Reklama

Mirosław Wojach z Kołczygłów 12 razy oddał osocze

01/07/2021 17:20

Sam ciężko przechorował COVID-19, teraz pomaga wielu innym wygrać walkę z koronawirusem. Mirosław Wojach z Kołczygłów 12 razy oddał osocze.

To prawdziwy rekordzista. Oddał osocze dla 36 chorych na koronawirusa. - Jeśli tylko będę mógł, dalej zamierzam to robić. To moja powinność - mówi Mirosław Wojach z Kołczygłów, który w tym tygodniu oddał osocze po raz 12. Za każdym razem wyniki testów na obecność przeciwciał pokazują, że jego organizm wytwarza ich wyjątkowo dużo. - Jest jednym z rekordzistów w skali Polski pod względem ilości oddawanego osocza. To rzadkość, żeby tyle czasu w organizmie utrzymywało się tak dużo przeciwciał. Bardzo dziękujemy za tę niesamowitą chęć niesienia pomocy chorym, za poświęcenie cząstki siebie dla dobra innych - mówi Anna Jaźwińska-Curyłło z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Słupsku.

M. Wojach w październiku ub.r. sam ciężko przeszedł COVID-19. - Dwa dni leżałem nieprzytomny. Kiedy już postawiono mnie na nogi, a wynik kolejnego testu na koronawirusa okazał się negatywny, postanowiłem przebadać się pod względem obecności przeciwciał w organizmie. Dużo mówiło się o tym, że osocze jest bardzo pomocne chorym, dlatego też chciałem je oddać - mówi M. Wojach, zawodowo kierownik zmiany w zakładzie Łąccy w Kołczygłowach, a poza pracą trener piłki nożnej U2 Bytów i UKS Orzeł Kołczygłowy. Zgłosił się do RCKiK w Słupsku. Wyniki testu pokazały, że przeciwciał ma sporo. Również inne badania potwierdziły, że kołczygłowianin może oddać osocze.

Pierwszy raz zabiegowi poddał się pod koniec grudnia ub.r. Trwa on ok. pół godz. i wykonuje się go metodą plazmaferezy, podczas której pobiera się 600-650 ml osocza. Taka dawka może trafić do trzech osób.- Korzystamy ze specjalnych urządzeń, tzw. separatorów. Pobrana porcja krwi zostaje w nim rozdzielona na osocze, które zostaje u nas, a także pozostałe składniki, jak krwinki czerwone, krwinki białe, płytki, które wracają do dawcy - tłumaczy lek. med. A. Jaźwińskia-Curyłło, p.o. dyrektora do spraw medycznych RCKiK w Słupsku, specjalista transfuzjologii klinicznej. Okazuje się, że kołczygłowianin ma również dobre żyły. - Nie każde są w stanie znieść taki zabieg - wyjaśnia A. Jaźwińska-Curyłło.

M. Wojach może się również poszczycić dobrym stanem zdrowia, co wykazują badania przed zabiegiem. - Sam nie wiem czemu, ale zawsze byłem okazem zdrowia - mówi z uśmiechem M. Wojach. Dzięki temu, a także kolejnym badaniom, których wyniki również wykazują wysokie miano przeciwciał (im wyższe miano, tym przeciwciał jest więcej), M. Wojach co kilka tygodni poddawał się następnym zabiegom. - To dla mnie normalna rzecz, nic wielkiego. Wiadomo, że trzeba pomagać, tym bardziej w tych czasach - mówi skromnie.

W międzyczasie kołczygłowianin miał kontakt z osobą, która również ciężko przechorowała COVID-19. - To 65-letni sąsiad, który leżał w szpitalu i było z nim już naprawdę źle. Nie pomagały kroplówki, zastrzyki, nic. Zdecydowano, że dostanie osocze. Jak mi potem opowiadał, po 10 godz. od otrzymania tego preparatu, wstał sam z łóżka i jak twierdzi, nie czuł się tak dobrze w ciągu ostatnich 10 lat. Dopiero po tej historii dotarło do mnie, jak wielki przynosi to efekt. Mam zamiar oddawać osocze, dopóki tylko będę mógł. Oby ten poziom przeciwciał utrzymywał się jak najdłużej - mówi M. Wojach. Z czego może wynikać tak długo utrzymujące się wysokie miano? - Może to być np. nietypowa cecha osobnicza. To, ile organizm wytworzy przeciwciał, jest bardzo indywidualne. Osoby w zbliżonym do siebie wieku, zarażone w tym samym czasie, podobnie przechodzące chorobę mogą mieć zupełnie różną ich ilość. Możliwe też, że dana osoba w jakiś sposób jest narażona na kontakt z wirusem, przez co produkcja przeciwciał jest wciąż stymulowana. To normalne, że ta ilość od zachorowania spada. W tym przypadku to tempo spadku jest bardzo wolne - tłumaczy A. Jaźwińska-Curyłło.

Osocze pobrane od M. Wojacha trafia do pacjentów z zachodniej części województwa zgodnie z rejonizacją słupskiego RCKiK. - Oczywiście wszystkie centra krwiodawstwa wzajemnie się wspomagają w razie potrzeby. Jak dotąd jednak niemal 100% osocza pobranego u nas otrzymali pacjenci z Bytowa, Chojnic, Miastka, Człuchowa, Lęborka lub Słupska - mówi A. Jaźwińska-Curyłło.

Według przepisów łącznie od jednej osoby rocznie można pobrać 25 l. - 12 oddań to naprawdę bardzo dużo. Za to bardzo dziękujemy. Widać niesamowitą chęć niesienia pomocy, żeby tyle razy znaleźć czas, chęć i do nas przyjechać - mówi A. Jaźwińska-Curyłło, zwracając przy okazji uwagę na potrzebę krwi w całej Polsce. - Mamy duże tąpnięcie, jeśli chodzi o jej zapasy. Szczerze namawiamy do jej oddawania. Każdy dawca jest na wagę złota - mówi.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do