Reklama

Parchowianka Magdalenę Sildatk u boku Agaty Kuleszy zagra w serialu „Skazana”

11/09/2021 17:20

Parchowiankę Magdalenę Sildatk zobaczyć możemy na teatralnych deskach w spektaklu „Klub”, a niebawem obejrzymy na małym ekranie u boku Agaty Kuleszy w serialu „Skazana”. Ostatnio odwiedziła rodzinne strony, by podzielić się wiedzą aktorską z młodszym pokoleniem.

O tym, że Parchowo talentem stoi, wiadomo od dawna. Na rynku muzycznym od lat obecna jest Natalia Szroeder, Piotr Zatoń zajmuje się reżyserią, a zespół Modraki promuje nasze strony nie tylko na różnego typu imprezach i festiwalach, ale też na wielkim ekranie. Mogliśmy zobaczyć epizod z nimi w komedii romantycznej „Miłość jest wszystkim”. Nie próżnuje też Magdalena Sildatk. Jej grę aktorską możemy docenić nie tylko na deskach teatru, ale niebawem też na małym ekranie. Póki co parchowianka ukończyła czwarty rok Akademii Teatralnej w Warszawie, gdzie aktualnie mieszka. - Trudno wyjaśnić, skąd pojawiła się u mnie pasja do aktorstwa. Nie pamiętam momentu przełomowego, w którym zdałam sobie sprawę, że właśnie tym chcę się zajmować. To we mnie siedziało chyba od zawsze, choć nie miałam dużego kontaktu z teatrem - mówi M. Sildatk. Pierwsze kroki stawiała w szkolnych przedstawieniach. - Nie było tego znów tak dużo. Typowe, np. jasełka. Te doświadczenia nie wpłynęły na mnie jakoś znacząco. Po gimnazjum wybrałam Akademickie Liceum Ogólnokształcące „Lingwista” w Gdańsku, które miało w swojej ofercie również zajęcia teatralne, bo tu, w bytowskiej okolicy, nie było nic takiego. Absolutnie nie żałuję tego wyboru. W Trójmieście miałam też większy dostęp do szeroko pojętej kultury. Odwiedzanie m.in. Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i oglądanie spektakli na własne oczy tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że to aktorską ścieżką chcę kroczyć - opowiada M. Sildatk.

W pierwszej znaczącej roli mogliśmy oglądać parchowiankę w Teatrze Korkoro na scenie Teatru Szekspirowskiego w spektaklu „Romeo i Julia” w reżyserii Marzeny Nieczui-Urbańskiej, gdzie zagrała główną rolę kobiecą. - Nawet dziś, podczas warsztatów, chciałabym poczytać z młodymi ludźmi Szekspira, by nieco go odczarować. W czasie szkolnym, gdy często mamy pierwszy kontakt z twórczością tego autora, choć nie tylko jego, ale m.in. też Moliera, może wydawać się trudny, niezrozumiały. A przecież ich utwory skłaniają do refleksji poprzez poruszane tematy. Z wiekiem i dojrzałością możemy dostrzec więcej, o ile tylko będziemy chcieli sięgnąć po te teksty. Samo czytanie z podziałem na role dużo daje, by zinterpretować utwór. Osobiście uwielbiam dzieła angielskiego poety i dramaturga, w szczególności jako aktorka. A wcielenie się w rolę Julii było dla mnie nie tylko wyzwaniem, ale i ogromnym przeżyciem - tłumaczy M. Sildatk.

Po ukończeniu liceum chciała dostać się na studia aktorskie. - Zależało mi na Akademii Teatralnej w Warszawie. Na roku są tylko 24 miejsca, a stara się o nie ponad tysiąc osób. Podczas egzaminów wstępnych komisja sprawdza umiejętności aktorskie, wokalne, dykcję. Pod uwagę brany jest całokształt. Mnie udało się dostać za czwartym razem - opowiada parchowianka. Obecnie ukończyła czwarty rok. - Dyplomy mam już za sobą. Czeka mnie napisanie i obrona magisterki. Od nowego roku mam nieoficjalnie pełnić rolę asystentki aktora i wykładowcy Grzegorza Kwietnia. Liczę, że i z tego doświadczenia uda mi się sporo wynieść - mówi. Jednak aktorstwo to nie tylko teoria, ale przede wszystkim praktyka. W krótkich epizodach M. Sildatk mogliśmy oglądać w filmach „Mam na imię Sara”, gdzie grała żydowską dziewczynę, czy serialach fabularnych „Zawsze warto” i „Leśniczówka”. Z kolei pannę młodą zagrała w etiudzie szkolnej „Przepustka”. - Najpiękniejsze dla mnie w aktorstwie jest to, że mogę przeżyć milion żyć. Na deskach teatru wcieliłam się m.in. w rolę Jokasty w sztuce „Antygona. Edyp” w reżyserii Adama Nalepy. Musiałam zagrać silną, ostrą, twardą kobietę. W rzeczywistości w ogóle taka nie jestem. Emocje, które musiałam oddać w tej postaci, są mi obce. To piękne, że teatr zmienia rzeczywistość - tłumaczy M. Sildatk.

W ostatnim czasie parchowianka miała też okazję pracować u reżysera Wojciecha Smarzowskiego. - Dostałam małą rolę w „W2”, czyli drugiej części „Wesela”. Nie jestem nawet pewna, czy będzie mnie gdziekolwiek widać. Ale poznałam osobiście reżysera. Byłam zaskoczona, gdy podszedł do mnie, zwrócił się po imieniu. Mówił, że widział moje castingowe nagranie. Poświęcił chwilę i porozmawiał. Dla początkującego aktora, to żeby reżyser znał z imienia poboczne postaci, jest rzadkością. Zachwyciła mnie praca W. Smarzowskiego. Ma swoją wizję i realizuje ją od początku do końca. Ogarnia naraz trzy plany. Samo doświadczenie obserwowania go przy tworzeniu filmu było spełnieniem jednego z moich marzeń - mówi M. Sildatk.

Obecnie młodą aktorkę możemy zobaczyć na nieco mniejszym ekranie. W tym tygodniu, 31.08., w TVN-ie premierę miał serial „Skazana” z Agatą Kuleszą w roli głównej. - Moja postać dość szybko zostaje uśmiercona, ale pojawiam się w retrospekcjach w późniejszych odcinkach. Praca na planie była fajnym przeżyciem, a obserwacja A. Kuleszy podczas pracy to coś niesamowitego. Jest taka skupiona, odważna. Nawet podczas prób daje z siebie 150 procent. Krzyczy, płacze. Uwalnia emocje i nie przejmuje się tym, co wokół niej. Leci po złoto. Absolutnie chciałabym czerpać z jej doświadczenia - mówi parchowianka.

Jednym z ważniejszych projektów, w których brała udział młoda aktorka, jest spektakl „Klub” na podstawie książki „Klubben” Matildy Voss Gustavsson, w reżyserii Weroniki Szczawińskiej, który miał swoją premierę 26.06. w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie. - To projekt, który realizowały same kobiety. Najważniejsze, że wszystkie go tworzyłyśmy. Nie było ustalonej hierarchii. Razem pracowałyśmy m.in. nad scenariuszem. Lubię pracować z kobietami i na kobiecych tekstach, których w dyskursie teatralnym, kinowym, a nawet szkolnym nadal jest mało. Pracując z Weroniką i resztą dziewcząt czułam, że to jest właśnie to, co zawsze chciałam robić. Podjęłyśmy się przeniesienia na scenę trudnych tematów, takich jak molestowanie, gwałt czy dyskryminacja kobiet. Odbiór spektaklu był mocny, szczególnie wśród żeńskiej części widowni. Widziałyśmy, jak bardzo to przeżywają. Gdy kurtyna opadła, przychodziły do nas. Był szloch, rozmowy... - opowiada M. Sildatk.

Marzeniem parchowianki jest pracować w zawodzie. - To niełatwy rynek. Bardzo chciałabym swoje życie związać z teatrem, ale nie ograniczać się wyłącznie do niego. Granie na scenie nie wyklucza ról w serialowych czy kinowych produkcjach. Każda sfera aktorstwa niesie ze sobą inne doświadczenie. A ja chcę grać, grać i jeszcze raz grać. Spełnieniem marzeń byłoby oczywiście uczestniczenie w projektach zgodnych ze mną, moimi przekonaniami. Nie ukrywam, że chciałabym pracować z reżyserką Jagodą Szelc - tłumaczy parchowianka.

Tymczasem 27.08., w przerwie między projektami i uczelnią, M. Sildatk przy okazji odwiedzin rodzinnych stron poprowadziła trzygodzinne warsztaty dla młodych w Gminnym Centrum Kultury i  Bibliotece w Parchowie. - Głównym zadaniem jest pobudzenie wyobraźni poprzez improwizowanie, a to bardzo ważny element aktorskiego fachu - tłumaczy parchowianka. Po rozgrzewce kilkuosobowa grupa zagrała m.in. w mordercę. Podczas leśnego biwaku i pobytu w domu strachu zabójca mrugnięciem uśmiercał swoje ofiary. Zadaniem uczestników było nie tylko wytypowanie oprawcy, ale też odnalezienie się w scenie i efektowne umieranie. - To dla mnie kolejne doświadczenie, które na pewno przyda się na scenie. Bycie piosenkarką to dziś nie tylko wokal, ale też w jakiejś części gra aktorska, ruch sceniczny itp. Dzięki takim warsztatom mam wrażenie, że podnoszę też swoją pewność siebie. Mam też okazję przećwiczyć dykcję - powiedziała nam podczas warsztatów Julia Bronk z Parchowa, która śpiewa m.in. w Modrakach. - Dla mnie to przede wszystkim okazja, aby wyjść ze skorupy. Odkrycie pewności siebie, by otworzyć się na ludzi. Z reguły nie chodzę na jakieś warsztaty, ale te mnie zainteresowały. Uczęszczam do Państwowej Szkoły Muzycznej w Bytowie, gdzie gram na pianinie i gitarze. Mam ponoć też dobry głos, ale krępuję się śpiewać przed szerszym gronem. Szukam sposobów, okazji, aby się otworzyć. A takie zajęcia, i to jeszcze z aktorką, są ku temu najlepszą okazją - tłumaczyła z kolei Paulina Jereczek z Parchowa.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do