
Kilkudziesięciu mieszkańców Ugoszczy codziennie dojeżdża do swoich domów drogą, której nie ma na mapach. Grunty, po których wiedzie, należą do PKP lub osób prywatnych. - Gdyby ktoś się nagle uparł, to z dnia na dzień nie mamy dojazdu. Tymczasem nasza gmina od wielu lat nie robi nic, aby to uporządkować i przejąć teren od kolei - skarżą się mieszkańcy Ugoszczy.
Plątanina nagle urywających się dróg, nieruchomości kolejowych i prywatnych działek. Tak można opisać mapę ewidencyjną okolic dawnego dworca i cegielni w Ugoszczy. Choć do pokolejowego wielorodzinnego budynku prowadzi szeroka asfaltowa droga, to formalnie jakieś 100 metrów wcześniej pas drogowy nagle zakręca i „wiedzie” na teren, który od lat porastają chaszcze. Zaraz potem, nawet na mapach, droga urywa się i... znika. Większość mieszkańców nie przejmuje się tym, bo od lat korzysta z przejazdu przez grunt formalnie należący do PKP. Kilkaset metrów dalej asfalt się kończy i nawierzchnia zamienia się w szutrową. Przejazd pojawia się znowu na mapach, ale tylko po to, aby po kilkuset metrach znowu zniknąć w głębokim parowie. Dziś już nikt nie pamięta, jak powinna przebiegać droga. - Z opowiadań teścia wiem, że wcześniej prowadziła do nas za wiaduktem kolejowym. Gdy potem powstała bocznica i prowadząca do niej nowa droga asfaltowa, wszyscy zaczęli jeździć tak jak teraz. Było krócej i wygodniej. Tą samą drogą dojeżdżali do cegielni, dlatego ruch był spory. Nikt wtedy nie pytał, do kogo należała, wszyscy tamtędy jeździli i stara droga zarosła - opowiada Renata Szok z Ugoszczy mieszkająca w sąsiedztwie dawnej cegielni. Tak pozostało do dziś.
- Gdy upadła cegielnia i zlikwidowano składnicę drewna, na bocznicy drogę zostawiono samej sobie. Gmina tylko od czasu do czasu zasypała dziury i na tym się kończyło - mówi R. Szok. Część jej sąsiadów przez wiele lat była przekonana, że jeździ po gminnej drodze. - Gdy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zaczęła przesyłać rolnikom mapy z zaznaczonymi działkami, zdałem sobie sprawę, że właściwie to nie mamy dojazdu. Na mapach zaznaczono, że grunt, po którym jeździmy, należy do kolei. Nieruchomość przejęliśmy po teściowej, dlatego wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy - przyznaje Zenon Kaczmarek z Ugoszczy, którego dom graniczy z dawną cegielnią.
Gdy z roku na rok ruch na drodze rósł, a stan nawierzchni pogarszał się, mieszkańcy zaczęli dopominać się remontów. - Zawsze muszę kilka razy dzwonić, aby ktoś przyjechał i zasypał dziury. Często tłumaczą, że droga nie należy do gminy, dlatego właściwie nie mogą nic tam robić - mówi Z. Kaczmarek, który podobnie jak pozostali mieszkańcy tej części Ugoszczy od lat dopomina się od władz gminy, aby uporządkowano sprawę własności gruntów. - Do dziś nic z tym nie zrobiono. Być może chodzi o to, że gmina nie chce przejąć drogi, bo wtedy musiałaby o nią dbać i w końcu zainwestować większe środki. Ale nie może tak to wyglądać, bo też płacimy podatki i chcemy dojeżdżać do domów jak ludzie - mówi Z. Kaczmarek.
Mieszkańcy cegielni mają również problem z wyjazdem w stronę ugoskiego młyna. To skrót do drogi powiatowej Bytów - Studzienice. Kilkadziesiąt lat temu ówczesny właściciel cegielni uzgodnił z władzami gminy nowy przebieg drogi omijający wytwórnię cegieł. - Droga fizycznie powstała i ludzie zaczęli nią jeździć, ale nowy właściciel zaniedbał formalności. Grunt nie został przekazany i zrobił się bałagan - mówi Edward Żbikowski, były właściciel cegielni w Ugoszczy. Dziś jego posesja graniczy z dawną wytwórnią cegły i torowiskiem linii Bytów - Lipusz. Mężczyzna przekonuje, że problem jest również z odcinkiem prowadzącym w stronę Ząbinowic. - Prawdopodobnie z powodu sąsiedztwa linii kolejowej mamy ogromny bałagan z granicami działek. Część tej drogi prowadzi też przez moje grunty. Gdyby ktoś się uparł, to wiele ludzi nie dojechałoby do swoich domów. Sąsiadka chciała się wybudować na swoim gruncie, ale nie może, bo parcela nie ma dojazdu. Musiałaby przejechać przez działkę kolejową i moją. Aby to wyprostować, zrzekłbym się nawet prawa do części gruntu, ale pozostaje PKP. Nie wiem jednak, po co w tym miejscu kolei tak dużo ziemi. Strefa ochronna torów mogłaby być znacznie węższa - przekonuje E. Żbikowski.
Mieszkańcom wsi zależy na jak najszybszym uregulowaniu sprawy także z innego powodu. - Trwa projektowanie przebudowy linii z Bytowa do Lipusza. W tej chwili nie ma jednoznacznego pasa drogi prowadzącego do zabudowań leżących po drugiej stronie linii kolejowej w kierunku Ząbinowic. Za chwilę może się okazać, że ci ludzie stracą dojazd do Ugoszczy. Już dziś formalnie nie mamy połączenia z żadnej strony. Za chwilę może się okazać, że pozostanie nam tylko śmigłowiec. Trwa to już lata, a wciąż nic nie zrobiono, aby tę sprawę w końcu ruszyć z miejsca - mówi Z. Kaczmarek. - Gruntowa część drogi wymaga większych inwestycji. Przejazd przez wąwóz jest coraz bardziej niebezpieczny. Jeden z samochodów już nawet zjechał z wysokiej skarpy. Gdy jest mokro, w niektórych miejscach bywa grząsko. Płynąca woda wypłukuje głębokie bruzdy. Rozmawialiśmy z wójtem, aby chociaż w tych najgorszych miejscach założyć betonowe płyty, ale stwierdził, że droga nie należy do gminy, dlatego nie może w nią inwestować samorządowych środków. Z drugiej strony wójt nie chce też uporządkować tej sprawy, bo przekonuje, że przejęcie działek od PKP to skomplikowana procedura, która może potrwać nawet 15 lat. Sprawa może nie jest prosta, ale w końcu trzeba zrobić pierwszy krok - mówi R. Szok.
Mieszkańcy chcą się spotkać z wójtem, aby przekonać go do rozpoczęcia starań o przejęcie istniejącego pasa drogi od kolei i uporządkowanie granic z prywatnymi posesjami. - Podobne problemy mamy nie tylko w Ugoszczy, ale m.in. w Osławie Dąbrowie i Rogu. W wielu miejscach drogi fizycznie przebiegają po gruncie kolei. Już 9 lat temu chciałem wyprostować sprawę w Rogu, gdzie nasza droga również przecina grunt kolejowy. Sami dbamy o tę trasę, dlatego wystąpiliśmy o formalne przekazanie nam tego kawałka gruntu. PKP oczywiście zgodziła się, ale oprócz pokrycia kosztów wydzielenia działki mieliśmy zapłacić kwotę wyszacowaną przez rzeczoznawcę. Wydało mi się bezsensowne, aby płacić za drogę, którą i tak utrzymujemy, dlatego ostatecznie zrezygnowaliśmy - mówi Bogdan Ryś, wójt Studzienic.
Dwa lata temu samorząd podjął kolejną próbę. - Jeden z właścicieli gruntów starał się o warunki zabudowy dla działki położonej przy drodze z Ugoszczy w stronę Ząbinowic. Formalnie przeszkodą okazał się brak dostępu do drogi publicznej. Chociaż procedura trwa już dwa lata, wciąż się nie zakończyła. Jeżeli uda się przejąć grunt w tym miejscu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby kontynuować wydzielanie tej drogi dalej w stronę Ugoszczy. Nie ukrywam, że ważne jest, jakie z tego tytułu poniesiemy koszty - mówi B. Ryś.
Wójt przyznaje, że problem z własnością drogi ma też na odcinku od cegielni do młyna w Ugoszczy. - Mieszkańcy jeżdżą drogą, która została wydzielona, ale formalnie nie należy do gminy. Za to wciąż jesteśmy właścicielami odcinka, który fizycznie nie istnieje, a biegnie przez dawną cegielnię. Uporządkowanie sprawy utrudnia obciążenie nieruchomości. Gmina jest na liście wierzycieli, ale na dalekim miejscu - mówi B. Ryś. Włodarz nie ukrywa, że nie ma alternatywy dla mieszkańców cegielni i dojazd do ich domów musi prowadzić przez tereny kolejowe. - Nie można już odtworzyć drogi, która kiedyś funkcjonowała. Wymagałoby to ogromnych nakładów i wykupienia gruntów od osób prywatnych - mówi wójt Studzienic.
Nie zgadza się z zarzutami, że gmina nie dba o stan nawierzchni drogi prowadzącej na cegielnię. - Jest wśród naszych priorytetowych odcinków do bieżącego utrzymania. Dbamy o jej przejezdność zimą i latem. Chociaż formalnie nie należy do nas, nawierzchnia jest wyrównywana, dziury są zasypywane. Rzeczywiście jest problem z przeznaczeniem większych środków np. na betonowe płyty, bo nie możemy inwestować samorządowych środków na nie swoim gruncie - mówi B. Ryś. Zapowiada, że jak tylko to będzie możliwe, spotka się z mieszkańcami Ugoszczy. - Rozumiem ich argumenty, ale będą się musieli uzbroić w cierpliwość. Jeżeli uda nam się przetrzeć szlak z PKP w pierwszej sprawie, rozpoczniemy procedurę na kolejnych odcinkach drogi - zapewnia B. Ryś.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!