Reklama

„Gmina będzie miała finanse, a wioska smród i brud” - mówiła jedna mieszkanek Osławy Dąbrowy

19/04/2023 17:20

Wójt Studzienic zamierzał zlecić prywatnej firmie rekultywację zamkniętego kilkanaście lat temu wysypiska śmieci w Osławie Dąbrowie. Do tego celu miały być wykorzystane m.in. odpady z sortowni śmieci. Mieszkańcy wsi nie zgadzają się na to. Pod protestem zebrano ponad 100 podpisów. - Pan wójt zapomniał o przeprowadzeniu konsultacji społecznych z mieszkańcami - mówili na spotkaniu z włodarzem.

To z artykułu zamieszczonego 23.03. w „Kurierze Bytowskim” mieszkańcy gminy Studzienice dowiedzieli się o przejęciu gminnego wysypiska w Osławie Dąbrowie przez prywatną firmę ITC z Baruchowa. Zgodnie z umową dzierżawy zawartą z samorządem miała przeprowadzić rekultywację miejsca przy użyciu bioodpadów. Za możliwość ich wykorzystania gmina miała otrzymywać od samorządu po 5 tys. zł miesięcznie przez trzy lata. Informacja o zwożeniu na zamknięte kilkanaście lat temu wysypisko i składowaniu tam odpadów zaniepokoiła mieszkańców Osławy Dąbrowy. To ich wieś najbliżej sąsiaduje z 2-hektarową gminną parcelą położoną przy drodze powiatowej do Studzienic. Kilka dni po artykule mieszkańcy rozpoczęli zbieranie podpisów pod sprzeciwem wobec planów gminy. Wystąpili też do wójta o zorganizowanie spotkania z mieszkańcami. Odbyło się 5.04. Przyszło na nie kilkudziesięciu mieszkańców Osławy Dąbrowy i okolicznych miejscowości. Zainteresowanie było tak duże, że nie wszyscy zmieścili się w niewielkiej sali wiejskiej. Kilkanaście osób stało na zewnątrz, z uwagą słuchając temu, co działo się w środku. A tam od początku dyskusji nie brakowało emocji.

FIRMIE DZIĘKUJEMY ZA REKULTYWACJĘ

- W tym momencie nie chcemy rozmawiać z przedstawicielami firmy. To spotkanie zwołano, aby mieszkańcy mogli porozmawiać z wójtem. To oficjalny wniosek mieszkańców, który możemy przegłosować - stwierdziła już na początku jedna z mieszkanek, domagając się wyłączenia ze spotkania przedstawicieli Firmy Handlowo-Usługowej ITC, która miała przeprowadzić rekultywację starego wiejskiego wysypiska śmieci. - To ja jestem organizatorem tego spotkania. Aby informacja była jasna i pełna, zaprosiłem przedstawicieli firmy. Jeżeli mam dalej prowadzić to spotkanie, to wysłuchamy informacji zgodnie z przyjętym programem spotkania - przekonywał Bogdan Ryś, wójt Studzienic. Mieszkańcy chóralnie zaprotestowali, domagając się przegłosowania wykluczenia z porządku spotkania wystąpienia obecnych na sali przedstawicieli ITC. - Spotkanie zostało zorganizowane na prośbę mieszkańców. Proszę nas dobrze zrozumieć. Nie mamy nic do państwa. Jesteście biznesmenami i waszym zadaniem jest zarobienie pieniędzy. Jednak to spotkanie z wójtem, przedstawicielem lokalnej władzy. Potem możecie zorganizować własne. Nie mamy nic przeciwko temu, ale teraz chcemy rozmawiać z wójtem - mówił Stefan Pałubicki, mieszkaniec Osławy Dąbrowy. - Moim zdaniem obecność przedstawicieli firmy, która ma przeprowadzić rekultywację, jest jak najbardziej zasadna. Tylko tak każdy może się dowiedzieć, na czym ona polega i jak zostanie przeprowadzona. Ta firma przeprowadziła taki zabieg w kilkudziesięciu punktach - przekonywał wójt. - Ale to nie ma żadnego znaczenia, bo my tej rekultywacji nie chcemy. Teraz nie ma o czym rozmawiać. Takie spotkanie trzeba było zrobić w listopadzie, a nie teraz - krzyczał jeden z mieszkańców, domagając się przegłosowania wniosku o wykreślenie z programu informacji przedstawicieli firmy. - Głosujemy! Głosujemy! - odezwały się głosy na sali. - Nie ma żadnego głosowania! Tylko dzięki tej informacji dowiecie się, co to jest rekultywacja - przekonywał podniesionym głosem B. Ryś. - Nie chcemy słuchać wywodów tych państwa - stwierdziła Katarzyna Wantoch Rekowska. - Nie chcemy słuchać tych państwa. Mieli na to czas przed tym zebraniem. Mogli z radą sołecką przygotować spotkanie informacyjne. Nie zrobili tego. Teraz nie chcemy ich słuchać. Nie zgadzamy się na żadne wystąpienie - mówił S. Pałubicki. - Ale to ja jestem przewodniczącym tego spotkania i zgadzam się na przedstawienie informacji. To tylko jeden punkt, potem każdy będzie mógł złożyć swój wniosek - przekonywał wójt. - Najpierw chcielibyśmy się dowiedzieć, czy wójt podpisał już umowę z tą firmą - pytał Karol Jutrzenka Trzebiatowski. Odpowiedzi na pytanie nie otrzymał, bo ponownie rozgorzała dyskusja o porządku spotkania i wykluczeniu z niej informacji ITC. - 100% mieszkańców sprzeciwia się rekultywacji. Jest lista podpisów. Sprawa jest prosta i kończmy to spotkanie - mówił jeden z mieszkańców. - Rekultywacja wysypisk to obowiązek, który urząd marszałkowski nakłada na gminy. Jeżeli nie prowadzi się monitoringu takich miejsc, płaci się 10 tys. zł kary rocznej, oprócz tego kontroluje to Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Ta rekultywacja nie polega na odtworzeniu starego wysypiska śmieci - przekonywał Maciej Pluto Prondziński z Urzędu Gminy w Studzienicach.

TROCHĘ HISTORII O WYSYPISKU W OSŁAWIE DĄBROWIE

- Wolimy płacić te 10 tys. zł, niż wdychać smrody - krzyknął zdenerwowany jeden z mieszkańców wsi. - To efekt tego, że nie zorganizowano spotkania przed podjęciem decyzji i podpisaniu umowy z firmą - mówił kolejny. - Czy rozpoczęła się rekultywacja wysypiska? Czy coś się tam zaczęło? - pytał wójt. - Rozumiemy, że rekultywacja nie jest wznowieniem działalności. Ale polegać ma na przywróceniu terenu do stanu pierwotnego - mówiła Wioleta Cyra-Bazal, sołtys Osławy Dąbrowy. - Główny cel rekultywacji to możliwość dalszego wykorzystania gruntu na potrzeby rolnictwa, leśnictwa i rekreacji. Rekultywacja to nie jest reaktywacja wysypiska, tak jak to słychać w przestrzeni publicznej. Decyzją starosty bytowskiego z 2010 r. składowisko odpadów komunalnych działające na dwóch działkach o łącznej powierzchni ponad 2 ha zostało zamknięte. Ostatnie odpady zostały tam wwiezione w marcu 2006 r. Tego samego roku Wojewódzki Inspektor Sanitarny przeprowadził kontrolę, która wykazała, że składowisko zostało zamknięte bez zgody starosty bytowskiego. W tym okresie funkcjonowało bez pozwolenia na użytkowanie i nadzoru uprawnionej osoby - mówił wójt, przedstawiając historię składowiska w Osławie Dąbrowie: - 25.10.2022 r. gmina zawarła umowę dzierżawy składowiska na okres 36 miesięcy w celu przeprowadzenie rekultywacji z ITC. To pierwszy krok do opracowania dokumentacji. 6.12.2022 r. firma złożyła wniosek do gminy o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia związanego z rekultywacją składowiska. 12.12. zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie wydania decyzji. Wydaje się ją po uzgodnieniu z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w Gdańsku, Państwowym Powiatowym Inspektoratem Sanitarnym w Bytowie i Dyrektorem Zarządu Zlewni Wód Polskich w Chojnicach. Informacja o wszczęciu postępowania została umieszczona na tablicach ogłoszeń i BIP-ie Urzędu Gminy w Studzienicach. 31.01. RDOŚ przesłał postanowienie o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko dla tego przedsięwzięcia. W lutym podobną decyzję wydały Wody Polskie. 6.03. wydałem decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla rekultywacji. Są tam szczegółowe warunki, na jakich ma być przeprowadzone przedsięwzięcie.

NIE TYLKO OSŁAWA DĄBROWA

Wtedy mieszkańcy Osławy raz jeszcze zwrócili uwagę na ich zdaniem rzecz najważniejszą. - Z tego wynika, że zgodnie z ustawami zapytał pan wszystkich instytucji. Jest jednak jedna rzecz, którą pan pominął. I na to nie możemy się zgodzić. Uchwała Rady Gminy w Studzienicach z 2012 r. mówi o przeprowadzeniu konsultacji społecznych. W tak ważnej sprawie jak decyzje środowiskowe obowiązkowe są konsultacje społeczne. Czy pan wójt wydał zarządzenie w tej sprawie? - pytała K. Wantoch Rekowska. - W przypadku rekultywacji nie ma obowiązku konsultacji z mieszkańcami, bo to obowiązek, który wynika z ustawy - przekonywał B. Ryś. - Pan lekceważy zdanie mieszkańców w tej sprawie. To istotny fakt, który świadczy o tym, że przekroczył pan swoje kompetencje - krzyczeli zdenerwowani mieszkańcy. - To nie jest żadne przekroczenie kompetencji. To marszałek województwa wyda ostateczną decyzję o rekultywacji. Dopiero wtedy będzie można przeprowadzić konsultacje - przekonywał B. Ryś. - To nieprawda. Mam rozumieć, że najpierw podpisujecie umowę, a potem pytacie mieszkańców?! Takie przedsięwzięcia powinny być dyskutowane już na etapie przygotowania inwestycji - mówili mieszkańcy. - Ale może skupmy się na rekultywacji - zaproponował M. Pluto Prondziński. - Nie! Jak coś nie jest przeprowadzone prawnie, to jak można dalej w to brnąć - mówił Marek Jutrzenka Trzebiatowski. - Pan wójt lekceważy mieszkańców, chociaż niektórzy znają go od dziecka. Nie konsultuje z nami spraw, które wymagają decyzji środowiskowej - mówili rozgoryczeni mieszkańcy. - Ja wszystko konsultuję z radcą prawnym, który obsługuje Urząd Gminy - mówił B. Ryś. - Jak została wybrana firma, z którą podpisano umowę? Czy był jakiś przetarg na to? Ile firm wzięło w nim udział? - pytała Lucyna Jutrzenka Trzebiatowska. - To firma znaleziona pierwsza z brzegu. Szukaliśmy wykonawcy rekultywacji na zasadzie zapytania. W tej chwili nie pamiętam nazw innych firm, które braliśmy pod uwagę. Ta, którą wybraliśmy, przeprowadziła takie operacje w kilku innych samorządach i wszystko było w jak najlepszym porządku - mówił wójt Studzienic. - W przetargach decydującą sprawą są finanse. W tym wypadku chodzi o prawidłową rekultywację. Podobną sytuację mamy z wysypiskiem w Ugoszczy - mówił M. Pluto Prondziński. - Czy pan by chciał mieć takie odpady koło swojego domu? Gmina będzie miała finanse, a wioska smród i brud - mówiła jedna mieszkanek. - Gmina zgodziła się na dzierżawę terenu za 5 tys. zł. Jako wójt ma pan obowiązek dbać o finanse gminy, czy dał pan możliwość złożenia ofert innym formom? - pytał jeden z mieszkańców. - W sumie zgłosiły się jeszcze dwie inne firmy. Nie pamiętam ich nazwy, ale proponowały przeprowadzenie rekultywacji bez korzyści dla gminy, czyli nawet tysiąca czy dwóch tysięcy. Najlepszą propozycję złożyła ITC - mówił B. Ryś. - Czy było jakieś ogłoszenie, tak aby wszyscy chętni mogli złożyć swoją ofertę? - pytał mieszkaniec. - Było jedynie zapytanie ofertowe skierowane do konkretnych firm - mówił wójt. - Dlaczego zdecydował się pan ma konsultacje z mieszkańcami dopiero, gdy o wszystkim dowiedzieliśmy się z mediów? Dlaczego nie dowiedzieliśmy się tego bezpośrednio od wójta? - padło pytanie. - Zawsze liczę się ze zdaniem mieszkańców, dlatego dzisiaj jest to zebranie. Decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych wydawana jest nie na podstawie opinii mieszkańców, a na podstawie postępowania administracyjnego - stwierdził B. Ryś. - Czyli zero szacunku dla mieszkańców. My tylko mamy płacić podatki - protestowała mieszkanka. - Co tam będzie zwożone? - pytał mieszkaniec. - Zgłaszały się firmy, ale kategorycznie odmówiliśmy, aby zwożono tam osady pościekowe z oczyszczalni. Do Osławy będą mogły być przywiezione odpady biodegradowalne, różnego rodzaju gałęzie, ziemia, żwiry i gruz... - próbował wymieniać gminny urzędnik, ale przerwała mu salwa śmiechu z sali. - Ktoś będzie woził 200 km gałęzie? - komentował jeden z mieszkańców. - Na składowisko w Osławie trafi tylko kompost i gruzy - dokończył swoją wypowiedź M. Pluto Prądziński. - Czyli wychodząc z tego założenia, do pojemnika na bio mogę wrzucać też gruz - mówił mieszkaniec.

- Czy radni zgodzili się na dzierżawę składowiska? - pytał mieszkaniec. - Rada Gminy nie musi wyrażać zgody na dzierżawę gminnych gruntów trwających krócej niż trzy lata - tłumaczył wójt. - Czy jesteście nam w stanie zagwarantować, że nie będzie z tego smrodów? - pytał kolejny. Jednak krzyki i odgłosy niezadowolenia zagłuszyły odpowiedź. - Czy to spotkanie ma na celu uzyskanie informacji, czy jedynie zdyskredytowanie wójta? - pytał M. Pluto Prondziński.

REKULTYWACJA, CZYLI CO?

- Proszę nam pokazać dokument, który zmusza nas do rekultywacji tego składowiska. Dlaczego gmina działa w tym kierunku? - pytali mieszkańcy. - Dzisiaj jeszcze ostatecznej decyzji nie ma. Jeżeli jednak przyjdzie kontrola WIOŚ, to nałoży na nas karę - mówił wójt. - Nie chcemy się licytować, kto i gdzie dał ciała. Mieszkańcom chodzi o to, co trzeba zrekultywować. Czy to, co zostało po zamknięciu składowiska? - pytała W. Cyra-Bazal. - Trzeba wyłożyć odpowiednie warstwy, zasypać, zasadzić las i po zakończeniu rekultywacji wszystko zamknąć - mówił wójt. - Mówi się o tym, że rekultywacja śmieci znajdujących się na składowisku kosztowałaby gminę dużo. O jakie śmieci chodzi? - pytała sołtys Osławy Dąbrowy. - To wysypisko należało najpierw do Prefabetu. Dopiero w latach 90. przejęła je gmina. Niech to firma posprząta i zapłaci za wywiezienie śmieci - zaproponował jeden z mieszkańców. - Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę, bo miejsce przez lata funkcjonowało jako gminne wysypisko - mówił B. Ryś. - Tak naprawdę to my zostaniemy z tym smrodem, a nie pan - mówił mieszkaniec. - Dlaczego mówicie o smrodzie? Z góry zakładacie, że coś się tam będzie śmierdziało. Rekultywacja będzie polegała najpierw na uprzątnięciu terenu i ukształtowaniu nasypu złoża odpadów. Potem wykonana zostanie warstwa wyrównawcza o grubości 0,25 m, warstwa odgazowująca o grubości 0,3 m, takiej samej grubości warstwy uszczelniającej oraz drenażowej. Potem usypane zostanie 2-metrowe podglebie, wierzchowina oraz 0,2 m skarpy. Na to usypana zostanie warstwa organiczna. Rekultywacja biologiczna będzie polegała na obsianiu terenu składowiska trawami i roślinami osłonowymi oraz wykonaniu nasadzeń drzew i krzewów - wymieniał etapy wykonania okrywy wójt Studzienic. Te wyjaśnienia nie ostudziły nastrojów zebranych.

- Po tym, co widzę, zastanowię się nad tą sprawą i podejmę decyzję. Poinformuję o tym w oświadczeniu - stwierdził w pewnym momencie wójt. Na stole przed nim pojawiła się lista ponad stu podpisów pod sprzeciwem wobec rekultywacji składowiska. Część mieszkańców wyszła ze spotkania. W sali pozostało kilkanaście osób, które wysłuchały informacji przedstawionej przez przedstawiciela firmy ITC. - Każde składowisko po zakończeniu eksploatacji podlega rekultywacji, czyli zabezpieczeniu, aby wody opadowe nie drenowały przez odpady i dostawały się do wód podziemnych i dalej do jeziora, w którym się kąpiemy. W takich miejscach dwa razy do roku powinien być badany grunt. Z tego, co ustaliliśmy, na tym składowisku nie robiono tego przynajmniej od 2010 r. Nikt się tym nie przejmował. W 2016 r. weszła ustawa o rekultywacji wszystkich pokomunistycznych wysypisk. Chodziło o zabezpieczeniu ich przed wodami opadowymi. Do 2023 r. wszystkie składowiska miały zostać zrekultywowane. 80% gmin wyłożyła własne pieniądze. Część pozyskała środki z Unii Europejskiej. Część zrekultywowano materiałem, m.in. żwirem, gliną lub folią, czyli nie odpadem. Jest też rekultywacja przy pomocy warstwy organicznej. Pod drzewa jej grubości to min. 2 m. Taka warstwa może być wykonana z humusu kupionego np. na żwirowni, ewentualnie z odpadu, który można pozyskać z sortowni śmieci. To część, która powstaje w wyniku odsiania m.in. śmieci komunalnych. To np. ziemia, resztki żywności. Najpierw to wszystko jest kompostowane przez min. 3 miesiące, gdzie taką frakcję się miesza i odgazowuje. Taki odpad nie ma już w sobie dużo tego zapachu, dlatego może trafić na składowisko, gdzie może posłużyć do rekultywacji. Jeżeli z takiej masy oddzielone zostaną resztki szkła i tworzywa sztucznego, może być uważany nawet za czarnoziem. Czyli jeżeli wykonamy rekultywację zgodnie z procedurą i projektem, to na pewno z waszego składowiska do jeziora nie wpłyną żaden bakterie. Wszystko zostanie odpowiednio zabezpieczone. Wasze składowisko jest chyba jednym z 10 ostatnich na terenie Polski, które nie zostało jeszcze zrekultywowane. Można to sprawdzić na stronie urzędu marszałkowskiego. W województwie pomorskim zostały tylko dwa takie składowiska - tłumaczył przedstawiciel ITC. - Jaką będziemy mieli kontrolę nad tym, co pan tam wysypuje? - pytała mieszkanka Osławy Dąbrowy. - Urząd Marszałkowski i WIOŚ będą to nadzorować - odpowiadał przedsiębiorca. - Urząd Marszałkowski nie mieszka w naszej wsi - stwierdziła mieszkanka. - Ile tych odpadów ma trafić do Osławy? - zapytał mieszkaniec Studzienic. - Rekultywacji wymaga ok. 1,3 ha. To 13 tys. m2 x 3 m warstwy daje ok. 40 tys. m3 - wyliczał przedsiębiorca.

WÓJT WYDAŁ OŚWIADCZENIE

Gorąca dyskusja zakończyła się po ponad 2 godzinach. Już następnego dnia wójt Studzienic wydał oświadczenie. Jego treść poniżej.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do