Reklama

Pierwowzór Remusa Aleksandra Majkowskiego związany z Naklą

06/10/2020 17:15

Pierwowzór jednej z najbardziej znanych postaci kaszubskiej literatury, czyli Remusa z powieści Aleksandra Majkowskiego, związany był z Naklą. Redaktor Edmund Szczesiak, dzięki któremu ten fakt ujrzał światło dzienne, chodzeniem tropami Remusa zajmuje się niemal całe życie.

Odwiedził naszą redakcję. Umówiliśmy się, by porozmawiać o Remusie, głównej postaci najbardziej znanej kaszubskiej powieści autorstwa Aleksandra Majkowskiego. Red. Edmund Szczesiak nie po raz pierwszy zajrzał w nasze strony. Przez lata bywał u nas m.in. jako organizator znanego spływu kajakowego Śladami Remusa, który co kilka lat przecina również nasz powiat. Napisał też poświęcone losom Gertrudy Jutrzenka Trzebiatowskiej z Gochów - „Porwana. Opowieść o brance” i „Wyrwana z piekła”. Ostatnio w szerszym gronie bytowiacy mieli okazję się z nim spotkać w 2018 r., kiedy w Bibliotece Miejskiej prezentował drugi tom zbioru reportaży, w których podąża ścieżkami swojego ulubionego książkowego bohatera, konfrontując te dawne Kaszuby z drugiej połowy XIX w., przedstawione w książce A. Majkowskiego, z tymi współczesnymi. Jego pasją zawsze był reportaż. Zawodowo przez lata związany był głównie z trójmiejską prasą, pracował m.in. dla „Politechnika”, „Głosu Wybrzeża”, „Tygodnika Morskiego”, „Tygodnika Gdańskiego”, „Wieczoru Wybrzeża”. Współtworzył też ogólnopolski „Czas”. Od połowy lat 90. wykładał dziennikarstwo na gdańskich uczelniach. W stanie wojennym dostał wilczy bilet na pracę w zawodzie dziennikarza. Wtedy trafił do wydawanego przez Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie miesięcznika „Pomerania”. To nie był jego pierwszy kontakt z tematyką kaszubską. Jego pierwszy opublikowany w 1967 r. tekst dotyczył kaszubskiego klubu studenckiego. Nie mówiąc o tym, że wychował się w Kartuzach, a połowa jego rodziny to Kaszubi. Sam też identyfikuje się jako Kaszuba, a Kartuzy i okolice to dla niego centrum świata.

O REMUSIE I JEGO AUTORZE

Właśnie w Kartuzach po raz pierwszy zetknął się z postacią A. Majkowskiego. - Mój dziadek przed wojną był kolejarzem. A że Majkowski piastował w Kartuzach stanowisko lekarza kolejowego, leczył się u niego. W naszej rodzinie opowiadano sobie związaną z tym anegdotkę. Otóż pewnego razu, zimą, dziadek się przeziębił. Poszedł więc się zbadać. Majkowscy prowadzili dom otwarty, w swojej willi Erem przyjmowali wielu gości, a to kosztowało. Musieli więc oszczędzać na innych rzeczach, m.in. nie opalali mieszczącego się w ich domu gabinetu lekarskiego. Kiedy więc dziadek do niego wszedł, zastał dr. Majkowskiego siedzącego w kożuchu. To nie przeszkadzało doktorowi nakazać, by się rozebrał. Dziadek zdjął ubranie, ale z zimna zaczął dygotać. Widząc to, doktor miał powiedzieć: Bertlingu, Bertlingu masz febrę i dziadek dostał 5 dni zwolnienia - wspomina E. Szczesiak.

Przyszły redaktor, jako chłopak, sam również odwiedzał willę Erem, oczywiście już po wojnie. Przychodził do swojego szkolnego kolegi. Wtedy dom był podzielony na kilka mieszkań. Jedno z nich zajmowała wdowa po A. Majkowskim z córkami. - Pamiętam, że nie wiodło im się. Żyli biednie. Niektórzy w Kartuzach dla przestrogi mówili, że tak właśnie wychodzą ci, którzy piszą książki - wspomina E. Szczesiak. Z drugiej strony pamięć o autorze „Życia i przygód Remusa” i jego dziele była nie tylko żywa, ale i ciepła. - Moja mama mówiła mi o tej książce. Kiedy ukazał się po kaszubsku w 1935 r. pierwszy tom czytano go w Kartuzach. Mam opowiadała o Remusie i jego dzieciństwie - przypomina redaktor. Jemu samemu dzieło, a w zasadzie jego fragment zamieszczony w „Głosie Wybrzeża”, wpadł w ręce, kiedy studiował na Politechnice Gdańskiej. To był polski przekład autorstwa gdańskiego pisarza i dziennikarza, także działacza politycznego Lecha Bądkowskiego. Fragment w gazecie stanowił zapowiedź wydania całej książki. - Dotyczył snu Remusa, wtedy jeszcze pastuszka pod jarzębiną. Śniło mu się, że przenosi przez rzekę królewiankę, by ją wybawić ze złego czaru. Ona symbolizowała kaszubską mowę. Na jego drodze stanęły trzy demony, Strach Trud i Niewarto - wspomina E. Szczesiak.

ŚLADAMI KSIĄŻKOWEGO BOHATERA

Książka tak zafascynowała E. Szczesiaka, że postanowił bliżej zbratać się z piórem jako dziennikarz, przy okazji poznał L. Bądkowskiego. Dziennikarzem został jeszcze na studiach, ale nie licząc kilku tekstów, przez lata tematyką kaszubską niemal się nie zajmował. Jednak cały czas po głowie chodził mu Remus. Okazją, by się w końcu za niego wziąć, był etat w „Pomeranii”, gdzie schronił się po tym, jak otrzymał zakaz pracy w państwowych mediach jako element niepewny dla władzy ludowej. Do tego miesięcznika trafił w lutym 1983 r. Już w październiku ukazał się jego pierwszy reportaż z cyklu „Śladami Remusa”. Wtedy jeszcze nie miał samochodu. Tak więc ścieżkami, tymi samymi i tak jak jego książkowy bohater chodził na piechotę, przemierzał lasy i pola południowych Kaszub. Pierwszą była okrężna trasa z Lipusza do Kościerzyny. Nie mógł znaleźć Lipna. - Nie sądziłem, że w powieści Majkowskiego znajdują się też nazwy wymyślone. Okazało się, że książkowe Lipno to Lipusz - mówi E. Szczesiak. Te reportaże regularnie powstawały do 1989 r. tj. do czasu, kiedy już po przemianach ustrojowych, redaktor znalazł nową pracę najpierw w „Tygodniku Gdańskim”, a potem jako szef „Wieczoru Wybrzeże”. - Redaktor naczelny „Pomeranii” Wojtek Kiedrowski, którego rodzina wywodzi się z Gochów, powiedział mi wtedy, że remusowych tekstów uzbierało się na książkę i warto byłoby ją wydać. „Mała odyseja. Śladami Remusa” ukazała się ostatecznie w 1996 r. Wcześniej dorobiłem do niej jeszcze dwa reportaże, by spiąć całą trasę z Lipna do Kościerzyny - przypomina redaktor. Książka okazała się sukcesem, przyczyniając się do jeszcze większej popularyzacji samego Remusa, jak i jego autora. Jednak E. Szczesiak znów wpadł w wir dziennikarskiego życia, odkładając na bok podążanie śladami swojego ulubionego bohatera. Część materiału do kolejnych tomów już zgromadził wcześniej, jeszcze w latach 80. Tomów miało powstać w sumie 3, tyle samo ile liczy dzieło A. Majkowskiego. W 2000 r. E. Szczesiak nieco zwolnił tempo. Znów trafił do „Pomeranii”, choć dalej wykładał dziennikarstwo na gdańskich uczelniach. Jeszcze więcej okazji i czasu na swoją pasję zyskał, kiedy przeszedł na emeryturę. W 2017 r. ukazał się drugi tom remusowych reportaży poświęcony wędrówce książkowego bohatera w ramach słynnej liczącej ponad trzy stulecia pielgrzymki z Kościerzyny na Kalwarię Wejherowską. - Teraz przygotowuję tom trzeci i... czwarty. Nie da się bowiem wszystkiego opowiedzieć w jednym - wyznaje reporter.

JAKUB REMUS - CZŁOWIEK Z KRWI I KOŚCI

Wróćmy jednak do lat 80. To wtedy E. Szczesiak próbował dowiedzieć się czegoś więcej o pierwowzorze tytułowej postaci powieści A. Majkowskiego. Chodziło o Jakuba Remusa. To o nim, jako pierwowzorze, miał przed wielu laty na łamach „Dziennika Bałtyckiego” donosić Alfons Wysocki z Kościerzyny. Ten kościerski pedagog w 1947 r. trafił do Zajączkowa, przysiółka Nakli. Tamtejsi mieszkańcy napomknęli mu o handlarzu dewocjonaliami jeżdżącym po odpustach, który mieszkał tam przed laty. Miał się nazywać Jakub Remus. Bohater powieści, też przecież się tym zajmował (sprzedawał także książki). E. Szczesiak wyruszył więc do Zajączkowa. Ale wtedy nikt nie chciał tam rozmawiać z dziennikarzem. - To były inne czasy. Bez internetu. Trudno też było o dostęp do ksiąg parafialnych czy akt państwowych. Odwiedziłem co prawda Parchowo i Bytów, ale wielu z dawnych dokumentów z Urzędu Stanu Cywilnego brakowało - mówi. E. Szczesiak. Nie dał jednak za wygraną. Wrócił do Zajączkowa w ub.r. Pojechał tam z Mayą Gielniak ze Zdrojów. Dziś przysiółek Nakli to ledwie dwa domy, w tym tylko jeden zamieszkany na stałe. Jednak o Jakubie Remusie już się tam nie pamięta.

Na szczęście ślad po nim pozostał w dawnych dokumentach, do których coraz łatwiejszy dostęp mają genealodzy. Jeden z nich Sławomir Graban wyszukał całkiem sporo danych o Jakubie Remusie. Okazuje się, że rzeczywiście mieszkał w Zajączkowie, gdzie też zmarł (1896 r.). Jego rodzina wywodziła się m.in. z Półczna (gm. Studzienice). Urodził się zaś w Kaiserhuette (dawniej Ścibórz) nad Jeziorem Gostomskim. Potem z rodzicami przeprowadził się do Tuczna i następnie Skwieraw (gm. Studzienice). Nie wiadomo co się z nim działo po śmierci ojca. W 1858 r. ożenił się z Elżbietą Pałubicką z Nakli, wdową. Małżeństwo zamieszkało w Zdrojach, skąd przeprowadzili się do Zajączkowa.

Dziś literacki Remus stał się jedną z ikon kaszubskiej kultury. Na podstawie powieści A. Majkowskiego powstają spektakle (choćby Teatru Snów z Somin), a nawet filmy. Książka została przetłumaczona na kilka języków. Postać Remusa z brązu znajduje się na kościerskim rynku i na deptaku w Wejherowie. Remusową karę, tj. taczka, którą woził książki po odpustach, wzięły sobie na nazwę wydawnictwo i warsztaty studenckie. Remusowy krąg z kolei, to cykliczne spotkania kulturalne w Borzestowie. Jest nawet harcerski rajd Remus, nie mówiąc o piwie z Pomorza o tej nazwie.

W naszych stronach jednak postać nie jest aż tak popularna, choć przecież jej pierwowzór ma nie tylko korzenie związane z naszym powiatem, ale i kawał życia u nas przepędził.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do