
W miniony weekend wędkarze mieli jedną z ostatnich okazji, by posiedzieć na lodzie. Kto skorzystał, mógł na białej tafli spotkać jedną z niewielu wędkujących na Ziemi Bytowskiej pań, Patrycję Jasnoch, która jak zwykle na stronie facebookowej „Wędkarski świat Patrycji” podzieliła się zdjęciami złowionych okazów spod lodu.
W morzu wielu facebookowych fanpagów dotyczących wędkarskiego hobby w zdecydowanej większości znajdujemy te prowadzone przez panów. W naszych stronach systematycznie prowadzą je m.in. Radosław Cyrson z Kaszub-Bait czy Jacek Morzuch z wedkarskifart.pl. Jednak od niedawna obserwować możemy też bytowiankę Patrycję Jasnoch, która dzieli się zdjęciami oraz filmikami ze swoich wypraw nad wodę. A jest się czym chwalić. - Wędkuje od ok. 4 lat. W ten świat wprowadził mnie mój narzeczony, Bartosz Borek. Dziś razem dzielimy tę pasję, wybierając się na wspólne wędkarskie wyprawy. Najbardziej lubimy zasiadki karpiowe, na które wyruszamy już w maju. Dzielimy się nowinkami, czy pomysłami. Nigdy sobie nie zazdrościmy, ale cieszymy każdym złowionym okazem. Wspólne wędkarstwo nauczyło nas zrozumienia. Gdy Bartek chce wyjść, sam połowić, nigdy nie mam nic przeciwko, bo wiem, jak ciągnie człowieka nad wodę - mówi P. Jasnoch.
Parę nad wodą można spotkać przede wszystkim w weekendy, a czasami w tygodniu po południu, gdy skończą pracę. Owoce tych wypraw widać na stronie facebookowej „Wędkarski świat Patrycji”. - Chcieliśmy przede wszystkim pokazać, że na Kaszubach można złowić duże okazy. I przebierać w łowiskach. Zastanawialiśmy się, jak prowadzić fanpage. Doszliśmy do wniosku, że to ja będę jego głównym elementem. Coraz więcej kobiet wędkuje, jednak nadal stanowimy niewielki odsetek w zdominowanym przez mężczyzn hobby. Chcę pokazać, że panie też potrafią i w niczym nie odbiegają od panów. Fajnie, że w komentarzach mężczyźni dobrze się wyrażają, chwalą, gratulują. Nie traktują nas, jak osoby bez umiejętności i wiedzy - mówi P. Jasnoch. Na stronie znajdziemy zdjęcia i filmiki ze wspólnych wypraw narzeczonych. - Lubimy uwieczniać moment wpuszczania okazów z powrotem do wody. Hołdujemy zasadzie „no kill”, czyli złów, zrób zdjęcie, daj całusa i wypuść - tłumaczy bytowianka.
Przez kilka ostatnich tygodni na profilu zamieszczali przede wszystkim fotografie z zimowych, podlodowych wyjazdów. - Dawno nie było pogody pozwalającej wejść na lód i spokojnie powędkować. Ostatnio przez długi czas mierzył z 20 cm grubości. Korzystaliśmy, ile mogliśmy z tej okazji. Sprawiło to mnóstwo frajdy. Człowiek siedział skupiony i obserwował szczytówkę. A okonie wyjątkowo współpracowały - opowiada P. Jasnoch. Największy, jaki udało jej się wyciągnąć z wody, mierzył ok. 35 cm. Podczas jeden z wypraw trafił się także... spory szczupak. - Gdy zaczęłam ciągnąć, myślałam, że trafiłam na dużego okonia. A tu taka niespodzianka. Trwa okres ochronny na ten gatunek, ale nic człowiek nie poradzi, jak się zaczepi na haczyk. Zrobiliśmy szybko zdjęcie i od razu wrócił do wody - opowiada P. Jasnoch. W miniony weekend po raz ostatni w tym roku wybrali się na lód. - Teraz lód stał się kruchy i niebezpieczny. Dodatnie temperatury w ciągu tego tygodnia zrobią swoje i nie odważymy się już wchodzić na żadną pokrywę, o ile jakaś zostanie na jeziorze. Póki co planujemy wybrać się na wyprawę morską, na trocie. Później może wyruszymy na śledzie. Czekamy też na majówkę na szczupaki - zapowiada bytowianka.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!