Reklama

Chcemy kształcić dobrych fachowców. Rozmawiamy z Sylwią Kontny-Białogłowicz nową dyrektorką Zespołu Szkół Ponadpodstawowych w Bytowie

13/12/2022 17:20

Wcześniej, przez 5 lat, jako wicedyrektor, a od września już jako dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych w Bytowie. Z Sylwią Kontny-Białogłowicz rozmawiamy o byciu nauczycielem, pasji i jej wizji placówki, którą kieruje.

„Kurier Bytowski”: Jak przebiegała pani droga zawodowa?

Sylwia Kontny-Białogłowicz: Chyba od zawsze wiedziałam, że chcę uczyć. Pochodzę z Niepoględzia. Szkołę średnią kończyłam w Słupsku. Tam po raz pierwszy miałam styczność z językiem angielskim. Byłam nim zafascynowana. Dźwięczny, wpadający w ucho. Miałam też rewelacyjnego nauczyciela tego przedmiotu. Myśląc o studiach, rozważałam też matematykę. Jednak matura z angielskiego, którą zdałam na 100%, przeważyła szalę.

Jak pani pamięta swoje początki jako nauczyciela?

Pierwsze kroki stawiałam jeszcze w trakcie studiów. W szkole w Niepoględziu pracowałam jako tłumacz, gdy przyjeżdżali goście z zagranicy. Wtedy rozwinęłam też skrzydła. Później znalazłam tam zatrudnienie. Po studiach, ze względów finansowych, złożyłam papiery do bytowskich placówek. Dyrektor Romuald Wiczk zaprosił mnie na rozmowę. I tak od 2004 r. związana jestem z obecnym Zespołem Szkół Ponadpodstawowych. Pamiętam pierwsze lekcje, które tu prowadziłam. Wchodzę, a tam 32 uczniów. Dla mnie jako młodego nauczyciela, który dotychczas miał raczej do czynienia z mniejszymi grupami, ta liczba przerażała. Myślałam „Matko, co ja robię?”. Obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Zajęcia sprawiły mi ogromną satysfakcję. Lubię uczyć, przekazywać wiedzę, dzielić się nią, by kształtować i rozwijać drugiego człowieka.

Od pierwszej lekcji w bytowskim ZSP minęło 18 lat. Czy jakieś wydarzenia szczególnie zapadły pani w pamięć?

Każdy wyjazd do Anglii w ramach praktyk był przeżyciem, i to nie tylko dla mnie. Proszę sobie wyobrazić, że jak placówka rozpoczęła ten projekt ok. 12 lat temu, loty samolotem były dla sporej grupy ludzi czymś niezwykłym. Na lotnisku w Gdańsku zazwyczaj pojawiała się wśród uczniów panika. A gdzie bagaże, co teraz... Nie dziwi, bo pierwsze razy zazwyczaj bywają stresujące. Internet w komórce? I to w Wielkiej Brytanii? Można było pomarzyć. Z mapami w rękach przemierzaliśmy londyńskie ulice. Młodzi nie tylko szlifowali język, ale też sprawdzali się na praktykach w tamtejszych zakładach pracy. Bardzo fajnie obserwowało się ich dumę po przyjeździe, jak relacjonowali swoim kolegom na forum szkolnym całą wyprawę. Nabierali tam odwagi. Mam nadzieję, że przydaje im się to doświadczenie w życiu. Że są otwarci na świat i nie boją się go zdobywać. Chcielibyśmy wrócić do tych wyjazdów. Liczę, że uda się to zrealizować.

Od września jest pani dyrektorką w ZSP. Dlaczego zdecydowała się pani na start w konkursie na to stanowisko?

Gdy 5 lat temu obejmował je Roman Lisiński, ja zostałam powołana na wicedyrektora. Odnalazłam się w nowej roli i obowiązkach. Świetnie współpracowało mi się zarówno z uczniami, jak i gronem pedagogicznym. Dlatego gdy pan Roman podjął decyzję, że nie nie chce dalej pełnić tej funkcji, sami nauczyciele nakłaniali mnie do kandydowania. Przystąpiłam do konkursu w marcu. Przedstawiłam komisji swoją wizję szkoły, czyli takiej, która odkrywa talenty. Do ZSP uczęszcza 800 uczniów. Dotrzeć do każdego nie jest łatwo. Zadanie szkoły to stworzenie im możliwości, by się otwierali, pokazywali, co potrafią. By realizowali swoje marzenia. Skoro mi się udało - innym też powinno. Widocznie przekonałam komisję, bo zostałam wybrana. Kocham swoją pracę, kontakt z młodzieżą. Po prostu lubię tu być. Gdy jestem nieobecna, mam wrażenie, że wiele mnie omija. Otrzymuję ogromne wsparcie od całego grona pedagogicznego i inych pracowników. Wiem, że nie jestem sama.

Jak wyglądały pierwsze dni na stanowisku dyrektora?

Nieco stresująco. Przychodziły osoby, które chciały załatwić zaległe sprawy. Trzeba było podejmować decyzje. Była chwila zwątpienia. Ale pomału, z pomocą nauczycieli i rodziny udało się wejść na właściwe tory. Nie wskakiwałam też na głęboką wodę. Gdyby nie przygotowanie na stanowisku wicedyrektora, zapewne byłoby o wiele trudniej.

Czy w szkole już pojawiły się jakieś nowości?

Z dyrektorem R. Lisińskim zadecydowaliśmy o uruchomieniu nowego kierunku, jakim jest fotografia i multimedia. To był strzał w dziesiątkę, bo chętnych nie brakowało. Marzy mi się, aby w przyszłości poszerzyć ofertę np. o technika usług kosmetycznych, bo o takowy nierzadko pytali młodzi ludzie podczas rekrutacji. Od września można też znaleźć ZSP na Facebooku. Prowadzimy profil, gdzie umieszczamy aktualne informacje z życia szkoły. Chciałam też nieco odczarować „zetę”, czyli potoczną nazwę naszej placówki. Dlatego na zdjęciu w tle na naszym fanpage’u rozwinęliśmy każdą z liter: Z - zawód, E - energia, T - talent, A - ambicja. Myślę, że te słowa wpisują się w misję naszej placówki. Chcemy kształcić dobrych fachowców, którzy odnajdą się na rynku pracy. Uczniowie znajdują tu przyjazne, otwarte miejsce do rozwoju. Jako nauczyciele chcemy stworzyć im jak najlepsze warunki, ale też jesteśmy wobec nich wymagający.

Co robi pani po godzinach pracy w szkole?

Spełniam się jako żona i matka. Ale też jestem sołtysem Budowa i bardzo to lubię, bo już udało nam się zrobić kilka fajnych rzeczy dla naszej miejscowości. Mamy nowe place zabaw, wyremontowaną świetlicę wiejską z nowym wyposażeniem, która jest otwarta popołudniami dla dzieci i młodzieży. We wsi zamontowane zostały nowe lampy. W Urzędzie Gminy w Dębnicy Kaszubskiej dobrze mnie znają. Wiedzą, że póki nie załatwię tego, czego chcę, to nie odpuszczę. Aktualnie szykujemy się do organizacji mikołajek. Spełniam się w roli sołtysa. Szkoda, że doba jest taka krótka.

A wracając do szkoły. Jeszcze w tym miesiącu szykuje się 75-lecie Zespołu Szkół Ponadpodstawowych w Bytowie. Czy zapowiada się z tej okazji jakaś uroczystość?

Oczywiście! Zapraszamy byłych pracowników, absolwentów i sympatyków 24.11. Uroczystość rozpoczniemy mszą św. w kościele św. Katarzyny w Bytowie o godz. 12.00. Godzinę później oficjalną część otworzymy w szkolnej auli piosenką Wisławy Szymborskiej „Nic dwa razy”, którą wykona nasza absolwentka Paulina Brzezińska. Część artystyczną przygotowują nauczyciele i uczniowie. Wśród nich zobaczymy m.in. skecze branżowe, np. u mechanika oraz pokaz musztry naszej mundurówki. Usłyszymy też wiersze o naszej kadrze. Na placu zaparkują pojazdy Automobilklubu Bytowskiego. Nie zabraknie tortu, który pokroją nasi byli pracownicy. Na koniec wszyscy wykonamy utwór „Ale to już było”. Wszystko to jest możliwe dzięki wsparciu sponsorów, czyli m.in. „Jasia Kowalskiego”, Polmoru, FotoPatryczka, Szulty, firmy Pawłowski oraz Rady Rodziców.

Zauważyliśmy, że szkoła zyskała też swoją maskotkę...

Owszem. Wiąże się to też z 75-leciem. Naszego „Zecika” wykonała na szydełku Hania Babińska, nauczycielka języka niemieckiego. Kolorami nawiązuje on do naszej placówki. Na ogrodniczkach posiada nasze logo. Myślę, że stanie się oficjalną maskotką ZSP w Bytowie i będzie towarzyszył uczniom i pracownikom podczas różnych uroczystości, wydarzeń itp. Mało tego, pani Hania wykonała też zakładki do książki, które rozdamy naszym byłym pracownikom podczas święta szkoły.

Czego pani życzy sobie jako dyrektorka?

W zasadzie mam wszystko. Jest mi dane współpracować ze wspaniałym gronem pedagogicznym. Spełniam się w kontaktach z młodzieżą. Chcę, by nasi uczniowie czuli, że robimy wszystko, by zapewnić im dobre warunki do nauki i rozwijania swoich pasji. By po opuszczeniu murów szkoły byli po prostu dobrymi fachowcami, których teraz brakuje na rynku pracy.       

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do