
Pomysł, o którym mało kto pamięta, by w Płotowie powstał skansen, liczy dziś ponad 40 lat. Jego rdzeniem miał być dworek Styp-Rekowskich oraz m.in. drewniane chata owczarza i budynek gospodarczy z Somin. Dziś z dworku została jedynie dokumentacja jego rozbiórki. Natomiast budynki z Somin ciągle tkwią na swoim miejscu nad Jeziorem Somińskim. Niewykluczone jednak, że w Płotowie coś stanie.
Skansen, stanowiący oddział Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie, miał przyciągać turystów i być świadectwem trwania Kaszubów na Ziemi Bytowskiej. Początkowo planowano, że powstanie w Sominach. Znajdowały się tam przecież chata owczarza i budynek gospodarczy. Kryte strzechą o ścianach z drewnianych bali. Jednak pod koniec 1983 r. powstał pomysł, by obiekty te przenieść do Płotowa, gdzie razem z dworkiem Styp-Rekowskich stworzyłyby skansen. Realizacji stanęły na przeszkodzie brak pieniędzy i nieuregulowane sprawy własności parceli. Koniec końców po kilku latach zaniechano przenosin obiektów z Somin, a dworek, który znajdował się już wtedy w nie najlepszym stanie, rozebrano. Część elementów konstrukcyjnych tego ostatniego umieszczono w budynku gospodarczym, stojącym na parceli, inne pozostawiono pod chmurką. Nie pilnowane z czasem zaczęły ginąć. Nie wszystkie nadawały się też do użycia przy odbudowie. Jak wynika z pisma do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Słupsku z 1995 r., odbudowa dworku wymagałaby odtworzenia ok. 70-80% jego elementów. Wydawała się więc mało realna. Co więcej, z czasem reszta konstrukcji uległa kompletnej degradacji i „rozproszeniu”. Po dworku pozostała jednie dokumentacja.
Przez lata wydawało się, że zdematerializowany płotowski dworek na zawsze odejdzie w niebyt i już nic go nie przywróci. Byłoby szkoda, bo ma ciekawą historię. - Dla Ziemi Bytowskiej i pamięci o jej działaczach patriotycznych to bardzo ważny obiekt, bo związany z rodziną Styp-Rekowskich - mówi dyrektor Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie dr Tomasz Siemiński.
Rodzina ta, jak inni Styp-Rekowscy, wywodzi się z podbytowskiego Rekowa. Najstarszym znanym siedliskiem tej linii była wieś Młynki. Stamtąd Styp-Rekowscy zostali wywłaszczeni ok. 1750 r. Po nieudanej próbie osiedlenia się w Jutrzence otrzymali pozwolenie zamieszkania w Płotowie, konkretnie w części dziś nazywanej Płotówkiem. Był to czas, gdy Fryderyk II zakładał na nieużytkach nowe wsie. Kolonizacja miała germanizować wschodnie tereny Prus. Nowe fryderycjańskie osady planowano zasiedlać Niemcami. Ale sprawa nie szła po myśli pruskiego króla, bo tworzono je na nieurodzajnych poleśnych glebach, z których bardzo trudno było się utrzymać. Niełatwo więc było o chętnych. Dla Kaszubów przyzwyczajonych do tych warunków nie stanowiły one problemu. Poza Styp-Rekowskimi wśród płotowskich pionierów należy wymienić jeszcze pięć rodzin: Dorawa, Lella, Sabisz, Wantoch-Rekowski i Wnuk-Lipiński. Osadnicy rozpoczynali gospodarowanie od budowy dwóch domów dla siebie oraz dla rodziny zatrudnianego robotnika. Pierwszy Styp-Rekowski zamieszkał w Płotowie prawdopodobnie w 1751 r. w budynku odkupionym od osadnika Skiby. Dwa lata później wybudował swój dom, nieistniejący już dziś „Dwór Stypów”. Prawdę powiedziawszy słowo dwór, dworek z architektonicznego punktu widzenia, obiektowi się nie należy. To raczej duży drewniany dom z werandą.
Ostatnim przedwojennym gospodarzem w „Dworze Stypów” był Jan Styp-Rekowski, działacz Związku Polaków w Niemczech, nazywany przez Niemców polskim królem. Po zwolnieniu z obozu w Dachau powrócił do Płotowa, gdzie zmarł w 1942 r. Z kolei ostatnią lokatorką dworku była jego córka Kazimiera Styp-Rekowska, która zmarła w 1976 r. Wcześniej, tj. w kwietniu 1965 r., obiekt został wpisany na listę zabytków. Po rozebraniu dworek przestał istnieć, zachowała się jednak dokumentacja i to ona stanowiła podstawę do przygotowania koncepcji jego odbudowy. Jest to o tyle zasadne, że nieopodal działa Muzeum Szkoły Polskiej. Co więcej i sama zagroda Styp-Rekowskich już zaczęła się podnosić z upadku. W 2012 r. bytowscy muzealnicy złożyli wniosek do LGR „Pojezierze Bytowskie” o dofinansowanie z unijnych pieniędzy adaptacji budynku poinwentarskiego. On sam nie miał walorów historycznych, ale po przebudowie, na którą udało się uzyskać niemal 800 tys. zł wsparcia i dodane niemal 360 tys. zł z samorządu województwa pomorskiego (Muzeum Zachodniokaszusbkie jest placówką mu podległą), powstał piękny obiekt z salami wystawienniczymi, edukacyjnymi, sanitariatami, zapleczem kuchennym. Organizowane są tam różnego typu wystawy, spotkania, warsztaty, seminaria, imprezy. Wśród tych ostatnich Urodziny Borowej Ciotki, na które muzeum zaprasza w połowie sierpnia.
Odbudowa dworku byłaby więc dopełnieniem, pozwoliłaby nie tylko zwiększyć możliwości bytowskiego muzeum, ale i stało się jeszcze większym magnesem dla turystów. Obiekt stanąłby naprzeciw budynku poinwentarskiego, na niewielkim wzgórku. Byłby dobrze widoczny od strony drogi powiatowej wiodącej do Płotowa.
- Nasz płotowski oddział obejmujący i szkołę polską i zagrodę Styp-Rekowskich mógłby się nazywać „Muzeum Kaszubskiego Pogranicza” lub „Ośrodek Kaszubskiego Pogranicza”. Liczymy, że przy wsparciu samorządu wojewódzkiego, urzędu marszałkowskiego uda się nam przywrócić dworek - mówi T. Siemiński.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!