
O rzadki przedmiot wzbogaciło się Muzeum Zachodniokaszubskie w Bytowie. To miniaturowa macewa z początku XX w. Takich w całej Polsce zachowało się ledwie nieco ponad 30.
Macewkę w 2006 r. znalazł bytowski nauczyciel Jacek Żmuda Trzebiatowski przy okazji budowy nowego gmachu Zespołu Szkół Ekonomiczno-Usługowych przy ul. Derdowskiego. Przed wojną w tej okolicy znajdował się kirkut, czyli żydowski cmentarz (zamknięty ostatecznie w 1967 r. przez ówczesne władze), a nieopodal przy ul. Młyńskiej do 1938 r. stała synagoga. Początkowo w Bytowie nie wiedziano, czym jest niewielki kawałek białego kamienia, marmurowego albo alabastru, pokryty hebrajskimi napisami. - Zwróciłem się wtedy do Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie - powiedział nam J. Żmuda Trzebiatowski. Okazało się, że to miniaturowa macewa. Służyła ona do oddawani czci zmarłym, kiedy nie można było pomodlić się osobiście na grobie kogoś z rodziny. Bytowska macewka upamiętniała Peril Goldhar i prawdopodobnie jej męża Pereca Meira Goldhara.
Artefakt miał trafić do muzeum, które planowano otworzyć w dawnej wozowni za Urzędem Miejskim. Te plany spaliły na panewce. Niestety, o miniaturowej macewie jakby zapomniano. Jednak ostatnio jej losem zainteresował się Krzysztof Bielawski z Warszawy, który pisze doktorat o miniaturowych macewach w Polsce. Badacz natknął się w internecie na tekst z lokalnej gazety o znalezisku w Bytowie, opublikowany w 2006 r. Zainteresował się bytowską macewką, dociekając jej losu, a także osobami uwiecznionymi na niej. Okazało się, że pochowano je na warszawskim cmentarzu przy ul. Okopowej. Co więcej, ich macewy dotąd stoją. Z inskrypcji znajdujących się na niej dowiadujemy się, że Peril była córką Cwi Dowa, a zmarła w 1901 r., z kolei ojcem Pereca był Natanel Goldhar, a zmarł on w 1908 r. Poza tym w Przewodniku Adresowym Miasta Warszawy z 1883 r. zapisano, że P. Goldhar mieszkał wtedy przy ul. Franciszkańskiej 23 i był brązownikiem.
Nie wiadomo jednak, jak minimacewa trafiła do Bytowa. Czy przywiózł ją jakiś krewny Goldharów, który osiedlił się w Bytowie, a potem pochowano go z nią? A może tylko przejazdem odwiedził nasze miasto? Niewykluczone też, że przedmiot został przywieziony przez kogoś spoza rodziny i przypadkowo znalazł się w okolicy bytowskiego kirkutu...
Kiedy zaczęliśmy interesować się dalszym losem odnalezionej macewki, wyszło na jaw, że artefakt dalej znajduje się w Bytowie. Co więcej, w ub. tygodniu został przekazany Muzeum Zachodniokaszubskiemu w Bytowie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!