
Żukówko ma dosyć kłopotów z wodą. Gdy tylko robi się cieplej, z kranów przestaje się lać. Braki ciągną się całymi godzinami.
Ostatnio ktoś z Żukówka chciał dać „podziękowanie” dla władz gminy, w którym wieś wyrażała wdzięczność za... ostatnie deszcze. Jako że złośliwych podziękowań raczej nie zamieszczamy na naszych łamach, odmówiliśmy publikacji. - No to przyjedźcie i sami się przekonajcie, jak to u nas z wodą jest. My mamy wszystkiego powyżej dziurek w nosie - proponował mieszkaniec Żukówka, który odwiedził naszą redakcję przed dwoma tygodniami.
Pojechaliśmy. Najpierw zajrzeliśmy do sołtysa Jana Ryngwelskiego. - Ludzie skarżą się, że brakuje wody w kranach - zagadnęliśmy. - Kiedy tylko zrobi się cieplej, raz jest, raz jej nie ma. Jest taka piosenka ze słowami: „Pojawiasz się i znikasz, i znikasz…” - krótko skwitował sołtys, ale zaraz dodał: - Zresztą, co ja wam będę opowiadał. Przejedźmy się po mieszkańcach, niech oni wam opowiedzą. Odwiedzimy wybudowania i kogoś w centrum - zaproponował.
Najpierw udaliśmy się do Jerzego Michalke, rolnika, który mieszka kilkaset metrów za wsią. - Mam stado krów. Jedna wypija 70-80 l dziennie. I musi pić codziennie. Kiedy jest upał, nawet 4 tys. l. A wtedy właśnie często brakuje wody. Raz moje krowy napiły się wody z kałuży. Trzeba aż było wzywać weterynarza. Teraz zainstalowałem pompę i wodę z niej daję zwierzętom, ale sami z niej nie korzystamy, bo nie ma badań. Te braki w kranie powtarzają się każdego roku, jak tylko przyjedzie ciepło. Ciągnie się to godzinami - mówił rolnik.
Rozmawialiśmy też z Henrykiem Sosnowskim, którego dom stoi w środku wsi. - Ten nasz wodociąg był kiedyś zbudowany tylko dla Żukówka i Byliny. Ale od tego czasu w okolicy nabudowało się domków i wody zaczęło brakować. Mieszkam w najwyższym punkcie we wsi. Więc u mnie pewnie będzie najgorzej. Zgłaszałem wszystko wójtowi. I co? Nic - powiedział nam mężczyzna. On sam do podlewania łapie deszczówkę, ale kiedy przez dłuższy czas panuje posucha, tak jak w czerwcu, nie na długo jej wystarcza.
Rozmawialiśmy też z innymi mieszkańcami Żukówka. Potwierdzili, że z wodą mają kłopot. Wielu stara się latem mieć na podorędziu zgrzewkę butelkowanej wody, inni napuszczają sobie na zapas, kiedy jest dostępna. Muszą też planować pranie czy podlewanie, a i tak nie zawsze trafią. Jednak niektórzy nie chcieli się wypowiadać, nie wierząc, że artykuł w prasie ma jakikolwiek sens. Oni sami skarżyli się już wielokrotnie w gminie i nic to nie dało. Co prawda przyjeżdżali urzędnicy i badali ciśnienie, nie położyło to jednak kresu letniej suszy w wodociągu. - Jako wieś czekamy na spotkanie z wójtem. Do gminy zawiozłem pismo w tej sprawie z podpisami mieszkańców. Chcemy się dowiedzieć, co gmina zrobi w sprawie naszej wody. Tak dalej być nie może. Problemy mają i starzy mieszkańcy naszej wsi, i nowi. Kolejnych przybywa, zwłaszcza letników. I to od lat. Gmina przecież o tym wie, ale nic nie robi. Musi w końcu przestać chować głowę w piasek i rozwiązać problem, bo wodociągi to jej zadanie. Bez jakiejś inwestycji się nie obejdzie. My też płacimy podatki, a i gmina sprzedała w Żukówku niejedną działkę, więc pieniądze powinny się znaleźć - na pożegnanie mówi nam sołtys.
- Trudna sytuacja z wodą powtarza się systematycznie tylko w okresie letnim i nie tylko w Żukówku, ale również w innych miejscowościach i gminach, które wystosowują do swoich mieszkańców apele o ograniczenie zużycia. Nie zawsze to przynosi skutek. Jest susza i gorąco. Mieszkańcy intensywniej dbają o swoje uprawy, do tego przyjeżdżają wczasowicze. Podlewa się ogródki. Kilka lat temu był nawet przypadek, kiedy rolnik z hydrantu podlewał swoją plantację ziemniaków. Czasami trudno o samodyscyplinę. Efekt jest taki, że podczas zwiększonego zużycia gospodarstwa najbliżej ujęcia mają wodę. Zabraknie jej jednak dla tych położonych na końcówce sieci - mówi Andrzej Dołębski, wójt Parchowa. Twierdzi, że na ujęciu w Jamnie, zaopatrującym m.in. Żukówko, na zwiększone zapotrzebowanie dodatkowo nałożyła się awaria. - Prawdopodobnie podczas wykonywania odcinka kanalizacji w wodociągu znalazł się kamień, który utrudnił przepływ. Do tego doszła awaria jednej z pomp. Obie przyczyny kłopotów zostały usunięte i z tego co wiem, zaopatrzenie w wodę w Żukówku już się poprawiło - mówi A.Dołębski.
Włodarz przyznaje, że stara sieć wodociągowa może nie zaspokoić rosnącego zapotrzebowania. - Nasze miejscowości ciągle się rozbudowują. Do tego w Żukówku powstają domki letniskowe, które również są przyłączane do wodociągów i zapotrzebowanie na tej sieci systematycznie rośnie. Pojawił się nawet pomysł budowy zbiornika buforowego przy hydroforni, który gromadziłby wodę, oddając ją w czasie większego zużycia. Odstąpiliśmy od tego, bo przez kilka ostatnich lat nie było problemu z wodą w hydroforni w Jamnie. Patrząc na to, co się dzieje dzisiaj, najprawdopodobniej trzeba będzie do tego wrócić. Obecnie jednak mamy jeszcze trudniejszą sytuację w Jeleńczu i Gołczewie. Jesteśmy po przetargu i mamy gotową dokumentację techniczną. Dzięki temu jeszcze w tym roku przystąpimy do budowy odcinka wodociągu z Nakli do Gołczewa i Jeleńcza. Pojawią się tam też zbiorniki gromadzące zapas wody. Na pewno z radnymi rozpoczniemy dyskusję o tym, aby w kolejnym etapie zmodernizować sieć Jamno - Żukówko - zapowiada wójt.
- My czekamy na spotkanie z wójtem, chcemy by nam wszystko wyjaśnił twarzą w twarz - komentuje J. Ryngwelski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!