
Jego rysunki wyglądają jak zdjęcia. - Nie liczyłem wykonanych przez siebie prac, ale myślę, że powstało ich już ponad tysiąc - mówi Konrad Urbański, który pochodzi z Chełmży, ale od 3 lat mieszka w Bytowie.
Rysować zaczął jako dziecko i ciągle rozwija swoje umiejętności. To niejedyna jego pasja. - Z dzieciństwa pamiętam, że gdy babcia prowadziła mnie do przedszkola, gdzieś na ulicy zauważyłem Malucha. Tak mi się spodobał, że po powrocie do domu musiałem go narysować - mówi Konrad Urbański. Miłość do motoryzacji towarzyszy mu do dziś. - W szkole podstawowej, gdy koledzy grali w piłkę, ja rysowałem ciężarówki, w gimnazjum były to z kolei motocykle i osobówki - mówi K. Urbański. Prace trafiały głównie do szuflady. Niekiedy tylko pokazywał je kolegom w klasie. W technikum znajomi prosili go o wykonanie konkretnych modeli. - Dla mnie z jednej strony to była zabawa, odskocznia od codzienności, a z drugiej cieszyłem się, że moje prace się podobają - dodaje K. Urbański. Choć ukończył technikum samochodowe, to jednak w klasie... orkiestralnej. - Jej kapelmistrz mieszkał vis-à-vis mojego wujka. Pewnego dnia zaprosił mnie, bym zobaczył, jak wygląda taka nauka. Spodobało mi się i tak przez 4 lata poza przedmiotami związanymi z moim zawodem, czyli mechaniką samochodową, uczyłem się gry na gitarze basowej - mówi K. Urbański. Klasa orkiestralna wiązała się też z pewnymi przywilejami. - Nie ukrywam, że czasami je wykorzystywałem. Przykładowo gdy nie chciało mi się iść na chemię, prosiłem kapelmistrza, by mnie zwolnił, bo „koniecznie” musiałem poćwiczyć grę na gitarze. No i zwalniał - śmieje się K. Urbański.
W technikum koledzy zachęcili go do założenia fanpage’a na Facebooku. Profil KDRAW ma dziś 25 tys. obserwujących. Publikuje na nim swoje prace, a te zyskują coraz większą popularność. - Dziś otrzymuję sporo próśb od osób z zagranicy, którzy zwracają się o narysowanie najczęściej swojego auta - mówi K. Urbański. Pierwszy jego rysunek trafił do Francji. Kolejne do Włoch, Hiszpanii, Anglii, USA czy nawet Australii. - Cieszę się, gdy później otrzymuję zdjęcia moich oprawionych prac. Niektórzy robią sobie sesje z rysunkiem przy aucie. Sama świadomość, że wiszą niemal w każdym zakątku świata, jest dla mnie nagrodą - mówi K. Urbański, dodając: - Z powodu przewlekłej choroby nie mogę podjąć pracy w wyuczonym zawodzie. Bywa, że przez tydzień leżę w łóżku z 40-stopniową gorączką, innym razem jest nieco lepiej. Stąd rysowanie to dla mnie nie tylko hobby, ale sposób spędzania czasu, gdy jestem skazany na pobyt w domu.
Z prośbami o narysowanie auta wiążą się również zabawne sytuacje. - Niekiedy dostaję jedynie fragment samochodu, który mam odwzorować. Innym razem zdjęcie jest tak kiepskiej jakości, że niewiele na nim widać, nie mówiąc o detalach, a dla kolekcjonerów to one czasami są najważniejsze - mówi K. Urbański, dodając: - Na szczęście dzięki pasji do motoryzacji znam różne modele aut. Wówczas łatwiej uzupełnić to, czego nie widać na fotce.
Praca zajmuje mu od kilku do kilkunastu, czasem kilkudziesięciu godzin. Najpierw powstaje szkic ołówkiem, później czarny podkład, a dopiero na nim rysuje kredką. - Czasami eksperymentuję, np. by odwzorować refleksy w felgach, zastosowałem korektor, który według mnie idealnie się do tego nadaje - mówi rysownik. Jednym z częstych pytań, które otrzymuje, to te o rodzaj kredek, których używa. - Tymczasem tu także eksperymentuję. Nie kupuję ich w internecie. Lubię wybrać się do sklepu papierniczego pooglądać i wypracować nowy asortyment - dodaje K. Urbański.
Wśród aut, które najczęściej rysował, były klasyki, a wśród nich sporo Garbusów. Z prostej przyczyny - sam jeden z modeli ma w swoim garażu. Teraz dominują Audi. Model RS2 to ostatnia z wykonanych przez niego prac. - Właściciel poprosił mnie o narysowanie samego auta. Od siebie dodałem industrialne tło, które bardzo mu się spodobało. Okazało się, że ma firmę zajmującą się przewozem samochodów na różnego rodzaju wyścigi czy eventy. Zwrócił się do mnie o narysowanie jednej z jego ciężarówek marki Volvo - mówi K. Urbański.
Co może zaskakiwać, w swoim domu wcale nie ma ścian obwieszonych wykonanymi przez siebie rysunkami. - Niedawno wykończyłem swój „męski” pokój i teraz chcę powiesić pierwsze z nich - mówi K. Urbański. No i dalej chce rysować, rysować, rysować...
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!