Reklama

Chwila grozy bytowiaków. - W sumie usunąłem już kilkadziesiąt rojów, ale ten okazał się naprawdę wielki - mówi Kazimierz Smantek

18/07/2022 15:20

Rój pszczół o tej porze roku to nic nadzwyczajnego. No, chyba że jest wyjątkowo duży.

- Wróciliśmy z rodzinnego wyjazdu i zauważyliśmy rój pszczół, który usadowił się na drzewie. Wprawdzie nie na naszej działce, ale nie czuliśmy się komfortowo, mając go tuż obok - opowiada bytowiak, który o kłopotliwym sąsiedztwie nieopodal ronda przy wyjeździe na Chojnice powiadomił straż pożarną. - Kiedy opowiedziałem strażakom o całej sytuacji, stwierdzili, że rojem muszę się zająć we własnym zakresie, gdyż nie zagraża bezpieczeństwu. Kiedy dowiedzieli się, że działka, na której się usadowił, należy do miasta, to tam poradzili dzwonić - dodaje bytowiak. Tak też zrobił. - Jestem bardzo wdzięczny miejskim urzędnikom, którzy bardzo szybko zajęli się sprawą. Po godzinie przyjechał pszczelarz, który zabrał rój - mówi bytowiak.

- Jako gminny komendant OSP otrzymałem telefon, by zająć się kłopotliwymi owadami. Nie chciałem angażować druhów. Hobbistycznie zajmuję się pszczelarstwem, więc powiedziałem, że najpierw pojadę i zobaczę, jak wygląda sytuacja - opowiada Kazimierz Smantek. A ta nie była taka całkiem zwyczajna, jak by się z początku mogło wydawać. - W sumie usunąłem już kilkadziesiąt rojów, ale ten okazał się naprawdę wielki i w dodatku usadowiony dość wysoko na drzewie - mówi K. Smantek, który pszczoły zabrał do swojej pasieki. - Ul z nimi umieściłem przy polu z gryką. Owady pięknie pracują i przynoszą pożytek - dodaje K. Smantek.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama
Reklama
Wróć do