
- Uwielbiam żywe, intensywne kolory. Zauważyłam, że wielu boi się ich używać - mówi malarka Grażyna Sankowski z Bytowa. W tym tygodniu w bytowskim Muzeum Zachodniokaszubskim odbędzie się wernisaż jej wystawy.
Jej rodzina należy do autochtonów. - Moi pradziadkowie i dziadkowie mieszkali w Bytowie. Ojciec na pewien czas przeprowadził się do Elbląga, gdzie pracował w zakładzie produkującym turbiny do statków. Tam poznał moją mamę, urodziło się moje rodzeństwo i ja. Później, po naleganiach dziadka, przeprowadziliśmy się do Bytowa - mówi Grażyna Sankowski.
Pasję do rysowania widać u niej było już od najmłodszych lat. - Chodziłam do przedszkola na Drzymały. Kiedy inne dziewczynki wybierały do zabawy lalki, wózki, mnie ciągnęło do kartek i kredek - mówi G. Sankowski, dodając: - Interesowały mnie zwłaszcza twarze dziewczynek. Miały we włosach kokardki, wstążki, spinki. Wydawały mi się przez to ciekawsze od chłopców.
Rysowaniem zajmowała się także w szkole podstawowej i średniej. - W pamięci utkwiła mi jedna lekcja z zajęć plastycznych. Pani na stole postawiła bukiet z bzu i poleciła go narysować. Szybko zabrałam się do pracy. Kiedy jednak pani stanęła za mną, przestałam. Do dziś nie lubię, gdy ktoś patrzy mi przez ramię. Nauczycielka chwilkę popatrzyła na moją pracę, po czym wyszła z sali i wróciła z dyrektorką. Pomyślałam, że może coś źle zrobiłam. A dyrektorka, kiedy zobaczyła mój rysunek, powiedziała tylko „Jakie to piękne” - mówi G. Sankowski. Od tego momentu pomagała w przygotowaniu szkolnych gazetek, brała udział w konkursach. - Pamiętam szczególnie jeden. Odbywał się w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Tematyką był sport. Namalowałam dwie skrzyżowane paletki. Nagrody wręczano w sali widowiskowej MDK-u. Dostałam książkę, którą przez wiele lat miałam w domu - mówi G. Sankowski.
Po szkole zaczęła pracę zawodową, szybko wyszła za mąż, urodziły się dzieci. Pasję musiała więc odłożyć. Wróciła do niej, gdy najmłodszy poszedł na studia. - Mąż pracował, w domu nikogo poza mną. Postanowiłam, że wrócę do malowania. Kupiłam sztalugi, farby, a do tego książki na temat malarstwa. Usiadłam i nie potrafiłam nic stworzyć - opowiada G. Sankowski. Odłożyła wszystko. Po kilku latach postanowiła, że jednak w końcu coś narysuje. - Położyłam płótno, naszkicowałam kwiatek i... znów odłożyłam na 5 lat. Po tym czasie wyjęłam go z szuflady i dokończyłam - mówi G. Sankowski. To był 2019 r. Od tego czasu nieprzerwanie tworzy. Maluje głównie farbami akrylowymi. Mają to do siebie, że po pociągnięciu pędzlem trudno coś zmienić. - Patrzę na swoje pierwsze obrazy i widzę to drżenie rąk, by czegoś nie zepsuć. Dziś idzie to już gładko, łagodnie, ale wówczas dłoń była niepewna - mówi artystka.
Dołączyła także do różnych grup facebookowych, których członkowie nie tylko pokazują swoje prace, wymieniają się uwagami, ale także uczą rysunku. - Niektóre z nich liczą nawet 27 tys. osób. Nie należę wyłącznie do tych polskich, ale także międzynarodowych - mówi G. Sankowski, dodając: - Pierwszą z nich była Malarze amatorzy. Wkrótce znalazłam kolejną, tj. Praktyczną Akademię Rysunku i Malarstwa. Prowadzi ją Andrzej Lipka, który zajmuje się portretami już od 30 lat.
A. Lipka na swoim kanale youtubowym umieszcza filmiki dotyczące wykonywania portretów. - Bardzo dużo się od niego nauczyłam. Zwracał uwagę na kanon odwzorowywania postaci. Kładł nacisk na proporcje twarzy. Zmieniają się w momencie, gdy ktoś spogląda w dół. Inne są także u dzieci - mówi malarka. Od roku tworzy portrety. - Mam kilka autoportretów, do tego przedstawienia znajomych. W większości zaś to wymyślone przeze mnie postacie - mówi G. Sankowski, dodając: - Tak jak w przedszkolu, teraz również utrwalam głównie kobiety.
G. Sankowski poza portretami tworzy rysunki grafitowe, a także pejzaże. Utrwala na nich głównie okolice Rekowa. - Przez wiele lat mieliśmy tam letniskowy domek. Często spacerowaliśmy okolicznymi ścieżkami. Widoki z tamtych stron uwieczniam na płótnie - mówi malarka, dodając: - Przy malowaniu ważny jest nastrój. W każdym z obrazów znajduje się cząstka mnie samej.
W sobotę, 10.02., w Muzeum Zachodniokaszubskim w Bytowie odbył się wernisaż wystawy G. Sankowski. - Namówiła mnie na nią znajoma Mariola Majkowska, która także maluje. To ona podpowiedziała mi muzeum - mówi G. Sankowski. Wystawę w czasie odsunęła pandemia i związane z nią obostrzenia. Teraz dopięto szczegóły. Obrazy oglądać można do 14.04.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie