
Julita Durawa uczy w szkole śpiewu i choreografii ludowej, z młodzieżą w domu kultury szlifuje taniec współczesny, prowadzi też chór seniorów, a ostatnio założyła zespół wielopokoleniowy i wieloregionalny. - Często przez próby i występy całe dni nie ma mnie w domu. Nie czuję jednak zmęczenia. Praca dodaje mi energii - mówi.
Julita Durawa urodziła się w Łodzi. - Tata był łodzianinem, a mama pochodzi z Kaszub. Ściągnął ją w tamte strony i tam się wychowywałam razem z trojgiem rodzeństwa - mówi J. Durawa. Muzyka grała w jej duszy od zawsze. - W szkole podstawowej należałam do różnych formacji. Najpierw tańca współczesnego, później dołączyłam do zespołu ludowego, z którym jeździliśmy na wymiany m.in. do Francji, Włoch czy Hiszpanii. Poza tym śpiewałam w domach kultury, w chórkach, uczyłam się gry na pianinie - opowiada, dodając: - Moja mama również śpiewała, ale bardziej dla siebie, nie występowała przed publicznością. Z kolei po tacie chyba odziedziczyłam energię, żywiołowość. Wszyscy mówią, że pod tym względem jestem czysty ojciec.
Po maturze kontynuowała artystyczną drogę. - Zdałam do szkoły muzycznej, jednak ostatecznie wybrałam prywatną wyższą szkołę sztuki estradowej i animacji kultury, założoną przez Krzysztofa Krawczyka. Wydała mi się bardziej atrakcyjna. Rzeczywiście. Mieliśmy ciekawe zajęcia kabaretowe, aktorskie, wokalne, taneczne. Prowadzili je m.in. Bogusław Mec, Zbigniew Zamachowski, Przemysław Rezner czy Andrzej Janeczka. Wiele się nauczyłam, również tańców z różnych regionów Polski. Bardzo lubiłam krakowiaka, oberka, bo są bardzo energetyczne. Podobały mi się też nasze kolorowe stroje, warkocze. Zawsze tłumaczono nam, że na scenie liczy się nie tylko śpiew czy taniec, ale również wygląd. Sporo występowaliśmy, nagrywaliśmy teledyski - mówi J. Durawa.
W 2008 r. spróbowała swoich sił w telewizyjnym programie „Szansa na sukces”. - Miałam wówczas 23 lata. Eliminacje polegały na przygotowaniu dowolnej piosenki, nie były przypisane do konkretnego zespołu. Dopiero później dostałam telefon z zaproszeniem do telewizji. Okazało się, że gwiazdą będzie Stachursky. Być może wybrali mnie do programu z jego udziałem ze względu na moją chrypkę, „piach” w głosie - mówi J. Durawa. Wskazano jej 6 utworów, z których jeden miała wylosować podczas nagrań. - Pięć z nich przygotowałam na tip-top. Szósty, „Taki raj”, był trudniejszy pod względem tonacji. Miałam nadzieję, że go nie wylosuję. Nie dawało mi to jednak spokoju. Krótko przed nagraniami udałam się do naszego domu kultury, do pana Jarosława Rychlewskiego. Podpowiedział mi, jakim głosem zaśpiewać. No i oczywiście... trafiłam na tę piosenkę. Udało się wygrać ex aequo z drugim uczestnikiem. Zwieńczeniem był występ w Sali Kongresowej w Warszawie - wspomina J. Durawa.
W 2002 r. zmarł jej ojciec. Od tego czasu coraz częściej z familią przyjeżdżała w rodzinne strony mamy, czyli do Kołczygłów. - Ciągnęło ją na Kaszuby. Widziałam, że jest tu szczęśliwa. Do tego ja i siostra poznałyśmy tu naszych przyszłych mężów. Z czasem wszyscy się tu sprowadziliśmy - mówi J. Durawa, która mieszka obecnie w Borzytuchomiu z mężem i synem. - Starałam się znaleźć tu sobie zajęcie. Nie umiem usiedzieć bezczynnie. Wiedziałam, że chcę dalej działać muzycznie. Podczas jednej z imprez w ośrodku kultury w Borzytuchomiu, chyba z okazji Dnia Kobiet, dyrektor Grzegorz Kopacz zapytał, czy ktoś chce zaśpiewać na scenie. Zgłosiłam się. Tak się poznaliśmy, porozmawialiśmy i zaproponował, abym uczyła śpiewu i tańca dzieci i młodzież. Bardzo się ucieszyłam - mówi J. Durawa. Później nawiązała współpracę z Zespołem Szkół w Borzytuchomiu, gdzie uczy m.in. tańców kaszubskich, a od niedawna również ukraińskich.
Potem doszły godziny w Gminnym Ośrodku Kultury w Kołczygłowach. - Tam uczę młodzież tańca współczesnego i śpiewu. Poza tym w Kołczygłowach, Borzytuchomiu i Bytowie prowadziłam zajęcia muzyczne w ramach programu SenioRITA - mówi J. Durawa i przyznaje: - Zawsze marzyło mi się stworzenie chóru seniorów. Uwielbiam pracować z młodzieżą, ale lubię też bardzo ze starszymi. I tak udało mi się zawiązać w Borzytuchomiu zespół Zorza. Do tego od grudnia ub.r. uczę tańca i śpiewu w Szkole Podstawowej w Niepoględziu.
Przypomnijmy, że J. Durawa dwa tygodnie temu założyła również Zespół Pieśni i Tańca „Borzytuchomianie”, w którym uczy tańców z różnych regionów Polski. Ma za sobą kilka prób. - Już na pierwszym spotkaniu spróbowaliśmy oberka. Tak załapali, że wszyscy byliśmy w szoku. Myślę, że w wakacje po raz pierwszy wystąpimy przed publicznością - zapowiada J. Durawa.
Prowadzenie tylu grup pochłania sporo czasu. - Nieraz nie ma mnie w domu od rana do wieczora. Ale nie czuję zmęczenia. Ta praca dodaje mi energii. Wiem, że jestem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie - mówi. Swoją energią zaraża innych. - Seniorki z Zorzy mówią, że dzięki mnie odzyskały wigor, dałam im drugie życie. Moje serce się raduje, kiedy widzę, jaka werwa w nich drzemie, a wnuki patrzą na nie z podziwem. W tym roku zamierzam zabrać je do profesjonalnego studia, gdzie nagramy nasze dwie autorskie piosenki. Jedna dotyczy projektu SenioRITA, druga nosi tytuł „Najpiękniejszy w życiu czas”. Napisała je Stanisława Harahuc, jedna z członkiń. Do zespołu należy 28 pań. Naszym debiutem był występ podczas Powiatowych Prezentacji Stołów Wielkanocnych w Gminnym Centrum Kultury i Bibliotece w Czarnej Dąbrówce. Rozruszałyśmy całą salę! W miniony weekend występowałam tam na gali sołeckiej, bo wójtowi spodobała się żywiołowość, z którą wchodzę na scenę i która udziela się gościom zabawy - mówi J. Durawa.
Obecnie nie wyobraża sobie już powrotu do Łodzi. - Początkowo obawiałam się, czy odnajdę się na Kaszubach, a teraz wiem, że tu jest moje miejsce na ziemi. Choć mam bardzo miłe wspomnienia z Łodzi, nie chciałabym tam mieszkać. Cieszę się, że pracuję z osobami w różnym wieku i występuję na deskach różnych scen. Jako mała dziewczynka marzyłam właśnie o tym, aby tańczyć i śpiewać - mówi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie