Reklama

Są dwa. Stoją od kilku lat, ale dopiero niedawno zrobiło się o nich głośno. Witacze gminy Studzienice

30/12/2022 17:20

Witacze gminy Studzienice są dwa. Stoją od dobrych kilku lat, ale dopiero niedawno zrobiło się o nich głośno. Wszystko za sprawą protestu kaszubskiego historyka, franciszkanina Zbigniewa Joskowskiego.

„Nazywam się Zbigniew Joskowski, jestem franciszkaninem, Kaszubą, historykiem, obywatelem kaszubskiej ziemi. Przejeżdżając przez Ugoszcz na terenie Kaszub w gminie Studzienice przywitał mnie »witacz« w języku niemieckim »Herzlich Wilkommen«.

Jako że w 1907 r. w Ugoszczy, jak również w wielu innych miejscowościach na Kaszubach będących pod pręgierzem żywiołu niemieckiego 70 dzieci ośmieliło się zaprotestować temu, mimo stosowanych na nich i ich rodzinach szykanach ze strony władz i żandarmerii niemieckiej. Od 1930 roku był tutaj również nauczycielem broniącym kaszubskiego i polskiego charakteru tych stron Leon Wisiecki (1899-1980). Wcześniej Wysiecki w latach 1922-1926 był nauczycielem w Małym Donimierzu w powiecie wejherowskim, gdzie również bardzo pilnie działał w obronie ludzi, którzy byli Kaszubami, jak i sam ich nauczyciel i kierownik szkoły.

W związku z tym wszystkim wyrażam swój sprzeciw i protest ku temu, by w Ugoszczy wisiał niemieckojęzyczny witacz, który współcześnie wpisuje się w działania Niemców z 1907 roku i innych lat.

Ale by działanie to było skuteczne, proponuję zmianę witacza na kaszubskojęzyczny Serdeczno Witómë!, który jest dosłownym tłumaczeniem wiszącego »witacza«. Nie stanowi to więc uszczerbku dla przekazywanej treści powitania, w dodatku wyraża swojski, a więc kaszubski gest tych, którzy tam mieszkają i zapewne chcą powitać przybyłych gości” - czytamy w piśmie skierowanym do wójta Studzienic Bogdana Rysia.

Witacze postawiono kilka lat temu. Stoją przy wjeździe do Ugoszczy, a także za Sominami w kierunku Dziemian. Cała rzecz rozgrywa się o brak na nich kaszubskiego powitania. - Przejeżdżając i widząc witacz, razi mnie brak powitania w rodnej mowie. Przecież Kaszubi są gospodarzami tych ziem. Odniosłem wrażenie, że władze gminy tej kaszubskości nieco się wstydzą - mówi br. Z. Joskowski.

- Naszą gminę odwiedza sporo turystów i to z myślą o nich pojawiły się napisy w językach angielskim i niemieckim. Nie było naszą intencją, byśmy kogoś doceniali czy przeceniali - mówi B. Ryś, dodając: - Rzeczywiście kaszubski uszedł naszej uwadze. Będziemy się kontaktować z firmą, która montowała witacz. Zapytamy, czy jest możliwość jego zdemontowania i dodania tam napisu w rodnej mowie. W takim też duchu przesłałem do Z. Joskowskiego odpowiedź na jego protest.

- Spodziewałem się podobnej - krótko mówi br. Z. Joskowski, dodając: - Nie przekonuje mnie argument turystyczny, bo równie dobrze można wysunąć historyczny. A tu wspominając np. o Ugoszczy czy Kłącznie, można mówić nie tylko o strajkach, ale także o rodzinie chociażby Szrederów i innych zaangażowanych w przyłączenie okolicznych ziem do Polski w latach 20. XX w. Z kolei po wojnie w Bytowie, podobnie jak w wielu innych miejscach, mieścił się obóz przejściowy NKWD, w którym więziono także Kaszubów mieszkających w okolicy.

Przypomnijmy, że w ub.r. gmina Studzienice próbowała wprowadzić na swoim terenie dwujęzyczne tablice. W tym celu przeprowadzono specjalną ankietę. Z 2900 uprawnionych wzięły w niej udział jedynie 663 osoby, czyli 22,86%. Spośród nich zdecydowana większość, bo 577 osób, była za wprowadzeniem dwujęzycznych tablic. Niestety, z powodu zbyt niskiej frekwencji gmina nie mogła na jej podstawie wprowadzić kaszubskich nazw miejscowości. - Czekamy na wyniki spisu powszechnego. Jeśli ponad 20% zadeklaruje się jako Kaszubi, to pojawią się u nas dwujęzyczne tablice - mówi B. Ryś.

Trzeba też podkreślić, że o kaszubskim charakterze gminy świadczą nie tylko wyniki ankiety czy spisu. Na najbardziej znanej imprezie plenerowej - Koncercie na Dachu w Kłącznie, zawsze jest część prezentująca kaszubski folklor. W szkołach uczy się rodnej mowy, a w Ugoszczy działa zespół Ùpartélce. Nie można też zapomnieć, że najpopularniejsza kaszubska pieśń „Kaszëbsczë jezora” w oryginale brzmiała „Stëdzynsczë jezora”, której autorem jest związany z Kłącznem ks. Antoni Pepliński.

Warto również zaznaczyć, że wokół gminy Studzienice dwujęzyczne tablice funkcjonują od dawna. Mają je zarówno Lipnica, Bytów, Parchowo, Dziemiany, jak i Lipusz.

Wracając do odpowiedzi wójta gminy Studzienice, to br. Z. Joskowski jest nią usatysfakcjonowany, choć ma pewne wątpliwości. - Spodziewałem się, że będzie właśnie w tym stylu - jeśli się uda, to zrobimy. Mam jednak obawy, że jeżeli nie będzie się drążyć tematu, na pobożnych życzeniach się skończy - mówi br. Z. Joskowski, dodając: - Może i jestem ideowcem, ale sądzę, że jeśli społeczeństwo wybiera kogoś, to właśnie po to, by realizował wolę mieszkańców.            

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do