Reklama

Ludowy zespół taneczny z Ciemna. Wspomnienia Gizeli Żmuda Trzebiatowskiej z Piaszna Małego

11/11/2022 17:20

W Ciemnie swoje początki miał odnoszący później sukcesy kaszubski zespół Gzube. Jak się okazuje, już w latach 60. i 70. XX w. działał tam inny ludowy zespół taneczny.

Gizelę Żmuda Trzebiatowską odwiedzamy w Piasznie Małym (gm. Tuchomie) 21.10. Na spotkanie wybieramy się razem z Ludwikiem Szrederem, dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Tuchomiu, który wcześniej otrzymał od niej stare zdjęcia. Z powiększonymi i wydrukowanymi w dużym formacie siadamy przy stole w kuchni.

Pani Gizela urodziła się w 1940 r. w Gliśnie Wielkim (gm. Lipnica), gdzie spędziła pierwsze lata swojego życia. - Tata zginął jeszcze w czasie wojny. Każdy Polak musiał nosić naszywkę z literą „P”. Poszedł raz w odwiedziny do znajomego. Tam przyuważył go gestapowiec i przyczepił do tego, że nie posiada na ubraniu tego emblematu. Niemiec musiał zgłosić ten fakt wyżej, bo w nocy przyjechali po tatę na koniach i zabrali. Nie wiedzieliśmy gdzie. Mój 8-letni brat widział później z podwórka, jak wieźli go w ciężarówce. Nigdy więcej taty nie widzieliśmy. Zapewne został zamordowany, ale gdzie... do dziś nie wiadomo - mówi G. Żmuda Trzebiatowska. Jej mama wychowała ją i dwójkę rodzeństwa sama. Po przejściu frontu przeprowadzili się do sąsiedniego Ciemna. - Tam też uczęszczałam do szkoły. Pamiętam, że gdy byłam mała, w domu mówiło się gównie w języku kaszubskim. Gdy podrośliśmy, mama rozmawiała z nami po polsku, abyśmy odnaleźli się w szkole - tłumaczy G. Żmuda Trzebiatowska. W Ciemnie skończyła 4 klasy. 5 i 6 kontynuowała w Gliśnie. - Najfajniej było zimą. Mieliśmy kawałek do przejścia. Jak napadał śnieg, często robiliśmy sobie przystanki na zabawy. A to robiliśmy orły na białym puchu, a to rzucaliśmy się śnieżkami - wspomina 82-latka.

W młodości najwięcej przyjemności sprawiała jej nauka tańca. - Miałam 12-13 lat, gdy uczyć zaczęła nas krewna pana Pryczkowskiego, nauczyciela w Ciemnie. Bywało, że spotykaliśmy się nawet codziennie na sali wiejskiej. Głównie ćwiczyliśmy tańce ludowe, m.in. krakowiaka - wspomina G. Żmuda Trzebiatowska, trzymając w ręku zdjęcie całej grupy. - Zrobiono je prawdopodobnie podczas wiejskich dożynek. Przez wieś przejeżdżał tego dnia ustrojony wóz. Mieszkańcy wykonywali jeden wieniec, który później otrzymywał najlepszy gospodarz we wsi. Program artystyczny to przede wszystkim nasze tańce. Później odbywała się zabawa przy muzyce - dodaje pani Gizela. Grupa, którą tworzyło ok. 20 osób, istniała przez dekadę. - W zespole tańczyli m.in. Brunhilda Luszy, Bronia i Maria Kamińskie, Marta Skiba, Waltrud Cysewska, Olga Towarnicka, Inga i Elżbieta Domaszka, Wolfgang Piepiórke, Rudolf Lietz. Dopóki nauczycielem był pan Pryczkowski, to te zajęcia się odbywały. Jego mała córeczka Ewa też zawsze za nami biegała. Gdy odszedł, skończyło się. Myślę, że miałam wtedy ponad 20 lat. Szkoda, bo dobrze się bawiliśmy. Na zajęciach zawsze było wesoło - mówi tuchomianka.

82-latka pamięta też, jak w Ciemnie działało koło gospodyń. - Panie nie spotykały się jakoś często, ale jak już to na pogawędki. Kilka razy w roku odbywały się u nas też zabawy taneczne. Mieszkańcy bardzo chętnie na nie chodzili. Grali zazwyczaj Rudnicy z Brzeźna Szlacheckiego. Raczej bywało na nich spokojnie, choć od czasu do czasu ktoś się z kimś pobił - wspomina G. Żmuda Trzebiatowska.

Po ukończeniu szkoły podstawowej pojechała do Miastka uczyć się na krawcową. - Później pracowałam w zakładzie krawieckim w Bytowie. Następnie przyszedł czas na założenie rodziny. Przeprowadziłam się do Małego Piaszna. Wychowałam 7 dzieci: 4 córki i 3 synów - dodaje, trzymając w ręku zdjęcie przedstawiające 3 chłopców i nią samą podczas żniw. Wskazuje na swój brzuch. - Byłam wtedy w ciąży. Nie było zmiłuj. Na gospodarce wolnego się nie miało - tłumaczy pani Gizela. Obecnie oddaje się lekkim, domowym obowiązkom. Doczekała się 20 wnucząt i 9 prawnucząt. - W rodzinę jestem bogata. Większość dzieci mam blisko siebie, bo mieszkają w okolicy. Jedna z córek wyjechała do Niemiec. Spotykamy się, kiedy tylko możemy - mówi 82-latka.

Nim wyjedziemy od pani Gizeli, ta jeszcze zamienia kilka słów po kaszubsku. - Coś jeszcze pamiętam - dodaje z uśmiechem.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do