Reklama

Zaczęło się od pierogów, dziś są też zupy i słodkie wypieki. „Kuchnia od serca” Hanny Bielawy

15/12/2023 17:20

Można powiedzieć, że smykałkę do handlu mają we krwi. Od lat Bielawowie w Soszycy prowadzą sklep. Od niedawna zaś synowa i wnuczka sprzedają też pierogi, zupy i słodkie wypieki.

Wszystko zaczęło się od pierogów. Wychodzą spod ręki Marzeny i Hanny Bielawa - matki i córki. - Wprost je uwielbiam. Wszędzie, gdzie tylko miałam okazję, zamawiałam je do jedzenia - mówi M. Bielawa. Przepisu i samego wykonania nauczyła ją mama, z którą była bardzo związana. Powstają nieco inaczej niż tradycyjne. Z rozwałkowanego ciasta nie są bowiem wycinane okrągłe kawałki. Formowane jest ono w długi wałek, a następnie odcinane są fragmenty. Trochę przypomina to przygotowanie kopytek. Dopiero te małe kawałki są rozwałkowywane. - W ten sposób robię je do dzisiaj, a przepis przekazałam córce - tłumaczy M. Bielawa, dodając: - Kiedy je przygotowywałam w domu, nie potrafiłam zrobić porcji jedynie dla domowników. Zawsze wychodziło mi więcej, więc je po prostu rozdawałam po rodzinie i znajomych. Wszyscy chwalili.

Powstała więc myśl, by robić pierogi na szerszą skalę. Latem przepływająca przez miejscowość Słupia jest oblegana przez kajakarzy. Co więcej, rzeka opływa działkę Bielawów z trzech stron. Działają firmy kajakarskie. Jedzenia jednak brakowało. Powód do otwarcia punktu gastronomicznego był jeszcze jeden. H. Bielawa skończyła Technikum Żywienia i Usług Gastronomicznych w Łodzierzy. - Swoją pierwszą zupę przygotowała w wieku 6 lat. To był rosół. Ugotowała go wprawdzie z kostki, ale wszystkie warzywa i przyprawy dodawała sama, łącznie z makaronem. Stałam obok z lekkim strachem w oczach, myśląc, że na pewno zaraz się poparzy - opowiada M. Bielawa. - Zawsze wiedziałam, że to jest to, co chcę w życiu robić. Z wyborem szkoły nie miałam więc problemu. Jestem z niej bardzo zadowolona - mówi H. Bielawa. W szkole średniej z powodzeniem wzięła wraz z koleżanką udział w konkursie na torty. - Od tego czasu bardziej zainteresowałam się cukiernictwem. Założyłam profil na Instagramie Kuchnia od serca, gdzie publikowałam wykonane przez siebie wypieki. Torty jako prezent piekłam też dla rodziny i znajomych - dodaje H. Bielawa.

Pasja to jedno, ale zderzenie z profesjonalną rzeczywistością to już zupełnie co innego. Pracy w prawdziwej kuchni H. Bielawa spróbowała podczas szkolnych miesięcznych praktyk, które odbyła w restauracji „Nad Jeziorem Jeleń” w Bytowie. - Zupełnie mnie to nie odstręczyło od zawodu. Wręcz przeciwnie, zostawałam nawet po godzinach. Przychodziłam w weekend, kiedy nie musiałam, byleby tylko gotować - mówi H. Bielawa. Myślała o własnym lokalu. Na początek postanowiła zacząć od budki z fast foodami. Niestety, termin na otwarcie zbiegł się z wybuchem pandemii, więc nim się otworzyła, zmuszona była do zmiany planów.

Myśl o pierogach w rodzinie tkwiła nadal. Z roku na rok była jednak odkładana na później. - Powodem jak zawsze były różne życiowe obowiązki. Przez kilka lat opiekowałam się mamą, od której nauczyłam się gotować. Zmarła w lipcu ub.r. W tym roku bardzo emocjonalnie przeżywałam Dzień Matki. Pierwszy bez swojej ukochanej mamusi. Co tu dużo mówić, kiedy spojrzałam na jedno z naszych ostatnich wspólnych zdjęć, po prostu się rozpłakałam - opowiada M. Bielawa, dodając: - Coś mnie wówczas nagle tknęło, by ruszyć z pierogami. Poczułam, że jeśli się na to zdecydujemy, to wszystko się uda, bo ktoś nad nami czuwa.

W miejscu, gdzie miała stanąć kuchnia, znajdował się garaż. Panie postarały się o dotację na rozwój działalności. - W piątek był Dzień Matki, termin składania dokumentów o przyznanie środków upływał w środę. Do dziś nie wiem, jak nam się udało ze wszystkim zdążyć. Wszędzie, gdzie udałyśmy się po pomoc, poradę, przyjmowano nas bardzo życzliwie. No i udało się. W te kilka dni zdążyłyśmy ze wszystkimi formalnościami potrzebnymi do otwarcia kuchni - opowiada M. Bielawa. Pozostała kwestia nazwy. Pojawiła się myśl na Ło matko i córko. Ostatecznie postawiły na „Kuchnia od serca”, czyli nazwę internetowego bloga.

Firmę zarejestrowano na H. Bielawę. - To moja córka jest szefową - śmieje się M. Bielawa. Garaż zamienił się w kuchnię. Miejsce samochodu zajęły chłodnie i kuchnie gazowe. Otworzyły się w połowie wakacji tego roku. - Pamiętam pierwszego klienta. Teraz się z tego śmieję, wyglądało to komicznie. Wiadomo, zupełnie inaczej jest, kiedy gotujemy i rodzina chwali, a inaczej, kiedy przychodzą obce osoby. Pierwsze pierogi zamówił u nas jeden z turystów. Wziął, zapłacił i zaczął jeść. A ja z okna go podglądałam i co chwilę do córki mówiłam, co robi. „Je. O, przestał jeść. Telefon wyciąga! Na pewno mu nie smakowało i nas teraz opisze w internecie”. Byłam przerażona - opowiada M. Bielawa. Okazało się coś zupełnie innego. Właścicielka do dziś zachowała jego wpis. „Leśna wyprawa trasą Wanoga Gravel. Skwar, zmęczenie i niedziela. Nagle mała deseczka z kierunkowskazem i pierogi z jagodami, gulaszowa, deserki owocowe, woda z lodem. Jednym słowem raj i wszystko pyszne i podane z uśmiechem na twarzy. Gorąco polecam” - czyta M. Bielawa, która nie ukrywa, że ten wpis i każdy kolejny dodaje im wiary w to, co robią.

Po pierogach pojawiły się również zupy. No i oczywiście słodkie wypieki. Na początku działalności tuż za mostem w Soszycy, po prawej stronie przy wiodącej do nich drodze pojawił się mały napis „pierogi”. Niewiele jednak osób go zauważało. Dopiero gdy zrobiły tabliczkę z prawdziwego zdarzenia, klientów pojawiło więcej.

Starają się, by jak najwięcej produktów pochodziło z ich upraw. - Założyliśmy drugą szklarnię, powiększyliśmy ogródek i uprawiamy ogórki, pomidory, buraczki, pietruszkę, koper, całą włoszczyznę na rosół. Doceniają to też klienci, którzy powtarzają, że czuć to w smaku - mówi H. Bielawa. Korzystają z życzliwości firm kajakarskich e-kajaki Andrzeja Tenderendy i Przystani kajakowej Tomasza Rolbieckiego, którzy polecają Kuchnię od serca swoim klientom. Współpracują również z panem Michałem z Kajlandii. - Na zakończenie organizowanych przez nich spływów rozstawiamy się ze stołem i serwujemy nasze wyroby - mówi M. Bielawa. Największy ruch panował we wrześniu, a nawet październiku. Bywało, że dziennie lepiły po 500 pierogów. By zagnieść ciasto na taką ilość, pomagają sobie maszyną. Lepią natomiast wciąż ręcznie. Pół setki pierogów to ich rekord, ale nie każdego dnia tak było. - W deszczowe dni miałyśmy niewielu klientów. Innym razem pracy było tyle, że działałyśmy od rana do rana. Nieraz szłyśmy spać o godz. 5.30, a o godz. 9.00 już musiałyśmy działać. Kiedy spałyśmy, mój mąż wchodził do kuchni i ją ogarniał - mówi M. Bielawa.

Początkowo zaglądali do kuchni jedynie turyści. Dziś przychodzą nie tylko miejscowi, ale i osoby chociażby z Bytowa. - Wśród zup najczęściej serwujemy gulaszową, grochową, jarzynową, pomidorową, botwinkę. Staram się także, by była jakaś łagodniejsza dla dzieci, np. krupnik czy rosół. Sprzedaż w sezonie idzie nam bardzo dobrze. Zależy nam jednak, by było tak przez cały rok. Chcielibyśmy podjąć współpracę z którąś z bytowskich firm - mówi M. Bielawa.

Mąż M. Bielawy wspomaga ich także w innych pracach. - Mamy urwanie głowy w kuchni, a tu nagle przychodzi 5 kg jagód, które mają trafić do pierogów. Ktoś je musi przebrać. No i spadło to na niego. Mam wspaniałego męża - mówi M. Bielawa. Pierwsze większe zamówienia po kilkaset pierogów były dla Kuchni od serca nauką organizacji pracy. - Teraz już doskonale wiemy, jak się do tego zabrać i to nie tylko w kuchni. Nie jest dla nas żadnym problemem, by w szczerym polu wystawić się ze stołem i zaserwować dania. Wiemy doskonale, nie tylko jak to zrobić, ale także, ile zajmuje to czasu - mówi H. Bielawa.

H. Bielawa specjalizuje się zwłaszcza w słodkich wypiekach. Gdy odwiedzamy Kuchnię od serca, pracuje właśnie nad deserami. - Na jutro mam do przygotowania 3 torty i 200 deserów - mówi H. Bielawa. Jak wspomina, pierwsze wykonane torty nie były jej zdaniem idealne. - Miałam przepis na pyszny biszkopt, na kremy bez dodatku żelatyny, ale nie czułam się pewnie w wykończeniu, w ozdabianiu. Pomogły mi w tym szkolenia, w których w tym roku uczestniczyłam - mówi H. Bielawa. Ostatnio specjalizuje się w bezie Pavlovej w wersji mini.

Choć ich nazwisko jest dość znane - w Polsce nosi je blisko 1,5 tys. osób - okazuje się, że może być przyczyną zabawnych sytuacji. - Zadzwoniła do mnie kobieta z prośbą o przygotowanie słodkiego stołu zawierającego kilkadziesiąt deserów. Ustaliłyśmy wszystko. Pani po chwili zadzwoniła po raz kolejny, by doprecyzować smaki. Zapytała także o dowóz. Wówczas zapytałam o miejsce dostarczenia zamówienia. Pani zdziwiona mówi: „No jak gdzie, no Bielawa”. Okazuje się, że klientka mieszkała w mieście Bielawa w województwie dolnośląskim. Myślała, że „Bielawa” w naszej nazwie to nie nazwisko, a nazwa miasta - śmieje się H. Bielawa.

W ofercie mają pierogi z kapustą i pieczarkami, (nie)ruskie, ze szpinakiem, mięsem oraz owocowe. W sezonie najczęściej jagodowe i malinowe z białą czekoladą i miętą, a także jabłkowe z dodatkiem banana i cynamonem. Ich dania jeżdżą aż do Warszawy, Poznania, Katowic. - W okolicy znajduje się sporo domków letniskowych. Ich właściciele w sezonie zaopatrują się u nas, a na koniec proszą, by je im zamrozić i zabierają ze sobą - mówi M. Bielawa. Teraz przyjmują zamówienia na dania świąteczne. - Mamy jeszcze rezerwy - uśmiecha się H. Bielawa.

W przyszłości chciałyby, by klienci mieli możliwość zjedzenia serwowanych przez nich dań na miejscu. Teraz jedynie je wydają. - Często odwiedzają nas rodziny z dziećmi. Sama jestem mamą małego i wiem, jak ważne jest to, by móc spokojnie usiąść, zjeść, znaleźć miejsce, gdzie dziecko może spokojnie pobiegać, pobawić się - mówi M. Bielawa. Dodatkowy sprzęt pojawi się także w kuchni. - Okazuje się, że ten, który mamy, nie wystarcza na większe ilości. Problem pojawia się, kiedy mamy zamówienia na catering na dużą grupę, a dodatkowo dochodzą zamówienia indywidualne - mówi M. Bielawa. Widząc ich entuzjazm, można być pewnym, że i z tym sobie poradzą.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do