
Wśród zdjęć, które możemy oglądać w Muzeum Zachodniokaszubskim na wystawie „Bytowiacy na starej fotografii”, sporo dotyczy bytowskiej kultury. Na fotografii, na której widać orkiestrę w Powiatowym Domu Kultury w Bytowie, siostrzenica Konrada Sengera rozpoznała swojego wujka. - To ten z saksofonem - mówi Kordula Truskolawska. K. Senger grał również na skrzypcach, pianinie i puzonie, był także nauczycielem w szkołach muzycznych.
Konrad Senger urodził się 10.11.1928 r. w Bytowie. W jego domu rodzinnym zdolności i zamiłowanie muzyczne nie były obce. Jego ojciec Bronisław (ur. 1884 r., zm. 1967 r.) był skrzypkiem w bytowskiej kapeli miejskiej. Gry na skrzypcach uczył się w Kilonii. Grał również na flecie, saksofonie i trąbce. Muzykował także z bytowską rodziną Klawittrów, z którą się przyjaźnił. Podobnie jak oni miał talent do naprawy instrumentów strunowych, o czym czytamy w książce „Vergessene Geschichte aus dem Kulturleben im pommerschen Bütow. Über Musik und das kulturelle Leben in Bütow in den Jahren 1845-1945. Geschichte, Dokumente, Erinnerungen” autorstwa Rajmunda Klawittra.
Konrad do 1942 r. uczył się w konserwatorium muzycznym w Szczecinie (wówczas Stettin). - Po zbombardowaniu miasta przez lotnictwo alianckie szkołę przeniesiono na wyspę Rugię, gdzie Konrad był do końca wojny - mówi jego syn Andrzej, jeden z jego trojga dzieci, dodając: - Był bardzo przywiązany do Bytowa i po wojnie wrócił do rodziców pieszo, 400 km. Po powrocie on, jak i cała rodzina uczyli się języka polskiego. Następnie służył w polskim wojsku.
Po służbie K. Senger dokończył studia muzyczne i zaczął pracować jako nauczyciel i muzyk, grając na skrzypcach, pianinie, saksofonie i puzonie. - Był niezwykle uzdolniony. Potrafił również stroić instrumenty. Pamiętam też, że raz znalazł wyrzucone przez kogoś skrzypce. Odrestaurował je i potem na nich pięknie grał - wspomina jego druga siostrzenica, Gabriela Rutkowska. Podobnie jak jego ojciec K. Senger grał m.in. w zespole Klawittrów, należał także do orkiestry Powiatowego Domu Kultury w Bytowie. W latach 1953-1954 był członkiem zespołu Teatru Lalki „Tęcza”, który wówczas swoją siedzibę miał w Brusach.
W latach 50. zamieszkał w Słupsku, gdzie uczył gry na skrzypcach w szkole muzycznej. To tam poznał go bytowski muzyk, Jan Stec. - Byłem wówczas uczniem fletu, potem trąbki. Brakowało nam osób do kapeli, z którą grałem w eleganckiej restauracji z hotelem przy ul. Drzymały w Bytowie o nazwie „Kaszubska”. Wciągnęliśmy do zespołu Konrada. Grał z nami podczas jednego sezonu w 1966 r. Wówczas odbywały się tam dancingi 3 razy w tygodniu - w środy, soboty i niedziele. Konrad miał dobrze, bo po graniu mógł tu spać u swojej siostry [Reginy Pałubickiej - przyp. red.], myśmy wynajmowali pokój nad restauracją albo wracaliśmy nad ranem junakiem do Słupska. Koni - tak mówiliśmy na Konrada - wracał dopiero następnego dnia autobusem. Był naprawdę dobrym muzykiem. A poza tym cechował go duży spokój, nigdy się nie denerwował - wspomina J. Stec. Utworem, który K. Senger grał na każdej potańcówce, był „Graj, piękny Cyganie”. - Pasował do niego, bo Konrad miał śniadą cerę. Mówiliśmy zawsze, „No, Koni, chyba już czas na tę piosenkę”. Pięknie ją wykonywał na skrzypcach - wspomina J. Stec, który w orkiestrze grał na trąbce i pianinie, K. Senger również na saksofonie, Ginter Leszke na akordeonie i klarnecie, a Walicki na perkusji. Zespół przygrywał wówczas również w ośrodkach wczasowych na wieczorkach tanecznych.
Następnie K. Senger przeniósł się do Lęborka, gdzie w latach 1970-1987 pracował jako nauczyciel skrzypiec w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia. W 1987 r. zamieszkał w Hildesheim w Niemczech.
R. Klawitter w książce „Vergessene Geschichte...” podzielił się wspomnieniem związanym z K. Sengerem. Pisze, że Konrad w latach 70. odwiedził wujka R. Klawittra, Josepha, w Bytowie. Rozmawiali o świecie, Bogu i lutnictwie. Na prośbę Rajmunda K. Senger zagrał „Die Zigeunerweisen” Pablo de Sarasate. Rajmund i Joseph byli zachwyceni, autor książki pisze, że Konrad grał muzykę tego typu z niezwykłym wdziękiem.
Poza muzyczną „Koni” miał również inną artystyczną pasję. Potrafił rzeźbić w drewnie. Spod jego rąk wychodziły głównie zwierzęta oraz figury świętych. - Bardzo też lubił w przerwie między występami rozwiązywać trudne logiczne zagadki - dodaje K. Truskolawska.
K. Senger zmarł w Niemczech we wrześniu 1997 r.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!