
- Chcę ostrzec starsze osoby, aby nie dały się tak zmanipulować jak ja - zadzwoniła do nas Czytelniczka, opowiadając o pokazach handlowych, na których uczestnikom „wciska się” przeważnie niepotrzebne produkty za wysoką cenę na raty. - Właściwie w każdym tygodniu dostaję zapytania dotyczące zawarcia takich umów - mówi Izabela Metel, powiatowy rzecznik konsumenta w Bytowie.
- Latem zadzwoniono do mnie z propozycją wzięcia udział w pokazie handlowym. Przez telefon pytano mnie o wiek. To było dla rozmówcy bardzo istotne. Nic innego go nie interesowało, tylko to, czy jestem osobą starszą. Dałam się przekonać i wybrałam się na to spotkanie - opowiada pochodząca z Jasienia mieszkanka Żukowa. Warunkiem było przyjście z osobą towarzyszącą, ale co najmniej 40-letnią. - Ja zabrałam ze sobą akurat nastoletnią siostrzenicę. Ostatecznie zgodzono się, aby weszła - mówi kobieta. Spotkanie odbyło się w sierpniu ub.r. w jednej z bytowskich restauracji. Na sali gości posadzono w półokręgu, nakazano im wyłączyć telefony i inne urządzenia. - Cały czas ktoś za nami chodził, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście je wyłączyliśmy. Podczas pokazu przedstawiciele, używając różnych sztuczek słownych, próbowali omamić zebranych. Mnie też zmanipulowano i wciśnięto mi ekspres do kawy i sokowirówkę za 3,5 tys. zł plus różne „gratisy”. Podpisałam umowę sprzedaży - opowiada.
Po powrocie do domu siostrzenica 66-latki sprawdziła w internecie ceny sprzedawanych na spotkaniu produktów. - Były to jakieś niewiele warte urządzenia. Np. odkurzacz za 180 zł, który na pokazie kosztował 5 tys. zł! Moje rzeczy również okazały się co najmniej 10 razy tańsze w internecie. Od razu zadzwoniłam do pani z firmy organizującej pokaz, że chcę zwrócić zakupy. Stwierdziła, że jest w drodze do Poznania i nie będzie się cofać - mówi nasza Czytelniczka. Następnego dnia kobieta odebrała telefon od jednego z banków. - Kobieta w słuchawce poinformowała mnie, że zaciągnęłam pożyczkę na 5 tys. zł! Od razu zapakowałam wszystkie rzeczy, które dałam sobie „wmydlić”, odesłałam je i sporządziłam dokument odstąpienia od umowy - opowiada. Dzięki temu uniknęła niepotrzebnego wydatku.
Do 66-latki wciąż dzwonią z zaproszeniami na pokazy. - Ja już wiem, żeby pod żadnym pozorem nie chodzić na takie spotkania, ale chcę też ostrzec innych - mówi Czytelniczka, dodając: - Dziwię się też restauracjom, które wynajmują takim oszustom sale. Kiedy zwróciłam na to uwagę właścicielowi jednej z nich, to oznajmił, że on tylko udostępnia miejsce i nie wnika w to, co tam robią.
- Zapytania dotyczące zawarcia umów na takich pokazach otrzymuję właściwie w każdym tygodniu. Kumulacja nastąpiła pod koniec ub.r., jeszcze przed okresem świątecznym - mówi Izabela Metel, powiatowy rzecznik konsumenta w Bytowie. Sama chciała zweryfikować, jak wyglądają tego typu spotkania. - Przez przypadek odebrałam telefon z zaproszeniem na jeden z nich. W słuchawce nie wspominano, że będzie można coś na nim kupić. Miało chodzić o rozmowę o zdrowiu, o tym, jak ustrzec się przed koronawirusem itp. Jako warunek uczestnictwa podano wiek minimum 40 lat oraz to, że trzeba być mieszkańcem powiatu - opowiada rzecznik. Kiedy jednak udała się na pokaz, nie wpuszczono jej. - Myślę, że zostałam zweryfikowana pod względem wieku. Uznali, że nie powinnam brać udziału, bo najwidoczniej jestem za młoda, mimo że ukończyłam 40 lat. Widziałam, że na sali siedziały dużo starsze osoby, ewidentnie od nich odstawałam. Organizatorka wręczyła mi prezent i powiedziała, że nie muszę uczestniczyć, mogę ten czas spędzić inaczej. Mimo moich próśb o pozostanie na prezentacji, najpierw wyproszono mnie z sali, a potem nawet z budynku - mówi I. Metel. Skąd taki nacisk na to, by w spotkaniach brały udział tylko osoby starsze? Seniorów łatwiej namówić na zakup przeważnie bezużytecznych produktów za wysoką cenę. - Są bardziej podatni na otrzymywane informacje. Nie weryfikują ich. Młodzi chwycą telefon i sprawdzą w internecie, nie są też tak skorzy do podpisywania dokumentów bez czytania. Starszych łatwiej do tego nakłonić, zwraca się przy tym uwagę m.in. na dbanie o zdrowie swoje, dzieci czy wnuków, naciągając ich na zakup urządzeń „zdrowotnych” po cenie nawet 9 tys. zł i więcej. Zapraszani chętnie przychodzą często dla zabicia czasu, kontaktu z innymi - mówi I. Metel.
Rzecznik radzi, aby gdy już odbierzemy telefon, w których zachęca się na przyjście na prezentację, zapytać, skąd dzwoniący ma ich dane. - Wtedy najlepiej zapisać na karteczce nazwę podanego przedsiębiorstwa, które ma nasze dane, i przyjść do mnie. Sporządzimy i wyślemy druczek z zakazem przetwarzania danych osobowych, żeby po prostu więcej nie dzwonili - mówi I. Metel.
Jeśli jednak naciągacze zmanipulują uczestnika pokazu, doprowadzając do podpisania umowy o kupnie, należy pamiętać o prawie do odstąpienia od niej. Mamy na to czas do 14 dni. - Zanim odeślemy zakupione produkty, najpierw sporządźmy oświadczenie o odstąpieniu od umowy, nawet na zwykłej kartce. Wyślijmy je listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Jeżeli ktoś ma problem z napisaniem go, może do mnie zadzwonić, udzielę bezpłatnej pomocy - mówi I. Metel. Firmy po otrzymaniu oświadczenia zazwyczaj i tak nie dają za wygraną. - Dzwonią, proponując zmianę treści umowy, np. poprzez ograniczenie sprzedanych produktów z 5 przykładowo do 2 za mniejszą kwotę. Wprowadzają również w błąd, twierdząc, że zakupione produkty nie podlegają zwrotowi. Nie dajmy się na to nabrać - ostrzega I. Metel.
Powiatowy rzecznik praw konsumenta urzęduje w Starostwie Powiatowym w poniedziałki i środy w godz. 7.30-15.30 (tel. 59 822 80 00)
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!