzicznie chore w pewnej odległej górskiej wiosce” opatrzony bogatym materiałem ilustracyjnym. Miesiąc później pojawił się tekst „Jak mogę przysłużyć się czystości rasowej w narodzie niemieckim?”. Spisany w formie dekalogu dla chłopców z Hitlerjugend i dziewcząt z BDM (Związku Niemieckich Dziewcząt) przestrzegał przed podejmowaniem intymnych kontaktów z przedstawicielami „niższych ras”, nakładając jednocześnie zobowiązanie do posiadania jak największej liczby dzieci „czystych rasowo”. W egzemplarzu z lipca tego samego roku można poczytać o zasadach nauczania o rasie w szkole ludowej, opatrzony tablicami poglądowymi, na podstawie których uczniowie mieli rozpoznawać cechy charakterystyczne dla danej rasy.
Jeszcze dalej w nazistowskiej propagandzie posuwał się dziennik „Völkischer Beobachter”. Jego obecność wśród czasopism odkrytych w Czarnej Dąbrówce może budzić zdziwienie, gdyż wydawany był w Monachium jako bawarska gazeta prowincjonalna. Było to jedno z najważniejszych pism ruchu nazistowskiego (od 1921 r. Adolf Hitler był jego jedynym udziałowcem i pisywał do niego felietony), w czasie wojny osiągające nakład 1,7 mln egzemplarzy. Ukazywało się z podtytułem „Organ bojowy narodowosocjalistycznego ruchu Wielkich Niemiec”. Odnaleziony egzemplarz jest o tyle ciekawy, że ukazał się 26.08.1933 r., czyli w kilka miesięcy po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerskiego, w okresie kiedy nie sprawował on jeszcze pełnej władzy dyktatorskiej.
Wszystkie opisane wyżej periodyki miały zasięg ogólnoniemiecki lub przynajmniej regionalny. Prawdziwą wartość znaleziska w Czarnej Dąbrówce stanowią gazety lokalne. Nie tylko ze względu na fakt, że wydawane były w mniejszych nakładach (tym samym trudniej o zachowane egzemplarze), ale przede wszystkim dlatego, iż donosiły o wydarzeniach z dobrze znanych mam miejscowości.
Wśród nich najważniejszą była słupska „Zeitung für Ostpommern” wychodząca w nakładzie 20 tys. egzemplarzy. Pismo reklamowało się jako najstarsza słupska gazeta. Rzeczywiście, jej początki sięgają 1825 r., kiedy to zaczęła wychodzić jako „Wochenblatt für die Stadt Stolp“. W 1870 r. przemianowano ją na „Zeitung für Hinterpommern” (jeden z numerów zachował się we wspominanej wcześniej piwnicy w Nożynie), by ostatecznie w 1927 r. nadać nazwę „Zeitung für Ostpommern”. Wszystkie zachowane w Czarnej Dąbrówce egzemplarze (8) ukazały się między marcem a lipcem 1935 r. Obok doniesień z kraju i ze świata przynoszą też wiadomości lokalne. W numerze z 16.07.1935 r. można przeczytać np. o zabawie ludowej zorganizowanej przez Związek Kombatantów z Unichowa. Organizacja ta była szczególnie aktywna w tej miejscowości, ponieważ właścicielem tamtejszego majątku ziemskiego był jeden z najważniejszych niemieckich dowódców I wojny światowej, gen. Georg von der Marwitz (zm. w 1929 r.) W notatce czytamy: „(...) Przy pięknej pogodzie i żwawej muzyce orkiestry pułkowej ze Słupska kombatanci pomaszerowali pod pomnik poległych, gdzie zastępca przewodniczącego Związku Kombatantów, nauczyciel Grosch z Kartkowa, wygłosił mowę żałobną dla poległych w latach 1914-18. Później na wolnym powietrzu rozpoczęła się zabawa. Zawody strzeleckie, wyścigi dla dzieci i rzucanie do celu sprawiły, że czas szybko minął. Pod wieczór odbyła się ceremonia wręczenia nagród. Królem strzelców w tym roku został weteran Pallas z Unichowa z 50 trafieniami, który uzyskał też dyplom honorowy za strzelanie do poruszającego się celu. (...) Następnie kobiety i dzieci sowicie obdarowane prezentami odprowadziły kombatantów do sali tanecznej, gdzie przy niemieckiej muzyce w kameralnym gronie uroczystość dobiegła końca (...)”.
Gazeta wychodziła wraz z weekendowymi dodatkami. Należał do nich „Die Feierstunde”. Miał charakter społeczno-kulturalny, pojawiały się w nim legendy, opowieści, wiersze, opisy tradycji i obrzędów. W jednym z dwóch ocalonych egzemplarzy (z 13.07.1935 r.) znalazł się np. opis kultywowanego do dziś na Kaszubach zwyczaju Polterabend, polegającego na tłuczeniu szkła przed domem narzeczonej na dzień przed ślubem.
W FUTRYNIE DRZWI
Nieco skromniejsze, ale równie interesujące, było odkrycie dokonane przez państwa Cybulskich z Nożyna podczas wymiany drzwi. Ich dom znajduje się w bliskim sąsiedztwie wspomnianej wcześniej dawnej poczty i pochodzi prawdopodobnie z lat 30. XX w. Podczas prac remontowych gospodarz p. Robert Cybulski odkrył dwa niemieckojęzyczne pisma, które służyły za wypełnienie futryny drzwi. To „Die Grenz-Zeitung” i „Ostpommersche Heimat”. Pierwsza z nich była kolejną mutacją „Zeitung für Ostpommern”, po przejęciu pełni władzy w państwie przez nazistów w 1934 r. zaczęła się ukazywać jako „urzędowy organ partyjny NSDAP dla powiatów słupskiego, sławieńskiego, bytowskiego i miasteckiego, biuletyn dla Towarzystwa Rolniczego i Niemieckiego Frontu Pracy (DAF) oraz wszystkich innych władz”. Już sam ten podtytuł wiele mówi o profilu tego pisma, a sama zmiana nazwy na „Gazetę Graniczną” („Die Grenz-Zeitung”) podyktowana była względami propagandowymi. Pamiętać należy, że w okresie międzywojennym powiat słupski na swoim południowo-wschodnim krańcu graniczył z Polską. Jedną ze stale goszczących na łamach gazety kwestii, była owa „krwawiąca polsko-niemiecka” granica, a także przygotowania do „obrony przed polskim zagrożeniem”.
Z zasobów Archiwum Państwowego w Koszalinie o/Słupsk pochodzi ok. 150 zdigitalizowanych numerów „Die Grenz-Zeitung” dostępnych na stronach Bałtyckiej Biblioteki Cyfrowej. Nie ma wśród nich tego zachowanego w Nożynie. Jego unikatowość polega nie tylko na tym, że nie występuje w zbiorach bibliotecznych, ale również wynika z faktu, że jest to jeden z wczesnych egzemplarzy, które ukazały się po zmianie szyldu z „Zeitung für Ostpommern” na „Die Grenz-Zeitung” (wydanie z 30.12.1934 r.).
Drugim tytułem odkrytym w futrynie drzwi był „Ostpommersche Heimat”. To pismo bardzo zasłużone dla słupskiego regionalizmu. Podobnie jak wspomniane wcześniej „Die Feierstunde” ukazywało się jako dodatek do „Zeitung für Ostpommern”. Wychodziło w latach 1929-40. Swym zasięgiem obejmowało obszary powiatów słupskiego, bytowskiego, miasteckiego, lęborskiego i sławieńskiego. Zakres tematyczny dotyczył pradziejów regionu, historii Słupska i okolicznych, dziejów parafii i szkolnictwa, etnografii, etymologii nazw miejscowych, a także unikatowości przyrody Pomorza Środkowego.
Ocalony egzemplarz pochodzi z 1935 r. (nr 28). Znalazły się w nim wspomnienia słupskiego urzędnika miejskiego z lat 1883-1924 , artykuły poświęcone roślinności na plażach i wydmach w okolicach Łeby, a także porady dotyczące praktycznego wykorzystania w gospodarstwach rolnych map przygotowanych przez Pruski Instytut Geodezyjny w 1870 r. Numer dostępny jest na stronie Bałtyckiej Biblioteki Cyfrowej.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że przedwojenne budownictwo skrywa jeszcze niejedną tajemnicę. Odkrycia z Nożyna i Czarnej Dąbrówki potwierdzają tę tezę. Przetrwały dzięki odpowiedzialnej postawie mieszkańców. W przypadku podobnych znalezisk zachęcamy do kontaktu z redakcją „Kuriera Bytowskiego” lub pod adresem mailowym [email protected].
Tomasz Ostrowski
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!