Gruszki na wierzbie. Wspomnienie o „zatykajce“ i nie tylko

Pamiętacie Państwo nasz artykuł „W Pysznie niepyszne gruszki na wierzbie“? Okazuje się, że są osoby, które kojarzą to drzewo i mają z nim nawet związane konkretne wspomnienia.

Po publikacji artykułu (także w miesięczniku „Kurier Bytowski“) napisał do nas Marian Rudnik, pasjonat lokalnej historii. Nietypowe drzewo stało się dla niego kanwą do opowiedzenia krótkiej historii o narodzinach jego brata.

Oto treść wspomnień:

Po wojnie mój tata pracował do 1957 roku jako leśniczy w nadleśnictwie Sierzno, mieszkał w Pysznie. Po przeczytaniu waszego artykułu „W Pysznie niepyszne gruszki na wierzbie” zwróciłem się do mojego starszego brata Zygfryda (dla rodziny Zyguś), czy pamięta tę gruszę. Okazuje się, że doskonale ją kojarzy. Grusza rosła w niewielkim sadzie na terenie deputatów (pola uprawne dla pracowników lasów państwowych). Jako „gzuby” (dzieci) chodziliśmy do tego sadu na „pachtę” (drobna kradzież owoców z sadów sąsiadów). Tę konkretną gruszę nazywaliśmy „zatykajką”, ponieważ po zjedzeniu jednej, najwyżej dwóch, żołądek się wypychał i nie dało się zjeść następnej gruszki.

Brat urodził się w 1943 w domu w Hamer-Młynie (istnieje do dziś), w którym mieszkały trzy rodziny. Jak tam się zmieściły, tego nie byłem w stanie pojąć po obejrzeniu tego domu. Jak to było w tamtym czasie, porody odbywały się w domu, jak zbliżał się termin rozwiązania, została wezwana akuszerka. Akuszerka mieszkała w Kiedrowicach i była Niemką. Po szczęśliwym rozwiązaniu akuszerka ze łzami w oczach prosiła naszą mamę, aby dziecku dać na imię Zygfryd. Okazało się, że jej syn miał na imię Zygfryd i zginął w czasie bitwy o Stalingrad. Rodzice mieli już wybrane imię, ale łzy matki, która straciła swojego syna na wojnie, spowodowały, że mama uległa tym błaganiom i tak urodził się Zygfryd. Dla nas był to Zyguś, a dla niemieckiej akuszerki symbol, przedłużenie pamięci o jej zmarłym synu Zygfrydzie.

Mój syn po wysłuchaniu tej historii powiedział: Czyli normalni ludzie żyli między sobą w zgodzie i harmonii.

Foto: Hamer-Młyn – czar wspomnień