
- Jestem zwolenniczką takiej sztuki, która wywołuje pozytywne emocje, która daje człowiekowi odpocząć albo powoduje miłe wspomnienie jakiegoś zdarzenia - mówi malarka Joanna Wziątek z Kołczygłów. Za kilka miesięcy będziemy mieli okazję zobaczyć jej prace na jej pierwszej indywidualnej wystawie.
- Zawsze lubiłam malować, rysować, zresztą jak pewnie większość dzieci. Potem było sporo nauki i zapomniałam o tym. W szkole nie wyłapywało się takich indywidualnych umiejętności. Teraz chyba bardziej zauważa się talenty u młodych ludzi - zauważa Joanna Wziątek, 34-latka z Kołczygłów. Tu, w rodzinnym domu mieszka „od zawsze”, choć po maturze wyjechała na kilka lat do pracy do Holandii. Tam przypomniała sobie o swojej pasji. - Pracowałam jako operator maszyny, w elektronice. Potrzebowałam odskoczni od tej precyzji, monotonii, codziennego wstawania i robienia praktycznie tych samych rzeczy. Zapisałam się więc na kurs plastyczny. Przestawiłam pracę tak, że dwa dni w tygodniu chodziłam do niej wieczorem, w dzień zaś uczęszczałam na kurs - opowiada nasza bohaterka. Jak mówi, dużo radości sprawił jej powrót do malowania i pogłębienie tego zainteresowania. Operowała głównie farbami akrylowymi na płótnie. I do dziś to jej ulubiona technika. - Według mnie najłatwiejsza i najprzyjemniejsza. Miałam próby z farbami olejnymi, ale ich specyficzny zapach mi nie odpowiada. Poza tym długo schną, trudno je usunąć, jak się nimi coś ubrudzi. Akryle schną nawet w godzinę. Do tego oleje trzeba rozcieńczać terpentyną, a akryle wystarczy wodą. Myślę jednak, że kiedyś do nich jeszcze powrócę. To, że pierwsze styczności nie były sympatyczne, nie znaczy, że to wrażenie musi pozostać, może dam im jeszcze szansę - dodaje z uśmiechem J. Wziątek. Nieobce są jej również pastele czy ołówek. Na zakończenie kursu w Holandii razem z innymi uczestnikami pokazali swoje prace na wystawie. - Zaczęłam coraz intensywniej myśleć o tym, żeby powrócić na dobre do tego zainteresowania i pójść na studia wzornictwa przemysłowego. Zaczęłam się do nich przygotowywać, zbierałam prace, bo warunkiem była rozmowa i przedstawienie swojego portfolio. Kiedy skończył mi się kontrakt w pracy, wróciłam do Polski i rozpoczęłam wymarzone studia na Politechnice Koszalińskiej - opowiada 34-latka. Ukończyła licencjat, przed sobą ma jeszcze obronę magisterski, którą póki co odłożyła w czasie. Lubi również projektowanie przestrzeni, szycie, pracę w ogrodzie. - Moi rodzice prowadzili kiedyś ogrodnictwo. Lubię obserwować, jak rośliny, warzywa rosną - mówi kołczygłowianka, która przyrodę często uwiecznia na swoich obrazach.
Obecnie nie pracuje, a malowaniu poświęca wolny czas. - Nie jestem w tym jednak systematyczna. Wszystko zależy od weny. Musi pojawić się wewnętrzna potrzeba, najczęściej uczucie, np. radość. W każdym obrazie chciałabym i myślę, że to się udaje, zawrzeć ładunek emocjonalny, który wkładam malując. Uczucia, które w tym momencie mam głowie, w sercu, przenoszę na płótno. A te pozytywne chcemy przecież powiększać, pomnażać, dzielić się nimi. Jestem zwolenniczką takiej sztuki, która daje dobre, pozytywne emocje, która daje człowiekowi odpocząć albo powoduje miłe wspomnienie jakiegoś zdarzenia. Obraz niesie za sobą pewną energię - mówi Joanna Wziątek.
W swojej pracowni potrafi zamknąć się na kilka godzin. Na jej potrzeby 2 lata temu zaadaptowała pokój po siostrze, która wyjechała za granicę. Różowo-fioletowe ściany przemalowała na biało, kupiła meble, postawiła sztalugę przywiezioną z Niderlandów. - Jest ze mną od początku. Trochę już sfatygowana. I masywna. Przydałaby mi się lżejsza, którą mogłabym gdzieś zabrać, na przykład w plener - mówi J. Wziątek. Pomieszczenie jest jasne, w dwóch ścianach ma okna, można więc malować w naturalnym świetle. - Włączam tu sobie muzykę, przeważnie lat 80., 90. i maluję, nieraz godzinami. Potem, kiedy wstaję od pracy, mówię sobie „O nie, znowu za długo” - mówi ze śmiechem.
Tworzy głównie „z głowy”. - Zaczynałam od kopii, głównie dla znajomych. Ostatnio jednak z coraz mniejszą chęcią robię coś, co ktoś już stworzył. Staram się malować własne interpretacje. W trakcie czasem czuję, że to jednak nie to. Ale zawsze można coś poprawić. Niekiedy efekt końcowy zupełnie różni się od tego, co sobie założyłam, kiedy siadałam do czystego płótna. To droga, która do końca nie wiadomo, jak się skończy. Rezultat, mimo że inny, niż oczekiwany, nie znaczy, że zły. Choć do końca nigdy na sto procent nie czuję, że obraz jest gotowy. Zawsze coś jeszcze bym poprawiła - mówi kołczygłowianka.
Płótna kupuje w rolkach i sama naciąga na drewniane ramy, czyli tzw. blejtramy. Te zamawia na wymiar. Maluje zarówno na małych, jak i większych formatach. Największy obraz, białe kwiaty, namalowała na płótnie 100x100 cm. Ozdabia on ścianę pokoju gościnnego. - Chciałabym tworzyć na jeszcze większych formatach - zdradza J. Wziątek. Dobrze się czuje również w abstrakcji czy portretach. - Te ostatnie szkicuję ołówkiem. Najwięcej powstało na studiach. Tam szkice miały być szybkie, zdecydowane, takie pięciominutowe. Chodziło o to, żeby w jak najkrótszym czasie zawrzeć możliwie najwięcej znaczących informacji - mówi artystka. Lubi malować też nimfy. To wynik niedawnej inspiracji Hansem Zatzką, austriackim malarzem. - Malował kobiety, nimfy w rajskim otoczeniu. Pięknie. Inspiruje mnie też Claude Monet - przyznaje J. Wziątek.
Ok. miesiąca temu na Facebooku stworzyła profil „Malarstwo Joanna Wziątek”, na którym pokazuje swoje prace. - Chcę, żeby trafiły do szerszego grona - mówi 34-latka. Ale będzie je też można zobaczyć na wystawie w kołczygłowskim Gminnym Ośrodku Kultury. Na pomysł wpadła dyrektorka GOK-u, Zofia Franc. Ekspozycja ma być częścią Jarmarku Pomorskiego, planowanego na 27.06. - Cieszę się, choć pewnie będę się też stresować. To dla mnie wyzwanie. Specjalnie przygotowuję prace. Może 10-12, jeszcze nie wiem, na jakich formatach. Zastanawiam się też nad tematem przewodnim. Chciałabym, żeby łączyło je coś ze sobą - planuje Joanna Wziątek.
Artystka zachęca też innych, by pokazywali swoje indywidualne „ja”. - Każdy jest inny, często ma w sobie coś więcej niż myśli, potrafi wyrazić siebie na swój sposób. Powinniśmy być bardziej otwarci na siebie, nie musimy być tacy jak inny, ale pokazać to, co w nas jest prawdziwe, swoją indywidualność - zachęca malarka.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!