Reklama

Śpiewają bez użycia słów, nie grają na instrumentach. Joanna Flor i Karolina Budźko prowadzą zajęcia oparte na teorii Edwina Eliasa Gordona

20/07/2023 17:20

W zajęciach muzycznych, które prowadzą Joanna Flor i Karolina Budźko, najważniejszym elementem jest głos. Śpiewają bez użycia słów, nie puszczają muzyki z magnetofonu, nie grają na instrumentach ani nie mówią, co uczestnicy mają robić. Spotkania prowadzą, opierając się na teorii Edwina Eliasa Gordona.

- Jesteśmy muzykalnymi mamami. Śpiewam, odkąd pamiętam. Chciałam wprowadzić w ten świat również moje dziecko, aby rozumiało muzykę i czerpało z niej radość - mówi Joanna Flor, która ok. rok temu zapisała się na kurs gordonowski. W przypadkowej rozmowie okazało się, że jej koleżanka Karolina Budźko również go ukończyła. Połączyły siły i na początku czerwca uruchomiły w Bytowie zajęcia umuzykalniające dla niemowląt i dzieci do 3 r.ż., opierając się na teorii E.E. Gordona.

Ten pedagog, psycholog muzyki, jazzman, żyjący w latach 1927-2015, stworzył teorię uczenia się muzyki, która polega na kształtowaniu wrodzonych predyspozycji dziecka. - Wcześniej myślałam, że talent to coś genetycznego, co się dziedziczy. Okazuje się, że nie ma czegoś takiego. Każdy z nas rodzi się z predyspozycjami. To, jak wcześnie i w jaki sposób będą rozwijane, wpłynie na to, czy te umiejętności będą lepsze czy gorsze - mówi K. Budźko. - Bardzo niewielka część społeczeństwa, zaledwie kilka procent, rodzi się z bardzo wysokimi zdolnościami muzycznymi, czyli inaczej mówiąc potencjałem, tak samo jak z bardzo niskimi. Znaczna większość - z przeciętnymi. To, czy będą one wzrastać, czy się obniżać, zależy od tego, w jakim środowisku dziecko się wychowuje, czy rodzice np. muzykują, czy podaje się mu różnorodną muzykę - tłumaczy J. Flor. - Ważne, aby zacząć jak najwcześniej. Według E.E. Gordona zdolności muzyczne dzieci rozwijają się do 9 roku życia. Później ulegają jedynie stabilizacji - tłumaczy K. Budźko, dodając: - Umuzykalniać dziecko warto nie tylko, jeśli chce się, aby zostało muzykiem czy grało na instrumencie. „Skutkiem ubocznym” są nowe połączenia neuronowe w mózgu, które odpowiadają za wszechstronny rozwój, pomagają w umiejętności koncentrowania się, łatwiejszym przyswajaniu wiedzy z innych przedmiotów.

E.E. Gordon porównywał naukę muzyki do nauki języka ojczystego. Jest autorem pojęcia audiacja, które w muzyce jest tym samym, czym myślenie w mowie, to znaczy przyswajaniem i rozumieniem usłyszanej muzyki. Podczas zajęć z J. Flor i K. Budźko dzieci przechodzą przez kilka stadiów audiacji wstępnej, czyli najpierw osłuchują się z muzyką, budują słownik muzyczny, później próbują naśladować, następnie koordynują śpiew, oddech, rytm i ruch.

Bytowianki swoją działalność nazwały SoLaTiDo. - Tradycyjne dźwięki solmizacji to do, re, mi, fa, sol, la, si, do. W teorii uczenia się muzyki E. E. Gordona ma zastosowanie solmizacja relatywna. Nazwy dźwięków to: do, re, mi, fa, so, la, ti, do. Stąd taka nazwa - wyjaśniają. Spotkania odbywają się w salce Bytowskiego Centrum Kultury. Wśród uczęszczających na nie dzieci są nawet miesięczne maluszki, gdyż najwięcej dla rozwoju muzycznego dziecka możemy zrobić do 18 miesiąca życia. Kolejny okres sensytywny, czyli taki, w którym najłatwiej przyswaja umiejętności, przypada na wiek od 1,5 do 5 r.ż., trzeci natomiast do 9 r.ż. Podczas zajęć mali uczestnicy osłuchują się z bogactwem motywów melodycznych i rytmicznych. - Śpiewamy piosenki w różnej warstwie tonalnej i rytmicznej, o różnym tempie, dynamice, stylu - mówi K. Budźko. - To m.in. muzyka ludowa, klasyka, jazz, blues - wymienia J. Flor. Prowadzące śpiewają dość wysoko, w tonacji dzieci, aby mogły daną piosenkę wyaudiować i zaśpiewać. Istotne w muzykowaniu w SoLaTiDo jest to, że brakuje w nim słów. - Gdy dziecko je słyszy, skupia się właśnie na słowach, a nie samej muzyce. Często możemy zaobserwować to podczas wystąpień przedszkolaków, które pięknie recytują tekst piosenki, natomiast nie potrafią jej czysto zaśpiewać, trafić w dźwięki. Nierzadko wykrzykują sam tekst i na nim się koncentrują. A chodzi o to, żeby nie pomijać melodii - tłumaczy J. Flor. Nie używa się również instrumentów, oprócz tych prostych niemelodycznych jak np. kołatki, trójkąt, ksylofon, aby również nie koncentrowały uwagi dzieci na nich, tylko na samej melodii, barwie głosu. E.E. Gordon uważał, że osobno rozwija się strefa muzyczna i osobno rytmiczna, dlatego oprócz piosenek, prowadzące prezentują rytmiczanki, czyli krótkie formy rytmiczne bez muzyki oparte na różnym metrum i sylabie neutralnej, czyli np. „pam, pam”, „um-cia-cia”.

Czasem bytowianki używają rekwizytów, takich jak chusta animacyjna, miękkie piłeczki, pacynka. - Dzięki nim zaznaczamy najważniejsze i charakterystyczne dźwięki dla danej skali, dźwięk centralny, prowadzący. Pomagają one dzieciom je sobie utrwalić, przykuwają uwagę, dla maluszków jest to również atrakcyjne. Za pomocą chustki pokazujemy np. przepływ muzyki. Również kołysaniem staramy się przekazać wyznaczniki ruchu, tj. przestrzeń, czas, ciężar i przepływ i w tym pomagają nam wspomniane rekwizyty - mówi J. Flor.

Ważne, aby rodzice aktywnie uczestniczyli w zajęciach, czyli śpiewali, rytmizowali, ruszali się. - Bo to od nich dzieci uczą się najwięcej i chcą ich naśladować - tłumaczy J. Flor. Dorośli nie zachęcają przy tym słowami pociech do śpiewania czy tańczenia, tj. nie mówią „No, śpiewaj z panią”, ani nie poruszają rączkami czy nóżkami dziecka. Mogą się z nim jedynie kołysać. - Dzieci mają same reagować na muzykę, spontanicznie i samodzielnie. Czasem robią to w formie pisku, krzyku, wzdychania, tupania. To wyraz naturalnej potrzeby dziecka do aktywności muzycznej. Czasem w ogóle nie reagują i to też jest okej. Ważne, że słyszą muzykę. Nie muszą z nami siedzieć w kółeczku. Nawet stojąc w kącie, słyszą śpiew, więc czerpią z zajęć. W końcu zawsze pojawia się reakcja na dźwięk, nie zawsze adekwatna, ale z czasem maluszek zaczyna trafiać w dźwięki. Dziecko będące w procesie audiacji zaczyna rozumieć muzykę i relacje, jakie zachodzą wewnątrz utworu, np. organizację tonalną, rytmiczną - tłumaczą bytowianki.

Zajęcia trwają 35 min i odbywają się w grupach 8-10-osobowych. - Dzięki temu dzieci uczą się od siebie nawzajem. Kontakt z rówieśnikami już od pierwszych miesięcy życia jest też treningiem zdolności interpersonalnych - mówi J. Flor. Można się jeszcze zapisywać. Zgłoszenia przyjmowane są poprzez profil facebookowy Solatido - śpiewamy dzieciom, a także telefonicznie lub mailowo (szczegóły na FB).

J. Flor i K. Budźko wciąż pogłębiają wiedzę z zakresu teorii E.E. Gordona. - Ta dziedzina jest niezwykle szeroka. Przed nami jeszcze sporo szkoleń, nowej wiedzy. Chcemy odbyć kursy w ośrodkach gordonowskich - mówią bytowianki, by oczywiście potem dzielić się tą wiedzą i muzyką w Bytowie.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do