
- Dla mnie to jedna z najwybitniejszych postaci XX w. Filozofka, etyczka, nauczycielka, walczyła o prawa kobiet, ofiara Holocaustu, święta Kościoła Katolickiego - mówi bytowianka Monika Adamczyk-Enriquez, która od strony naukowej zajmuje się postacią Edyty Stein.
Pasję do filozofii zaszczepił w Monice Adamczyk-Enriquez ks. Ryszard Kozłowski. - Po szkole podstawowej myślałam o tym, by w przyszłości studiować historię. Stąd wybrałam profil humanistyczny w bytowskim ogólniaku. Tam filozofii uczył ks. R. Kozłowski. Spodobały mi się zajęcia - mówi M. Adamczyk-Enriquez. Ucząc się w ogólniaku, została finalistką dwóch olimpiad filozoficznych. - Przygotowywał mnie do nich właśnie ks. R. Kozłowski i to tak naprawdę jemu zawdzięczam to, że zajmuję się tą dziedziną - dodaje M. Adamczyk-Enriquez. Tytuł finalistki otworzył jej drogę do studiowania filozofii na dowolnej uczelni w kraju. - Wybrałam Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie. Chciałam zgłębiać myśl ks. Józefa Tischnera, a właśnie na tej uczelni wykładali jego uczniowie - mówi M. Adamczyk-Enriquez.
W kręgu zainteresowań badawczych ks. J. Tischnera była także filozofia niemiecka. By poznać ją u źródeł, młoda bytowianka w trakcie studiów magisterskich wyjechała na stypendium do Niemiec. Tam z kolei zetknęła się z filozofią Edmunda Husserla, któremu poświęciła swój doktorat. Oparła się w nim na niepublikowanych pismach E. Husserla przechowywanych w archiwum w Kolonii. Rozprawę doktorską broniła na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. - Początkowo pisałam ją po polsku. Gdy jednak dojrzewała we mnie myśl, że swoją przyszłość chcę wiązać z Niemcami, zmieniłam język na niemiecki. Dodatkowo opierałam się na niepublikowanych materiałach spisanych w tym języku. Pisząc po polsku, wiązałoby się to z ich tłumaczeniem, co przysporzyłoby mi dodatkowej pracy - mówi M. Adamczyk-Enriquez.
Pracę doktorską obroniła w 2019 r., a pod koniec 2022 r. w Niemczech ją opublikowała. - Tytuł „Fenomenologia jako technika życia wewnętrznego. Etyczno-antropologiczne i teologiczno-mistyczne implikacje w myśli Edmunda Husserla” brzmi nieco skomplikowanie - mówi M. Adamczyk-Enriquez, wyjaśniając: - Mówiąc prościej, fenomenologia rozumiana jest jako jedna z wielu metod poznawczych. W moim ujęciu okazuje się sposobem życia wewnętrznego. W pismach E. Husserla znalazłam opisy ćwiczeń duchowych, które są pracą nad własną istotą. Filozof twierdzi, że jeśli będziemy je regularnie stosować, to uda nam się wydobyć ze swojego wnętrza prawdziwe ja.
Po obronie doktoratu pozostała w Kolonii. Korzystając z chwili wolnego czasu, zajrzała do mieszczącego się tam Archiwum Edyty Stein. Była ona uczennicą E. Husserla. - W moim odczuciu to jedna z najwybitniejszych postaci XX w. Żydówka urodzona we Wrocławiu, utalentowana filozofka, nauczycielka, wychowawczyni, walczyła o prawa kobiet. Do tego siostra zakonna, ofiara Holocaustu i święta Kościoła Katolickiego - mówi M. Adamczyk-Enriquez. Podczas jej wizyty w Archiwum Edyty Stein dyrektor tej instytucji zaproponował jej pracę. - Zajmuję się współpracą z zagranicą, w tym np. Domem Edyty Stein we Wrocławiu. Ale też instytucjami i naukowcami z całego świata. Obecnie od strony naukowej wzrost zainteresowania E. Stein obserwujemy w Ameryce Łacińskiej. Z racji tego, że mój mąż jest w połowie Niemcem, a w połowie Meksykaninem, nauczyłam się języka hiszpańskiego. Ułatwia mi to kontakty z badaczami z krajów Ameryki Łacińskiej. Z kolei na miejscu organizuję zajęcia dla studentów i doktorantów oraz wydarzenia promujące filozofię i osobę Edyty Stein. Wielu nienaukowców interesuje się jej życiem - mówi M. Adamczyk-Enriquez, dodając: - To myślicielka, której filozofia jest wciąż aktualna. Dostarcza odpowiedzi na pytania, które i dziś nas nurtują: co jest sensem życia, co zrobić, by być szczęśliwym.
Początkowo w Archiwum znajdowały się dokumenty, w tym pisma E. Stein, które gromadzono w ramach jej procesu beatyfikacyjnego. Wszystkie dzieła filozofki są zdigitalizowane i dostępne na miejscu w wersji cyfrowej. Co zrozumiałe, by uchronić oryginały, te przechowywane są w specjalnych pomieszczeniach i niezwykle rzadko udostępniane. - Bywa jednak, że pozwalamy na nie spojrzeć badaczom. Dzieje się tak np. w sytuacjach, gdy zauważą jakieś nieścisłości pomiędzy poszczególnymi wydaniami dzieł E. Stein i chcą spojrzeć, jak zapisała je sama autorka. Obecnie mamy u siebie doktorantkę fotografkę, która zajmuje się przestrzenią archiwalną i muzealną. Bada, jak to funkcjonuje u nas. Ze względu na specyfikę jej pracy musiała mieć dostęp do oryginałów, zwłaszcza zdjęć - tłumaczy M. Adamczyk-Enriquez.
Z czasem zbiory zaczęły się powiększać o publikacje dotyczące jej postaci i to w różnych językach, m.in. francuskim, koreańskim, włoskim, rosyjskim i polskim. - Archiwum przekształciło się w instytut naukowy połączony z muzeum. Większość autorów, gdy pisze coś o Stein, przesyła nam egzemplarz książki. Także sami śledzimy rynek wydawniczy i powiększamy nasze zbiory - mówi M. Adamczyk-Enriquez.
Archiwum organizuje konferencję dla doktorantów, by upowszechnić wiedzę o świętej. Zaprasza także profesorów z różnych ośrodków na świecie. Na gościnnych wykładach dzielą się swoimi badaniami. Poza tym M. Adamczyk-Enriquez organizuje wydarzenia, które przybliżają postać E. Stein osobom, które nie zajmują się nią naukowo. To wszystko przerwała pandemia. - Życie w Archiwum zamarło. Kolonia przez wielu kojarzona jest jako miasto E. Stein. Odwiedzając je, zaglądali także do nas. W czasie obostrzeń koronawirusowych nie mogliśmy ich przyjąć. Z kolei z powodu zamkniętych granic badacze z innych krajów nie mogli do nas przybyć. Kiedy już złagodzono przepisy, to i tak obowiązywał limit osób. Część musieliśmy odsyłać z kwitkiem - mówi M. Adamczyk-Enriquez, która zaproponowała, by aktywność przenieść do internetu.
Jeszcze przed pandemią myślała o stworzeniu grupy, która czytałaby teksty filozofki i dyskutowała o nich. - W zamierzeniu mieliśmy się spotykać na miejscu. Ale to wówczas nie było możliwe. Ruszyłam więc ze spotkaniami online. Początkowo dyrektor z rezerwą podchodził do tego pomysłu. Kiedy jednak okazało się, że dołączyły do nas osoby z Rosji, Japonii czy Peru, stwierdził, że to ogromna szansa na rozwój dla Archiwum - mówi M. Adamczyk-Enriquez. Założyli profil facebookowy, kanał na YouTubie. - Nawet obecnie wszystkie wydarzenia, w tym konferencje, które się u nas odbywają, nagrywamy i umieszczamy na naszych mediach społecznościowych. Do czasu pandemii głównym językiem, którym się posługiwaliśmy, był niemiecki. Przenosząc się do internetu, zorganizowałam cykl wykładów po hiszpańsku. Okazało się, że uniwersytety z całego świata przesyłają zapytania, czy takie zajęcia online moglibyśmy zrobić dla ich uczelni. Powróciło do Archiwum życie, ale w innym wymiarze - mówi M. Adamczyk-Enriquez.
Archiwum połączone jest z muzeum poświęconym E. Stein. Mało w nim jest jednak eksponatów, które do niej należały. - Właściwie mamy jedynie fragment jej biblioteki - mówi M. Adamczyk-Enriquez, dodając: - Pokazujemy zaś przedmioty, których w tym czasie używano. I tak na wystawie znalazł się różaniec sióstr karmelitanek, do których należała E. Stein, a także ich habit.
Powodem jest nie tylko wojna i to, że klasztor, w którym przebywała przyszła święta, znajdujący się w Echt w Holandii, został zbombardowany. - E. Stein zginęła zagazowana w Auschwitz, a jej zwłoki spalono. Nie mamy więc jej relikwii I stopnia, czyli tych pochodzących z ciała świętego. Za te służą przedmioty, których używała E. Stein. Brak takich na naszej wystawie wynika poniekąd z przepisów prawa kościelnego - wyjaśnia M. Adamczyk-Enriquez.
Bytowianka niedawno została zastępczynią dyrektora Archiwum Edyty Stein w Kolonii. Nad czym obecnie pracuje? - Chcę stworzyć szczegółowy program zajęć dydaktycznych, na których będziemy upowszechniać wiedzę o E. Stein. Zajmowała się m.in. etyką, antropologią, filozofią religii, jest więc wiele dziedzin i zagadnień do omówienia. Napisaliśmy też projekt i jeśli uda się uzyskać dofinansowanie, zamierzamy się zająć wątkami żydowskimi w jej myśli. Projekt realizowalibyśmy wspólnie z Domem Edyty Stein we Wrocławiu i Instytutem św. Bernarda w Paryżu - mówi M. Adamczyk-Enriquez. Trwają także prace nad ogłoszeniem świętej doktorem Kościoła. Prace przygotowawcze podobne są do tych, jakie obowiązują przy procesach beatyfikacyjnym czy kanonizacyjnym. - Ponownie pod względem treści badane są wszystkie dzieła kandydata. Teraz jednak szuka się wątków teologicznych. Taka osoba powinna w swoich dziełach rozwijać pewną myśl teologiczną. Dodatkowo musi się cieszyć zainteresowaniem na całym świecie. To spełniamy. Myśl E. Stein jest wciąż aktualna, dostarcza wielu argumentów do współczesnych debat np. bioetycznych, biopolitycznych. Mogłaby być ciekawym, nowoczesnym doktorem Kościoła, którego moim zdaniem Kościół potrzebuje - mówi M. Adamczyk-Enriquez. W przygotowaniach do ogłoszenia E. Stein doktorem Kościoła pojawia się pewien kłopot. - Była filozofką, a nie teolożką. Rozwijała swoją myśl na gruncie filozofii religijnej. Pojawia się pytanie, czy jako filozofka mogła coś wnieść do teologii i co by to było. To też wyzwanie dla Kościoła. Czy jest w stanie zaakceptować nowy rodzaj doktora Kościoła, który nie był teologiem, a filozofem. Tymczasem E. Stein sporo mówiła w swoich pismach o Bogu. Starała się mówić o nim w prosty sposób, a jednocześnie nienarzucający się. Wiedziała, że jej słuchacze niekoniecznie są osobami wierzącymi - mówi.
M. Adamczyk-Enriquez niedawno wypoczywała w Bytowie. - Mam małą córeczkę i to od niej jestem nieco uzależniona. Rodzinne strony odwiedziłam po raz pierwszy od jej urodzenia. Wypoczywam wspólnie z mężem, któremu miasto bardzo się podoba. Jest zaskoczony, że tak szybko można zrobić zakupy, przemieścić się z jednego krańca miasta na drugi. Docenia też przyrodę, lasy, po których można spacerować - mówi M. Adamczyk-Enriquez.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!