
Od roku przy ul. Lęborskiej w Bytowie poczuć można zapach pieczonego chleba. Wszystko za sprawą firmy Kiedrowscy S.A., która do naszego miasta przeniosła produkcję swoich wypieków.
Nowoczesna hala przy skrzyżowaniu ulic Lęborskiej i Wybickiego w otoczeniu zakładów produkcyjnych branży metalowej i okiennej sprawia, że trudno się domyślić, co produkuje się w środku. Podpowiedzią są logo znanej piekarniczej firmy i... zapach. W tych pomieszczeniach każdego miesiąca powstaje ok. 220 ton chleba i różnego rodzaju bułek. Produkcja ruszyła tam w maju ub.r., jednak wypieki firmy znane są od lat nie tylko na Ziemi Bytowskiej. Pieczeniem chleba zajmuje się już drugie pokolenie Kiedrowskich. - Firmę założyli w 1992 r. nasi rodzice Stefan i Aniela Kiedrowscy wraz z najstarszym bratem Bohdanem. W latach 90., kiedy w Polsce zaczęły się nie tylko przemiany ustrojowe, ale i gospodarcze, nasz ojciec był kierownikiem GS-owskiej piekarni w Lipuszu. Wtedy w sklepach brakowało wszystkiego. Wspólnie z mamą i bratem wpadli na pomysł, aby zaopatrywać sklepy w pieczywo. Kupowali je z piekarni i rozwozili po małych okolicznych sklepach przy pomocy naszego pierwszego busa. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Szybko udało im się zaistnieć na lokalnym rynku. Ojciec, który wciąż pracował w Lipuszu, otrzymał propozycję wydzierżawienia piekarni w Przechlewie. Od tego czasu nasza rodzinna firma nie tylko sprzedawała, ale również piekła chleb. Ojciec nadzorował produkcję, a bracia Bohdan i Benedykt zajęli się dystrybucją. Siostra Bożena wzięła na siebie marketing i zarządzanie piekarnią. Na początku zaopatrywaliśmy sklepy w okolicach Chojnic, Brus i Przechlewa. Nasz chleb dobrze się sprzedawał, przychody rosły. To był impuls do dalszego rozwoju. Na horyzoncie pojawiła się możliwość wydzierżawienia od GS-u również piekarni w Lipuszu, w której od wielu lat pracował nasz ojciec. To był okres bardzo dynamicznego rozwoju naszej firmy. W ciągu trzech lat zarządzaliśmy trzema piekarniami i wciąż rozrastającą się siecią sprzedaży - opowiada Bartłomiej Kiedrowski, prezes zarządu Kiedrowscy S.A. i najmłodszy z czwórki rodzeństwa, które dziś prowadzi rodzinne przedsiębiorstwo zaopatrujące nie tylko 37 własnych sklepów rozsianych na całym Pomorzu, ale także pomorskie markety sieci Biedronka i inne punkty sprzedaży. - Chociaż wielu właścicieli takich przedsiębiorstw jak nasze ma problemy z sukcesją firmy, bo często okazuje się, że ich dzieci mają inne pomysły na życie, w naszym przypadku rodzice umiejętnie wciągali nas w działalność biznesu. Kiedy dwóch moich starszych braci zajęło się dystrybucją naszego pieczywa, rozszerzyliśmy sprzedaż również na punkty w okolicach Gdańska. Nazwisko Kiedrowscy zaczęło być kojarzone z chlebem na coraz większym terenie - mówi B. Kiedrowski.
W tym roku mija 31 lat funkcjonowania piekarni Kiedrowscy. Dziś przedsiębiorstwo zatrudniające ponad 200 pracowników wciąż jest firmą rodzinną. - Po 2000 r. rodzice stwierdzili, że przyszedł czas na młode pokolenie Kiedrowskich i nam przekazali zarządzanie. Przedsiębiorstwo przekształciło się w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Teraz to ja, dwóch braci Bohdan i Benedykt oraz siostra Bożena wspólnie pracujemy nad rozwojem naszego rodzinnego przedsiębiorstwa. Każdy odpowiada za swoją część zadań. Od 2008 r. wszyscy jesteśmy członkami zarządu Kiedrowscy S.A. - mówi B. Kiedrowski. Dziś najmłodszy z synów pełni funkcję prezesa, jednak poznał zawód piekarza od podszewki. - Wiem, jak żmudnym zajęciem jest kulanie bułek, kiedy jednej nocy z innymi piekarzami musiałem ich zrobić ponad 1,6 tys. sztuk. Pieczenie chleba wiąże się z ciężką fizyczną pracą. Teraz stało się to moją pasją. Cały czas uważam, że nasza branża jest wyjątkowa. U nas to wszystko żyje. Wpływ na ciasto mają temperatura, wilgotność, czas. To swego rodzaju magiczny proces, w którym powstaje chleb. Wystarczy woda, mąka i wczorajszy zaczyn, aby ciasto dokarmić. Z tego robimy półkwas. Dodajemy więcej mąki żytniej, wlewamy żur, wodę i trochę drożdży. Od razu wszystko pracuje, rośnie i wytwarza dobre kultury bakterii - opowiada B. Kiedrowski, który zdobył tytuł mistrza piekarstwa i ukończył studia na kierunku zarządzanie, aby jak najlepiej przygotować się do kierowania rodzinnym interesem.
W całej swojej historii firma Kiedrowscy prowadziła kilka różnych piekarni, m.in. w Lipuszu, Przechlewie, Rzeczenicy, Zblewie i Kołczygłowach. - Realia biznesu wymusiły na nas zmiany i centralizację produkcji. Uznaliśmy, że jedną piekarnią lepiej można zarządzać, a dodatkowo ogranicza się koszty, bo nie ma potrzeby dublowania inwestycji i zatrudnienia na poszczególnych stanowiskach - mówi B. Kiedrowski. Pojawił się pomysł budowy nowego obiektu. - Rozglądaliśmy się za nową lokalizacją, gdzie moglibyśmy zainwestować. Wtedy przypadkiem trafiliśmy na halę przy ul. Lęborskiej. Ostatecznie to tu postanowiliśmy uruchomić naszą główną produkcję. Lokalizacja nie jest przypadkowa. Bytów leży pośrodku między Lipuszem a Kołczygłowami, gdzie prowadziliśmy dwie nasze piekarnie. Dzięki temu nasi dotychczasowi pracownicy byli w stanie dojeżdżać do nowego zakładu - mówi B. Kiedrowski.
W piekarni przy ul. Lęborskiej na dwie zmiany pracuje blisko 40 osób. Dzięki zautomatyzowaniu części produkcji praca w nowym zakładzie jest nie tylko łatwiejsza, ale i wydajniejsza. - Przenieśliśmy tu tylko część wyposażenia z naszych starych zakładów. Spora część procesu pieczenia została zautomatyzowana. Pracownicy nie muszą już dźwigać worków z mąką, bo ta podawana jest bezpośrednio ze specjalnych silosów. Mechanicznie odbywa się też obróbka ciasta, dzielenie i załadunek do pieców, których mamy dwa rodzaje. Ze wsadowych wychodzi tzw. pieczywo z tła, a w cyklotermicznych wypiekamy pieczywo z foremki - wyjaśnia B. Kiedrowski.
W planach są kolejne inwestycje. - Udało nam się zdobyć dotację unijną na maszynę, która potrafi wyciąć różne kształty bułek. Teraz nasze wypieki będą nie tylko okrągłe. Również w kształcie trójkąta, prostokąta, rąbu czy kwadratu. Dodatkowo to samo urządzenie może posypać ziarnkami maku lub sezamu czy przygotować bułki rustykalne, o większej zawartości wody, czy dłużej dojrzewające. Nasz asortyment wzbogaci się o nowe pieczywo na początku przyszłego roku - zapowiada B. Kiedrowski. Firma korzysta też z właściwości drożdży, aby ich klienci mieli możliwość kupienia ciepłych, pachnących bułek. - Stosując tzw. odroczony proces wyrastania ciasta, część bułek wypiekamy na miejscu w sklepach. Produkowane za dnia uformowane ciasto na bułki umieszczamy w naszych chłodniach. W temperaturze 2oC drożdże idą spać. O godz. 2.00 w nocy na logistyce bułki wyjmowane są z chłodni i jadą do sklepów. Temperatura otoczenia rośnie, dlatego drożdże zaczynają się budzić. Gdy personel sklepu przychodzi o godz. 6.00, bułki są wyrośnięte i gotowe do upieczenia - mówi B. Kiedrowski.
Mimo zmechanizowania i zautomatyzowania części produkcji, pieczywo z piekarni Kiedrowscy zachowało swój rzemieślniczy charakter. - Od 1972 r. nieprzerwanie do produkcji ciasta na chleb używamy tego samego kwasu i półkwasu. Dzięki temu wykształcił się nasz niepowtarzalny szczep bakterii o odpowiednim pH. Nasze ciasto od ponad pół wieku jest codziennie odnawiane na tej samej kulturze bakterii. Ta receptura jest dla nas święta i nigdy się nie zmieni - mówi B. Kiedrowski.
Z piekarni Kiedrowscy wychodzi ok. 30 rodzajów pieczywa i ok. 20 bułek. Preferencje i gusta konsumentów z biegiem lat się zmieniały. - Kiedyś piekliśmy bardzo dużo większych chlebów ważących nawet 2,5 kg. Od jakiegoś czasu zauważyliśmy, że klienci chętniej kupują coraz mniejsze bochenki, od 0,5 kg do 200 g. Wygląda na to, że klienci rozważniej niż kiedyś kupują pieczywo. Jest droższe, dlatego starają się go nie marnować. Myślę, że dzięki temu dziś mniej chleba trafia do śmietnika - mówi B. Kiedrowski. Najbardziej popularną kiedyś bułkę poznańską zastępuje obecnie kajzerka. - Tak naprawdę zmienił się tylko jej kształt. Sama receptura jest bardzo podobna. Różne są też nasze przyzwyczajenia smakowe. Na zachodzie Europy częściej wybierają pieczywo pszenne. Im bardziej na wschód, tym popularniejsze jest pieczywo pszenno-żytnie. W Polsce standardową recepturą na chleb jest 70% pszenicy i 30% żyta - mówi B. Kiedrowski.
Produkty piekarni Kiedrowscy można kupić nie tylko w firmowych sklepach. - 20 lat temu za sprawą silnej ekspansji sieci marketów i dyskontów w Polsce zaczęła się zmieniać struktura handlu. Zauważyliśmy, że spada nam sprzedaż w mniejszych sklepach, bo te, nie wytrzymując konkurencji, zaczęły się zamykać. Musieliśmy podjąć decyzję, czy wchodzimy we współpracę z dużymi partnerami. Pozyskanie tak dużego klienta jak Biedronka okazało się dla nas sukcesem - mówi prezes firmy. Kiedrowscy zbudowali też własną sieć sklepów z pieczywem. - Dziś większość naszych wypieków sprzedajemy we własnych punktach, które prowadzimy w całym regionie pod nazwą Przyjaciel Piekarz. Tylko w Bytowie nasze punkty działają pod nazwą Kiedrowscy. Uznaliśmy, że właśnie pod nią na Ziemi Bytowskiej jesteśmy od lat rozpoznawani - mówi B. Kiedrowski. Firma posiada jeszcze cukiernię w Kościerzynie, gdzie wytwarzane są słodkości i przekąski.
Zdaniem właścicieli firmy uruchomienie piekarni w Bytowie to swego rodzaju powrót do korzeni. - Nasz ojciec właśnie w Bytowie nauczył się zawodu piekarza. Praktykował w piekarni Jendernala przy ul. Sikorskiego - mówi B. Kiedrowski, który teraz codziennie dojeżdża do pracy w Bytowie. - Od dawna chcieliśmy prowadzić działalność tutaj. Obserwujemy, jak miasto się rozwija, jak rosną tutejsze zakłady. To dla mnie inspirujące i pobudzające do dalszego rozwoju firmy. Cieszymy się, że i my możemy tu prowadzić swoją piekarnię. Chętnie przyjmujemy też uczniów, którzy chcą uczyć się tego zawodu - mówi B. Kiedrowski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!