
- Konstruowanie maszyn to moja pasja - mówi Wiesław Maczacza. Właściciel Wiraksu przyznaje, że w tych czasach to również konieczność. Od niedawna w jego firmie pracuje prototyp wielozadaniowej frezarki CNC. Skomplikowana obrabiarka, od podstaw powstała w zakładzie producenta maszyn rolniczych z Tuchomia.
Minęło ćwierć wieku od kiedy do Wiraksu trafiła pierwsza obrabiarka sterowana numerycznie. - Sprowadziliśmy ją z Rosji. Była wolna i nie tak dokładana. Ale wszyscy pozostawaliśmy pod wrażeniem, co potrafi sama zrobić i jak przyspieszała produkcję. Mijały lata i nasz park maszynowy wzbogacał się o kolejne, coraz nowocześniejsze obrabiarki z Zachodu. Procesem pracy tokarek i frezarek steruje komputer, dlatego wydajność zakładu wciąż wzrastała. Ciągle jednak zastanawiam się, co jeszcze usprawnić i przyspieszyć. Pracowników brakuje, a rynek zbytu na nasze produkty się rozrasta, dlatego ciągłym problemem jest wydajność. Zakład funkcjonował na trzy zmiany, bo musieliśmy jakoś przyspieszyć produkcję ram głównych kosiarki rotacyjnej, naszego sztandarowego produktu - mówi Wiesław Maczacza. Innym sposobem na zwiększenie produkcji był zakup wielozadaniowej frezarki, która potrafiła wykonać kilkadziesiąt czynności, zastępując kilku pracowników i wiele maszyn. - W konstruowaniu takich skomplikowanych obrabiarek CNC specjalizują się Włosi. Zwróciłem się do nich z zapytaniem o ofertę. Okazało się, że koszt maszyny, która spełniłaby wszystkie nasze oczekiwania, wyniósłby ponad 2 mln euro. To kupa pieniędzy, a obrabiarka zaspokoiłaby tylko część potrzeb, dlatego powiedziałem swoim pracownikom, że sami zbudujemy coś takiego. Popatrzeli na mnie i powiedzieli, że to niemożliwe. Jestem jednak uparty. Dwa lata temu zacząłem myśleć nad rozwiązaniami - opowiada właściciel Wiraksu. Pierwsze rozwiązania już zrodziły się w jego głowie. - Obserwowałem pracowników i zastanawiałem się, jak poszczególne czynności można zautomatyzować. Zrobiłem pierwsze szkice, które potem trafiały do naszego technologa. Po kolejnych konsultacjach, dyskusjach i poprawkach zaczęły powstawać pierwsze elementy naszego prototypu obrabiarki - opowiada W. Maczacza.
Część elementów, między innymi odpowiadających za precyzyjny posuw, łożyska oraz specjalistyczne silniki dające napęd, trzeba było kupić. - Chociaż większość rzeczy została wykonana na naszych obrabiarkach i przez naszych pracowników, koszt samych materiałów potrzebnych do wykonania obrabiarki wielozadaniowej to ok. 2 mln zł. Nie licząc wielu godzin pracy i innych wydatków - wylicza przedsiębiorca. To jednak znacznie mniej niż Wirax musiałby zapłacić za takie urządzenie na Zachodzie. Od pomysłu do wykonania obrabiarki minęły dwa lata. - Bylibyśmy w stanie zrobić to dwa razy szybciej, ale jednocześnie w zakładzie musiała trwać bieżąca produkcja. Jak przychodził sezon na kosiarki, projekt odkładaliśmy na bok - mówi W. Maczacza. Zanim maszyna trafiła na linię produkcyjną, potrzebne były liczne próby. - Trzeba było zobaczyć, jak chodzą poszczególne końcówki robocze, jak materiał przechodzi do kolejnego cyklu. Do ustawienia i sprawdzenia mieliśmy setki rzeczy - mówi W. Maczacza.
W końcu obrabiarka była gotowa do sprawdzenia w produkcji. Szybko okazało się, że projekt zakończył się sukcesem. - Wcześniej ramę główną kosiarki rotacyjnej robiliśmy na frezarce czteroosiowej. W ten sposób powstawały trzy sztuki na godzinę. Teraz, dzięki nowej obrabiarce jesteśmy w stanie zrobić 20 szt. - mówi dumny ze swego najnowszego dzieła właściciel Wiraksu. Za taką wydajność odpowiada 15 różnych końcówek frezujących pracujących w sumie na 45 osiach sterowanych numerycznie. Nie bez znaczenia jest też to, że obrabiarkę może obsługiwać jedna osoba. - Można powiedzieć, że przedtem pracownik obsługiwał trzy frezarki. Teraz ma ich 15 - mówi W. Maczacza. Wielofunkcyjna obrabiarka przypomina małą linię produkcyjną, obsługiwaną przez roboty, których każdy ruch został wcześniej zaprogramowany, a powtarza się z największą dokładnością. - Człowiek jest potrzebny, aby z jednej strony założyć element przeznaczony do obróbki, a z drugiej wyjąć gotowy produkt - mówi W. Maczacza.
Twórcą m.in. procesu sterowania obrabiarki Wiraksu jest inna lokalna firma STERSYSTEM ze Skwieraw w gminie Studzienice. - To czwarty projekt, który wspólnie zrealizowaliśmy. Właściciel Wiraksu ma potrzebną wiedzę, doświadczenie i zaplecze, aby podejmować się budowy skomplikowanych prototypów maszyn, w których nie brakuje autorskich rozwiązań. Naszym zadaniem było ubranie całości w produkt - mówi Maciej Bajgot ze STERSYSTEM.
Wielozadaniowa obrabiarka, która powstała w tuchomskim zakładzie ma szersze zastosowanie. - Oprócz ramy kosiarki nasza frezarka może wytwarzać również inne skomplikowane elementy. Jest w stanie obrobić gabaryt 1200x300x300 mm. Może tam powstać wszystko co się zmieści w tej przestrzeni roboczej - mówi W. Maczacza i już myśli o kolejnych udoskonaleniach. - W trakcie obrabiania materiału zdarza się, że pracują tylko niektóre jednostki, dlatego chciałbym, aby w tym samym czasie wykorzystać je do produkcji innych elementów. W ten sposób wydajność maszyny może jeszcze wzrosnąć - wyjaśnia W. Maczacza.
Tymczasem na warsztat trafił kolejny projekt. - Przymierzamy się do wykonania prototypu wielozadaniowej tokarki. Dziś korzystamy z obrabiarek CNC, które jeden element wykonuje przez 8 minut. Mam pomysł, jak zrobić taką, której to samo zajmie 30 sekund. Już jest koncepcja i pierwsze elementy. Chciałbym, aby zaczęła pracować w ciągu roku. Kolejnym projektem będzie linia usprawniająca montaż kielichów - zapowiada właściciel Wiraksu.
Czy już wkrótce tuchomskim producent oprócz maszyn rolniczych zajmie się konstruowaniem zaawansowanych technologicznie obrabiarek sterowanych numerycznie? - Na razie mam dość pracy nad udoskonalaniem własnej linii produkcyjnej - mówi W. Maczacza.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!