Reklama

Władysław Matasek: Wodociągi zawsze mnie pasjonowały

13/06/2020 17:20

Rozpoczynamy cykl tekstów poświęconych 3 dekadom funkcjonowania demokracji lokalnej na Ziemi Bytowskiej. Jedną z dziedzin, jaką od początku przejęły gminy, jest gospodarka wodno-ściekowa. Rozmawiamy z długoletnim dyrektorem Wodociągów Miejskich Władysławem Mataskiem.

„Kurier Bytowski”: Z bytowskimi wodociągami jest Pan związany od dawna, tzn. od...

Władysław Matasek: Wodociągi zawsze mnie pasjonowały. Kiedy jako chłopiec chadzałem na stadion, czy jak się wtedy mówiło na strzelnicę, mijałem ich budynek. Przez okna przyglądałem się takim dużym kręcącym się w środku kołom. Interesowałem się tym bardziej że obracałem się trochę w technice, mój ojciec był kierowcą mechanikiem. Potem skończyłem w Koszalinie Technikum Budowlane o specjalności instalacje sanitarne. Po szkole zatrudniłem się w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej...

To był rok…

1968. Zarząd MPGK mieścił się tam, gdzie była gazownia. Wtedy przy ul. Cmentarnej 1, dziś to ul. Slipyja. MPGK wykonywało podstawowe usługi dla Bytowa, tzn. administrowało cmentarzem, hotelem mieszczącym się nad dawną restauracją „Bristol”, potem nazywanej „Szczurem” przy ul. Drzymały, zajmowało się też zielenią miejską, oczyszczaniem miasta, gazownią i wodociągami. Szefem był Mieczysław Cyran. MPGK podlegało Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, a z drugiej strony należało do Zrzeszenia Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej w Koszalinie, bo wtedy Bytów leżał w woj. koszalińskim. Mieli wakat na kierownika technicznego. I właśnie to stanowisko dostałem. Poszczególne działy MPKG działały różnie. Np. w gazowni szefował mistrz gazowniczy Józef Lipiński. Wspaniały facet, z zawodu hydraulik i blacharz. Gazownię prowadził bardzo dobrze, tam wszystko chodziło jak w zegarku.

A jak wtedy wyglądała sieć bytowska sieć wodociągowa?

Eee... można powiedzieć, że wszystko „powiązane na sznurkach”. Sieci wodno-kanalizacyjna i gazowa wymagały uporządkowania i napraw, tj. odcięcia przyłączy po zburzonych budynkach, usuwania przecieków, napraw, uzbrojenia. Prowadził to majster wodociągów Antoni Kulisz. Na zajęcie się ujęciem wody - stacją pomp - nie było kadry i czasu. I w Bytowie były problemy z wodą. Wynikało to nie tylko z tego. Brakowało dokumentacji poniemieckiej, a większość sieci była wykonana przed wojną. Co prawda na początku lat 70. znalazłem w archiwum Prezydium teczkę, jak się zdawało grubą, ale to była tylko okładka. Więc musiało tego być sporo, ale się nie zachowało. Tej starej sieci po prostu trzeba było się nauczyć. Z kolei za pojazd pracownicy mieli wózek, na który ładowali co potrzeba i sami ciągnęli. Potem dostaliśmy Dzika, czyli mały ciągnik z przyczepą. Ale długo kopało się ręcznie. Jak sobie przypominam w mieście była tylko jedna koparka, mieli ją drogowcy. Kiedy doszło do poważnej awarii na magistrali dostarczającej wodę na zbiornik na Jeziorkach, nie użyczono nam jej. W ruch poszły łopaty, ludzie pracowali na zmianę. Słabo też było z innymi narzędziami. No więc tak to mniej więcej wyglądało.

W tamtych czasach pomagał nam dyrektor wodociągów słupskich, mój nauczyciel ze szkoły średniej. M.in. w pozyskaniu pomp. Po jedną z nich jechaliśmy do Słupska... śmieciarką, bo innego pojazdu nie mieliśmy. Ta pomoc była na tyle duża, że w uznaniu przewodniczący Mazurek w podziękowaniu dał mu talon na Wartburga. Na początku lat 70. budowaliśmy stację wodociągową. To ten taki „pegerowski” magazyn dostawiony do tego pięknego starego budynku, ale wtedy tak projektowano. Mieliśmy na nią pieniądze, był projekt, gorzej z wykonawcą. Wzięły się za to dwie bardzo duże firmy z Gdańska Instal i Elektromontaż. Dla nich to było bardzo małe zlecenie, więc żeby je przekonać, zaoferowano tereny pod ośrodki nad j. Kołączno. Takie to były czasy. Ale stacja działa do dziś. Potem MPGK połączyło się z Miejskim Zarządem Budynków Mieszkalnych. Powstał więc taki kombinat komunalny.

W 1975 r. powiaty zlikwidowano, Bytów stał się częścią nowo utworzonego woj. słupskiego...

Nasze wodociągi przeszły pod zarząd wojewody. Weszliśmy do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Byliśmy jednym z 7 zakładów, jakie miał pod sobą WPWK. To nie było dla nas korzystne. Bytów znajdował się na szarym końcu przy podziale środków. Z drugiej strony stację uzdatniania już mieliśmy, budowano je dla tych miast, które jej jeszcze nie posiadały. Na oczyszczalnię dla całego miasta nie mieliśmy szans, bo pieniądze szły na obiekt w Słupsku, który zresztą stawiano przez 30 lat. U nas zainstalowano tylko jeden bioblok, który obsługiwał to, co spływało kolektorem pod ul. Gdańską z tamtejszych osiedli. Ścieków z niemal 90% miasta nikt nie oczyszczał. Trafiały do naszych rzek. Z WPWK zyskaliśmy jeszcze jakiś samochód i koparkę, jednym słowem nie za wiele.

Wraz z reformą samorządową 1990 r. firma zostaje wydzielona z tego słupskiego kombinatu i staje się bytowską, gminną.

Tak. To była bardzo duża zmiana. Wreszcie mogliśmy zacząć budować porządną firmę. Najpierw, tj. w 1991 r., powstało Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, które na początku 1993 r. przekształcono w Wodociągi Miejskie sp. z o.o. Zaczęliśmy oglądać każdą złotówkę, oszczędzać, liczyła się ekonomia. M.in. staraliśmy się zmniejszyć zużycie prądu. To dlatego np. przerobiliśmy w fabrycznych pompach wirniki, by odpowiadały naszym potrzebom. Zmniejszyliśmy też poziom ubytków wody, czyli tego co z powodu nieszczelności trafiało z rur do ziemi. Przedtem traciliśmy w ten sposób 12% wody, a dziś dochodzą do ledwie 1%. Dzięki racjonalnej gospodarce mieliśmy pieniądze na inwestycje, zakup nowoczesnego wyposażenia. I tak jest do dziś. W inwestycjach sporo dokładała gmina. I nie chodzi tylko o to, żeby powstała nowoczesny, bezpieczny system wodno-kanalizacyjny, ale też o ekologię.

Największą inwestycją była oczyszczalnia ścieków i rozbudowa sieci kolektorów doprowadzających do niej ścieki. Otwarto ją już w 1993 r. Potem podłączaliśmy wioski z gminy Bytów. Byliśmy w tym jednymi z pierwszych w naszych stronach. Teraz wystarczy pojechać nad Bytowę, gdzieś pod Gostkowem, czyli poniżej zrzutu oczyszczalni i zobaczyć jaka czysta woda tam płynie.    

Wykonano też wiele wodociągów, odwiertów. Dziś firma jest dobrze wyposażona w potrzebny sprzęt, trudno to w ogóle porównać z tym, czym dysponowała 40, 50 lat temu. Różnica jest kolosalna. Dzięki temu można szybko wykonać inwestycję, usunąć awarię. Ludzie pracują szybciej i lepiej. Z drugiej strony chcą się zatrudnić w Wodociągach, bo je cenią. 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do