Reklama

Łukasz Kowalski: nauczyciel z zawodu, sportowiec z zamiłowania

03/03/2021 17:20

Łukasz Kowalski, nauczyciel historii, wiedzy o społeczeństwie, edukacji dla bezpieczeństwa i edukacji obronnej w Zespole Szkół Ponadpodstawowych w Bytowie został wyróżniony w konkursie Nauczyciel Pomorza.

Pochodzi z Nieżychowic koło Chojnic. Jednak to z Bytowem związał swoje życie. Przeprowadził się, a jakżeby inaczej, z powodów miłosnych. - Moją przyszłą żonę poznałem na Akademii Pomorskiej w Słupsku, gdzie studiowałem historię nauczycielską z wiedzą o społeczeństwie - mówi Łukasz Kowalski. Ten kierunek nie był jednak jego pierwszym wyborem. Marzył o... akademii wychowania fizycznego, bo jego największą pasją jest sport. - Od zawsze interesowałem się tą dziedziną. Ostatnio rozmawiałem z synem, który też podziela moją pasję, i opowiadałem mu, że począwszy od Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Lillehammer w 1994 r. po te odbywające się w 2008 r. w Pekinie, prowadziłem zeszyty, w których relacjonowałem zawody, wypisując kadrę Polski, medalistów i wyniki. Oczywiście podobnie rzecz miała się z Mistrzostwami Świata i Mistrzostwami Europy w piłce nożnej. W czasach, gdy nie było internetu, korzystałem z telegazety. Zarywałem noce, aby oglądać występy naszych w Atlancie, Nagano, Pekinie czy ostatnio Rio de Janeiro. Zdecydowanie mam bzika na punkcie sportu. Na bieżąco śledzę rozgrywki w Polsce, tj. piłkę nożną, siatkówkę i przede wszystkim żużel. Najczęściej oglądam relacje na żywo w telewizji, tekstowe w internecie bądź bezpośrednio na meczach. Nic dziwnego, że wymarzyłem sobie studia na AWF-ie. Chciałem być trenerem, sędzią, ewentualnie dziennikarzem sportowym. Zresztą 5 lat sędziowałem mecze piłki nożnej, ale szans na finał Ligi Mistrzów nie miałem, więc odpuściłem sobie - śmieje się belfer, dodając: - Splot zdarzeń spowodował, że trafiłem do Słupska na historię. Nie żałuję, bo na studiach poznałem żonę, która również jest nauczycielką, no i jestem tu, gdzie jestem. A czy chciałem pracować jako belfer? To trudne pytanie. Raczej wyobrażałem sobie, że będę bardziej naukowcem, czyli tym historykiem, który odkrywa świat na nowo, pisze książki - tłumaczy Ł. Kowalski. Wciąż ważną rolę w jego życiu odgrywa sport. - Zarówno jako kibic, jak i aktywny człowiek. Przed pandemią co tydzień nauczyciele z obecnymi i byłymi uczniami spotykaliśmy się na siatkówce. Do tego od dobrego roku „poleruję” chodniki i nasyp kolejowy, człapiąc do celu, którym z reguły jest 10 km. Pandemia otuliła ciałka delikatnym płaszczykiem i to wcale nie mięśni, więc jest co zrzucać - dodaje z uśmiechem.

Z racji na sportową pasję najbardziej zainteresował się w Bytowie historią klubu piłki nożnej, czyli Bytovii Bytów. - Szczególnie początki, derby z lokalnymi drużynami na poziomie klasy A, czyli okręgówki, przez zainwestowanie Druteksu, na ostatnich latach kończąc. Jest to szczególnie ciekawe, że sporo moich byłych i obecnych uczniów było bądź jest związanych z Bytovią. Niestety, większość z drugą drużyną, ale lubię z nimi rozmawiać o tym, co w trawie piszczy. Nie chcę się narażać z racji urodzenia i tego, że od dziecka chodziłem na mecze Chojniczanki, ale sentyment został przy drużynie z Chojnic. Oczywiście Bytovii zawsze życzę jak najlepiej. Wyjątkiem są pojedynki derbowe - tłumaczy Ł. Kowalski.

Po AP dodatkowo ukończył studia podyplomowe na Wyższej Szkole Komunikacji Społecznej w Gdyni na kierunku edukacja dla bezpieczeństwa i ratownictwo medyczne. To dlatego co roku angażuje swoich uczniów do bicia rekordu w jednoczesnej resuscytacji.

Zespół Szkół Ponadpodstawowych w Bytowie to pierwsza i główna placówka, w której pracuje, choć zdarzały mu się epizody w Szkole Mistrzostwa Sportowego, Liceum Ogólnokształcącym i Prywatnym Centrum Edukacyjnym „Marmołowski”. - Nie mogę określić się jako historyk. Bardziej pasuje do mnie określenie nauczyciel historii. Zresztą od kilkunastu lat mam jej godzinowo najmniej. Przede wszystkim uczę edukacji dla bezpieczeństwa, w tym czuje się najlepiej, edukacji obronnej w klasach mundurowych oraz WOS-u. Tego ostatniego przedmiotu uczy się najtrudniej, m.in. o trójpodziale władzy czy o państwie prawa w Polsce ostatnich lat - mówi Ł. Kowalski.

Historia i sport to nie jedyne jego pasje. - Nie zaczytuję się w historycznych relacjach, kronikach, biografiach. Gdybym miał wybrać, co oglądać w telewizji, to wolę program o likaonach w Afryce niż konsekwencjach kongresu wiedeńskiego. Interesuję się przede wszystkim współczesną historią świata, czyli tą po upadku komunizmu w Polsce. Jestem świadkiem przemian, tego, co się dzieje. Mogę wyrobić sobie swoje zdanie. Lubię także politykę i geografię. Dla rozrywki oglądam też teleturnieje - mówi Ł. Kowalski.

 

Dużą satysfakcję daje mu praca z młodymi ludźmi. - Najważniejsze dla mnie, aby uczniowi byli aktywni, zaangażowani, więc staram się ich motywować, tak aby chciało im się robić rzeczy, które nie zawsze są dla nich obowiązkowe. Staram się pokazać, że nic ich nie ogranicza. Poza tym mają myśleć w kategoriach my, a nie ja. Dlatego bierzemy udział w różnych akcjach charytatywnych lub sami je inicjujemy - mówi Ł. Kowalski. Nauczyciel często przygotowuje swoich uczniów do konkursów. Młodzi mają sporo sukcesów na koncie. Od wielu lat jego podopieczni wygrywają powiatowy Konkurs Wiedzy o Samorządzie Lokalnym i uzyskują wysokie noty na niwie wojewódzkiej. Zdobyli Mistrzostwo Województwa Pomorskiego 2020 r. w zawodach sportowo-obronnych, a później 9 miejsce w kraju. Są laureatami m.in. Olimpiady Wiedzy o Bezpieczeństwie i Obronności. - Moi uczniowie pomagają innym. Są członkami Strzeleckiej Obrony Wybrzeża i Związku Piłsudczyków RP. Uczestniczą w szkoleniach, obozach, wyjazdach. Zresztą mam mnóstwo wspomnień z naszych survivalowych wyjazdów do lasu. Pewne jest, że gdybym swoją pracę w szkole sprowadził wyłącznie do zajęć lekcyjnych w czterech ścianach, to trudno byłoby mi się zmobilizować... do pracy - śmieje się Ł. Kowalski.

Pod koniec ub.r. został wyróżniony w konkursie Nauczyciel Pomorza 2020. - Szczerze jest to na pewno radość i docenienie tego, co się robi, ale jakoś szczególnie nie przywiązuję do tego wagi. Dalej trzeba pracować, oddawać się uczniom, po prostu robić swoje. Nie ma nic za darmo. Podobno nauczyciel to przewodnik i lider. Sternik łodzi. Jednakże energia, która tę łódź napędza, musi pochodzić od uczniów. Podpisuję się pod tym obiema rękoma. I ja mam taką swoją małą elektrownię, która daje siłę do działania - tłumaczy nauczyciel, dodając: - Wielokrotnie powtarzam nie tylko uczniom, ale i trojgu moich dzieci, że należy cieszyć się małymi rzeczami. Szczególnie teraz, kiedy nie wiemy, co przyniesie jutro. Hołduję zasadzie, że w życiu trzeba być po prostu dobrym, poczciwym człowiekiem. Tylko tyle i aż tyle!

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do