Reklama

Agata Dulewicz z Osowskiego: Pasję do malowania odkryłam pod Beskidami

27/04/2021 17:20

- Pojechałam do koleżanki, która mieszka na Śląsku. Wróciłam z miłymi wspomnieniami i... chęcią do malowania - mówi Agata Dulewicz z Osowskiego.

Minął prawie rok, kiedy ostatni raz dojeżdżałem do tablicy z napisem Osowskie. To niewielka miejscowość malowniczo położona wśród lasów na wschód od Nożyna. Wówczas zajrzałem tu, pisząc o najmłodszym sołectwie w gminie Czarna Dąbrówka. Teraz przyciągnęło mnie... malarstwo. Podobnie jak za pierwszym razem wybieram drogę od strony Kleszczyńca. Być może od Nożyna byłoby krócej i szybciej, ale teraz wczesną wiosną niezbyt ufam gruntowym nieutwardzonym drogom. - Jest zdecydowanie mniej uczęszczana przez mieszkańców. Miejscami po kałużach pozostały dość głębokie zagłębienia, a do tego koleiny - mówi Michalina Dulewicz, sołtyska Osowskiego, która utwierdza mnie, że dokonałem słusznego wyboru. Rozmowa staje się okazją do zapytania o sołeckie sprawy. - Wszystko komplikują nam obostrzenia związane z covidem. Nie możemy się spotykać, organizować imprez. Zaczyna doskwierać brak kontaktów - mówi M. Dulewicz, dodając: - W tym roku nieco we znaki dała się też zima. Kiedy mocniej wiało, mieliśmy problem z przejechaniem drogą, ale w czasie zawiei to normalne. Czekamy na lepszą pogodę. W planach mamy utwardzenie płytami jumbo dojazdu do domów, które stoją na uboczu.

W miejscowości skręcam w prawo. Jadę właśnie drogą, która w planach ma zostać utwardzona. Tym razem chcę porozmawiać z młodszą siostrą sołtyski - Agatą Dulewicz. Niedawno zaczęła malować. Do tej pory jej prace oglądali jedynie rodzina i znajomi. Teraz zdecydowała się szerzej je zaprezentować. Zdjęcia jej obrazów możemy oglądać na wystawie, którą w swoich oknach pokazuje Gminne Centrum Kultury i Biblioteka w Czarnej Dąbrówce. - Zamiłowanie do sztuki jest u nas rodzinne. Rodzice w młodości jeździli z grupą teatralną. Mama malowała, a tata rzeźbi - mówi 23-letnia A. Dulewicz, która wita mnie i zaprasza do środka. W korytarzu na ścianie wisi obraz. Dla domowników szczególny. To pamiątka po malarskiej pasji mamy. Wykonany farbami akrylowymi krajobraz. Z kolei w jadalni widzę obraz A. Dulewicz. To jeden z kilku, które zgodziła się powiesić na ścianie. - Te najbardziej mi się podobają - wyjaśnia A. Dulewicz. Siadamy w salonie. Przy kawie i cieście rozmawiamy o jej malarskiej pasji. Co ciekawe, jako dziecko chciała zostać fryzjerką. - Będąc małą dziewczynką obcinałam włosy lalkom - śmieje się młoda kobieta. Później wspólnie z koleżanką wybrały fryzjerstwo w Bytowie. - Coś wspólnego z malarstwem ma. Mieszamy przecież farby do włosów, by zyskać odpowiedni kolor. W tym zawodzie trzeba też być kreatywnym - mówi A. Dulewicz.

Jej przygoda z malowaniem zaczęła się od wyjazdu do koleżanki na Śląsk. - Poznałyśmy się przez internet 10 lat temu. Ona studiuje grafikę, sporo razem rozmawiałyśmy o malarstwie. Wiedziała, że mam zacięcie artystyczne - opowiada A. Dulewicz. Dwa lata temu pojechała do niej z wizytą. - Wybrałyśmy się na plener malarski. Koleżanka mieszka niemal w Beskidach, więc widoki były naprawdę ładne. Wówczas namalowałam swoje pierwsze obrazy. Efekt może nie był najlepszy, ale jak na początek wyszło nie najgorzej. Wciąż je przechowuję. Mają swój urok, a dodatkowo pokazują postęp, jaki zrobiłam przy malowaniu - mówi mieszkanka Osowskiego. Po powrocie postanowiła spróbować swoich sił w nowej dziedzinie. W sklepach zaczęła szukać potrzebnych akcesoriów. - W internecie oglądałam filmiki poświęcone tej tematyce, czytałam poradniki - mówi A. Dulewicz. Prace pokazywała głównie koleżance ze Śląska. - Ma większe doświadczenie. Wykorzystałam rady, które od niej otrzymałam. Podpowiadała, co można poprawić. Mówiła także o tym, który sprzęt jest najlepszy. Przysyłała mi również farby - mówi A. Dulewicz. Z obrazu na obraz szło jej coraz lepiej. Zaczęła pokazywać je także rodzinie i znajomym. Jednak dopiero niedawno, przy okazji wystawy w ośrodku kultury w Czarnej Dąbrówce, zdecydowała się szerzej je zaprezentować. - Namówili mnie do tego rodzice i właśnie koleżanka. Uważałam, że to jeszcze za wcześnie. Ostatecznie jednak uległam, choć trochę trwało, nim mnie przekonali. Zaskoczył mnie pozytywny odbiór. Przecież nie jestem profesjonalistką. Traktuję to jako hobby - mówi A. Dulewicz.

Maluje najczęściej w nocy. - Potrzebuję ciszy albo wręcz przeciwnie - słucham głośnej muzyki. Wybieram przy tym taki czas, by nie przeszkadzać rodzinie. Mama bardzo się cieszy, że mam swoją pasję i się jej poświęcam. Gdy maluję, otaczający świat przestaje mieć dla mnie znaczenie, to ucieczka od codzienności - mówi kobieta. Raczej stroni od realizmu, kierując się w stronę fantastyki. Do tej pory namalowała ponad 20 obrazów. Na wystawie w GCKiB w Czarnej Dąbrówce pokazała kilka z nich. - Te uważam za skończone. Pozostałe wymagają jeszcze dopracowania. Bywa, że jeden obraz kończę nawet miesiąc, co jakiś czas do niego wracając - mówi A. Dulewicz, dodając: - Malując, nie siadam już przed pustym płótnem. Prawie nigdy nic zadowalającego z tego nie wychodziło. Przelewam to, co powoli dojrzewa w mojej głowie. Bywa, że efekt jest inny od zamierzonego. Czasami wychodzi lepiej, innym razem gorzej.

Do jej ulubionych obrazów należy ten przedstawiający postać łączącą w sobie dobro i zło. - Każdy człowiek ma w sobie dwie natury. Przedstawiłam postać kobiety łączącej w sobie anioła i demona - mówi A. Dulewicz. Póki co maluje farbami akrylowymi. - Próbowałam szkiców ołówkiem, ale potrzeba do tego większej precyzji i umiejętności. Lepiej mi się pracuje z farbami - mówi młoda malarka. Do tej pory nie miała okazji uczestniczyć w warsztatach, choć kiedyś chciałaby spróbować. - Uważałam, że to jeszcze nie ten czas. Później na przeszkodzie stanęła pandemia. Choć muszę przyznać, że kiedy samemu się do czegoś dochodzi, satysfakcja jest dużo większa - mówi A. Dulewicz. Obecnie pracuje nad nowym obrazem, ale jeszcze nie chce zdradzać szczegółów. Jej prace zaś, poza wystawą, można oglądać na profilu instagramowym agadulevicz w wyróżnionej relacji „ART”.

Powoli żegnam się z malarką i Osowskim. Przy wjeździe do gospodarstwa mijam rzeźbę wykonaną przez ojca A. Dulewicz. Kto wie, być może za jakiś czas pojawię się tu znów w poszukiwaniu kolejnego talentu.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do