
Czy bytowiacy byli zamożni? Gdzie pielgrzymowali i z kim utrzymywali handlowe stosunki? Między innymi tego można się dowiedzieć z nowej wystawy archeologicznej, którą możemy oglądać w zamkowych murach.
Wcześniej znajdowała się w wieży dawnego kościoła św. Katarzyny. Teraz przeniesiono ją do zamkowej Baszty Młyńskiej, a dodatkowo wzbogacono. - To dopiero początek. Tak naprawdę 1/3 tego, co planujemy pokazać w przyszłości. Nowa wystawa archeologiczna ma pokazywać dzieje Ziemi Bytowskiej, ale skupiając się na mieście. Zaczniemy od czasów najwcześniejszych, w kontekście osadnictwa okolic Bytowa. Od epoki kamienia ok. 7 tys. lat temu po XVII i XVIII w. Historię chcemy opowiadać poprzez zabytki, a to, co dzisiaj mamy, kończy się właśnie na tym okresie. Wprawdzie dysponujemy trzema piętrami, ale to też ograniczona przestrzeń i musimy mieć na względzie to, by jak najlepiej pokazać eksponaty, a nie jak najwięcej - tłumaczy Kamil Kajkowski, archeolog z Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie.
Część zabytków przyjedzie ze Szczecina. - Znajdują się tam eksponaty, które odkryto w ramach wykopalisk prowadzonych w latach 30. XX w. - mówi K. Kajkowski, dodając: - Trochę tego jest. Problem z nimi jest taki, że niekiedy pokazywane są na wystawach stałych. Nie moglibyśmy mieć ich u nas przez cały czas, a to na takich głównie nam zależy.
Czego więc możemy się spodziewać? - Przede wszystkim naczyń ceramicznych. Co ciekawe, zachowały się w całości, nie trzeba ich kleić. Obecnie mamy w większości odtwarzane naczynia. Dodatkowo w Szczecinie znajdują się także elementy uzbrojenia - mówi K. Kajkowski, dodając: - Z kolei na dziedzińcu odkryto czaszki, co jest dość osobliwe. Trzeba będzie bliżej się im przyjrzeć i dociec, do kogo należą. Pochówki osób blisko związanych z Krzyżakami mamy z okolic dawnego kościoła św. Katarzyny. Więc czy istniała kaplica, w której chowani byli sami bracia zakonni?
To, co pokazane zostanie na wystawie, to także podnoszenie się miasta. - Tam, gdzie robiło się grząsko, ludzie wrzucali kamienie, na to faszynę i drewno. Takich sekwencji mamy w mieście trzy. Na przestrzeni 150-200 lat Bytów podniósł się o 1,5 do 2 m. Pokażemy też studnie - od tych drewnianych po murowane - mówi K. Kajkowski. Do wystawy ma zostać dołączony katalog.
To jednak zapowiedzi, a co możemy już teraz zobaczyć? Po wejściu do sali uwagę zwraca szkielet. - To on robi na zwiedzających największe wrażenie. Często mnie o niego pytają. Należy do kultury wielbarskiej. Datowany jest na I-III w. n.e. Należy do młodej kobiety. Pochowany był pod kurhanem - mówi K. Kajkowski. W pierwszej gablocie znajdują się popielnice, które już wcześniej muzeum prezentowało na swojej ekspozycji. - Pochodzą z ok. VII w. p.n.e., z kultury pomorskiej. Prace prowadziło koszalińskie muzeum. Część z przekazanych przez nie materiałów pochodzi z Ugoszczy, a także Trzebiatkowej. Do części z nich nie mamy jednak pełnej dokumentacji - mówi archeolog.
Co najmniej tak samo ciekawą zawartość prezentuje druga gablota. Na najwyższej półce, po lewej stronie znajduje się mały, niepozorny, niekompletny miecz. - Jest najdalej na północ odnalezionym zabytkiem tego typu w Europie i jedynym na Pomorzu. Został nam przekazany przez prywatną osobę. W miejscu jego odnalezienia zrobiłem badania sondażowe, ale na nic innego nie udało się trafić - mówi K. Kajkowski, dodając: - Teren odnalezienia zabytku był podmokły. Stąd podejrzenia, że albo ktoś wyrzucił ten przedmiot, albo po prostu zgubił. Osobliwe w nim jest to, że widać, iż ktoś o niego bardzo dbał. Używał przez długi czas, następnie gdy uległ uszkodzeniu, naprawił, używając zaprawy wapiennej. To wszystko pokazuje, że był dla kogoś ważny.
Tuż obok umieszczono elementy uzbrojenia. - Zostało celowo zniszczone i wrzucone do wody. Z jednej strony gięto go, by nie można było ponownie wykorzystać, a być może również w celach rytualnych. Wierzono, że to, co zniszczone, odradza się w zaświatach - mówi K. Kajkowski, dodając: - Nie mamy źródeł pisanych, w których umieszczono by informacje, dlaczego tak robiono. Dziś pozostają nam tylko domysły.
W ostatniej gablocie zobaczymy rzeczy, które pochodzą z wykopalisk m.in. ul. Wojska Polskiego, a także z terenu zamku. Znajdziemy chociażby odważniki do prochu czy kule armatnie i do bombard. Są też przedmioty z bytowskich zakładów rzemieślniczych, m.in. obróbki rogu czy szewskiego. Zobaczymy także różaniec znaleziony w jednym ze starych grobów przy dawnym kościele św. Katarzyny. Również tam znaleziono czaszkę z diademem, należącą do młodej kobiety. - W taki sposób chowano osoby z lokalnych elit - mówi K. Kajkowski. Obejrzeć też możemy monety. - W trzech grobach z cmentarza przy dawnym kościele św. Katarzyny odkryto pochówki, w których zmarłym włożono w usta monetę. Zawinięto ją w kawałek tkaniny, najprawdopodobniej, by nie zauważył jej kapłan. Był to obol, który miał być zapłatą za to, by przejść w zaświaty - mówi K. Kajkowski.
Uwagę przykuwają jednak te eksponaty, które do tej pory nie były pokazywane. Też kryją w sobie ciekawe historie. - Prezentujemy tu zabytki dewocyjne. Warto tu zaznaczyć, że w Bytowie po Gdańsku mamy największych ich zbiór. Należą do niego plakietki, które pielgrzymi kupowali w danym sanktuarium, a także malutkie flakoniki na wodę święconą czy rogi na lecznicze substancje. Te prezentowane na wystawie pochodzą z wykopalisk prowadzonych na Wyspie Spichrzów w Gdańsku. Po zakończeniu badań trafiły do nas. Niewykluczone, że część z nich pozostawili bytowiacy. Takie przedmioty zostawiano w kościołach jako wota lub wrzucano do wody, na takiej samej zasadzie jak dziś zostawiamy monety w fontannach - mówi K. Kajkowski. Jedna z pamiątek produkowana była w Akwizgranie. Ze źródeł wiadomo też, że mieszkańcy Bytowa wybierali się do Włoch. - Należy pamiętać, że na Pomorzu mieliśmy trzy ośrodki pątnicze, święte góry. To Góry Chełmska, Polanowska i Rowokół.
Pomiędzy eksponatami znajduje się złoty medalion. - Były znakiem rozpoznawczym kupców żydowskich z Pragi. Więc albo nasi handlowali z nimi albo któryś z handlowców otrzymał go na pamiątkę. Jednak musiał być dla niego ważny, ponieważ właściciel przerobił go na zawieszkę. Później go z nią pochowano - tłumaczy K. Kajkowski.
Często w publikacjach spotkać się można z opinią, że Bytów był biednym miastem, ponieważ nie obwiedziono go murem. - Tymczasem nowe badania, chociażby te na rynku, pokazują, że mieszkali tu zamożni ludzie, którzy handlowali z Hanzą, ściągali drogie i luksusowe jak na tamte czasy towary. Nie po to postawiono dwie bramy, by ich nie połączyć murem - mówi K. Kajkowski.
Nowo otwarta wystawa archeologiczna została przeniesiona z wieży dawnego kościoła św. Katarzyny. Już w ub.r. otwarto tam ekspozycję, na której prezentowana jest historia kościoła św. Katarzyny. A także sama postać świętej. - Na jednym z pięter znalazły się eksponaty związane z wystawą Te Deum laudamus i badaniami przeprowadzonymi w kościołach Ziemi Bytowskiej. Opisywały historię religii i duchowości oraz sztukę sakralną - mówi Maciej Kwaśkiewicz, kierownik działu artystyczno-historycznego Muzeum Zachodniokaszubskiego. Kolejne piętro opowiada o postaci pochodzącego z Dąbia Szymona Krofeya, bytowskiego pastora. Przełożone przez niego „Duchowne piesnie Doktora Marcina Luthera” uważa się za najstarszy drukowany zabytek języka kaszubskiego. - Mówimy o nim też w kontekście stosunków religijnych na Ziemi Bytowskiej, a konkretniej reformacji - dodaje M. Kwaśkiewicz. Do zagospodarowania pozostaje jeszcze jedno, najwyższe piętro. - Rozciąga się z niego piękny widok na panoramę miasta. Chciałbym, by powstało tam miejsce do różnego rodzaju spotkań - mówi M. Kwaśkiewicz.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie