
Parterowy budynek na rogu dzisiejszych ulic 1 Maja i Jana Pawła II w Bytowie w zasadzie niczym się nie wyróżnia. To jednak na nim, a nie sąsiednim z ozdobną fasadą wisi tabliczka informująca, że to zabytek.
Idąc ul. Jana Pawła II, mijając parking przy Kaszubskim Inkubatorze Przedsiębiorczości, wzrok przykuwa kamienica z ozdobną fasadą. Ostatnio odnowiono ją ze środków, którymi gmina wspiera remont zabytkowych kamienic. Uwagę zwraca jednak budynek szczytem skierowany do ul. Jana Pawła II, z wejściem od ul. 1 Maja, bo to na nim wisi tabliczka informująca, że jest wpisany do rejestru zabytków. Trudno w to uwierzyć, patrząc na prostą bryłę i równie prosty dwuspadowy dach. W słupskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków znajduje się informacja, że budynek jest jednym z pierwszych powstałych w momencie zabudowy tej części Bytowa. Datuje się go na koniec XIX w. Do budowy piwnicy użyto kamienia polnego, a także cegły ceramicznej. Tą ostatnią posłużono się również do stawiania ścian. W środku znajdują się drewniane schody dwubiegowe z balustradą i poręczą. Tyle zwięzłego opisu. Dużo ciekawszy - a jednocześnie mało znany - jest fakt, że budynek związany jest z postacią Hugona Lemckego zasłużonego dla Pomorza konserwatora zabytków.
H. Lemcke urodził się 5.12.1835 r. w Pasewalku, ok. 40 km od Szczecina, gdzie uczęszczał do Królewskiego i Miejskiego Gimnazjum, które ukończył w 1855 r. Swoje humanistyczne i historyczne zainteresowania rozwijał podczas studiów w Lipsku, Bonn i Greifswaldzie. Po ich ukończeniu w 1858 r. objął posadę nauczyciela w prywatnej szkole w Bytowie. Zamieszkał właśnie w domu przy dzisiejszej ul. 1 Maja (co świadczy, że zapis datujący dom na koniec XIX w. nie jest precyzyjny). W naszym mieście pracował dwa lata. Związał się z nim jednak na dłużej, a to za sprawą młodziutkiej 19-letniej Antonine Giese, jego przyszłej żony. H. Lemcke był częstym gościem pastora Friedricha Giese z Tuchomia, gdzie zauroczyła go jedna z jego córek - Antonine. W 1860 r. powrócił jednak do Szczecina, gdzie pracował jako nauczyciel w gimnazjum. Nie zapomniał o swojej miłości. A. Giese poślubił w 1864 r.
Dla Ziemi Bytowskiej dużo ważniejszym wydarzeniem z jego życia jest powołanie go w 1893 r. na urząd prowincjonalnego konserwatora zabytków. Do jego głównych zadań należało zabezpieczanie i badanie zabytków Pomorza, a także rozbudzanie zainteresowania mieszkańców regionu do dawnej kultury materialnej. Temu zadaniu poświęcił się z całą mocą. H. Lemcke zaproponował, by w małych miejscowościach powołać tzw. opiekunów, którzy nie tylko powinni mieć oko na zabytki, ale przede wszystkim informować o nowych znaleziskach.
Dodatkowo, poza organizowanymi przez niego wycieczkami krajoznawczymi, podczas których uczestnicy naocznie przekonywali się o pięknie nie tylko architektury, był autorem katalogów zabytków sztuki i architektury szczecińskiej rejencji. Zaczął pisać je w wieku 60 lat, ostatnie zaś powstawały, gdy H. Lemcke dobiegał 80. Pod koniec XIX w. jego prace na tym polu należały do jednych z pierwszych tego typu.
Kierując się zapewne sentymentem do Bytowa i okolic, opublikował w 1911 r. „Die Kreise Bütow und Lauenburg”. W książce opisał zabytki nie tylko z Bytowa, ale także Ugoszczy, Borzytuchomia, Niezabyszewa, Jasienia, Pomyska Wielkiego, Somin, Studzienic i Tuchomia. Jemu zawdzięczamy zdjęcie z 1899 r. drewnianego kościoła katolickiego w ostatniej z wymienionych miejscowości, który spłonął niedługo później. We wstępie H. Lemcke, wymieniając zabytki, starał się podawać wymiary budynków i ich wyposażenie. Jeśli dotyczyło to świątyń, wymieniał także ich patronów. Określał materiał, z którego wykonane są zabytki, technikę użytą do ich wykonania. Dużą wagę przykładał do materiałów ilustracyjnych. Jego publikacjom zawdzięczamy sporą liczbę fotografii, rysunków, planów budowli. Dziś nie można, opisując zabytki Ziemi Bytowskiej, nie sięgnąć do jego pracy. Choć, jak zauważają późniejsi badacze, nie ustrzegł się błędów.
H. Lemcke pracował niemal do swojej śmierci. Ze stanowiska prowincjonalnego konserwatora zrezygnował w 1924 r. Zmarł rok później 8.08.1925 r. Został pochowany w Szczecinie wraz ze swoją żoną Antonine.
Wróćmy jednak do naszego domu przy ul. 1 Maja w Bytowie. Jeszcze przed II wojną światową bytowiacy postanowili upamiętnić postać H. Lemckego. W 1929 r. odsłonięto na nim poświęconą mu pamiątkową tablicę. Co się z nią stało? Tę zagadkę próbujemy rozwiązać, pytając obecnych mieszkańców. - Wprowadziłem się tu może z pół roku temu, więc nic powiedzieć nie mogę - słyszymy od jednego z nich. - Proszę jednak zapytać na górze. Na pewno więcej wiedzą - dodaje mężczyzna. Wchodzimy więc po drewnianych schodach. Dwubiegowych prostych z drewnianymi słupkami i poręczą - przypominamy sobie konserwatorski opis. Otwiera nam Ewa Wojtala i prowadzi na strych, gdzie znajduje się okazały komin. - Mieszkam tu od 67 lat i przez cały czas tak wyglądał - zaczyna opowiadać. Szeroki, przysadzisty, u szczytu łukowaty robi wrażenie. Najprawdopodobniej to pozostałość po dawnej kuchni. Dalszą część historii kontynuujemy w jej mieszkaniu. A z niego roztacza się widok na trzy strony świata. Z jednego okna widać ulice Jana Pawła II i Sikorskiego, z drugiej ul. Pochyłą, a z kolejnego zamek. - Gdy na dziedzińcu odbywa się jakaś impreza, to wystarczy okno otworzyć - mówi mąż E. Wojtali, Andrzej. Rozmawiamy o okolicznych budynkach, historii sprzed lat. Gdzieś umyka jednak postać zasłużonego konserwatora, który mieszkał w tym samym budynku. - Niestety, na ten temat nie potrafię nic powiedzieć. Nikt nam nie mówił, dlaczego w latach 60. wpisano go do rejestru zabytków. Ale wówczas władza nie bardzo liczyła się z opinią mieszkańców - mówi E. Wojtala, dodając: - O tym, że mieszkał tu H. Lemcke nawet nie słyszałam, podobnie jak o wiszącej na budynku tablicy. Nie wykluczam, że taka na nim była, ale ja jej nie pamiętam.
Żegnamy się z Wojtalami. Schodząc po schodach i wychodząc na ul. 1 Maja, zastanawiamy się, czy to kres poszukiwań informacji o tablicy umieszczonej na zabytkowym budynku?
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!