Reklama

Na gminnej gruntówce w Nowym Karwnie stanął znak zakazujący wjazdu pojazdom cięższym niż 3,5 t

11/03/2023 17:20

Na gminnej gruntówce w Nowym Karwnie stanął znak zakazujący wjazdu pojazdom cięższym niż 3,5 t. - Jak teraz mamy dojechać do swoich pól? - pytają okoliczni rolnicy. Wójt Czarnej Dąbrówki przekonuje, że tylko w ten sposób może uchronić gruntowe nawierzchnie przed rozjeżdżaniem ciężkim sprzętem.

Władze gminy Czarna Dąbrówka postanowiły ograniczyć tonaż pojazdów na niektórych swoich drogach. Nową organizację ruchu wprowadzono na drodze łączącej Soszyce z Karwnem i Mikorowem oraz na odcinku Stare Karwno - Nowe Karwno - Stare Wargówko. Zdaniem okolicznych rolników to pokłosie wojny, którą wójt Czarnej Dąbrówki od pewnego czasu toczy z jednym z dużych rolników w Karwna. - Wójt na gminnych gruntówkach w obrębie wsi stawia znaki ograniczające tonaż pojazdów do 3,5 t. Niestety, przy okazji obrywają wszyscy, bo nie możemy normalnie dojechać do swoich pól - mówi Zbigniew Świerczyński, rolnik z Wargowa. W lutym ograniczenie wprowadzono m.in. na odcinku z Drążkowa do Nowego Karwna i dalej do Karwna. - Teraz aby przejechać na pole, musimy wypełnić pisemny wniosek o pozwolenie od wójta na przejazd cięższym sprzętem niż 3,5 t. We wniosku musimy określić termin, w jakim chcemy przejechać drogą, podać markę pojazdu, jego masę całkowitą, kto jest właścicielem pojazdu i w jakim celu jedzie. Jak zobaczyłem ten wniosek, spytałem w urzędzie, czy wójt wprowadził już stan wojenny. Bo z tego co pamiętam 40 lat temu też tak było. Przecież to jest chore, aby się pytać, czy na własne pole mogę pojechać ciągnikiem z pługiem - mówi jeden z rolników, któremu ograniczono dostęp do pola. Wcześniej na drodze z Nowego Karwna do Drążkowa obowiązywało ograniczenie do 15 t. Właściciel gospodarstwa w Karwnie transportował tamtędy pofermenty z biogazowni w Potęgowie, wykorzystywane później do użyźniania ziemi. - Były dni, że dwa ciągniki z cysterną jeździły po pięć razy. Prawie całą zimę wozili. Kiedy było mokro, to droga była tak zniszczona, że traktorem nie mogłem dojechać po chleb do szosy. Samochodem nie było najmniejszych szans na przejechanie. Tam gdzie było najgorzej, rolnik trochę drogę poprawiał, zasypywał kamieniami i odkrzaczał. Niedawno gmina przywiozła żwiru i trochę wyrównała drogę. Materiału nie było za dużo, ale zaraz postawili też nowy znak ograniczający przejazd dla pojazdów powyżej 3,5 t. To najkrótsza droga do szosy. Teraz będziemy mieli problem w żniwa. Kierowcy nie przyjadą po zboże, bo będą się bali mandatu. Nie wiem, jak teraz przejadę, bo nie mam samochodu, a mój Ursus C-360 też waży ponad 4 t. Nie wiem, kto gminę prosił o nowe ograniczenie - mówi emerytowany rolnik.

- Rozjeżdżanie tej drogi zaczęło się w ub.r., zdaje się w marcu. Jeden z dużych rolników zaczął wozić tamtędy 40-60 t. To droga nieutwardzona. Być może nie byłoby problemu, ale tylko w ciepłej porze roku, kiedy jest obeschnięta. Na wiosnę wystarczyło, że przejechał tamtędy 2 razy dziennie, by ją rozjechać, uniemożliwiając normalny przejazd. Doszło do tego, że nawet auto z pieczywem nie mogło z niej skorzystać. Co by było, gdyby miały przejechać straż pożarna albo karetka? W związku z tym zwróciliśmy się do Powiatowego Zespołu do Spraw Analizy Bezpieczeństwa i Warunków Ruchu o wprowadzenie ograniczenia do 3,5 t. - wyjaśnia wójt Czarnej Dąbrówki, Jan Klasa, dodając: - Rozumiem, że rolnicy muszą dojechać do swoich pól albo ktoś chce wywieźć drewno z lasu. Dojazdy są możliwe, ale na wniosek. Ustalamy wtedy, kiedy i jak mają się odbywać. Staramy się też tę drogę utwardzać. Wysypaliśmy tam już 3 łódki kruszbetu, żwirowaliśmy. Jednak tam potrzeba pewnie warstwy 20-30 cm kruszbetu, a to odcinek ok. kilometra. W tej chwili nie mamy możliwości, by w całości go utwardzić. Trzeba pamiętać, że takich odcinków dróg dojazdowych do pól mamy wiele. Gminy nie stać, by za jednym razem wszystkie utwardzić. To jeszcze trochę potrwa.

Tymczasem gospodarz z Wargowa przekonuje, że to pokłosie konfliktu wójta Czarnej Dąbrówki z właścicielami jednego z największych gospodarstw w gminie Czarna Dąbrówka. - Bielińscy nie są jedynymi gospodarzami na naszym terenie, którzy korzystają z ciężkiego sprzętu, jednak mam wrażenie, że wójt się na nich uwziął. Z powodu drastycznych podwyżek sztucznych nawozów rolnicy próbują się jakoś ratować i szukają zastępczych sposobów na nawiezienie swoich pól. Bielińscy zwożą z okolicznych ferm trzody chlewnej gnojowicę oraz poferment z biogazowni z Potęgowa. Aby transport się opłacał, robi się to dużymi cysternami. Nie wszystkim to jednak się podoba, bo dla niektórych Karwno to enklawa turystyczna. Ludzie postawili sobie domki turystyczne i chcą mieć spokój. Teraz mamy problem - mówi Z. Świerczyński. Przekonuje, że do tej pory o to, aby droga była przejezdna, dbał głównie Bieliński, a nie gmina. - Na naprawę dróg gruntowych na naszym terenie samorząd przeznacza nikłe środki. Nasz teren leży na skraju gminy, na granicy powiatów bytowskiego i słupskiego oraz gmin Potęgowo i Czarna Dąbrówka. Jest też mało wyborców, dlatego nikt nie ma interesu, aby zrobić porządne drogi. Gdyby u nas było więcej głosów do uzyskania, to pewnie byśmy mieli lepsze. Na razie to gównie rolnicy dbają o drogi dojazdowe do pól w Karwnie. Dziury zasypują kamieniami, które zostają im po sortowaniu ziemniaków. Tylko dzięki temu niektóre odcinki wciąż są przejezdne. To prawda, że taka beczka waży ok. 40 t, ale posiada pięć osi, dlatego ten ciężar się inaczej rozkłada i nie niszczy dróg tak, jak wydaje się wójtowi - przekonuje Z. Świerczyński.

Według okolicznych rolników nowy znak wymierzony jest w gospodarstwo Bielińskich. - Nie widziałem nowego znaku. Kiedyś stało ograniczenie do 15 t. Myślałem, że to tymczasowe rozwiązanie na czas remontu drogi. Nowe ograniczenie do 3,5 t to absurd. Przecież wiosną nie tylko my, ale również inni rolnicy posiadający grunty w tej okolicy, będziemy musieli dojechać do swoich pól - mówi Jarosław Bieliński z Karwna. Rolnik specjalizujący się w produkcji sadzonek ziemniaka i zboża przekonuje, że ograniczenia w okolicach Karwna powinny zniknąć. - Proponowałem gminie pomoc we wzmocnieniu okolicznych dróg gruntowych. Oferowałem swój sprzęt, ludzi, a nawet kamień. Gmina nie była zainteresowana współpracą. Jedyną proponowaną opcją przez władze gminy było wyłączenie z ruchu drogi w kierunku Drążkowa. Stawiając znak ograniczający przejazd dla pojazdów powyżej 3,5 t praktycznie to zrobiono, bo samochodem osobowym raczej i tak trudno tam przejechać. Nie rozumiem takiej polityki wójta. Rolnikom nie trzeba pomagać. Wystarczy nie przeszkadzać, a sami sobie damy radę - przekonuje J. Bieliński.

- Zorganizowaliśmy spotkanie z panem Bielińskim, aby wskazał drogi publiczne, które wykorzystuje jako dojazd do swoich pól. Zgodziliśmy się, aby na własną rękę utrzymywał przejezdność tych odcinków, zasypując zagłębienia np. kamieniami zebranymi z pól. Gminy nie stać na dostosowanie gminnych dróg do tak ciężkiego sprzętu, z jakiego korzystają obecnie najwięksi rolnicy. Wiązałoby się to z ogromnymi nakładami. To dotyczy nie tylko dróg w Karwnie, ale również w innych naszych miejscowościach - mówi J. Klasa.

Wójt Czarnej Dąbrówki przekonuje, że ograniczając tonaż pojazdów w Nowym Karwnie, nie zablokował możliwości dotarcia rolnikom do swoich upraw. - Akurat panowie Bielińscy mogą dojechać do swoich pól innymi drogami. Nie muszą w tym celu jechać tą, na której obowiązuje ograniczenie. Cześć rolników, którzy mają tam swoje pola, wystąpili już z wnioskiem o pozwolenie na przejazd. Każdemu wydamy taką zgodę. Nikt nie będzie miał problemu z odebraniem płodów rolnych czy dojechaniem traktorem z pługiem na pole. Jeżeli o zgodę na wjazd traktorem wystąpi pan Bieliński, również ją otrzyma. Nie pozwolimy jedynie na przejazd tak ciężkich cystern, jakie jeździły tam do tej pory - mówi J. Klasa.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do