Reklama

„Musimy nauczyć się doceniać rękodzieło”. Rozmawiamy z Mirosławą Chwarzyńską, która wyspecjalizowała się w pleceniu makram

04/01/2023 17:20

Wydaje się, że w ostatnich latach coraz więcej osób wraca u nas do robótek ręcznych. Mirosława Chwarzyńska z Bytowa wyspecjalizowała się w pleceniu makram.

- Chciałam podziękować bratu za zabranie mojej córki na wycieczkę. Pomyślałam, że miło byłoby, gdybym wykonała coś sama, a nie poszła do sklepu i kupiła kolejną chińszczyznę. Wtedy wpadłam na pomysł, aby spróbować z makramą. Miałam jakieś pojęcie, bo za dziecka bardzo popularne było robienie bransoletek z muliny, których splatanie opiera się na podobnej zasadzie. Kupiłam podstawowe sznurki i dzięki tutorialowi na YouTube wykonałam łapacz snów. Spodobał się na tyle, że rodzina namówiła mnie, abym szła w to dalej. Gdy dziś porównuje tę pierwszą ozdobę do tych, które tworzę teraz, ten łapacz snów wydaje bardzo biedny, pusty, choć ładny - opowiada M. Chwarzyńska. Jej przygoda z makramą rozpoczęła się w marcu 2021 r. Początkowo posiłkowała się filmikami czy pracami znalezionymi na internetowych grupach poświęconych makramom. Szukała różnych splotów. - Pracowałam też na tańszych sznurkach, które jednak były dość słabe. Wtedy pomyślałam, że sama tego w domu nie chciałabym mieć, a co dopiero klient. Zainwestowałam w dobre jakościowo produkty. Są trwalsze, nic się nie powinno z nimi dziać po praniu, a i same sploty wychodzą estetyczniej. Po jakimś czasie założyłam stronę na Facebooku i Instagramie Splotki_makramy, gdzie zamieszczam zdjęcia swoich prac, by sprawdzić, jaki będzie odbiór, czy jest sens działać z tym w Bytowie. Byłam zaskoczona, bo otrzymałam dużo pozytywnych opinii - opowiada bytowianka.

Dziś, po wykonaniu wielu makramowych ozdób, tworzy już swoje autorskie prace. - Nie robię dwóch takich samych. Klient może zażyczyć sobie wzór, jaki zobaczył np. na moim Facebooku, ale i tak choć w jednym miejscu zmienię splot. Może być to niezauważalne dla osób niezaznajomionych, ale ja mam świadomość, że ozdoba jest inna od tych, które już wyszły spod mojej ręki. Dbam też o szczegóły. Zdarza się, że w trakcie tworzenia nie spodoba mi się pojedynczy splot. Normalnie nikt by nie zwrócił uwagi, że coś jest nie tak. Mnie osobiście nie dałoby to spokoju. Potrafię poświęcić godzinę, aby rozplątać i zrobić go jeszcze raz - tłumaczy M. Chwarzyńska. Makramy bytowianki zdobią domy nie tylko na Ziemi Bytowskiej, ale też za granicą, m.in. w Irlandii. - Sprzedaję swoje rękodzieło przede wszystkim dzięki poczcie pantoflowej. Ktoś kupi, pochwali się i jest odzew. Moja bratowa mieszka w Irlandii. Tam jej znajome zobaczyły moje prace i przez nią złożyły zamówienie - tłumaczy rękodzielniczka.

Sztuka zaplatania sznurków nie jest wcale prosta. - Sporo czasu zajmuje zrobienie np. torebki. Raz dałam sobie czas, by wykonać ją w tydzień. Siedziałam głównie popołudniami. Wyrobiłam się, choć ręce mocno oberwały. Miałam pęcherze. Musiałam dać dłoniom odpocząć, by doszły do siebie. Ale torebka wyszła przepiękna - mówi. Z kolei najdziwniejsza rzecz, jaką uplotła ze sznurków, to... koszula. - Wybieraliśmy się z mężem na bal przebierańców. Postanowiłam, że sama coś sobie zrobię. Bluzka okazała się jednak bardzo ciężka i sztywna, co za tym idzie niewygodna na zabawę taneczną, więc ostatecznie jej nie założyłam - opowiada M. Chwarzyńska. Największy jej projekt to makrama mierząca 140x120 cm. - Wisi u rodziców. Marzę o zrobieniu tak dużej, by zajęła całą ścianę. Na pewno kiedyś do tego zasiądę, tak samo do zrobienia makramowej ścianki do zdjęć - zapowiada bytowianka. Zawsze stara się być na bieżąco z trendami. - Wszystko zależy od pory roku. Wiadomo, że przed świętami trzeba się przygotować na dekoracje związane z Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą. Powstają wtedy np. sznurkowe pisanki, choinki czy wieńce. Reszta zależy od tego, co jest akurat na topie. Były już sówki na obręczy, aniołki. Ja jednak najbardziej lubię tradycyjne makramy - opowiada M. Chwarzyńska. Jak zauważa, do łask ostatnio wróciły właśnie makatki, czyli ozdoby na ścianę. - Są dość czasochłonne, bo składają się z samych supełków. Przy wykonywaniu jelenia policzyłam, że było ich prawie 8 tys.! Ale robi się je bardzo przyjemnie. Daje to duże możliwości. Można tworzyć zarówno wzory zwierzęce, jak i napisy. Sprawdzają się np. w pastelowych kolorach z ulubionym kotkiem, pieskiem czy króliczkiem do dziecięcego pokoju - dodaje rękodzielniczka.

Z pracami bytowianki mogliśmy się spotkać na kiermaszach organizowanych m.in. w Bytowie czy Pelplinie. - Byliśmy też na imieninach Borowej Ciotki w Płotowie. Jednak największym zainteresowaniem i zbytem makramy cieszyły się na kiermaszu w Czarnej Dąbrówce. Nie jest łatwo być rękodzielnikiem w tych czasach. Na co dzień pracuję jako rejestratorka w centrum medycznym. Mam źródło dochodu i stałe godziny pracy, które pozwalają, bym zajmowała się splotkami popołudniami. To mój relaks, chwila dla siebie, pasja. Mogę oczyścić umysł. Jednak nie ma możliwości, abym zajmowała się tylko tym. Wielu odstraszają ceny, które tak naprawdę nie są wygórowane. Na Jarmarku Dominikańskim takie same wyroby chodzą 2-3 razy drożej. I właśnie klienci, którzy wiedzą, ile makrama potrafi kosztować w dużych miastach, kupują je na kiermaszach w mniejszych miejscowościach. Trzeba liczyć, że dobrej jakości sznurek kosztuje. Należy też wziąć pod uwagę czas poświęcony na wykonanie. Czasami warto trochę dodać i mieć dobry jakościowo, oryginalny produkt, niż kupić kolejny chiński, masowy. Inflacja też robi swoje. Odczułam, że w tym roku zamówień jest mniej niż w poprzednim - tłumaczy M. Chwarzyńska.

Jak zaznacza, Splotki_makrama to nie tylko ona. - Przed świętami mogę liczyć na pomoc córek. Cieszę się, że chcą to robić, bo to też wspólne spędzanie czasu. Mąż robi dziurki w koralikach, jeździ ze mną na kiermasze, które oboje lubimy, bo mamy okazję poznać mnóstwo ciekawych ludzi, podobnych do nas, zakręconych na punkcie rękodzieła. Gdy wybieramy się z rodziną nad morze, zbieramy gałęzie, które później obrabiamy, by mieć naturalne kijki na stanie - mówi. Nie potrafi wybrać, z której pracy jest najbardziej zadowolona. - Wszystkie kocham, bo wkładam w nie mnóstwo serca. Nigdy nie oddałabym czegoś, co mi się nie podoba. Szanuję nie tylko swoich klientów, ale i siebie - dodaje M. Chwarzyńska.

Gdzie w najbliższym czasie będziemy mogli spotkać Splotki_makramy? - Sama nie wiem, ale pewnie latem na kiermaszach - mówi.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do