Reklama

O nowym terenie zielonym w Bytowie i podejściu do zieleni miejskiej rozmawiamy z Danutą Seroką i Pauliną Mendelą

14/05/2022 17:20

O nowym terenie zielonym i ogólnie podejściu do zieleni miejskiej rozmawiamy z Danutą Seroką i Pauliną Mendelą ze Stowarzyszenia „Zdrowy Bytów”.

„Kurier Bytowski”: Miastu przybędzie nowy park. Jak narodził się pomysł zagospodarowania tego terenu?

Danuta Seroka: Park jest uzupełnieniem rewitalizacji obszaru Miła realizowanego przez władze miejskie. Naszemu Stowarzyszeniu „Zdrowy Bytów” chodziło o stworzenie miejsca integracji mieszkańców i rozpoczęcia pewnego procesu społecznego. O konkursie na stworzenie parku ogłoszonego przez władze miejskie dowiedziałyśmy się akurat wtedy, kiedy same w stowarzyszeniu zaczęłyśmy myśleć o edukacji dotyczącej zmian zachodzących wokół nas, zwłaszcza w miejskim otoczeniu. Śledzimy nowinki w zagospodarowaniu zieleni większych miast, nacisk, jaki kładzie się na bioróżnorodność oraz - co chyba najważniejsze - absorbowanie wody w obszarach miejskich. Ten ostatni temat jest bardzo istotny z racji urbanizacji coraz to nowych obszarów wokół miasta, a także coraz intensywniejszego zagospodarowywania przestrzeni w śródmieściu. O „betonozie” już pisano wiele razy. Stąd nadarzyła się okazja pokazać, jak można podejść do tematu zupełnie inaczej, wracając do kontaktu z naturą w środku miasta. Park to teren do eksploracji i integracji, który ma się zmieniać, nie być idealnym trawnikiem otoczonym tujami.

Paulina Mendela: Postanowiłyśmy użyć też sporo materiałów naturalnych, porozbiórkowych. Nie warto tworzyć kolejnego plastikowego placu zabaw wyłożonego betonową kostką. Do aranżacji wykorzystałyśmy kamień z rozbiórek na dworcu kolejowym, poniemiecką cegłę czy bardzo solidne rurki drenarskie, których użyłyśmy na różne sposoby. Miejsca do siedzenia zyskały siedziska z drewna o naturalnych kształtach solidnej grubości, a całość uzupełniły wytrzymałe meble miejskie. Rozwiązaniem dla nadmiaru wody przelewającej się od ul. Mierosławskiego do placu manewrowego na końcu parku jest tzw. sucha rzeka, mająca za zadanie zmniejszyć prędkość płynącej wody deszczowej oraz zabezpieczyć pozostały teren przed wymyciem. Z tego tytułu też nie projektowano innego utwardzenia ścieżki jak z w pełni przepuszczalnego klińca i nawierzchnie naturalne. Pod spodem znajduje się złoże żwirowe, które uniemożliwia wegetację zwykłej trawie, a jedynie bardziej wytrzymałym gatunkom zadarniającym. Rzekę można przekroczyć kilkoma masywnymi mostkami. Bardzo chciałyśmy także wyeksponować zalety łąki kwietnej, aby na stałe zagościła w innych mniej uczęszczanych miejscach, np. pomiędzy traktami pieszymi parków lub na terenach suchych, które najbardziej cierpią przy letnim koszeniu. Taka łąka ma masę funkcji - od antysmogowej do rekultywacyjnej i wzbogacającej glebę np. na terenach po budowach. Nie wspominając o tym, że pomaga owadom. Poza tym łąka ma głębszy system korzeniowy i dobrze sobie radzi zarówno w trakcie suszy, jak i przy większych opadach, wiążąc więcej wody w gruncie.

D.S.: W parku znajduje się miejsce, gdzie można przyjść i powiesić swój hamak albo skorzystać z leżaków - to chyba było najbardziej oblegane przez dzieciaki miejsce na sobotnich [23.04. - przyp. red.] warsztatach.

Aby uczynić park bardziej plastycznym, zastosowałyśmy rabaty w obłych miękkich kształtach, także ławki przy tunelu. W takim otoczeniu czujemy się dobrze, bo jest najbliższe temu, co możemy spotkać w naturze. Do tego dodałyśmy wypleciony z wierzby tunel, który z czasem zacznie żyć swoim życiem, oraz rozmieszczone w kilku miejscach wigwamy.

Dominantą parku jest mural nawiązujący do łąk kwietnych i rozsiewanych nasion symbolicznie pokazanych w formie dmuchawca, a także uświetniający tegoroczny jubileusz Kaszubskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Bytów”. Wykonany przez młodzież przy udziale grupy Gwasz pod okiem Sławka Kortasa bardzo fajnie wpisał się w ideę parku. Do malowania dołączały lokalne grupki, dokładnie tak jak tego chcieliśmy.

Zanim zakasaliście rękawy, musieliście wszystko przygotować.

D.S.: Rozpoczęto od konsultacji społecznych z mieszkańcami, które odbyły się w zeszłym roku pod koniec wakacji. Jasno wynikało z nich, że potrzeba miejsca, gdzie można porozmawiać i spędzić czas, ale bez siłowni czy typowego placu zabaw - taki znajduje się niedaleko w parku jordanowskim, jak i przy niemal każdym osiedlu. Sam wybór miejsca stanowił nie lada wyzwanie. Musiało znajdować się w obszarze rewitalizowanym. Nie mógł to być istniejący park, ten w sąsiedztwie działek, z uwagi na wytyczne Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, choć pierwotny plan zakładał wykorzystanie właśnie jego. Z kolei zagospodarowanie terenu bliżej parkingu przy ul. Mierosławskiego pochłonęłoby całkowicie budżet na roboty ziemne z powodu niesprzyjającego wegetacji podłoża. Dodatkowym punktem obowiązkowym w naszym parku był przewidziany w zagospodarowaniu przestrzennym ciąg pieszo-rowerowy. Stąd wybór traktu między żywopłotem a tzw. suchą rzeką. Wybrany teren stanowił jedną wielką kupę śmieci, która niestety uwidacznia się po niemal każdym deszczu. Jednak nie damy rady w tak krótkim czasie ukryć ani posprzątać śmieci zbieranych i wyrzucanych tam przez całe lata ani dorzucanych na bieżąco.

P.M.: Jeszcze jesienią Urząd Miejski zlecił uprzątnięcie terenu i podkrzesanie drzew, aby w pełni ocenić jego potencjał. Okazało się, że rośnie tam już kilka dorodnych drzew, które po zabiegach pielęgnacyjnych będą miały szansę rozwinąć korony. Oprócz brzozy to bardzo okazały jesion wyniosły, klon, czarny bez, głóg. My uzupełniliśmy ten stan drzewami owocowymi - jabłoniami w dwóch odmianach w dolnej części parku, które jeszcze tego roku powinny owocować. 

Skoro wybrano miejsce, ruszyliście z pracami...

D.S.: Problemem była pogoda. Początkowo planowaliśmy więcej prac jeszcze w listopadzie i grudniu, jednak szybkie przyjście zimy główny front robót przeniosło na wiosnę tego roku.

Wróćmy do wspomnianego przez was na początku „pewnego procesu społecznego”. Na czym on polega?

D.S.: Główne założenie to integracja lokalnej społeczności w przyjaznej przestrzeni, ale także wyrobienie poczucia odpowiedzialności za otoczenie. Tak jak w ogrodach społecznych, które coraz częściej pojawiają się w dużych miastach. Ogród działa terapeutycznie, co wiedzą działkowcy, a także posiadacze ogródków przydomowych, a obok naszego parku zagęszczenie bloków jest bardzo duże. To dopiero początek jego drogi, można go rozwijać, ale to już pozostawiamy mieszkańcom. Zachęcamy do składania wniosków np. do budżetu obywatelskiego choćby na oświetlenie czy przedłużenie parku do ul. Mierosławskiego. Jeśli znajdą się chętni, jesteśmy w stanie pomóc. Istnieje sporo źródeł, z których można skorzystać, wystarczy mieć pomysł i zebrać kilku chętnych do współpracy, a paru zaangażowanych ludzi tutaj mieszka. Do współpracy dołączyli uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej, którzy wykonali dla nas zarówno okazały hotel dla owadów do kwietnej łąki, jak i nietypowe budki lęgowe dla pełzaczy, które zawisną w starym parku przy ul. Miłej.

Sporo się działo minionej soboty na terenie przyszłego parku.

P.M.: Jednym z elementów jego tworzenia były warsztaty angażujące mieszkańców. Cieszyły się sporym zainteresowaniem. Dotyczyły budek dla ptaków oraz domków dla owadów, które mieszkańcy zabrali ze sobą do domu. W wykładzie i spacerze po parku wzięło udział kilkadziesiąt osób. Z ornitologią zapoznawał ich pan Adam Mohr, którego chyba bytowiakom przedstawiać nie trzeba. Poza tym posadziliśmy grabowo-bukowy żywopłot odgradzający park od parkingów, jabłonie i sporo krzewów, np. irgi na zboczach, kosodrzewiny, kiścienie, pęcherznice, jałowce, berberysy i derenie. W centralnym punkcie parku znajdują się dwie rabaty, które w ramach warsztatów obsadzili mieszkańcy. Jedną z nich przeznaczyliśmy na wieloletnie zioła, z których można na bieżąco korzystać. Drugą stanowią byliny, o których już się trochę zapomniało, a mają szerokie zastosowanie lecznicze, m.in. żywokost lekarski, krwawnik lekarski, hyzop lekarski czy szczeć wspomagająca w leczeniu boreliozy. Inne to np. odętka wirginijska, firletka, kłosowiec anyżowy czy pysznogłówka. Wśród ziół znalazły się cząber górski, szałwia lekarska, lubczyk, oregano czy szczypiorek siedmiolatka oraz wiele innych. Szkoda tylko, że sporo osób przyglądało się z balkonu zamiast zejść i włożyć roboczą rękawicę. W formie warsztatowej przez większość kwietnia malowano także mural i gry podwórkowe.

A co jeszcze jest w planie?

D.S.: Uprzedzamy, że nie będzie trawnika z rolki ani altanki na grilla. Jak tylko spadnie trochę deszczu, posiejemy trawę i mikrokoniczynę lepiej zadarniającą podłoże niż sama trawa i niewymagającą koszenia. W tutejszym parku oraz w tym przy Miłej zawisną także ptasie budki. Resztę pozostawiamy naturze i mieszkańcom. Osoby, które z nami tworzyły park, podarowały nam swoje rośliny. Mamy nadzieję, że będą ich także doglądać. Naszym zadaniem było wyposażyć park w takie rośliny, które mają mieszkańcom służyć, ale być też mało wymagające, m.in. pnącza, które zadarnią zbocza. Przyda się sąsiedzka akcja raz czy dwa razy w roku, aby uprzątnąć rabaty ze starych liści i pędów, choć byliny pozostawione na zimę są równie dekoracyjne. Raz, może dwa razy w roku przyda się skosić łąkę, aby nasiona się same wysiewały, oraz wykosić główny trakt w pobliżu żywopłotu. Innych prac nie przewidujemy.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do