
Bytowiankę Annę Gostkowską kojarzymy przede wszystkim ze śpiewu. Wychowanka Bytowskiego Centrum Kultury przez lata związana była z zespołem Blue Blues, w którym występowała razem z Mirosławem Zahlem, Ryszardem Kozłowskim, Piotrem Parlakiem i Pawłem Cieplikiem. Dziś rzadko można usłyszeć jej głos na bytowskiej scenie. Tłumaczy, że zajęła się wychowywaniem dzieci. O śpiewie jednak nie zapomina. Póki co nuci swoim pociechom wesołe piosenki, zarażając je miłością do muzyki. Ale też spotkać możemy ją jako jurora oceniającego młodych wokalistów m.in. na Powiatowym Festiwalu Piosenki Szkolnej w Parchowie. Zajmuje się również prowadzeniem agroturystyki w Parchowskim Młynie nad Mauszem.
KIEDYŚ ŻWIROWNIA, DZIŚ WYPOCZYNEK
- Ponad 10 lat temu Jan, mój partner, kupił tam działkę. Od razu planował, aby otworzyć agroturystykę, choć kiedyś działała tam żwirownia. To była jedna wielka skarpa. Rosły drzewa. Sporo czasu zajęło wyrównanie terenu i doprowadzenie do stanu, jaki widzimy dziś - mówi Anna Gostkowska, prowadząca „Jaśkowy Młyn”. Aby zacząć przyjmować gości, para skorzystała ze wsparcia Lokalnej Grupy Działania Partnerstwo Dorzecze Słupi. - Dzięki zdobytym środkom mogliśmy postawić dwa pierwsze drewniane domki. To było w 2014 r. - mówi właścicielka. Każdy z nich ma 4 sypialnie, salon z kominkiem i taras. Mogą pomieścić po 12 dorosłych osób. W 2016 r. na działce pojawił się trzeci domek, nieco większy od dwóch poprzednich. - By go zbudować, skorzystaliśmy z Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego. Do dziś go spłacamy. Chciałoby się takich więcej, ale na tej powierzchni raczej to wszystko - dodaje A. Gostkowska. Przy każdym z budynków mieszczą się taras, grill, a także plac zabaw. - To dobre rozwiązanie dla rodziców, którzy nie muszą cały czas mieć na oku swoich pociech. Teren jest ogrodzony. Dzieci mają gdzie się bawić, a dorośli w tym czasie mogą zająć się wypoczynkiem np. przy dobrej książce - mówi A. Gostkowska.
OSTATNIA NOC Z WRAŻENIAMI
Prowadzenie agroturystyki nie zawsze jest proste. Właściciele „Jaśkowego Młyna” przekonali się o tym w sierpniu 2017 r., gdy przez wschodni skraj naszego powiatu przeszła pamiętna nawałnica. Spore zniszczenia spowodowała także w gm. Parchowo. - Możemy mówić o sporym szczęściu. W „Jaśkowym Młynie” straty nie były aż tak wielkie, jak u niektórych w sąsiedztwie. Akurat w domkach przebywali urlopowicze, którzy następnego dnia wyjeżdżali. Ostatnią noc mieli pełną wrażeń. Wokół latały gałęzie. Położyło drzewa, które na szczęście ominęły zaparkowane auta. Lekko zerwało dach z jednego domku. Pozaciekało w środku. Kolejnego dnia przyjeżdżali nowi goście. Nie mogli się do nas dodzwonić, bo o zasięg w tym miejscu trudno. Wczasowicze przyjechali, a tu prądu nie ma. Byli źli i mieli pretensje, że nie zdążyliśmy ich poinformować o sytuacji. Pożyczyliśmy duży agregat i przetrwaliśmy kilka dni - opowiada A. Gostkowska.
Również 2020 r. zostanie zapamiętany przez właścicieli „Jaśkowego Młyna”. Tym razem we znaki dała się im pandemia. - Nasza okolica nie jest popularna jesienią i zimą. Przeważnie mieliśmy zajęte domki podczas długiego majowego weekendu. Sytuacja z koronawirusem sporo namieszała w branży. Ludzie dzwonili, odwoływali przyjazdy. Musieliśmy zwracać zadatki. Baliśmy się, że będzie naprawdę źle - mówi A. Gostkowska.
W czerwcu właściciele agroturystyk otrzymali zielone światło. - Siedzieliśmy jak na szpilkach, bo nie wiedzieliśmy, czy następnego dnia nie każą nam zamknąć. Ale trzeba przyznać, że odwiedzających przyjechało bardzo wielu. Telefony się urywały. Ludzie byli spragnieni wyjazdów, wypoczynku. A że za granicę nie mogli, wybierali różne zakątki kraju. Słyszeliśmy o przypadkach, kiedy na szybko stawiano domki, aby przyjmować gości. Część z tych, którzy skorzystali z naszej agroturystki w tym roku, twierdziła, że to ich pierwsze wakacje w Polsce. Ze względu na pogodę rzadko urlop spędzają w ojczyźnie. Bo nigdy nie wiadomo, jaka będzie. Odwiedzili nas także Ślązacy. Mieliśmy obawy, bo latem mówiło się o największej zachorowalności w tamtej części kraju. Udało nam się przetrwać bez zachorowań. Mieli nas powiadomić po wyjeździe, czy nie pojawiły się u nich symptomy choroby. Dbaliśmy o to, by wszędzie znajdowały się środki do dezynfekcji, ale wiadomo, że to nie zawsze uchroni przed zakażeniem. Dodatkowo każdy z wypoczywających musiał podpisywać oświadczenie, że nie jest chory - opowiada właścicielka, dodając: - Dobrze, że byliśmy otwarci przez całe lato, bo początek sezonu był naprawdę słaby. Mogliśmy przeznaczyć środki na bieżące potrzeby i zainwestować.
ZAMÓWIENIE PRZYSZŁO Z BIAŁORUSI
Pomyśleli więc o ruskich baniach oraz tradycyjnej saunie. - Jakiś czas temu staraliśmy się o dofinansowanie na ten cel, ale wniosek nie przeszedł. Musieliśmy zapłacić ze swoich dochodów - opowiada A. Gostkowska. Wykonawcy szukali w internecie. - Nie jest tak łatwo. A jak już ktoś się pojawia, to terminy realizacji ma bardzo długie. W końcu trafiliśmy na przedstawiciela firmy z Białorusi i właśnie tam wykonano nasze zamówienie - mówi właścicielka. W listopadzie urządzenia dotarły ze wschodniej granicy do Parchowskiego Młyna. Przy każdym z domków stanęły drewniane ruskie banie na drewnianych podestach. - Zależało nam, aby każdy z gości przy korzystaniu z takich kąpieli miał poczucie prywatności. Są opalane drewnem, więc trzeba chwilę poczekać, aż woda się nagrzeje. Póki co tylko my z nich korzystaliśmy. Cały urok tkwi w tym, aby gdy na zewnątrz chłód, zanurzyć się w ciepłej wodzie np. przy rozgwieżdżonym niebie - tłumaczy A. Gostkowska. Oprócz ruskich bani w centralnym miejscu pojawiła się także jedna owalna sauna. - Pan specjalizujący się w tym sprzęcie powiedział, że niektórzy poniżej 1200C nie wchodzą do środka. My ją sprawdziliśmy przy 60 i to nam w zupełności wystarczyło. Rekomenduje się 3 sesje po 15 min. Po każdej warto wziąć zimny prysznic. Atrakcją byłoby również wyjście na śnieg. Ale nieco go brakuje w ostatnich latach - wyjaśnia A. Gostkowska.
KASZUBY Z ŁODZI, KAJAKA BĄDŹ ROWERU
Do dyspozycji gości „Jaśkowego Młyna” jest też m.in. łódź. - Łatwo ją zabrać, bo jest do niej przyczepka. Nie trzeba wybierać jez. Mausz, a pojechać gdzieś dalej - opowiada właścicielka. Goście korzystają także ze stołu do ping-ponga, trampoliny czy dużej wiaty na ognisko. - Mamy też kilka kajaków. Pojawiają się czasami grupy, które chcą wybrać się na spływ. Jednak aż tyle ich nie posiadamy. W takim wypadku zawsze polecamy okoliczne firmy, które zajmują się organizacją tej formy spędzania czasu - tłumaczy A. Gostkowska. Nasi goście często szukają też lokalnych produktów.
Agroturystykę odwiedzają różni urlopowicze. - Mamy na stanie kilka rowerów nadających się na krótsze trasy. W tym roku przyjechała duża grupa, która przywiozła własne jednoślady. Zwiedzali okolice, robiąc 100-120 km dziennie. Niektórzy zaglądają, aby poleżeć, poczytać, nacieszyć się ciszą. Przyjeżdżają do nas goście z różnych stron. Głównie z Trójmiasta czy Warszawy. Najdalej trafili nam się z USA. Grupa przyjechała na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa. A że nie chcieli całego czasu spędzić w tłumie, postanowili przyjechać na Pomorze. Stąd mieli dobrą bazę wypadową nad morze czy do Trójmiasta - tłumaczy A. Gostkowska.
BRAKUJE WYSTĘPÓW NA SCENIE
A. Gostkowska przez wiele lat była związana z Bytowskim Centrum Kultury. Pojawiała się na wielu imprezach w Bytowie i reprezentowała nas na różnych konkursach. Występowała m.in. we wspomnianym Blue Blues. Obecnie skupia się na wychowywaniu dwójki dzieci oraz oczywiście prowadzeniu agroturystyki. - Bardzo brakuje mi sceny, ale w domu mam mikrofon, więc nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Nierzadko udostępniam w internecie piosenki, które nagrywaliśmy w kilka osób. W tym świątecznym czasie zawsze wspominam „Anioł z Bogiem”, do której nagraliśmy teledysk, w którym widać Bytów pokryty grubą warstwą śniegu. To tworzy piękny świąteczny klimat - opowiada A. Gostkowka, dodając: - Teraz utknęłam w dziecięcym repertuarze. Moje pociechy przejawiają zdolności wokalno-rytmiczne. Ostatnio wysłaliśmy nagranie utworu wykonanego przez syna na konkurs Baltica Symfonia. Niebawem wyniki. Zobaczymy, czy będą dzielić pasje mamy, czy też znajdą coś innego, w ogóle niezwiązanego ze sceną - mówi A. Gostkowska.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!