Reklama

Bytów: Koszenie trawników pochłania 300 tys. zł rocznie. Czas na kwietne łąki

09/06/2020 09:10

Z roku na rok w Bytowie przybywa publicznych trawników. W całej gminie jest ich blisko 40 ha! Zieleń cieszy oko, ale co roku jej koszenie kosztuje budżet gminy blisko 300 tys. zł. Pomysłem na oszczędności są kwietne łąki. Na razie w parkach nad Borują oraz przy ul. Pochyłej.

Ryk kos spalinowych i widok pracowników dbających o zieleń miejską to co wiosnę powtarzający się rytuał. Wykoszony trawnik na skwerze to znak, że miejsce ma dobrego gospodarza. Władze niektórych miast w Polsce zaczęły zmieniać ten pogląd. Część samorządów zrezygnowała z wykaszania niektórych miejskich trawników, przekonując mieszkańców, że naturalnie porośnięte też mogą być piękne. Dodatkowym atutem są oszczędności w miejskiej kasie oraz cisza. Gmina Bytów postanowiła iść tym śladem. - W ub.r. w parku nad Borują i przy ul. Pochyłej posialiśmy nasiona kwiatów łąkowych. Liczymy, że niebawem zobaczymy tego efekt. Trawniki pomału nabierają kolorów. Nie będziemy ich wykaszać - mówi Mateusz Oszmaniec, wiceburmistrz Bytowa. Korzyść ma być wymierna. Samo wykoszenie parku nad Borują kosztowało samorząd co roku ok. 9 tys. zł. Kolejne 5 tys. zł trzeba było zapłacić za stary cmentarz przy ul. Pochyłej.

Wciąż jednak utrzymanie zieleni miejskiej będzie sporym obciążeniem dla gminnych finansów. Tylko w mieście do wykoszenia jest blisko 300 tys. m2, czyli 30 ha, trawy. Nieco mniej, bo ok. 10 ha, wykaszanych jest w 15 sołectwach w gminie Bytów. Za ścięcie trawy na 1 m2 trzeba zapłacić niecałe 20 gr, ale łącznie daje to kwotę ponad 280 tys. zł. Do największych obszarów zielonych w Bytowie należy także otoczenie zamku. Wykoszenie 3,5-hektarowego trawnika wokół warowni to koszt ponad 5 tys. zł. - W tym roku przybył nam do koszenia spory obszar wzdłuż nowej ul. Domańskiego. Z każdą nową drogą lub zabudowaną przestrzenią przybywa kolejnych trawników. Część trzeba wykosić nie tylko z powodów estetycznych, ale również dla bezpieczeństwa, bo wysoka trwa zasłania widoczność na ulicy. Są miejsca, którymi zająć się trzeba nawet 6 razy w roku, a inne wystarczy 4. W mieście po przetargu zlecamy to firmie, a na wsiach robią to nasi pracownicy albo osoby skazane - wyjaśnia M. Oszmaniec.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do