
Zuzanna Gliszczyńska z Lipnicy to tegoroczna najlepsza maturzystka z rodnej mowy na całych Kaszubach.
Język kaszubski zna z domu rodzinnego i to głównie zdecydowało o tym, że zaczęła uczęszczać na lekcje rodnej mowy. - Dodatkowo uczęszczała na nie cała moja klasa, więc nie chciałam odstawać. Robiliśmy na nich całkiem ciekawe rzeczy - wspomina początki nauki Zuzanna Gliszczyńska, dodając: - Interesujące były również lekcje historii i kultury, na których dowiedziałam się wielu interesujących faktów z Gochów, mojego rodzinnego regionu. Zajęcia stały się okazją do dowiedzenia się więcej o swoich korzeniach. Sprawiły, że jestem bardziej świadoma tego, co wokół.
Kaszubskiego uczyła się nie tylko w domu czy szkole, ale przede wszystkim na zajęciach pozalekcyjnych. Należała do zespołu Małe Gochy, brała udział w licznych konkursach. W recytatorskim Rodnô mòwa dwa razy w finale zajmowała pierwsze miejsce. Dwukrotnie dostała się do finału Méstra Bëlnégò Czëtaniô w Wejherowie. Trzykrotnie zajęła pierwsze miejsce w konkursie Twòrzimë w rodny mòwie za swoje kaszubskie opowiadania. - Często przy różnego rodzaju okazjach także śpiewałam. Startowałam w Kaszubskim Festiwalu Polskich i Światowych Przebojów, w którym kilkukrotnie stawałam na podium. Po drodze były i inne konkursy, występy, które pomogły mi się rozwinąć - mówi Z. Gliszczyńska. Usłyszeć ją można także na płytach dołączonych do poszczególnych części serii „Bycio herbu Kasztan”. - Spotkałam się też z wieloma osobami zaangażowanymi w sprawę kaszubską i od każdej z nich czegoś się nauczyłam - dodaje Z. Gliszczyńska.
W Liceum Ogólnokształcącym w Bytowie, w którym uczyła się po skończeniu szkoły podstawowej, nie uczęszczała na lekcje języka kaszubskiego. - Spowodowane to było przede wszystkim kłopotliwym dojazdem do domu. Zajęcia kończyły się bowiem późnym popołudniem - mówi Z. Gliszczyńska. Postanowiła jednak spróbować swoich sił i napisać maturę po kaszubsku. - Po części zrobiłam to dla własnej satysfakcji, chciałam sama siebie sprawdzić. Ale nie tylko. Postanowiłam innym udowodnić, że nawet bez uczęszczania na lekcje w szkole ponadpodstawowej można ją napisać. Wystarczy zaangażowanie i ciężka praca - tłumaczy Z. Gliszczyńska. Zadeklarowanie pisania matury z kaszubskiego wiązało się rzecz jasna z przygotowaniami. - W październiku ub.r. napisałam do Mateusza Klebby, także maturzysty z języka kaszubskiego. Słyszałam, że prowadzi zajęcia online, na których omawia zagadnienia z zakresu kultury, zagadnień społecznych i nauki samego języka - mówi Z. Gliszczyńska. Co tydzień w małym gronie spotykali się online. - Dyskutowaliśmy na różne tematy. Przerabialiśmy arkusze maturalne z poprzednich lat, robiliśmy dyktanda, tłumaczyliśmy różnego rodzaju teksty, czytaliśmy też i omawialiśmy lektury - mówi ubiegłoroczna maturzystka. Grupie udało się również zorganizować zajęcia terenowe. - To wcale nie było takie łatwe. Pochodzimy z różnych stron Kaszub. Ale dzięki temu mogliśmy np. zauważyć, jak różni się nasza wymowa - dodaje Z. Gliszczyńska, odnosząc się do dużego zróżnicowania gwarowego Kaszub. Gdy już zasiadła w ławce i otworzyła maturalny arkusz, czekała ją niespodzianka. - Omal się nie roześmiałam, gdy zobaczyłam tekst M. Klebby - mówi Z. Gliszczyńska, dodając: - Nie znałam go jednak i sprawił mi nieco problemów. Pojawiło się w nim jedno słowo, które było mi obce i, jak się później okazało, to tu pojawił się błąd, który kosztował mnie utratę punktów. Do 100% zabrakło mi 2%.
Z. Gliszczyńska początkowo myślała o studiowaniu psychologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Tam, podobnie jak na kilku innych kierunkach, matura z kaszubskiego dawała mi dodatkowe punkty. Ostatecznie wybrałam jednak ekoenergetykę na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu - mówi Z. Gliszczyńska. Odległość od domu wcale nie oznacza, że po kaszubsku nie mówi. - Moje współlokatorki z pokoju są rodowitymi Wielkopolankami, które dodatkowo posługują się swoją gwarą. Kiedy niedawno odwiedził mnie kolega i rozmawialiśmy w rodnej mowie, większość rozumiały. Dopytywały jedynie o niektóre słowa. To było ciekawe doświadczenie, gdy my mówiliśmy po kaszubsku, a one odpowiadały po polsku - mówi Z. Gliszczyńska, dodając: - Uczę koleżanki kaszubskiego, a one mnie swojej gwary. Niektóre wyrazy są podobne, jak chociażby bryle. Inne się różnią, np. na kota mówią kociamber, u nas natomiast to kòt lub pùjk. Żartobliwie mogę powiedzieć, że jedna ze współlokatorek mówi już „jo” tak często jak ja.
Z. Gliszczyńska dołączyła także do Zespołu Pieśni i Tańca „Łany”. To regionalna grupa, która działa przy Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. - Po cichu liczę, że może w ich repertuarze pojawią się też elementy kaszubskie. Byłaby to kolejna okazja do pokazania naszej kultury szerzej - mówi Z. Gliszczyńska.
Wręczenie nagrody dla najlepszego maturzysty z języka kaszubskiego miało miejsce w Miastku 19.11. podczas kaszubskiego dyktanda. Wówczas specjalną nagrodę wręczył Z. Gliszczyńskiej wójt gminy Lipnica Andrzej Lemańczyk. - Kiedy tylko usłyszałem, że najlepiej maturę z języka kaszubskiego napisała mieszkanka naszej gminy, postanowiłem przyznać jej nagrodę rzeczową. Cieszę się tym bardziej, że wielokrotnie miałem okazję widzieć Z. Gliszczyńską na scenie przy różnego rodzaju występach, czy to w zespole, czy indywidualnie chociażby podczas Kaszubskiego Festiwalu Polskich i Światowych Przebojów - mówi wójt A. Lemańczyk, dodając: - We wszystkich naszych szkołach uczymy języka kaszubskiego, a uczniowie zajmują wysokie miejsca w konkursach. To cieszy i daje nadzieję na to, że kaszubszczyzna, która u nas na Gochach jest silna, przetrwa i przekaz pokoleniowy będzie kontynuowany.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!