
Jak to się stało, że do rezerwatu, gdzie chodzi się tylko wyznaczonymi ścieżkami, nie można zbierać grzybów i jagód, wpuszczono drwali z ciężkim sprzętem? Odpowiedzi i winnych wycinki kilkuset dorodnych drzew w najmłodszym rezerwacie Ziemi Bytowskiej Lisia Kępa próbują znaleźć szefostwo Lasów Państwowych i policja. Swoje stanowisko już stracił Przemysław Gębusia, nadleśniczy w Osusznicy.
Zupełną wyjątkowość i potrzebę ochrony tego miejsca przyrodnicy dostrzegli ponad 20 lat temu. Chodzi o obszar między Ugoszczą a Rekowem, usiany wzgórzami morenowymi porośniętymi dorodnym bukowym lasem, w którym nie brakuje majestatycznych dębów i strzelistych liczących często blisko 150 lat daglezji, świerków i sosen. Kopułę gęstego drzewostanu przecinają tam jedynie równie cenne przyrodniczo i krajobrazowo torfowiska, bory bagienne i kwaśne jeziora dystroficzne, których czarna jak smoła woda tworzy zionące tajemniczością leśne uroczyska. Jeżeli dodać do tego pływające pła mszarne i mokradła, na których rosną wszystkie występujące w Polsce trzy gatunki rosiczek polujących nie tylko na pospolite komary, ale od czasu do czasu na Nehalennia speciosa, czyli mierzącą niespełna 30 mm, najmniejszą w Polsce ważkę, trudno się dziwić, że miejscem zainteresowali się przyrodnicy. Pod koniec lat 90. prof. dr hab. Józef Szmeja i dr Krzysztof Gos z Uniwersytetu Gdańskiego po raz pierwszy zasugerowali utworzenie tu rezerwatu chroniącego charakterystyczne torfowiska kotłowe i jeziora dystroficzne na różnym etapie zarastania. Projekt zakładał objęcie ochroną jedynie śródleśnych uroczysk o łącznej powierzchni ok. 80 ha. Na ponad dekadę pomysł utworzenia rezerwatu jednak zawisł na kołku.
O wyjątkowości tego terenu nie zapomniano i po przystąpieniu w 2004 r. Polski do Unii Europejskiej stworzono obszary Natura 2000 Lasy Rekowskie oraz Pływające Wyspy pod Rekowem. Kilka lat temu przyrodnicy wspólnie z leśnikami ponownie usiedli do stołu, aby porozmawiać o tym, jak lepiej chronić ten wyjątkowy ekosystem. - Najpierw był pomysł, aby utworzyć kilka mniejszych rezerwatów podobnych do Bukowej Góry. Problemem były jednak strefy buforowe wokół każdego takiego obszaru. Poza tym dla każdego trzeba opracować oddzielny plan ochrony na 20 lat. Wspólnie z przyrodnikami uznaliśmy, że lepszym rozwiązaniem będzie utworzenie jednego dużego rezerwatu obejmującego cały kompleks, ale bez otuliny - mówi jeden z leśników, który brał udział w konsultacjach z przyrodnikami i Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że szanse na powstanie tak dużego, ponad 300-hektarowego rezerwatu są jednak nikłe. Ku zaskoczeniu leśników i przyrodników w 2019 r. z inicjatywy RDOŚ w Gdańsku prace przyspieszyły. Odbyło się kilka spotkań, na których określono przebieg granic, kierunki ochrony i planowane działania ochronne rezerwatu. Finałem było wydanie 15.07.2020 r. zarządzenia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku o utworzeniu rezerwatu przyrody Lisia Kępa na cześć działającego na tym obszarze do 1982 r. leśnictwa Lisia Kępa. Zaraz potem o tym fakcie poinformowaliśmy na łamach „Kuriera”, przedstawiając relację ze spaceru z leśnikami po najnowszym rezerwacie w Nadleśnictwie Osusznica.
Jednak niespełna pół roku później piły łańcuchowe poszły w ruch. - Już od początku stycznia br. słychać je było w lesie. Trochę się zdziwiłem, bo wiedziałem, że pół roku wcześniej zrobiono tu rezerwat. Prace trwały jakieś dwa miesiące. Zulowcy tak jak w zwykłym lesie przeprowadzili wycinkę i zrywkę ciężkim sprzętem, wyciągając kolejne kłody na pobocze drogi. Większość sztuk była wyjątkowo okazała - bardzo grube buki, sosny i świerki. Materiał pierwszej klasy. Stosy drewna szybko rosły i samochody zaczęły je wywozić. W pewnym momencie przerwano. Chociaż widać, że drewno zostało odebrane przez leśniczego, od kilku miesięcy dorodne sztuki leżą i zarastają pokrzywami. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że wybuchła afera, bo drewno pozyskano z nowego rezerwatu. Nie wiem, jak to się mogło wydarzyć, ale szkoda, że teraz takie wartościowe drewno leży i gnije - mówi jeden z mieszkańców Pyszna.
Dziwią się też sami leśnicy, choć nikt oficjalnie nie chce się wypowiadać. - Nie znam szczegółów, ale nie wierzę, że miejscowy leśniczy bez uzgodnienia wszedłby do rezerwatu i wyciął drewno. Pracuje na podstawie planu urządzania lasu, który przyjmowany jest raz na 10 lat. Co roku musi wykonać 1/10 tego planu. Z tego jest rozliczany przez przełożonych. Może zabrakło przepływu informacji, jakiegoś podpisu czy uzgodnienia na czas? - zastanawia się jeden z leśników.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wycinka przeprowadzona na początku roku w rezerwacie mogła być przewidziana już jako zadanie ochronne ujęte w planie dla Lisiej Kępy. - Być może było tak, że dokument z całą listą zadań ochronnych został przedstawiony do uzgodnienia RDOŚ, jednak nikt tam się niczego złego nie dopatrzył, zatwierdził i piły poszły w ruch - komentuje kolejna osoba związana z Lasami Państwowymi prosząca o anonimowość. Zdania nawet wśród leśników są jednak podzielone. - Chociaż wcześniej rezerwatu tam nie było, w Planie Urządzania Lasu na pewno znajdowała się adnotacja, że jest on projektowany. Skoro tak, to komuś powinna zapalić się kontrolka, że nie należy tam nic robić, bo ten las ma służyć innemu celowi. Tak się jednak nie stało i drzewa zostały ścięte - mówi kolejny z leśników. - Można ciąć nawet w rezerwacie, ale tylko na podstawie planu ochrony, w którym jest wymieniona lista zadań ochronnych. Najpierw przychodzą naukowcy, specjaliści od biologi i określają, co tam można zrobić, a czego nie. To, co tam się stało, przypomina zwykłą gospodarkę leśną w zwykłym lesie i raczej nie ma nic wspólnego z zabiegami ochronnymi - uważa leśnik.
Ostatecznie pozyskano ponad 600 m3 drewna sosnowego, bukowego, dębowego i świerkowego. Do tartaków wyjechała tylko część, w tym najokazalsze buki. Część drewna wciąż zalega na granicy rezerwatu, przy drodze prowadzącej z Pyszna. - Serce się kraje, kiedy się na to patrzy. Tyle drewna się niszczy. Źle zrobiono, że wycięto z rezerwatu, ale skoro już do tego doszło, to nie powinno pozwolić się temu zmarnować. Tym bardziej że drewna brakuje, a jego cena wciąż rośnie - mówi miejscowy, którego przypadkiem spotkaliśmy wracającego z grzybów. Jedynym śladem po przeprowadzonej ponad pół roku temu wycince są sterczące co kawałek karcze oraz usychające resztki bukowych koron. Las zabliźnia ślady przeprowadzonej tu zrywki ciężkim sprzętem. W zielonej kopule wciąż widać pustki po rosnących tu kiedyś bukach, przez które słońce wdziera się głębiej. Jego majestat wciąż budzi podziw.
O stanowisko w sprawie poprosiliśmy Regionalnego Dyrektora Lasów Państwowych w Szczecinku, który nadzoruje Nadleśnictwo Osusznica. Okazuje się, że drewno pozyskano zgodnie ze wskazówkami Planu Urządzenia Lasu sporządzonego dla Nadleśnictwa Osusznica na lata 2020-2029, który został pozytywnie zaopiniowany przez RDOŚ w Gdańsku. - RDLP w Szczecinku od dnia uzyskania informacji o wycince drzew na terenie rezerwatu przyrody Lisia Kępa prowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, przekazując wszystkie informacje zgodnie z właściwościami, informując wszystkie instytucje zewnętrzne, w tym RDOŚ, policję, instytucje certyfikujące. Za wszelkie decyzje zarządcze związane z prowadzeniem gospodarki leśnej i zadaniami ochronnymi w nadleśnictwie odpowiada kierownik jednostki, czyli nadleśniczy. Konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych zostaną wyciągnięte po zakończeniu postępowania wyjaśniającego prowadzonego przez organ właściwy do rozstrzygnięcia sprawy - pisze w mailu do naszej redakcji Marek Stasiuk, rzecznik prasowy RDLP w Szczecinku. Z tego samego pisma dowiadujemy się, że cięcie przeprowadzone w styczniu i lutym miało na celu odsłonięcie odnowienia bukowego, czyli młodych drzew rosnących w podszycie leśnym. Zgodnie z zapisami PUL do pozyskania przeznaczono 30% drewna, co dało w sumie 547 m3, w tym: 409 m3 buka 25 m3 dębiny, 107 m3 sosny i 6 m3 świerka.
Aby lepiej zobrazować przebieg zdarzeń dotyczących tej sprawy, rzecznik przedstawił ich chronologię. Wygląda ona tak: 15.07.2020 r. ukazało się Zarządzenie RDOŚ w Gdańsku w sprawie uznania Lisiej Kępy za rezerwat przyrody. 4.11.2020 r. ukazało się Zarządzenie RDOŚ w Gdańsku w sprawie ustanowienia zadań ochronnych dla tego rezerwatu. W załączniku nr 1: Identyfikacja i ocena istniejących i potencjalnych zagrożeń wewnętrznych i zewnętrznych oraz sposoby eliminacji lub ograniczenia tych zagrożeń i ich skutków zapisano usuwanie drzew iglastych i stopniową przebudowę drzewostanu. - W uzasadnieniu stwierdzono, że w rezerwacie spore fragmenty drzewostanów zniekształcone są obecnością świerka i miejscami sosny. Działania dążące do przywrócenia drzewostanów zgodnych z potencjalnym siedliskiem zostały zapoczątkowane przez Nadleśnictwo Osusznica jeszcze przed utworzeniem rezerwatu i obejmują stopniową przebudowę drzewostanów. W związku z tym, w ramach działań ochronnych zaplanowano dalszą kontynuację zabiegów w sposób zgodny z trendem ochrony rezerwatu. Szczególnie istotna jest eliminacja roślinności zielnej stanowiącej konkurencję dla buków posadzonych przez Nadleśnictwo i dalsza eliminacja świerka, a miejscami sosny - napisał M. Stasiuk.
W marcu tego roku do RDLP w Szczecinku dotarła informacja o przeprowadzonej wycince w rezerwacie Lisia Kępa. W przeciągu kilku dni odbyła się pierwsza kontrola doraźna na miejscu i wysłano pismo do RDOŚ w Gdańsku. - RDLP w Szczecinku, na podstawie przeprowadzonej kontroli doraźnej w Nadleśnictwie Osusznica, dotyczącej ochrony przyrody - w związku ze stwierdzeniem uruchomienia pozycji zrębowej bez wskazówek gospodarczych w obowiązującym planie zadań ochronnych na terenie rezerwatu przyrody Lisia Kępa, wnosi o przeprowadzenie kontroli instytucjonalnej ze strony pracowników RDOŚ w Gdańsku. 1.04. powstał protokół z tej kontroli. W połowie maja tego roku firmie zewnętrznej zlecono dodatkowy audyt dotyczący gospodarowania w rezerwacie przyrody Lisia Kępa - poinformował nas M. Stasiuk. Stwierdzono w nim m.in.: „Zostały naruszone przepisy dwóch kluczowych ustaw z punktu widzenia prowadzenia gospodarki leśnej, dlatego wniesiono niezgodność dużą”. - Należy zaznaczyć, że to Nadleśnictwo Osusznica było jednym z inicjatorów powstania rezerwatu. Pracownicy RDOŚ w Gdańsku byli wielokrotnie konsultowani w zakresie przedmiotu i sposobów ochrony i gospodarowania. Opinia RDOŚ w Gdańsku z 12.03.2020 r. w sprawie Projektu PUL dla Nadleśnictwa Osusznica na lata 2020-2029 potwierdza informację, że zaplanowane zabiegi, w tym przedmiotowa rębnia, zostały uzgodnione na spotkaniu przedstawicieli RDOŚ, N-ctwa i Biurem Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Gdyni, w świetle powołania rezerwatu przyrody „Lisia Kępa”. Nadleśnictwo informowało RDOŚ w Gdańsku na bieżąco o planowanych zabiegach na terenie rezerwatu. Pisma pozostawały bez odpowiedzi RDOŚ - napisał M. Stasiuk. Rzecznik RDLP próbował uspokajać. - Intensywność rębni nie spowodowała znaczących zmian w ekosystemie rezerwatu. Pozyskanie i zrywka zostały przeprowadzone w okresie zimowym, przy pokrywie śnieżnej. W ten sposób zostały zminimalizowane uszkodzenia drzewostanu, odnowień oraz gleby - napisał M. Stasiuk.
Tymczasem RDOŚ w Gdańsku złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa określonego w art. 181 § 2 KK czyli: „Kto, wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta, powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Jednak 3.06.2021 r. Prokurator Rejonowy w Bytowie odmówił wszczęcia śledztwa. - Rzeczywiście stwierdzono wycinkę, jednak po zapoznaniu się z całością materiałów dostarczonych przez RDLP m.in. z obowiązującym dla Nadleśnictwa Osusznica Planem Urządzania Lasu na lata 2020-2029 uznaliśmy, że prace zostały wykonane zgodnie z nim i pod nadzorem Nadleśnictwa. Czynności oddziaływały na zaledwie kilkuprocentową powierzchnię rezerwatu. Dlatego naszym zdaniem nie doszło do naruszenia przepisów określonych w art. 18, czyli do istotnej szkody dla środowiska - mówi Ryszard Krzemianowski, Prokurator Rejonowy w Bytowie. Na tym jednak sprawa się nie kończy. - Naszym zdaniem znamion przestępstwa w tym czynie nie ma, ale widzimy zasadność podjęcia czynności w kierunku wykroczenia określonego w art. 127 ustawy o ochronie przyrody, ewentualnie złamania przepisów ustawy o lasach. W odrębnych postępowaniach te czynności zostaną podjęte, przez policję - mówi R. Krzemianowski. - Policjanci z bytowskiej komendy prowadzą czynności wyjaśniające w związku ze ścinką prawie 190 m3 drzewa na terenie Leśnictwa Sierzno w okresie od stycznia do lutego 2021 r. - napisał w mailu do redakcji Damian Chamier Gliszczyński, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Bytowie. Tymczasem 23.08.2021 r. ze stanowiska został odwołany dotychczasowy Nadleśniczy Nadleśnictwa Osusznica Przemysław Gębusia.
Wróćmy jednak do tego, jak do sprawy podchodzi RDOŚ. Oświadczenie na jej temat przesłał nam Radosław Iwiński, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku: „Rezerwat przyrody „Lisia Kępa” nie posiada planu ochrony. W zastępstwie planu ochrony ustanowiono zadania ochronne w zarządzeniu Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku z dnia 4 listopada 2020 r. w sprawie ustanowienia zadań ochronnych dla rezerwatu przyrody „Lisia Kępa”. Zadania przygotowano na wniosek Nadleśnictwa Osusznica, lecz nie uwzględniono w nich wszystkich wnioskowanych prac. Nie wpisano w zadaniach ochronnych m.in. wycinki drzew w wydzieleniu, w którym Nadleśnictwo Osusznica wykonało rębnię.
Wyjaśnić należy, że w rezerwatach przyrody obowiązują zakazy wskazane w art. 15 ust. 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U z 2021 r. poz. 1098), m.in. „pozyskiwania, niszczenia lub umyślnego uszkadzania roślin oraz grzybów”. Zakazy nie dotyczą „wykonywania zadań wynikających z planu ochrony lub zadań ochronnych”. Oznacza to, że prace w rezerwacie przyrody są możliwe do wykonania wyłącznie, gdy są określone w planie ochrony lub zadaniach ochronnych dla rezerwatu. W obowiązujących zadaniach ochronnych nie przewidziano wycinki drzew w tym fragmencie rezerwatu. Wskazania Planu Urządzania Lasu dla Nadleśnictwa Osusznica nie są wystarczające dla realizacji jakichkolwiek zabiegów w rezerwatach przyrody.
Na wniosek Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku, w związku z wycinką drzew w rezerwacie „Lisia Kępa” dla fragmentu lasu, dla którego brak wskazówek gospodarczych w obowiązujących zadaniach ochronnych, RDOŚ w Gdańsku niezwłocznie przeprowadził kontrolę w Nadleśnictwie Osusznica. Z kontroli przeprowadzonej przez RDOŚ w Gdańsku wynika, że w rezerwacie wycięto 547 m3 drewna. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku nie jest dysponentem drewna pozyskanego w rezerwacie przyrody „Lisia Kępa”.
Co się stanie z drewnem, które zostało wycięte z rezerwatu? Z ponad 550 m3 pozyskanego drewna 400 m3 zostało sprzedane, pozostałe ok. 150 m3 wciąż składowane jest na jego granicy. - Zgodnie z pismem pokontrolnym z RDOŚ Nadleśnictwo ma obowiązek z powrotem rozłożyć je w rezerwacie, na powierzchni, gdzie odbyły się cięcia, celem naturalnego rozkładu - mówi Krzysztof Połczynski, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Osusznica. To oznacza, że ciężki sprzęt jeszcze raz będzie musiał wjechać do rezerwatu, aby wciągnąć ogromne kłody wycięte z Lisiej Kępy ponad pół roku temu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!