Reklama

Karmienie piersią - co warto wiedzieć? Rozmowa z Mariolą Kosznik doradcą laktacyjnym w Bytowie

09/04/2022 17:20

- Karmienie piersią to nie jest wybór stylu życia, tylko ważny wskaźnik zdrowia publicznego, a mleko matki jest na wagę złota. Tymczasem na jego temat krąży wiele mitów - mówi Mariola Kosznik, jedyna na Ziemi Bytowskiej certyfikowana doradczyni laktacyjna.

PROBLEMY Z KARMIENIEM

Mariola Kosznik z Bytowa od 2013 r. pracuje jako położna na oddziale ginekologiczno-położniczym w bytowskim szpitalu, prowadzi szkołę rodzenia przy fundacji „Zdrowie Nasze”, jest również położną środowiskową, a od 2016 r. także certyfikowanym doradcą laktacyjnym. - W swojej praktyce spotkałam się tylko z jedną panią, która w ciąży deklarowała, że nie zamierza karmić piersią. Wynikało to z jej traumatycznych przeżyć związanych z karmieniem pierwszego dziecka. Mimo wszystko spróbowała i robiła to długo. Edukacja bardzo pomaga - mówi doradczyni.

Wśród świeżo upieczonych mam ok. 60% napotyka na przeszkody. Zwracają się do doradcy m.in. z podrażnionymi brodawkami, bólem przy karmieniu, utrudnionym wypływem mleka. - Jeszcze przed porodem wiele martwi się, że nie będzie go miało. Jeżeli kobieta otrzyma odpowiednie wsparcie, to to mleko będzie. Fizjologiczna przyczyna jego niedoboru dotyczy jedynie od 1 do 5% przypadków - mówi M. Kosznik, dodając: - Często mamy do czynienia z niewielkimi problemami, przy których pomaga np. zmiana sposobu przystawienia do piersi czy odpowiednia pozycja. Zdarzają się jednak bardziej złożone, które wymagają nawet pomocy pracy zespołowej. Doradcy, neurologopedy, stomatologa, fizjoterapeuty - mówi.

Nierzadko zgłaszają się do niej panie z pozornym niedoborem pokarmu. - Dużo osób to, że dzieciątko ciągle potrzebuje bliskości i cały czas chce być przy piersi, odczytuje jako niedobór mleka. Sądzi tak, nawet jeśli są zachowane wskaźniki skutecznego karmienia, na które wpływa m.in. ilość mokrych pieluszek, oddawanych stolców, przyrost wagi. Dziecko przez pierwsze miesiące życia ma prawo dojrzewać na ciele swojego rodzica, to ważny dla niego okres adaptacyjny. To, że chce być blisko, nie oznacza, że nie dojada - wyjaśnia M. Kosznik.

Zdarza się, że mamy nie są w stanie karmić poprzez przystawianie do piersi. - Staramy się wtedy chociaż, aby maluszek było karmiony piersią inaczej, czyli mlekiem odciągniętym. Podaje się je m.in. wcześniakom, dla których najlepszym wsparciem w drodze do normalnego rozwoju jest mleko matki - mówi doradczyni, dodając, że jeśli dziecko odmawia piersi, warto zamiast mieszanki podać mu najpierw mleko odciągnięte.

DIETA MATKI KARMIĄCEJ, PRZEWIANE PIERSI I INNE MITY

M. Kosznik jako doradca laktacyjny obala mity, które krążą wokół karmienia piersią. Jeden z nich to dieta matki. - Mleko nie powstaje z treści pokarmowej, tylko z substratów krwi. Na świecie funkcjonują banki mleka kobiecego, które trafia m.in. do dzieciątek, których mama zmarła przy porodzie czy do wcześniaków. Gdyby dieta matki miała znaczenie, nie można byłoby przekazać mleka do banku, bo nikt by przecież kobiecie nie zaufał na słowo, że nie zjadła bigosu - mówi M. Kosznik. Mówi się też o mniejszej szansie na karmienie naturalne po urodzeniu dziecka poprzez cięcie cesarskie. - Przy odpowiednim wsparciu kobieta po cc ma takie same szanse na karmienie piersią jak po porodzie siłami natury. Po wydaleniu łożyska z macicy - niezależnie, jaką drogą to nastąpi - stężenie progesteronu i estrogenu gwałtownie spada, z kolei stężenie prolaktyny, które przed porodem ulega znacznemu zwiększeniu, nadal postaje duże. Następuje odblokowanie hormonalnej kaskady kompleksu laktogennego - mówi. To wpływa również na pojawiający się w ok. 30-40 godzinie życia dziecka nawał mleczny. - To jest fizjologia, coś zupełnie normalnego - mówi.

Do błędnych należy również przekonanie, że małe piersi nie wyprodukują odpowiedniej ilości mleka. - Na ich wielkość wpływa przede wszystkim tkanka tłuszczowa, która nie odpowiada za produkcję pokarmu - wyjaśnia. Zaznacza, że nie istnieje też coś takiego, jak przeziębienie piersi. - Niektórzy twierdzą, że jest to przyczyną ich zapalenia. Absolutnie nie. Nie ma możliwości przewiania, przeziębienia piersi. Nie powinno się wręcz ich przegrzewać. Należy je wietrzyć w warunkach domowych - tłumaczy. Kolejny mit mówi o tym, że nie można karmić jedną piersią. - Zazwyczaj jedna jest wiodąca, tj. produkuje więcej mleka. Wiąże się to m.in. z tym, że do niej częściej dzieciątko przystawiamy. To wzmaga produkcję pokarmu. Mimo to na początku należy przystawiać do obu, aby nie utrwalać asymetrii tułowia dziecka. Symetria kształtuje się do kilku miesięcy po urodzeniu. Niemniej karmienie z jednej piersi jest jak najbardziej możliwe, co widać choćby u amazonek - mówi doradca.

Mleko matki - wbrew przekonaniom niektórych - nie może być chude. - To naprawdę inteligentna substancja, która dostosowuje się do warunków i zawsze stoi po stronie dziecka. Dlatego np. do 6 r.ż. przy karmieniu naturalnym nie powinno się dopajać go wodą - tłumaczy M. Kosznik. Niektóre panie uważają, że jeśli ich mamy nie karmiły naturalnie, to im też się nie uda. - To również mit - zaznacza M. Kosznik.

Nieprawdziwe jest też przekonanie o przystawianiu do piersi według określonych odstępów czasowych. - Karmimy na żądanie - zarówno dziecka, jak i mamy. Jeśli maluszek zaczyna się robić bardziej aktywny, kręci się, wydaje się, jakby czegoś szukał, wkłada rączki do buźki - to niektóre z oznak, że czuje głód. Płacz to już późna oznaka głodu. Jeżeli natomiast mama ma nawał mleka, piersi są przepełnione, też powinna częściej przystawić do nich maluszka - tłumaczy M. Kosznik.

CO NAJMNIEJ PÓŁ ROKU

Karmienie piersią to nie wybór stylu życia, tylko ważny wskaźnik zdrowia publicznego. - W dużym stopniu zmniejsza ryzyko wystąpienia u dziecka m.in. otyłości, nadciśnienia, cukrzycy, astmy, białaczki. To substancja nie tylko odżywcza, ale też funkcjonalna. Wspiera prawidłowy rozwój fizyczny, emocjonalny i poznawczy dziecka. To jedyny tak naprawdę dobry sposób żywienia noworodka. Gra jest warta świeczki. Kobieta powinna karmić minimum 6 miesięcy wyłącznie własnym mlekiem, później należy rozszerzyć dietę dziecka. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca karmienie naturalne do 2 roku życia, natomiast nie ma górnej granicy - tłumaczy M. Kosznik. Ma to również korzyści zdrowotne dla mam. - Zmniejsza m.in. prawdopodobieństwo nowotworów piersi, jajnika, wystąpienia depresji poporodowej - wymienia kilka z nich. Podkreśla również wartość siary, czyli pierwszego mleka matki. - Pojawia się jej niewiele, nawet kilka mililitrów. Mimo to to taka bomba ciał odpornościowych, składników odżywczych, mikro- i makroelementów, która zapewnia dziecku immunologiczną ochronę na start. To lek na całe zło. Bardzo dba się o to, aby noworodek dostał choć kilka kropli na śluzówki - mówi.

Zaznacza, że kobiety nie powinny wstydzić się tego, że karmią piersią. - Ani się tłumaczyć. Jeśli ktoś zna tego zalety, wie, jakie to dobrodziejstwo, to czuje, że robi coś dobrego, i karmi z dumą. Ogólnie matki nie mają lekko, bo ciągle ktoś je ocenia. Jeśli kobieta nie karmi, to słyszy, że wymyśla, jest wygodna. Jeśli robi to długo, to, że rozpieści swoje dziecko czy że mleko to woda... - mówi M. Kosznik. Ważne, aby wspierać je w połogu, zadbać o ich potrzeby. - To naprawdę nietypowy okres w życiu kobiety - najwięcej się dzieje hormonalnie, najwięcej się zmienia w ich życiu, ciele. Jednocześnie często zaniedbywany. W połogu panie powinny dużo odpoczywać. Dzięki temu będą też miały więcej siły dla dziecka. Ono po urodzeniu potrzebuje opiekuna wiodącego. Zazwyczaj w pierwszym roku życia zostaje nim mama. Darujmy sobie „złote rady”. Często kobietom karmiącym narzuca się różne restrykcje. Godziny karmienia, odpowiednia dieta. Matki cierpią z tego powodu, tracą w tym wszystkim intuicję - zaznacza.

OD SZKOŁY RODZENIA PO WIZYTĘ W DOMU

Certyfikat doradcy przyznaje Centrum Nauki o Laktacji. Aby go zdobyć, należy ukończyć kurs „Problemy w laktacji”, odbyć praktykę oraz zdać egzaminy. - Jeździłam na zjazdy do Warszawy. Nauki było naprawdę sporo - mówi M. Kosznik. Po kursie odbył się egzamin teoretyczny, a następnie jej wiedzę sprawdzono w praktyce. - W szpitalu w Krakowie przydzielono mi pacjentkę, której miałam udzielić wsparcia laktacyjnego - mówi bytowianka, która egzaminy zdała przy pierwszym podejściu. Tytuł CDL przyznaje się na 7 lat. Po ich upływie odbywa się weryfikacja wiedzy, czyli recertyfikacja. - W swojej pracy jako położna od początku wspierałam kobiety w karmieniu piersią. Na certyfikat zdecydowałam się, aby robić to jeszcze lepiej, pomóc w bardziej skomplikowanych problemach laktacyjnych - aby moja praca stała się wydajniejsza. Czułam też, że to, czego nauczyłam się na studiach, nie do końca mnie satysfakcjonuje, chciałam wiedzieć więcej - tłumaczy M. Kosznik, która położnictwo ukończyła na Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy.

Wiedzę na temat karmienia piersią M. Kosznik przekazuje nie tylko kobietom, które już urodziły, ale też kiedy są jeszcze w ciąży. - Poradnictwa laktacyjnego udzielam w szkole rodzenia, na oddziale noworodkowym, a także podczas wizyt u pań jako położna środowiskowa - zarówno przed, jak i po porodzie. To często pozwala mi na ciągłość opieki nad kobietą i jeszcze lepsze wsparcie - mówi M. Kosznik, dodając, że bytowski szpital bardzo pomaga kobietom w laktacji. - Staramy się je edukować. Posiadamy również bardzo dobry sprzęt - m.in. laktator klasy szpitalnej, wykorzystywany w przypadku kiedy dziecko - w wyjątkowych sytuacjach - musi zostać oddzielone od matki - mówi M. Kosznik. Bytowska lecznica realizuje system rooming-in, który umożliwia świeżo upieczonej mamie przebywanie z dzieckiem w jednym pokoju. Noworodek zostaje w ruchomym łóżeczku przy łóżku matki - od porodu do wypisania ze szpitala. Wzmaga to m.in. laktację, zawiązuje i wzmacnia więzi. - Stawiamy również na poród siłami natury. Po nim od razu jest nieprzerwany kontakt mamy z dzieciątkiem skóra do skóry minimum 2 godz., co również wpływa na prawidłowe zainicjowanie laktacji i utworzenie więzi. Gdy dzieciątko przychodzi na świat drogą cięcia cesarskiego i nie ma możliwości od razu przystawienia go do piersi, tylko dopiero na sali pooperacyjnej, wówczas kontakt skóra do skóry często przejmuje tata. Takie tzw. kangurowanie noworodka pomaga noworodkowi mu w adaptacji na świecie - tłumaczy.

M. Kosznik sporo pracuje, studiuje też pielęgniarstwo, ale lubi to, co robi. - Pracę traktuję jak misję. Wiem, że doradztwo laktacyjne jest ważne, potrzebne i poprzez nie mogę choćby w jakiejś części zmienić świat - mówi. Nie przekonuje przy tym jednak na siłę kobiet do karmienia naturalnego. - Nie zmuszam ich. Mam obowiązek przestawienia wynikających z niego korzyści, jeśli jednak ktoś nie chce bądź decyduje się zakończyć, to mogę w tym również pomóc - mówi M. Kosznik, która sama karmi piersią. - Mam dwie córeczki: 5- i 2-letnią. Karmię nieprzerwanie od 5 lat. Jakiś czas karmiłam również w tandemie, czyli obie dziewczynki naraz.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do